czwartek, 14 listopada 2013

19.Kto inny...

 "Prawda jest jak tlen,
 otrzymasz zbyt wiele i się rozchorujesz."

I wszystko się wyjaśniło osobą która to zostawiła był ochroniarz. Spojrzałam  na niego pytająco.
- Czyli to jednak ty. - powiedziałam
- Ja to tylko zostawiłem.
- Więc kto ci to dał ?
- Jakiś mężczyzna nie pamiętam już. Prosił bardzo i mówił że się znacie.
- Jak mogłeś być tak nieodpowiedzialny każdy mógł powiedzieć że mnie zna.
- Ale on miał zdjęcia.
- Jakie zdjęcia ?
- Miał kilka zdjęć pokazał mi i rzeczywiście byłaś na nich.
- Od dzisiaj już tu nie pracujesz. - powiedziała Kristin
- Chwilę dajmy mu drugą szansę może faktycznie to ktoś z moich znajomych.
- No dobrze, ale jeszcze jedna sytuacja i zostaniesz zwolniony. - powiedziała Kristin i wyszła
- Dzięki uratowałaś mi tyłek. - powiedział Mike
- Rozpoznałbyś tego  mężczyznę ?
- Wydaje mi się że tak.
- Poczekaj chwilę tutaj mam w garderobie album ze zdjęciami zaraz wrócę.
Wyszłam i poszłam w kierunku garderoby. Wróciłam ze zdjęciami. Położyłam na stole zdjęcie Richa, Steva, Bartka i Willa. Mike przyglądał im się chwilę.
- Nie to żaden z nich.
W rękach miałam jeszcze jedno zdjęcie Roberta, ale moim zdaniem to było niemożliwe dlatego za pierwszym razem nie położyłam go.
- Mam jeszcze jedno zdjęcie. - powiedziałam podając mu je
- Jestem pewien że to on. - powiedział Mike bez wahania
- Ale jesteś pewny ? - zapytałam
Pokiwał potakująco głową. Poczułam jak po moim ciele przeszły ciarki. To nie mogło być możliwe. 
Mike odwrócił się i podał mi zdjęcie.
- Coś się stało ? Kto to jest ? - zapytał
Wpatrywałam się w zdjęcie i czułam jakbym miała za chwilę wybuchnąć płaczem.
- Odpowiesz ?
- On zginął w wypadku kilka lat temu. Był moim narzeczonym.
Wydawało się jakby chłopak nie zrozumiał tego co powiedziałam. Otworzył szeroko oczy.
- Teraz zacząłem się wahać, ale to był na pewno on.
Wróciłam dość późno do mieszkania. Wszędzie było zgaszone światło, więc na pewno wszyscy już spali. Zajrzałam do pokoju Jamesa, a później Liz. Wzięłam prysznic i weszłam do sypialni. Nathan spał. Położyłam się obok i zgasiłam lampkę. Chłopak obrócił się w moją stronę. 
- Dopiero teraz wróciłaś. Co tak długo ? - zapytał ziewając 
- Wszystko się przedłużyło.
- No, więc opowiadaj o nagraniach. 
- Nie ma o czym mówić. To ochroniarz. 
- Jak to ochroniarz?
- No ktoś mu to przekazał dla mnie. 
- To on tak może od nieznanych osób. Powinien za to wylecieć z pracy.
- Bo ten ktoś pokazał mu zdjęcia na którym byliśmy oboje. 
- Przecież to mógł być fotomontaż. Nie mógł się tego domyślić przecież na to mógł wpaść każdy. 
- Dlatego pokazałam mu zdjęcia. No wiesz Steva, Richa itp.
- I ? - chłopak czekał na odpowiedź 
- No i nie wskazał żadnego, ale w ręku trzymałam jeszcze jedno zdjęcie. 
- Kogo ? Willa ? To on? - zadawał pytania Nathan a po chwili dodał -Tylko nie mów mi że Roberta.
- Ja musiałam pokazać jeszcze jego zdjęcie. Gdy byłam na wybiegu zdawało mi się że przy wyjściu stoi Robert. 
Nathan podniósł się i zapalił lampkę. 
- Na prawdę tak ci ciężko zrozumieć że on umarł. 
- Zrozum mnie że musiałam to zrobić. 
- I co na to ochroniarz?
- Powiedział że to on. Że to był Robert. 
Nathan parsknął śmiechem. 
- To nie jest racjonalne. Wierzysz w to ? 
- Ja... - zaczęłam a po chwili dodałam - ja nie wiem 
- Nie chcę się kłócić, ale minęły trzy lata od śmierci Roberta. Nie sądzisz że nie nadszedł czas żeby w końcu o nim zapomnieć?!
- Próbuję. 
- Próbujesz? Nie kpij sobie ze mnie. Gdybyś próbowała nie pokazywałabyś jego zdjęcia temu ochroniarzowi. 
- Ale on był pewny że to był on. 
- I co jeśli on żyje co zrobisz ? Rozstaniemy się? Rozpadnie się nasza rodzina ? Co będzie z tym wszystkim? 
- Wiesz że cię kocham. Nie zamierzam tego wszystkiego rujnować. Poza tym to niemożliwe żeby on żył. 
- Lena, ale ty cały czas w to wierzysz że on żyje teraz tylko zaprzeczasz. Najgorsze jest to że cały czas obiecujesz mi że to się zmieni. Zrozum że ja już nie umiem udawać że to nie jest między nami. Czuję się jakbyś była ty, ja i Robert. 
- Nie będę już zajmowała się ta sprawą. On już umarł. Mike przecież mógł się pomylić widzi dziennie tyle ludzi że może pomyliło mu się. 
- Słuchaj idźmy już spać. Jest już późno jutro kolejny ciężki dzień. Prześpię się w salonie. - powiedział i wyszedł 
Wzięłam głęboki oddech. Znowu pokłóciliśmy się o to samo. To już mnie przerasta. Nie myślałam o śnie. W mojej głowie było zbyt dużo myśli. Jedynym sposobem na to wszystko jest wyjazd. Przydadzą się jakieś wakacje i odpoczynek. Tak dawno wyjeżdżaliśmy razem. 
Gdy wstałam zauważyłam że dzieci dalej śpią,więc zeszłam na dół żeby powiedzieć mu o swoim pomyśle. W salonie nikogo nie było. Tak samo w łazience i kuchni. Nathan wyszedł i nawet nie zostawił żadnej wiadomości. Nie mówił nic o tym że ma nagrania. Oboje mieliśmy spędzić cały ranek w domu. 
****************************
Nathan
****************************
Pojechałem do studia Leny żeby dowiedzieć się od Mike czy to prawda z tym zdjęciem. Wszedłem do środka. Zauważyłem go od razu, bo wszedł po mnie. 
- Możemy pogadać ? - zapytałem 
Pokiwał potakująco głową. Poszedłem za nim do jego szatni. 
- Chodzi mi o jedno czy widziałeś na pewno jego ? - powiedziałem rzucając zdjęcie Roberta na stół przed nim 
- Mówiłem wczoraj Lenie że tak. 
- Posłuchaj mnie mieszasz jej tylko w głowie. To nie możliwe żebyś go widział, bo on 
- Tak wiem nie żyje, ale ja go widziałem nie jeden raz. Tylko nie chciałem o tym mówić Lenie. 
- Jak to ? To nienormalne. 
- Ten Robert chyba nie ma brata bliźniaka, więc kto to mógł być inny. 
- Ktoś do niego podobny przecież są ludzie do siebie podobni. 
- Wiem nawet gdzie mieszka. Czekaj mam gdzieś kartkę z numerem jego mieszkania. 
Po chwili miałem w ręku kartkę od Mika pisał na nim wyraźnie adres Roberta. Otworzyłem szeroko oczy. 
- I co mieszka tam ten chłopak ? - zapytał Mike 
- Nie wierze w to, ale to jego adres. 
- A może ktoś próbuje wam to wmówić. 
- Jak to wmówić ? 
- No może po prostu podszywa się pod niego i kupił tam mieszkanie robiąc wszystko żebyście myśleli tak. P prostu chce wam zaszkodzić. 
Do głowy przyszła mi tylko jedna osoba Will. Był podobny do Roberta przez co rzeczywiście to mógł być on. Od początku wydawał mi się podejrzany. Na pewno chciał nas skłócić. Zemścić się w jakiś sposób na nas,a  to z tym że odszedł od rodziców to ściema na pewno jest z nimi w zmowie. Po krótkiej chwili przemyśleń zauważyłem że być może za bardzo koloryzuję całą tą historię. Ale coś musi być na rzeczy. To niemożliwe żeby był to Robert,ale kto inny.





**********************************************************************************
No właśnie kto inny ?
Tak wiem późno dodaje rozdziały. Dzisiaj znalazłam jedynie na to czas, ponieważ nie byłam w szkole bo bardzo źle się czuję. Nie wiem sama co mi jest. 
Mam nadzieję że rozdział Wam się podoba i że jest ciekawy, bo staram się jak najmocniej żebyście się nie nudzili czytając. 
Czekam na Wasze opinie. 
Nadrobię w następnym tygodniu lub jeszcze w tym wasze opowiadania. 
Całusy :****