niedziela, 9 lutego 2014

23.A partir de hoy...(część 1)

- Pokłóciliście się z Nathanem ? - zapytała mama siadając obok mnie
- Nie. Trochę się posprzeczaliśmy, ale jest wszystko ok.
- Więc dlaczego jesteś smutna ?
- Gdzie jest Liz i James ? - zapytałam
- Nie zmieniaj tematu. Powiedz co się dzieje.
- Tak na prawdę to nic się nie dzieje. Wyobraźnia płata mi figle. Dobra nie rozmawiajmy o tym. Na ile przyjechaliście ?
- Na tydzień jeszcze sami dokładnie nie wiemy.
- Dawno was nie było tutaj.
- Wiem dopiero teraz znaleźliśmy czas na to żeby przyjechać.
Często słuchałam radia. Było ustawione dość cicho, bo gdy moja mam weszła do pokoju ściszyła je. Jednak gdy przez chwilę milczałyśmy usłyszałam zapowiedź piosenki. Zerwałam się z sofy i podbiegłam w kierunku radia.
- Lena co się stało ? - zapytała wystraszona mama
- Nic. Tylko że chcę nagłośnić. Codziennie ktoś dedykuje komuś piosenkę. To takie słodkie. - powiedziałam nagłaśniając
- A dzisiaj usłyszymy "A partir de hoy" z dedykacją dla Leny. Wiem że mało prawdopodobne jest to że to usłyszysz. A partir de hoy oznacza począwszy od dziś. Pamiętaj że wtedy oddałem ci całe swoje serce, moje sekrety, moje przeznaczenie i moje nadzieje,każde miejsce, każdy zakątek,moje szaleństwo i rozsądek. To nasza piosenka do końca. Kocham cię zapamiętaj to. Niestety nie wiemy od kogo jest dedykacja. Więc oto "A partir de hoy" dla ciebie Lena.
- Dziwny zbieg okoliczności. - zaśmiała się mama
- Tak dziwny. - powiedziałam
Jedyną myślą w mojej głowie był Robert. To była piosenka moja i jego. Zastanawiałam się nad tym czy mógł zdarzyć się taki przypadek i taka sama piosenka mogła być dedykowana innej osobie o imieniu Lena. Wiem że nie jestem jedyną osobą na świecie o takim imieniu, ale słowa w wypowiedzi to tekst piosenki który mówił do mnie Robert. Przecież on nie żyje. Być może to ktoś inny. To nie możliwe żeby to była piosenka dla mnie.
- Lena. Lena o czym tak myślisz ? - usłyszałam głos mamy
- O niczym. - powiedziałam zaprzeczając
- A może to Nathan dedykował ci piosenkę.
- To nie jest piosenka moja i Nathana. - zaprzeczyłam
- Ale myślałam że ją lubisz. Może Nathan chciał zrobić ci niespodziankę.
- Nie rozumiesz że to nie on. - podniosłam ton zauważając że zbyt raptownie zareagowałam po chwili dodałam - przepraszam nie powinnam tak wybuchać
- Nic się nie stało, ale nie rozumiem dlaczego się zdenerwowałaś.
- Nie zrozumiesz tego nikt nie zrozumie tego. Przepraszam, ale chcę się spotkać ze Stevem.
- Teraz? - zdziwiła się mama
- Tak dzieciaki są z tatą to mam czas.
- Dobrze więc idź, a ja zrobię co dobrego na obiad. - powiedziała po czym wyszłam z salonu
Założyłam buty, sweterek i wyszłam. Postanowiłam pójść pieszo zamiast brać samochód.
- Lena - usłyszałam za sobą
Odwróciłam się był to Steve.
- Właśnie do ciebie szłam. - powiedziałam wtulając się w chłopaka
- Coś się stało ? - zapytał
- Wszystko się stało. Nie wiem dlaczego wszyscy mnie się pytają co mi jest.
- A coś jest na rzeczy ?
- Ktoś
- Wolisz się przejść czy wejść na kawę ? - zapytał
- Zdecydowanie przejść. - powiedziałam
Zaczęliśmy iść w stronę parku. Tam było najlepiej spacerować. Było ciszej niż na ulicy w centrum.
- Więc opowiadaj. - powiedział Steve
- Weźmiesz mnie za wariatkę, ale to wszystko zaczyna się składać w całość. Jak odprowadziłeś mnie wtedy wieczorem znalazłam w skrzynce na listy kartkę "Co byś zrobiła gdybym wrócił...? " i jeszcze ta dzisiejsza dedykacja w radiu.
- Ta dla Leny ?
- Tak a co słyszałeś?
- Jak wychodziłem i wyłączałem radio to akurat była ta dedykacja. Rzeczywiście to wszystko jest jakieś dziwne. A jeździłaś do mieszkania Roberta ?
- Byłam tam wszystko jest takie jak dawniej. Nawet wygląda na to że ktoś tam mieszka, a siostra Roberta nic o tym nie wie że ktoś tam mieszka.
- Ale nie sądzisz że gdyby Robert żył to pierwszą rzeczą jaką by zrobił to spotkał się z tobą.
- Właśnie że nie, bo on nie chce zniszczyć tego co jest pomiędzy mną i Nathanem.
- A w ten sposób nie niszczy ? Więcej się kłócicie przez to. Nie wiem czy robi coś dobrego.
- Rzeczywiście masz rację. Zauważyłam że oboje z Nathanem się oddalamy, ale w moim odczuciu to uczucie gaśnie. Czuję się bezradna, bo nie dam rady temu zaradzić. Niby jest jak dawniej, ale po prostu to czuje i wydaje mi się że Nathan też to zauważa.
- Więc zrób coś żeby było inaczej. W każdym związku są upadki i wzloty. Przeszliście tyle z Nathanem że nic was już nie rozdzieli i każdy to wie.
- Wiesz czasami mi się wydaje że niedługo to się skończy. Chyba nikt nie ma życia bardziej skomplikowanego ode mnie.
- No a ten Will ? To może on ?
- Nie no coś ty to nie Will on nie wie o tej piosence poza tym nie widzieliśmy się bardzo długo.
- Więc mam pomysł pojedziemy pod mieszkanie Roberta i będziemy czekać aż ktoś wyjdzie albo do niego wejdzie.
- To chore. Nie wiem czy jest sens to zaczynać. Nathan i tak jest zły na mnie za to że wierzę w takie głupoty. A poza tym nie chcę żebyś tracił czas ze mną na to. Jak się zdecyduje to pojadę sama.
- Jesteś pewna ? Ale zadzwonisz do mnie i jak nie będę miał zajęcia to pojadę z tobą. Zgoda ?
- Dobrze jeśli chcesz. Słuchaj moja mama i tata przyjechali i mama powiedziała jak wychodziłam że zrobi coś dobrego na obiad może pójdziemy po Tobiego i wpadniecie do nas.
- Jeśli to nie jest kłopot. To z wielką chęcią. - powiedział uśmiechając się
Kiedy weszłam do mieszkania ze Stevem i Tobim moja mama wydawała się być zaskoczona.
- Hej. Znalazłam nam towarzystwo. - powiedziałam uśmiechając się do mamy




**********************************************************************************
Wiem że rozdział jest krótki dlatego pojawi się jeszcze część druga rozdziału. Czekam na wasze opinie. Mam nadzieję że rozdziały wam się podobają. Jutro już do szkoły :/. Nie mogłoby być więcej tych ferii?! 
Całusy :*:*:* Do następnego. 

niedziela, 2 lutego 2014

22.Co byś zrobiła...?

Steve odprowadził mnie pod sam dom i odszedł. Zauważyłam że mój samochód nie jest schowany do garażu. Miałam przy sobie kluczyki, więc postanowiłam go schować. Zamknęłam garaż na i zaczęłam iść w kierunku schodów. Cały czas wydawało mi się że ktoś mnie obserwuje przez myśl mi przeszło że to może Steve czeka aż wejdę do środka. Rozejrzałam się dookoła po drugiej stronie ulicy stał samochód. Przez głowę przeszła mi myśl żeby pójść sprawdzić czy jest tam ktoś w środku, ale jak by to wyglądało. Podeszłam do drzwi i zauważyłam że w skrzynce na listy coś jest, ale przecież listonosz przychodził rano. Zabiłam myśli tym że to na pewno jakaś reklama. Wyjęłam kartkę na której było napisane "Co byś zrobiła gdybym wrócił ?" W mojej głowie była pustka. Obróciłam kartkę na drugiej stornie nic nie było napisane. Do tego napis był napisany komputerowo przez co nie można było poznać czy to znajome pismo. Obróciłam się do tyłu samochodu po drugiej stronie już nie było. Podeszłam do kosza i wyrzuciłam kartkę jednak w myślach dalej zastanawiałam się nad tym kto to mógł być. Weszłam do środka do mieszkania. Dzieci spały, Nathan tak samo. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie gorącą czekoladę, bo mimo że była wiosna to na podwórku było dość chłodno. Usiadłam w kuchni przy stoliku. Kubek był gorący i przyjemnie ogrzewał moje ręce. Zaprzątałam sobie głowę tym co zobaczyłam przed chwilą. Kto mógł to napisać. Rich był w Londynie więc nie mógł tego zrobić. Will jest w Polsce i spotykałam się od czasu do czasu z nim więc by nie pisał nic o powrocie, Max tak samo. Nie był żadnej osoby która mogłaby to napisać. A może ktoś robi mi po prostu głupie żarty. Ostatnią myślą jaką przyszła mi do głowy był Robert, ale tego nie dało się wytłumaczyć racjonalnie. On przecież nie żył. Podparłam głowę jedną ręką. Mimo że schowałam samochód do garażu coś mnie korciło żeby pojechać do mieszkania Roberta, ale co na to Nathan. To by było nie fair wobec niego. Z kuchni przeniosłam się do salonu i położyłam się na kanapę nie włączając światła. Okazało się że zasnęłam. Otworzyłam oczy i zauważyłam w progu Nathana.
- Dlaczego spałaś w salonie ?
- Nie wiem jak wróciłam to wypiłam gorącą czekoladę i przyszłam do salonu i najwidoczniej zasnęłam.
- Wczoraj jak wyszłaś dzwonił Tom wyjeżdżamy dzisiaj wieczorem.
- Więc dzisiaj nici z naszego wyjścia ?
- Nie wiem być może. Musze pojechać załatwić kilka spraw.
Czułam jakby Nathan był dla mnie obojętny. Jego wzrok był wbity w ziemie i unikał mojego.
- Jesteś na mnie zły ?
- Nie. Dlaczego?
- Po prostu mi się wydaje jakbyś był.
- Dzieciaki śpią na stole macie śniadanie ja muszę lecieć do studia.
- Nie zjesz z nami ?
- Nie jestem głodny. - powiedział i zbliżał się do wyjścia
- Ej a całus ?!- krzyknęłam
Podszedł i dał mi całusa rzucając za siebie "Pa". Byłam tym wybita co to miało oznaczać. Gniewał się na mnie za Steva przecież nie miał powodów powiedział wczoraj że to rozumie.Postanowiłam że poczekam z dzieciakami aż wróci Nathan i wtedy zaplanujemy coś. Zjedliśmy śniadanie i razem z Jamesem i Liz bawiliśmy się w salonie. Czas się dłużył i co chwilę spoglądałam w stronę drzwi mając nadzieję że do mieszkania wejdzie za chwilę Nathan.
- Mamo kiedy wróci tata ? - zapytał James po chwili dodając - wczoraj mówił że dzisiaj spędzimy ten dzień razem
- Wiem słonko, ale musiał wyjść zaraz na pewno wróci. - powiedziałam z nadzieją po chwili dodając - A może obejrzymy bajkę ? Macie ochotę na "Looney Tunes"
James i Liz odpowiedzieli zgodnie. Włączyłam im bajkę i wyszłam żeby zadzwonić do Nathana. Jednak mimo moich wszelkich starań nie odbierał. Wróciłam do dzieciaków. Usiadłam na kanapie. Podparłam głowę jedną ręką i rozmyślałam. Nie wiedziałam za co Nathan był zły. Może po prostu miał taki dzień lub zdenerwował się tym że musi jechać do studia. Wszystko wyjaśni się jak wróci. Tylko ciekawe o której to będzie skoro do tej pory jeszcze nie wrócił.
Zbliżał się wieczór, a jego dalej nie było. Zaczęłam się denerwować i bać się że coś mu się stało. Liz i James zasnęli po długiej zabawie jednak mimo wszystko co chwilę pytali kiedy wróci tata.
- No nareszcie - powiedziałam schodząc na dół po schodach i zauważając że Nathan wrócił
- Przyjechałem po rzeczy. Musze jechać za chwilę na lotnisko.
- Możesz mi powiedzieć co się dzieje ? Z rana wyszedłeś obojętnie, nie odbierałeś moich telefonów. Mieliśmy spędzić ten dzień razem z dziećmi. A teraz wracasz tylko po rzeczy i lecisz do Ameryki.
- Co mam na to poradzić to moja praca.
- Nathan my się coraz bardziej od siebie oddalamy.
- Może po prostu do siebie nie pasujemy.
- Co ty mówisz ? Co to ma znaczyć ?
- Ty zawsze będziesz kochała Roberta.
- Co to wgl za argument powiedziałam ci że kocham tylko ciebie.
- Nie udawaj że nie widziałaś tej kartki rano sprawdzałem nie było jej w skrzynce.
- A jaki ta kartka ma związek z Robertem?
- Nie udawaj. Na pewno po przeczytaniu tego pomyślałaś o Robercie.
- Może. To nie jest chyba grzech.
- Jednak miałem rację.
- Musimy się kłócić przed twoim wyjazdem. Sam poruszasz ten temat. A poza tym skąd wiesz o tej kartce.
- Twój anonim zadzwonił na dzwonek myśląc chyba że wyjdziesz do niego.
- Nathan mam dość. Nie zamierzam dalej rozmawiać o Robercie. Zamiast spędzać czas na rozmowie o nim powinniśmy porozmawiać o nas.
- Rozmawiamy przecież o nas.
- Więc co może chcesz mi powiedzieć że chcesz się rozstać.
- Nie wiem.
Po usłyszeniu tych słów wypowiedzianych przez Nathana czułam jakby wbił mi nóż w serce. Myślałam że zaprzeczy, a on tego nie zrobił. 
- Przepraszam nie chciałem tego powiedzieć. - powiedział dotykając ręką czoła
- Ale powiedziałeś. Idź się spakuj, bo spóźnisz się na samolot. - przeszłam obok niego obojętnie
- Nie spóźnię się. Porozmawiajmy normalnie.
- Trzeba było pomyśleć o tym kilka godzin temu. Dzieci pytały się co chwilę o to kiedy wrócisz.
- Musieliśmy dokończyć nagrania.
- Rozumiem to, ale wracasz późno i zamiast przytulić mnie i pocałować mówisz mi że przyjechałeś po rzeczy. Jak ja mam się teraz czuć?
- Przepraszam. - powiedział podchodząc i przytulając mnie do siebie
- Musisz już iść, bo spóźnisz się na samolot. - szepnęłam mu do ucha
Gdy Nathan wyszedł położyłam się na kanapie w salonie i włączyłam telewizor. Na szczęście się pogodziliśmy to było najważniejsze. Teraz czekał mnie cały tydzień bez Nathana. Wzięłam tydzień wolnego w agencji przez co mogłam zająć się dziećmi.
Zdawało mi się że wszystkie dni będą takie same że co rano wstanę, zrobię śniadanie i będę się bawiła z dziećmi. Jednak byłam w błędzie już pierwszego dnia rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Poszłam by otworzyć. W drzwiach stali moi rodzice.
- Niespodzianka - powiedzieli oboje
- Mamo, tato co wy tu robicie ? - zapytałam zaskoczona
- Postanowiliśmy cię odwiedzić.
- Dzwonił do was Nath ?
- Dzwonił, ale on nie ma nic wspólnego z naszym przyjazdem. - odpowiedziała mama
- Wejdźcie do środka. - powiedziałam wpuszczając ich do środka
- Liz jeszcze śpi i James ? - zapytała mama
- Tak wczoraj bawiły się do późna i wydaje mi się że jeszcze sobie trochę pośpią. - odpowiedziałam po chwili dodając - trafiliście w samą porę przygotowałam śniadanie
- Są naleśniki ? - zapytał tata
- Oczywiście jak zawsze. - odpowiedziałam z uśmiechem 
Dzień mijał szybko rodzice wyszli z Liz i Jamesem. Chcieli żebym odpoczęła od dzieciaków. Jednak ja nie mogłam znaleźć sobie miejsc. Zastanawiałam się nad tym co dalej co by było gdyby on faktycznie wrócił. Kto robi mi coś takiego ? Może to znowu matka Roberta chce uprzykrzyć mi życie. Nie nie powinnam o tym myśleć. Jego już nie ma i nigdy nie będzie. 




*********************************************************************************
A więc jest nowy rozdział. Jak Wam się podoba ? Wiem mieszam coraz bardziej, ale taka moja natura pisarska. Heh weny nie brakuje gorzej z czasem.  W tle możecie usłyszeć piosenkę, którą wielbię i mam wielki sentyment do niej. Tydzień ferii minął. Szybko. Został jeszcze jeden. Dlaczego to tak szybko mija ?! 
Pojawił się na pasku z boku wpis o kolejnym rozdziale. Liczę na opinie o rozdziale. 
Do następnego :***

sobota, 1 lutego 2014

Liebster Award 2,3

Dopiero dzisiaj zauważyłam że dostałam dwie nominacje do Liebster Award. Byłam zaskoczona z tego powodu. Wiem że rozdziały ostatnio pojawiają się dość nieregularnie. Niestety brak czasu. Tylko kiedy ja go w końcu znajdę. Nowy rozdział pojawi się jutro, ponieważ muszę go dokończyć jeszcze. Mam nadzieję że mimo wszystko czytacie moje opowiadanie i wam się podobają rozdziały. Jak zauważyliście już dawno z pasku z boku zniknął wpis kiedy pojawi się kolejny rozdział, dlatego postanowiłam że wpis powróci i będę się do niego stosowała. Dlatego już jutro pojawi się nowy rozdział i data kolejnego rozdziału. Dobra czas zabrać się za odpowiedzi.

Pierwszą nominację otrzymałam od JayBird aka my life ♥
1. Imię?
Magda :P
2. Masz TT?
Tak mam. @magda562
3. Jesteś w #TWFanmily?
Oczywiście. :P
4. Co sądzisz o JB?
To bardzo utalentowany chłopak. Jestem jego fanką. Ma wielką sławę przez co czasami gubi się w życiu. Myślę że każdy kto ma złe zdanie o nim powinien obejrzeć jego wywiad z Oprah Winfrey Network i wtedy go ocieniać. Bo według mnie Justin nie zasłużył na takie traktowanie ze strony niektórych antyfanów.
5. Co sądzisz o 1D?
Podoba mi się ich piosenka "Story of my life". Nie jestem ich fanką, ale nie mam nic przeciwko nim.
6. Inny ulubiony wykonawca?
Justin Bieber, Katy B ojjj dużo ich. :P
7. Ulubiony Aktor?
Douglas Booth, Mario Casas
8. Ulubiony Model?
Alex Bechet.
9. Ulubiony Kolor?
Brązowy.
10. Ile już miałaś nominacji do LA?
Dużo. W tej części trzy, a w pozostałych nie pamiętam.
11. Znasz New Kids On The Block?
Nie.


Drugą nominację dostałam od   Chasing The Sun
1. W jakich fandomach jesteś ?
TWFanmily, Beliebers
2.Ulubiona piosenka ?
Nuestro camino, Sweater Weather
3.Najfajniejszy film ?
Trzy metry nad niebem. I wciąż ją kocham. Duże dzieci.
4.Jakie seriale oglądasz ?
Heh barwy szczęścia i m jak miłość.
5. Masz zwierzęta ?
Tak. Psa i żółwia.
6. Jakie jest Twoje marzenie ?
Nie zdradzę :P
7.Czego się boisz ?
Czegoś na pewno.
8. Co jest dla ciebie najważniejsze ?
Miłość, rodzina i przyjaciele.
9. Twoja średnia to....?
Około 4,00.
10. Ulubiony aktor ?
Douglas Booth, Mario Casas
11. Masz inne blogi ?
 Tak.