sobota, 17 września 2016

EPILOG

- Wsszystko pamiętam.- krzyczę podnosząc się do góry
- Spokojnie, spokojnie. Co się stało ? - pyta
- Robert ? To ty ? Ale... - jestem rozbita 
- A kto miałby spać przy Tobie razem w łóżku ? - pyta zdziwiony 
Czuję się zagubiona. Do cholery co to było ? Sen ? Tak bardzo realistyczy ? Czy to możliwe ? A może ja nadal śnie ? W tej samej chwili szczypię się w dłoń. 
- Lena co się stało ? Miałaś zły sen ?
Biorę głęboki wdech i wypuszczam powietrze. 
- Nie wiem.  Sama już nie wiem. To długa historia. Śniło mi się, że umarłeś, że wyszłam za mąż, że miałam dzieci.
- To ostatnie się zgadza, bo już niedługo będziemy mieli naszego maluszka. - mówi przybliżając się do mnie i wtulając się we mnie 
Teraz wiem, że jest prawdziwy, czuję jego dłoń na swoim policzku. Jak delikatnie przesuwa kciukiem po mojej wardze.
- To był tylko sen. - mówi 
- Ale nie potrafię tego zrozumieć, że on był tak bardzo realistyczny. 
- Naoglądałaś się filmów, naczytałaś się książek i pewnie w twojej głowie utkwił jakiś wątek, a że Ci się bardzo sposobał lub chwycił Cię za serducho to teraz pewnie śni Ci się piękny mężczyzna o szarych oczach.
- Skąd wiesz, że miał szare oczy ?
- Posłuchaj siebie Lena... idę się przejść, może w tym czasie znajdziesz swojego męża i dzieci i kogo tam jeszcze  sobie wyśniłaś. 
Jest zły. W sumie to mało powiedziane. Idiotka ze mnie. Truję mu o jakimś chłopaku z moich snów. Jak on ma się czuć ? Idę do łazienki i biorę zimny prysznic. Może to sprawi, że mój mózg zacznie lepiej działać i wrócę z krainy snów. Zakładam zwiewną sukienkę. Muszę znaleźć Roberta i z nim porozmawiać. Kocham go, a ten sen uświadomił mi, że zależy mi na nim. Gdy go rano zobaczyłam nie mogłam uwierzyć w to, że jest cały i zdrowy, pewnie temu to wydawało się jeszcze bardziej nieracjonalne. Słońce świeci na niebie, ulice są zatłoczone jak każdego poranka każy gdzieś biegnie i się gdzieś śpieszy. Czuję jak wszyscy zerkają na mój duży brzuch. Już niedługo nasz chłopczyk przyjdzie na świat. Idę do parku, Robert pewnie tam jest. Skręcam w lewo i idę wzdłuż alejki  prowadzącej do głównego parku. Naprzeciw mnie idzie chłopak. Nie znam go, ale już go gdzieś widziałam. Mijamy się, a nasze dłonie ocierają się o siebie. To Nathan. To on. Chłopak ze snu. Odwracam się, a na ulicy za mną nikogo nie ma.
- Co się ze mną dzieje ? - mówię sama do siebie i czuję skurcz 
Jak na złość zatłoczona ulica stała się pusta. Czy to kolejny koszmar ? Czy ja śnie ? 
Czuję, że wody mmi odeszły. Zaczynam iść szybciej. Jednak nie dam rady, bo boli mnie coraz bardziej. Zginam się w pół i krzyczę na środku chodnika. Jak mogłam wyjść bez telefonu ? Tydzień przed terminem porodu ? Sama się besztam. Staram się znaleźć kogoś i poprosić o pomoc. Dochodzę do rogu ulicy i w tym momencie wpadam na.... Roberta 
- Kochanie jesteś - mówię i wtulam się w niego 
- Lena przepraszam... - zaczyna 
- Nie to ja przepraszam Cię kochanie - mówię i gładzę jego policzek 
Łapie mnie mocny skurcz  zaczynam coraz szybciej oddychać. 
- Lena co Ci jest ? 
- Nie zadawaj głupich pytań. - mówię 
- Ty.... no.... ty - nie da rady wydusić z siebie słowa 
- Tak - krzyczę 
Zdaje się być bardziej spanikowany niż ja.  
- Posłuchaj. - mówię spokojnie i widzę, że zaraz tatuś odleci - zadzwoń po taxi, musimy jechać do szpitala 
Nieporadnie wykręca numer. Nie odbiera. Nikt nie odbiera. 
- Przejdźmy kawałek. W parku są ławki. Usiądziesz, a ja zadzwonię po karetkę. - mówi po czym dodaje - nie ja zaniosę Cię 
Bierze mnie na ręce i za chwilę sadza na ławce. 
- Tak chcicałbym wezwać karetkę. Moja żona rodzi... dzwoniłem na taxi, ale nikt nie odbiera.... jaki wypadek.... za ile? ..... 30 minut to za długo
Po chwili podchodzi do mnie jeszcze bardziej blady. 
- Mamy problem. Karetka będzie za 30 minut. Był jakiś wypadek śmiertelny i droga jest nieprzejezdna, a objazdem zajmie to 30 minut. Nawet jak ktoś nas zawiezie to i tak utkwimy w korku. 
- Przepraszam może pomóc ? - zatrzymuje się obok nas jakaś kobieta 
- Tak, bardzo prosimy. Moja żona rodzi, ale  niestety nie mamy jak  dojechać do szpitala, a karetka będzie za 30 minut.  
 - Pomogę Wam tylko będzie potrzebnych kilka rzeczy. Za chwilę wrócę. 
Robert siada obok mnie. Dzięki niemu czuję, że wszystko będzie dobrze. Po chwili wraca kobieta i razem z nią pojawiają się jeszcze  dwie. 
- Przyj. - krzyczy kobieta 
Robert  trzyma moją rękę i gładzi moje włosy.  
- Kochanie jeszcze trochę - mówi widząc jak bardzo  jestem wykończona- zrób to dla naszego synka 
- Jeszcze chwila, już słychać karetkę. 
Widzę jak karetka się zatrzymuje i lekarz biegnie w naszą stronę i właśnie w tym momencie słyszę płacz. 
- Oto Wasz synek. -mówi  kobieta 
- Kocham Cię. - szepcze do mojego ucha Robert 
Udało się. Naprawdę dałam rade. Czuję dumę, miłość, szczęście. 
Kiedy już leżę na sali wchodzi Robert. 
- Jestem z Ciebie dumny. - mówi
- A ja z Ciebie. Mimo tego, że byłeś wystraszony nie zostawiłeś mnie. Bardzo mi pomogłeś.
Po chwili wchodzi pielegniarka. 
- Wydaje mi się, że kogoś tu brakuje - mówi po czym wnosi naszego  malucha 
Patrzę na Roberta. Na jego reakcje. Wydaje się, że ma łzy w oczach. Pielęgniarka daje mi  malucha na ręce.
- Zostawię Was samych. - mówi i wychodzi 
- Wiesz co mam już wszystko. - mówi siadając na łóżku obok mnie 
- Jaki on jest śliczny. Ma Twoje oczy, a mój nosek.  - patrzę na Roberta - chciałbyś go potrzymać ?
Widzę iskierki w jego oczach. Jakby czekał tylko aż o to zapytam. Kiwa potakująco głową. Bierze go delikatnie.
- Nazwijmy go Nathan.- mówię 
- Tak, pasuje do niego. Mam syna, mam żonę już nie mogę chcieć więcej. - mówi i całuje mnie w usta
- Ja chcę jeszcze córeczkę. - mówię z uśmiechem 
- Możemy zacząć już niedługo nad tym pracować. - śmieje się 
Całuje mnie w czoło. 
-Kocham Cię - mówię, a po chwili dodaję - kocham Was 
- My Cię też kochamy.








***********************************************************************************
I to już jest KONIEC. Długo oczekiwany epilog do kórego pisania przybierałam się dużo czasu. Dziękuję, że byliście ze mną i czytaliście to co dla Was pisałam.Jednocześnie mam nadzieję, że zostaniecie ze mną tylko, że tym razem na innej stronie. Moje nowe opowiadanie. Zapraszam. Czekam na Wasze opinie o epilogu. Zaskoczył Was ? A może zawiódł ? Happy end ? Ale nie do końca...
Do zobaczenia na moim nowym blogu z opowiadaniem ZAPRASZAM

http://i-am-underwater.blogspot.com/         <---------  KLIK


czwartek, 14 maja 2015

32. Przebudzenie

Mijały dni, a poprawy nie było widać. I wreszcie nadszedł ten dzień. Siedziałem razem z Willem na korytarzu, bo pielęgniarka była akurat w sali. Usłyszałem dźwięk dzwonka. Myślałem, że to któryś z pacjentów z oddziału. Jednak zauważyłem, że wybiegł z gabinetu lekarz i biegł w stronę sali Leny. Okazało się ,że pielęgniarka go wcisnęła, bo Lena się obudziła. Spojrzałem przez szybę i zauważyłem Lenę która miała otwarte oczy.
- Ona się obudziła. - krzyknąłem do Will'a
Pośpiesznie wstał i stanął obok mnie. Nagle poczułem strach o to, że stracę ją. Kocha Willa ? Co ja najlepszego zrobiłem ?! Wolałem jakąś Arianę, zabawiałem się nie myśląc  jej uczuciach. Tak bardzo ją kocham. Wiedziałem to, ale dopiero teraz poczułem tak wielki ból i jednocześnie strach.
- Mogę do niej wejść ? - zapytałem pielęgniarki która wyszła z sali
- Za chwilę wyjdzie lekarz. Proszę chwilę zaczekać. - powiedziała po czym się oddaliła
Nic nie słyszałem i z każdą chwilą byłem coraz bardziej zdenerwowany tym.  Lena ani razu nie spojrzała na mnie. Ale czy można się tego spodziewać, że tak szybko doszłaby do siebie... Obecność Willa zaczęła mnie denerwować. Chciałem, żeby poszedł sobie. Chciałem być sam na sam z Leną.
***
Otwieram oczy. Strasznie kręci mi się w głowie. Gdzie ja jestem ? Co to za ludzie ? Biegają dookoła mnie. Zerkam na swoją rękę i widzę podłączoną kroplówkę. Szpital ? Dlaczego jestem w szpitalu ? I nagle pojawia się błysk światła przede mną. Zasłaniam się ręką. Co się dzieje ?
- Lena słyszysz mnie ? - pyta chyba lekarz
Kiwam potakująco głową.
- Wiesz co się stało ?
Kiwam przecząco głową.
- Miałaś wypadek. Tir wjechał w ciebie kiedy prowadziłaś auto.
I znowu pojawia się straszny błysk światła.
- Co się dzieje ? Dlaczego się zakrywasz ?
- Ten błysk... oślepia mnie....
- To normalne. Pamiętasz co się wydarzyło ?
- Nic nie pamiętam. - mówię mając kompletną pustkę w głowie
- Ale wiesz jak się nazywasz ?
- Lena Olin.
- Nie, teraz nazywasz się Lena Sykes.
- Jak to ? Dlaczego ?
- Twoim mężem jest Nathan Sykes.
Ta wiadomość sprawia, że zamieram. To nic mi nie mówi. Co teraz będzie ?
- Musisz odpocząć, wtedy wszystko sobie przypomnisz.
Lekarz wychodzi, a ja zostaje sama totalnie rozkojarzona. Po chwili do sali wchodzi wysoki brunet o cudownych oczach.
- Hej skarbie. Jak się czujesz ? - siada obok i bierze mnie za rękę
- Skarbie ? - pytam i zabieram dłoń
- Co się dzieje ? Wiem, że źle postąpiłem.
- Kim jesteś ? - pytam, a na jego twarzy pojawia się przerażenie
- Nie wiesz kim jestem ? Jestem Twoim mężem.
- Nie znam Cię... Wyjdź stąd. - mówię bezsilnie
- Lekarz mi mówił, że możesz nie pamiętać pewnych szczegółów. Lena naszej miłości nie da się zapomnieć. Tyle razem przeszliśmy.
Po moich policzkach płynął łzy. Tak bardzo chciałabym wszystko pamiętać.
- Proszę... wyjdź stąd... - mówię prawie szeptem
Nathan wybiega z sali. Zostaję sama i po chwili totalnie odpływam. Jestem tak bardzo senna. Kiedy się budzę jestem spokojniejsza. I znowu pojawia się ten mężczyzna.
- Gdzie jest Robert ? - pytam 
- Roberta już nie ma. Lena jesteśmy razem i mamy dwójkę dzieci. Jeśli nas nie pamiętasz na pewno sobie przypomnisz. - mówi po czym przerywam mu 
- Jak to Roberta nie ma ?
- Dwa lata temu zginął w wypadku. - kiedy to mówi czuję jak wewnątrz mnie coś pęka 
- Ale jak to ? Przecież byliśmy razem... Nie wierzę w to. - zaczynam się denerwować 
Nathan podchodzi i chce mnie przytulić jednak odpycham go. 
- Zostaw mnie. Nie znam Cię nie wiem kim jesteś. To co mówisz jest dla mnie jedynie jakąś historyjką, o której nie mam pojęcia. Chcę żeby przyszedł tu Robert. 
Może on tylko udaje. Jak mam mu zaufać. Może to co mówi to stek bzdur. 
- Lena zrozum go nie ma. W domu są listy pożegnalne, video, nawet w internecie są wiadomości o tym że nie żyje. 
- Ale to jest niemożliwe. Pamiętam jakby to było wczoraj jeździliśmy nad morze jestem w ciąży. - łapię się za brzuch 
Chłopak zdaje się być załamany tym co słyszy. 
- Nie jesteś w ciąży poroniłaś, później poznałaś mnie. Robert Cię bardzo ranił. Ja wiem, że ciężko jest Ci to zrozumieć, bo nie pamiętasz tego, ale spróbuj chociaż zrozumieć to. Od momentu, który pamiętasz minęło już kilka lat. Lat spędzonych ze mną i naszymi przyjaciółmi.
-  Staram się to zrozumieć, ale to takie popaprane. 
- Rozumiem, ważne żebyś chciała wszystko sobie poukładać. Musisz zacząć myśleć o okresie twojego życia w którym nie było Roberta. 
- Ale ja go kocham. 
- Wydaje mi się, że co pewien czas schemat się powtarza. Jakiś czas temu myślałaś, że on żyje i mówiłaś mi również, że go kochasz. 
- Czyli nie jest pewne, że umarł. 
- Lena dlaczego muszę to znosić ?! Za całą tą sprawą stała jego matka. Robiła wszystko, żebyś w to wierzyła. 
- No tak jego matka. Przepraszam, musisz dać mi czas na przypomnienie sobie wszystkiego. 
- Tylko pamiętaj, że musisz tego chcieć. Bo ciągłe życie przeszłością jest bez sensu. - mówi po czym wychodzi 
Później pojawia się lekarz. 
- Przypomniałaś coś sobie ? - pyta 
- Niestety nic. To co mówił ten mężczyzna jest nie do uwierzenia. 
- Wszystko co mówi jest prawdą. 
- Powrót do normy będzie potwornie ciężki. 
- Niestety, ale na pewno już niedługo zaczniesz sobie powoli przypominać drobne fragmenty i wszystko ułoży się w jedną całość szybciej niż myślisz. 
- Doktorze, mam prośbę mógłby mi pan udostępnić jakiś komputer.
- Widzę, że chyba lepiej się pani czuje. 
- Trochę, ale bardziej chciałabym przyswoić sobie pewne sprawy. 
- Dobrze, za chwilę pielęgniarka przyniesie pani laptop. 
Tak jak powiedział lekarz, po chwili przychodzi do sali wysoka brunetka z zielonymi oczyma i wręcza mi laptop. Uruchamiam komputer i włączam internet, po czym wpisuję frazę Lena Sykes. Wszystko się zgadza, Nathan mnie nie okłamał w internecie są nasze zdjęcia. Na jednym stoi dziewczynka, a obok niej mały chłopiec. To nasze dzieci ? o których mówił Nathan. Nie są niczemu winne, a ich własna mama ich nie pamięta. Co jak ktoś je tu przyprowadzi ? Chcę je zobaczyć, ale jak nie dać po sobie poznać, że w mojej pamięci nie istnieje nic od pewnego momentu. 
Muszę być silna, a poradzę sobie. Nie straciłam pamięci na zawsze, lekarz powiedział, że z czasem będzie coraz lepiej.  







**********************************************************************************
Z góry przepraszam za tak długą moją nieobecność. Postaram się dodawać częściej rozdziały. Mam nadzieję, że ten Wam się podoba. Muszę Wam oznajmić, że będzie ciekawie co do dalszych wydarzeń. Czekam na komentarze. 
Do następnego :* :* :*
No i niedługo koniec tej części już ostatniej. Wielki finał się zbliża. 
Jednak pracuję nad całkiem nowym opowiadaniem. Na pewno niedługo pojawi się pierwszy rozdział. Zapraszam do obserwacji !!! Oto link
kliknij mnie  --------------->  http://i-am-underwater.blogspot.com/
 :)


środa, 12 listopada 2014

31.Spowiedź... (część pierwsza)

Biegłem tak szybko jak tylko mogłem gdy dowiedziałem się, że Lena miała wypadek.
- Przywieziono tu Lenę Sykes. Gdzie ona jest ?
- Właśnie ją operują.
- Ale jak to ? Czy to coś poważnego ? - nie mogłem przestać zadawać pytań
- Proszę się uspokoić. Zaraz przyjdzie lekarz i wszystko panu wyjaśni. Jest pan kimś z rodziny ?
- Tak mężem.
- Proszę usiąść i się uspokoić.
Chyba sama nie wierzyła w to, że zastosuję się do jej rad. W takim momencie nie mogłem siedzieć spokojnie w miejscu. Po chwili pojawił się lekarz.
- Dobry wieczór. Proszę za mną do gabinetu. - powiedział szybko idąc w kierunku drzwi
Usiadł na fotelu za biurkiem, a ja przed nim.
- Niech pan mi wszystko powie. Co się stało ?
- Lena miałam wypadek. Tir jadący z naprzeciwka zjechał na jej pas ruchu. Najprawdopodobniej kierujący tirem zasnął podczas jazdy. Lena jest niestety w bardzo ciężkim stanie. Ma wewnętrzne obrażenia dlatego musieliśmy operować. Do tego wszystkiego doznała poważnego urazu głowy i nie wiemy jak to się rozwinie. Może powstać guz mózgu. Wszystko zależy od najbliższej doby.
- Ona będzie żyła. Niech pan powie, że tak.
 Lekarz milczał.
- Dlaczego pan milczy ? Proszę mi odpowiedzieć. Ona nie może umrzeć. Musi żyć.
- Przykro mi.
- Przykro panu ? Chcę jeszcze wiedzieć czy mężczyzna który jechał tirem żyje ?
- Jest w dobrym stanie. Ma złamaną rękę i drobne obrażenia myślę, że za trzy dni wyjdzie do domu.
- Czyli Lena umiera, a mu nic nie jest. To jest nie fair.
- Takie jest już życie. Mam tutaj setki takich przypadków. Przepraszam, ale muszę już iść. Pacjenci czekają.
Wyszedłem i usiadłem na krześle. Byłem załamany tym co usłyszałem. Dla niego nic się nie stało, a Lena ledwo trzyma się przy życiu. Nie chciałem nawet myśleć co może się dalej wydarzyć. Czułem się winny. Co ja zrobiłem. Gdybym nie zdradził Leny nie cierpiałaby teraz. Tak bardzo ją kocham, a tak zraniłem. To wszystko moja wina. Usłyszałem dźwięk mojego telefonu. To był Will.
- Wróciła do ciebie Lena ? Martwię się o nią była u mnie, ale wyszła gdy poszedłem na górę.
- Ona miała wypadek.
- Jak to wypadek? Co się stało ? W jakim szpitalu jesteś ?
- Zaraz wyślę ci adres.
Kilkanaście minut później pojawił się Will.
- Opowiadaj. Co z Leną ?
- Jest w krytycznym stanie. Właśnie ją operują, bo ma wewnętrzne obrażenia.
- Jak to w krytycznym stanie. Ona nie może umrzeć. Wgl jak to się stało.
- Jakiś idiota zasnął za kierownicą. Wiesz co się mu stało ? Złamał rękę.
- Tak już jest trzeba się z tym pogodzić, że w takich sytuacjach niewinni ludzie cierpią. - powiedział Will
- To wszystko moja wina. Gdybym nie został w Ameryce wszystko potoczyłoby się inaczej. Lena ma rację tylko sprawiam jej ból. Tak bardzo ją kocham, ale zastanawiam się nad tym czy może dać jej spokój.
- Nathan co ty mówisz ? Chcesz od niej teraz odejść ?
- Nie, sam już nie wiem co mówię.
- Za chwilę wrócę.
***
Poszedłem do szpitalnej kaplicy. Usiadłem w jednej z ławek. Schowałem twarz w dłoniach.
- Wiem, że rzadko z Tobą rozmawiam. Ostatnio się zapomniałem, ale miałem tyle spraw. Tak wiem to nie wytłumaczenie, ale teraz jestem tu i proszę Cię o to, żebyś mi jej nie zabierał. Tylko ją mam. Wiem, że nie jest moja, ale będę o nią walczył. Mimo, że nie powinienem, ale teraz zrozumiałem, że nie mogę pozwolić na to bym ją stracił. Nie powinienem jej wtedy pozwolić uciec. Powinienem zacząć jej szukać od razu. Moje życie było przepełnione nienawiścią, chciwością, ale ostatnio się zmieniłem. Pamiętam jak poznałem Lenę. Byłem wtedy arogancki i irytujący. Uważałem się za nie wiadomo kogo, ale czas mnie na szczęście zmienił. Lena mnie zmieniła, ale wiedziałem, że kocha nad życie Nathana. Jednak teraz gdy Nathan ją zdradził nie czuję się zły na siebie za to, że czuję coś do niej. Nie powinien tego był robić jeszcze teraz powiedział, że może powinien ją zostawić. Przez chwilę pomyślałem, że to może być szansa dla mnie. Ty Robert też zapewne mnie słyszysz. Nie pozwól jej na to by odeszła. Jeszcze nigdy w życiu nie mówiłem tak szczerze. Widzisz to ja płaczę. Nie widziałeś tego być może nigdy w życiu. Ja, który kiedyś był w stanie sprzedać samego siebie za pieniądze. Nie winię rodziców za to, że stałem się taki choć to też ich "zasługa". Musiałem szybko dorosnąć i uciec z tego domu w którym nie dałem rady dłużej mieszkać. Błagam Ciebie Boże i Robert pozwólcie jej tutaj zostać ze mną. Nawet jeśli pisany jest jej Nathan. Nawet jeśli tak, niech zostanie i nie odchodzi, bo wtedy nie wiem co się stanie. Nie wytrzymam tego. 
- Mówiłeś to szczerze ? - usłyszałem głos za sobą 
Odwróciłem się. Był to ksiądz wydawało mi się, że znam go skądś. 
- Jeszcze nigdy nie mówiłem tak szczerze. 
- Jeśli to było powiedziane tak z głębi serca. Tak, że wylałeś z siebie całe cierpienie to jestem pewny, że oni cię wysłuchają. 
- Mam taką nadzieję. 
- Znałem twojego brata Robert kochał bardzo tą dziewczynę i jestem pewien, że będzie ją chronić. 
- Czuje się podle. Chcę mu ją zabrać.
- Lena to nie jest rzecz to po pierwsze i zabrać jej nie możesz, ale jeśli ona darzy cię uczuciem to nie możesz nic na to poradzić. Robert ją kochał, ale teraz nie żyje i jestem pewien, że chciałby byście byli razem. 
- Tylko, że to nie takie proste ona ma męża. 
- Wiem to i wiem, że kościół nie popiera rozwodów ani nic w tym stylu, ale miłość nie wybiera. Ona po prostu stara się połączyć tym uczuciem dwie osoby, które są sobie przeznaczone. Być może Nathan nie było jej przeznaczony, być może uczucie które wydawało im się piękne i wielkie okazało się być mniej znaczącym. Oczywiście może być tak, że są sobie pisani i będziesz musiał się pogodzić z tym, że to jednak nie to, ale nie ważne co się wydarzy musisz wiedzieć, że jest ktoś tobie pisany i mimo wszystko spotkacie się i kiedyś będziecie razem. Takie są prawa miłości. To ona kieruje ludźmi, a nie ludzie nią. 
- Dziękuję księdzu za to wszystko co ksiądz powiedział. 
- Nie masz za co dziękować. Obiecuję ci, że pomodlę się za Lenę by przeżyła.  





**********************************************************************************
Tak bardzo dawno mnie tu nie było powodem była szkoła i niedziałająca klawiatura. Jednak dzisiaj postarałam się i napisałam, żebyście choć trochę przeczytali. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Czekam na Wasze opinie. Następna część rozdziału nie wiem kiedy będzie, ale niedługo. Mam nadzieję że szybciej niż ta. Co tam u Was ?
Do następnego. 
Całusy :* :* :* 

czwartek, 25 września 2014

30.Powrót...

Słowa Will'a obijały się cały czas w mojej głowie. Domyślałam się już tego dawno jednak cały czas zabijałam tą myśl. Will nie był dla mnie obojętny był kimś więcej niż przyjacielem. Pojawił się w momencie w którym był mi ktoś potrzebny by zastąpić Nathana, a dodatkowo jego charakter spowodował, że mogłam się zastanawiać nad tym czy nie odwzajemniam tego uczucia co on. Jednak tego dnia to było mało ważne. Ten dzień można było nazwać rozwiązaniem zagadki zwanej "Nathan". Tego dnia najmniej myślałam o tym, że Nathan wróci i najmniej tego chciałam. Po południu kiedy zastanawiałam się nad "sensem swojego życia" przy pudełku lodów i butelce wina słuchając jeszcze bardziej dołującej mnie muzyki usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi wyjściowe kluczem. Jedyną osobą mógł być Nathan. Nadeszła chwila na którą tak długo czekałam. Chwila na wyjaśnienia, krzyki i złość. Jednak Nathan wszedł jak gdyby nic. Stanął w progu salonu.
- Hej kochanie. - powiedział i właśnie wtedy zebrała się we mnie złość
- Nathan serio ? Hej kochanie ?
- A coś złego powiedziałem ?
- Nie udawaj tylko. Gdzie byłeś ? Dlaczego się nie odzywałeś ?
- Nagrywałem piosenkę i teledysk.
- Tylko to? A Ariana ?
- Przecież tylko nagrywaliśmy.
- Max wysłał mi zdjęcia na których jasno widać jak nagrywaliście.
- Wyszliśmy kilka razy i tyle.
- Więc co robiłeś każdego wieczoru ? Dlaczego nie dzwoniłeś do mnie ? Dowiadywałam się wiadomości o tobie z gazet.
- Wiem, ale byłem zajęty.
- No tak zapewne w nocy też nagrywaliście.
- Nie, ale byłem padnięty po całym dniu. Skąd Max miał te zdjęcia.
- Chłopacy wynajęli detektywa można tak to nazwać, bo nie mogli patrzeć na to co robisz.
- Ale ja nic złego nie robiłem. Oni też się z nią widzieli przecież.
- Nathan tylko, że ty nie dostrzegasz tego co oni.
- Niby czego ? Lena kocham ciebie. Tylko ciebie.
- Też ciebie kocham. Tylko jeśli masz coś na sumieniu przyznaj się lepiej teraz i nie ukrywaj tego.
- Jednego wieczoru doszło do czegoś bliższego. - powiedział Nathan kładąc rękę na czole
- Wiedziałam - powiedziałam i parsknęłam śmiechem po chwili dodając - nie mogę w to uwierzyć chwilę temu mówiłeś, że mnie kochasz, a teraz okazuje się, że jednak jest coś na rzeczy
- Lena, ale to była pomyłka.
- Pomyłka ? Takie coś nie może się wydarzyć jeśli kogoś kochasz. Pomyłką byłeś ty. - powiedziałam i chwilę później wzięłam kurtkę i wyszłam
- Lena poczekaj. Gdzie idziesz ?
- Jedź i pieprz się ze swoją Arianą. - krzyknęłam odwracając się
- Nie nisz tego co jest między nami.
- Chwila to ja to niszczę. Zastanawiam się gdzie jest mój dawny Nathan ?
- Nie zmieniłem się. Chciałaś żebym wydoroślał. Teraz mówisz, że chcesz dawnego Nathana.
- A ktoś kto wydoroślał zdradza ? Ktoś kto wydoroślał myśli o tym jak się poczują inni, myśli o swojej rodzinie, która jest na pierwszym miejscu, a kariera i cała reszta to niższe kryteria.
- Przepraszam. - powiedział
- Przepraszam to nic nie znaczące słowo w takiej sytuacji.
- Więc co mam zrobić ?
- Nie wiem. Wracać skąd przyjechałeś. Może my po prostu nie powinniśmy być razem skoro się ranimy co chwila.
Powiedziałam i poszłam. Nathan usiadł na schodach i zakrył oczy dłoniami. Myślałam długo nad tym gdzie mam iść. Przełamałam się i poszłam do Will'a.
Zapukałam do drzwi . Przez chwilę myślałam, że nie ma go w domu, bo nikt ne otwierał. Jednak drzwi się otworzyły chwilę późnej. Stała w nich dziewczyna miała na sobie zawinięty ręcznik i mokre czarne włosy. Byłam tak bardzo zmieszana, że nie wiedziałam comam powiedzieć.
- Czego pani chce ? - zapytała kobieta
- Kto to ? - usłyszałam głos Will'a
- Sama nie wiem chodź tu.
Po chwili pojawił się Will miał mniej ubrań na sobie niż ona. Wycierał włosy ręcznikiem.
- Lena. Co ty tu robisz ?
- Ja też chyba powinnam ci zadać kilka pytań. - powiedziałam po chwili dodając to nie ważne widzę, że masz lepsze zajęcia
- Czekaj, czekaj, czekaj. Wejdź do środka.
- Nie dzięki. Nie przepadam za trójkątami. - powiedziałam z satysfakcją
- Nie żartuj sobie. - powiedział po chwili dodając do kobiety - idź już sobie
 Weszłam do środka. Will zaprowadził mnie do salonu, po czym na chwilę wyszedł. Jednak mnie ciekawiło co to za kobieta więc stanęłam przy ścianie tak, że wszystko dobrze słyszałam.
- Masz mi zapłacić.
- Dobra, ale to był jeden jedyny raz. Więcej nie chce cię tu widzieć.
- Sam zadzwoniłeś.
- Wiem i zaczynam żałować.
- Wszyscy zazwyczaj nie żałują.
- Ale ja jestem inny. Masz pieniądze i nie chce cię tu widzieć.
Wszystko było jasne. Will. Spał z kobietą, której nawet nie znał. Wróciłam na miejsce i usiadłam na kanapie. Usłyszałam trzask drzwi i po chwili pojawił się Will. Był trochę zawstydzony tym co zobaczyłam.
- To nie jest tak jak myślisz. - powiedział
- A jak myślę ? Płacisz dla swojej dziewczyny za sex czy jak ?
- Dobra to jest tak jak myślisz.
- Dlaczego to zrobiłeś ? - zapytałam wskazując w stronę gdzie przed chwilą odbywała się cała sytuacja po chwili dodając- to przeze mnie ?
- Sam nie wiem co strzeliło mi do głowy. - powiedział siadając na kanapie po chwili dodając - dlaczego tu przyszłaś ?
- Nie wiem. To znaczy coś mi mówiło, że tylko tu mogę przyjść. Nathan wrócił.
- To chyba świetnie. Dlaczego nie zostałaś z nim ?
Spuściłam głowę i utkwiłam wzrok w podłogę.
- Nathan mnie zdradził.
- Że co ? Jak on mógł to zrobić. Nie mogę w to uwierzyć. Jestem tak bardzo na niego zły, bo broniłem go przed tobą kazałem ci czekać na to, że niedługo wszystko się wyjaśni.
- Miałam chociaż cień nadziei na to, że nic się nie wydarzyło, że zdjęcia był zrobione z perspektywy, ale był ze mną szczery i przyznał się.
- I co chce do niej jechać być z nią ?
- Nie wiem gdy się o tym dowiedziałam wyszłam nie miałam ochoty rozmawiać z nim dłużej.
- Jeśli chcesz możesz u mnie zostać tak długo jak zechcesz.
- Dziękuję ci za wszystko. - powiedziałam przytulając się do niego po chwili dodając - ale jeśli będziesz chciał znowu sprowadzić sobie koleżankę to powiedz
- Nie żartuj już sobie. - powiedział śmiejąc się  
Mój telefon co chwilę zaczynał dzwonić, gdy zaczęło mnie to denerwować postanowiłam odebrać. 
- Porozmawiaj ze mną. - powiedział Nath 
- Nie mamy o czym. - powiedziałam 
- Przecież i tak będziemy musieli w końcu porozmawiać. 
- Wiesz ile czasu, ile dni i ile nocy czekałam na twój telefon na to że w końcu porozmawiamy. Poczuj się teraz jak ja wtedy. 
- Lena wiem, że wszystko spieprzyłem, ale naprawmy to. Niech będzie jak dawniej.
- A jak było dawniej ?! Nathan my co chwilę ranimy się nawzajem lub jesteśmy zazdrości, nie mamy do siebie zaufania nie wydaje ci się, że to jest znak dla nas. 
- Jaki znak ? 
- Że powinniśmy się rozstać. 
- Chcesz tego ? 
- Nie wiem - powiedziałam po chwili dodając - co to za miłość, która kłamie i co chwilę się rani 
Kiedy to powiedziałam rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. W tym momencie chciałam być sama. Więc w czasie gdy Will był na górze wyszłam po cichu z mieszkania. Napisałam do niego sms'a, żeby się nie martwił odezwę się niedługo. Było już późno. Być może zrobiłam błąd wychodząc z mieszkania Will'a i nie zostając z nim. Być może to by się nie wydarzyło gdybym nie odebrała telefonu. Właśnie wszystko potoczyłoby się inaczej...





********************************************************************************
No i nadszedł czas na punkt kulminacyjny tej części opowiadania. Co się wydarzy ? Będę trzymała was w niepewności. Niestety mam wam smutną wiadomość zostało jeszcze 10 rozdziałów do końca ostatniej części losów Nathana i Leny. Smutno mi będzie i na pewno zawsze będę się zastanawiała nad tym co napisać o Lenie i Nathanie, ale okaże się wtedy, że to już skończone. Stałam się Leną przez te wszystkie części, czuję jakby to ona była mną. Myślałam nad dalszym ciągiem opowiadania wszystko zależy od Was. Mam nadzieję, że podobały wam się rozdziały. Wygląda jakbym się z wami żegnała, ale to jeszcze nie czas. Jeszcze 10 rozdziałów, a może tylko 10 rozdziałów :(
Co tam u Was?
Do następnego :* :* :*

wtorek, 2 września 2014

29.Tak...

"Nathan jest właśnie tak zajęty. Nie chciałaś się spotkać. Chciałem być z tobą szczery, bo to uczucie, że wiem o tym mnie męczyło. "
- Co to ma być ?! - powiedział Will po chwili dodając - żarty jakieś. Co on wyprawia ?
Cały czas milczałam mając nadzieję, że po chwili obudzę się z koszmarnego snu. Ciekawiło mnie skąd ma te zdjęcia. Jeszcze raz przejrzałam zdjęcia i otworzyłam nowe okno by napisać nową wiadomość.
Od: Lena
Do: Max
Musimy się spotkać. Przyjedź w momencie kiedy to odczytasz nawet jeżeli będzie późno. Wiem, że dzisiaj już nie zasnę. 
- Lena odezwij się powiedz coś. - zaczął Will 
- A co mam powiedzieć. Myślę nad tym jak Nathan mógł coś takiego zrobić. 
- Zdjęcia o niczym jeszcze nie świadczą, przecież to może być fotomontaż. 
- Jaki fotomontaż to wygląda zbyt realistycznie. Potrafię poznać Nathana od razu. Poza tym ma łańcuszek, którego nigdy nie zdejmuje. 
Przewinęłam znowu i zaczęłam oglądać zdjęcia od góry do dołu. 
- Przestań. - powiedział zamykając laptop 
- Jestem pewna, że to wszystko prawda. Wiedziałam, że coś złego się dzieje. Reszta chłopaków zapewne o tym wiedziała, ale nikt nie chciał się wygadać. Do tego te symulacje Pegi, że Max może coś wie. 
- Uspokój się. Nathan musi ci wszystko wyjaśnić nikt inny tylko on. 
- Co tu wyjaśniać zdjęcia mówią same za siebie. 
- Czasami zdjęcia mogą być zrobione w takim momencie, że przedstawiają całkiem co innego. 
- Bronisz Nathana ? 
- Chcę, żebyś przestała się denerwować i tyle.
- Teraz chcę się jeszcze bardziej upić.
- Życie jest bez sensu. - powiedziałam opierając głowę o ramię Willa 
- Wiesz, że zaczynam w to wierzyć. 
- Może te wszystkie przeciwności , które spotkały mnie i Nathana nie były bez powodu. Może za każdym razem wszystko starało się powiedzieć nam , ze to się nie uda i bez sensu dalej się tylko ranić. 
- Tyle przetrwaliście jakieś głupie nieporozumienie nie może tego zniszczyć. 
- Jay, Tom, Max i Siva wrócili i są ze swoimi ukochanymi, a Nathan olał to sobie. Nawet nie zadzwonił. 
- Zachciało mi się zakochać w gwieździe.
- Chwila, a ty to co ? Też jesteś gwiazdą. 
- Ale staram się być tutaj i od razu deklaruję, że nie wyjeżdżam. 
- Nathan jest w zespole musi jeździć w trasy inaczej nie będą mieli fanów i nie będą tworzyli muzyki. 
- Mogłabym teraz siedzieć tutaj z tobą i niczym się nie martwić. 
- Czyli mam jakieś szanse.. - zaśmiał się Will 
- Miałbyś, gdybym była sama. Można się w tobie zakochać. Dziwię się, że jeszcze jesteś sam. 
- Jeszcze nie spotkałem tej jedynej. 
Wypiłam chyba za dużo, ale Will wypił trochę mniej i kontrolował całą sytuację. Zaniósł mnie na górę do sypialni, a sam przenocował na kanapie na dole. 
Perspektywa Willa:
Rano obudziło mnie stukanie drzwi. Poszedłem szybciej, aby nikt nie zbudził Leny chociaż wydawało mi się , że nic jej nie zbudzi tego dnia. Otworzyłem drzwi w progu stał Max. Spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem. 
- Nie myśl sobie za dużo. Spałem na kanapie. - powiedziałem i wpuściłem go do środka po chwili dodając Lena jeszcze śpi, więc bądź cicho
- Wczoraj do mnie napisała, żebym przyszedł jak odczytam wiadomość to jestem. 
- Tak wiem byłem przy tym. - powiedziałem po chwili dodając - Posłuchaj mnie jeśli te zdjęcia to jakiś głupi podstęp to możesz być pewny, że nie zawaham się ciebie uderzyć. Zależy mi na Lenie i jeżeli zamierzasz ją skrzywdzić to tego pożałujesz. 
- Nawet się nie staraj zbliżyć do Leny, bo i tak ci się to nie uda.
- Zależy mi na niej jak cholera i czasami wydaje mi się, że może za bardzo się angażuję, ale nie pozwolę jej skrzywdzić. 
- Rozumiem to, ale radzę ci nie angażować się aż tak i poszukać sobie kogoś kto odwzajemni twoje uczucia. 
Być może rozmowa z Maxem coś mi uświadomiła, że faktycznie zbyt bardzo się angażuję wiedział co mówi, bo Lena opowiadała mi o tym jak był w niej zakochany. Ale może to już się stało i było już za późno. Może to wszystko to zły pomysł spędzanie z nią coraz więcej czasu sprawia, że chce być bliżej niej.
Chwilę później zeszła Lena miałem nadzieję, że nie słyszała naszej rozmowy.
- Will strasznie boli mnie głowa. - usłyszałem i zobaczyłem Lenę schodzącą po schodach 
- Masz gościa. - powiedziałem po chwili dodając - w kuchni masz specjalny koktajl pomoże ci pojadę odwieźć samochód i wrócę później
- Jeśli chcesz to zostań. - powiedziała Lena 
- Pójdę już muszę się ogarnąć jutro idę do pracy. 
***
- Skąd masz te zdjęcia ? - zapytałam od razu 
- Od fotografa. - odpowiedział Max 
- Jak to od fotografa ?
- Jeju detektywa tak to można nazwać. Kiedy byliśmy w trasie Nath pod koniec zaczął częściej wychodzić no, więc postanowiliśmy kilka razy wynająć detektywa, żeby zobaczył co faktycznie tam robi.No i razem z chłopakami postanowiliśmy jednak pokazać ci te zdjęcia. 
- Czyli to jest cała prawda. Wiedziałam, że coś jest nie tak. 
- Nathan skończył nagrywać teledysk tydzień temu, więc powinien już wrócić emitowali go nawet już w telewizji. 
- Dobrze, że mi o tym powiedziałeś. 
- Chciałem być po prostu szczery. 
- Rozmawialiście z nim ostatnio ?
- Zamierza wrócić tylko nie wie kiedy. 
- Jeżeli będzie dzwonił do was powiedzcie mu, że nie ma do czego wracać. 
- O czym ty mówisz ?
- Nie chcę z nim rozmawiać. Być może wyprowadzę się na kilka dni stąd. Jak wróci nie zastanie mnie tu. 
- Musisz z nim porozmawiać. Musicie sobie wszystko wyjaśnić. 
- On tez ze mną nie rozmawiał od tylu dni, więc to nie robi różnicy. Po prostu gdy do was zadzwoni powiedzcie mu, że wiem o wszystkim i tyle. 
- Jeśli tego chcesz to zrobimy to. 
- Idź już chcę zostać sama. 
- Jesteś pewna może zostanę na trochę?
- Nie dziękuję poradzę sobie sama. 
Max wyszedł, a kilka minut po nim do mieszkania wszedł Will. 
- Co ty tu robisz ? - zapytałam prawie płacząc 
- Nie zostawiłbym cię w takim stanie.
Kiedy prawie zaczęłam płakać wtulił mnie w swoje ramiona. Potrzebowałam tego jednak wygoniłam Maxa dlatego, że nie chciałam by został ze mną wolałam obecność Willa. Jednak myślałam, że dopiero zobaczę go wieczorem lub następnego dnia.
- Nie myśl o tym. Wszystko się jakoś ułoży.
- Jak mam o tym nie myśleć. nie wiem co będzie dalej. Max powiedział, że Nathan niedługo ma wrócić. Okazało się, że dzwonił do nich.
- To mi wgl nie pasuje do Nathana.
- Zmienił się nie do poznania kilka dni przed wyjazdem.
- Może spróbuj do niego zadzwonić?
- I co mu powiem, że o wszystkim wiem ? Tydzień temu ukazał się już teledysk do piosenki powinien już dawno wrócić.
- Jeśli chcesz zostanę na kilka dni u ciebie.
- A mógłbyś ?
- No pewnie. Jeśli chcesz to nie musimy iść w sobotę na ten bal.
- Pójdziemy, obiecałam ci. Jesteś dla mnie taki dobry, że należy ci się coś z mojej strony.
- Nie chcę cię do tego zmuszać.
- Nie zmuszasz z wielką chęcią pójdę. - powiedziałam po chwili dodając - muszę się ogarnąć. Może pojedziemy kupić sobie coś do przebrania ?
-To dobry pomysł. Po co siedzieć w domu i się zamartwiać. Jeszcze nic nie jest przesądzone. - powiedział Will po chwili dodając - chodźmy 
Mimo tego, że nie chciałam o tym myśleć i tak jedyną myślą w mojej głowie była właśnie sprawa z Ari i Nathanem. Jednak dalej wierzyłam, że wróci i wszystko się wyjaśni. W czasie drogi zadzwoniłam do mamy czy dzieci mogłyby zostać na dłużej. Nie chciałam, żeby widziały to jak się zamartwiam. Chciałam żeby myślały, że wszystko jest w porządku. Mama i tata się zgodzili powiedzieli, że to nawet lepiej, bo przynajmniej nie będą się nudzili oboje. 
Nadeszła długo wyczekiwana sobota. Do tego czasu udało mi się jakoś pozbierać z każdym dniem było lepiej i coraz niej myślałam o wszystkim złym. Nathan się jeszcze nie odezwał, ale kiedyś musi to zrobić. Może wróci on jest pod znakiem zapytania. 
- I co gotowa ? -  zapytał Will 
- Tak możemy już iść. 
- No proszę prawdziwa księżniczka. 
- Przestań wyglądam przeciętnie trochę kiczowato. 
- I oto chodzi mamy się dobrze bawić. Nie ważne jak wyglądamy. 
- Ej no czyli co twierdzisz, że jednak kiczowato wyglądam ?
- To ty powiedziałaś nie ja. - zaśmiał się po chwili dodając - no chodź już wyglądasz idealnie i nie widzę tutaj żadnego kiczu
Zapoznałam się z większością osób, które były. Wydawały się być przyjemne i pomimo tego, że większość ludzi myśli, że wszyscy którzy pracują w garniturze są sztywniakami okazało się, że są bardzo rozrywkowi. Wszyscy od razu popędzili na parkiet. 
- Jeśli chcesz nie musimy iść od razu tańczyć. - powiedział Will 
- Nie. Nic mi nie jest. Chodźmy. - powiedziałam idąc w kierunku tłumu ludzi 
Pierwszą piosenką była piosenka Don't Eda Sheerana. Trzeba było wczuć się w rytm jednak niektórzy radzili sobie z tym przeciętnie. Wyglądało to dość śmiesznie, ale po chwili sami się śmieli. Nam razem z Willem szło to w miarę i pod koniec coraz bardziej się rozkręcaliśmy. Jakiś czas później poszłam jak to się zwie "przypudrować nosek". 
- Kim jesteś dla Willa ? - zapytała jakaś kobieta, która stała obok mnie przy lusterku 
- Przyjaciółką, a pani ? 
- Koleżanką z pracy.
- A dlaczego pani mnie o to pytała ? 
- Zauważyłam, że był pochłonięty pracą, a teraz trochę przystopował i zastanawiałam się kto spowodował to. 
- To źle? 
- Wręcz przeciwnie cieszę się, że nie zajmuje się jedynie pracą. Will to dobry człowiek strasznie uczuciowy. Widać, że zależy mu na pani. 
Nie miałam ochoty na tłumaczenie całej historii dla tej kobiety. Nie widziałam w tym sensu, ale to już druga osoba, która mówi coś takiego. Może faktycznie jest coś na rzeczy. Spojrzałam przez szybę na salę na której tańczył Will. To było dla mnie zastanawiające. Podeszłam do niego i zaczęłam z nim tańczyć. 
- Słyszałam, że ostatnio przystopowałeś z pracą. 
- Skąd to wiesz ? - zapytał 
- Jedna pani powiedziała mi. 
- Kiedyś trzeba trochę przystopować. 
- To przeze mnie ? 
- Nie. Dlaczego ?
- Tak tylko sobie pomyślałam. 
- Przyznaj się, że pomyślałaś, że coś do ciebie czuję. 
- A tak jest ? - zapytałam 

Spojrzałam na niego w jego wzroku dało się odczytać, że chce powiedzieć tak, ale nie odpowiedział nic. Nie chciałam dalej wnikać. Wydawało mi się, że znam jego odpowiedź chociaż tego nie chciałam. Dalej nie wiedziałam jak mam się zachowywać. Byłam zmieszana tym i zastanawiałam się po co wgl o to pytałam. Wracaliśmy w milczeniu. Wydawało mi się, że cisza jest odpowiednia, a poza tym nie wiedziałam co mam powiedzieć. 
- Wiesz co dzisiaj przenocuję już u siebie. - powiedział Will 
- Jesteś zły na mnie ? - zapytałam bojąc się, że coś zepsułam między nami 
- Nie, niby czym. Po prostu muszę ogarnąć dzisiaj jeszcze jedne dokumenty. Jutro przyjadę. 
- Dobrze. Rozumiem, więc do jutra. - powiedziałam 
- Do jutra. - odpowiedział Will 
Wysiadłam z samochodu i szłam w kierunku drzwi. Po chwili Will wysiadł z samochodu.
- Tak. - krzyknął trzaskając drzwiami 
- Co tak ?
- Czuję coś do ciebie. To jest silniejsze ode mnie. Przystopowałem z pracą, bo nie mogłem patrzeć na to jak cierpisz musiałem być przy tobie. Nie wiem jak to wyjaśnić. Każdego dnia wbijałem sobie do głowy, że nie powinienem, że muszę się oddalić, ale nie mogę się oddalić, bo już za późno. I wiem, że to ma nikłe szanse. Kochasz Nathana i on niedługo przyjedzie i wszystko wróci do normy i będę musiał się pogodzić z tym wszystkim. Musiałem ci to powiedzieć.





***********************************************************************************
No i szkoła znowu wróciła. Ehhhh dlaczego ? No trudno... Jak tam w której klasie jesteście ? Jak nowy rok szkolny ? 
Tak wiem namieszałam troszkę, ale taka moja natura hehe Czekam na Wasze opinie na temat rozdziału :)
Do następnego.. 
Nie wiem kiedy, ale myślę że niedługo.
:* :* :*

środa, 27 sierpnia 2014

Liebster Award 4

Dziękuję za nominację od Nathan Sykes
Nowy rozdział pojawi się już niedługo jestem w czasie jego tworzenia. Chciałabym nominować Was jednak brakuje mi czasu na ułożenie pytań. Wakacje a mi brakuje czasu. Tak wiem to niewiarygodne. Boję się tego co będzie w roku szkolnym. :( Ehh po co ta szkoła. No trudno zostały mi już tylko dwa lata, ale później studia. Nie wiem czy cieszyć się czy płakać :P


1. Ulubiony wykonawca ?
Cris Cab, Sam Smith, Shawn Mendes, Ed Sheeran, Mateusz Mijał 2. Ulubiona piosenka ?
Shawn Mendes - The weight, Ed Sheeran - Don't, Iggy Azalea - Fancy 3.Gdy jest mi smutno , to ... ?
Piszę piosenki i kolejne rozdziały. No i oczywiście leżę i słucham piosenek, które dołują mnie jeszcze bardziej. :P 4. Z problemem zawsze chodzę do ... ?
Samej siebie... no i mamy. 5. Jak masz na imię ?
Magdalena, ale wolę Magda lub Madzia. :) 6. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
Pisać <3, czytać, słuchać muzyki, spotykać się ze znajomymi, jeździć na rowerze <3 7. Czy uprawiasz jakieś sporty ?
Nie, ale jeżdżę dla przyjemności na rowerze. 8. Masz zwierzęta ? :))
Pewnie psa, żółwia i od kilku dni króliczka <3 9. Wymarzone zaręczyny ? Z kim , gdzie i w jaki sposób ? :))
Jest taki ktoś nie ważne gdzie i jak , ważne że właśnie z tą osobą <3  
A w krainie marzeń to Shawn Mendes. :) 10. Czy pamiętasz swoje 1 opowiadanie ( te które przeczytałaś ? ) . Jakie ?
Nie pamiętam nazwy, ale pamiętam jego fabułę. Niestety zostało już usunięte. 11. Nie lubię osób , które ? :))
Wywyższają się ponad innych i udają wielkie sławy. Mówią jedno robią drugie.

czwartek, 21 sierpnia 2014

28.Część druga

- Więc gdzie jedziemy ? - zapytałam
- Niech to będzie niespodzianka. - powiedział Will i odpalił samochód
Byliśmy już za miastem.
- Powiedz mi gdzie jedziemy.
- Sam nie wiem. - powiedział śmiejąc się i po chwili dodając - tam gdzie koła poniosą
- Wiem, że żartujesz.
- Uwierz mi, że nie. Postanowiłem, że pojedziemy za miasto i znajdziemy miejsce, które nam się spodoba.
- A co jeśli wylądujemy na jakiejś wiosce?- zapytałam
- Oj tam. Ej no chyba liczy się towarzystwo.
- Dobra, więc się zatrzymaj.
Byliśmy w szczerym polu. Ani jednego domu dookoła.
- Ale przecież to jakaś łąka. - powiedział Will
- Ej no chyba liczy się towarzystwo.
- To nie fair. - powiedział Will
- No chodź. Idziemy.
- Czekaj wezmę koc i możemy iść. Wiesz a może wyjmij z bagażnika. Ja tylko napiszę sms'a do jednej osoby.
Otworzyłam bagażnik licząc, że w środku będzie jedynie koc i dodatkowo gaśnica która cały czas tam leży. Jednak gdy otworzyłam zobaczyłam, że Will mnie odrobinę oszukał, bo nie było tam tylko koca. Po chwili pojawił się obok mnie Will.
- Powiedzmy, że troszeczkę cię oszukałem. - powiedział z uśmiechem na twarzy
- Tak troszeczkę. Mogłeś powiedzieć to też bym coś przygotowała.
- Chwila to ja cię zaprosiłem. Ty miałaś się tylko wyluzować. - powiedział biorąc koszyk piknikowy i koc
Ja wzięłam  tort.
- Może ustawię głośno muzykę to będzie się nam lepiej siedziało.
Pokiwałam potakująco głową.
Świetnie się bawiłam. Śmialiśmy się w pewnych momentach zachowywaliśmy się jak dzieci.
- Zatańczysz ? - zapytał Will
- Tutaj ? - zapytałam śmiejąc się
- No pewnie. Dlaczego by nie ? Jesteśmy młodzi przecież. Bawmy się. Na bankiecie nie podeptałem ci palców, więc mogę twierdzić, że dobrze tańczę.
- Ale jesteś skromny.
- Wszyscy mi to mówią.
Zaczęliśmy tańczyć. Po kilku piosenkach pojawiła się wolna jednak nie przestawaliśmy.
- Żałujesz czegoś w swoim życiu ? - zapytałam Willa
- Żałuję, że tak późno tu przyjechałem.
- Dlaczego ?
- Zbyt mało czasu spędziłem z Robertem. Można powiedzieć, że wgl go nie znałem. Ale nie myślmy o tym, bo to tylko przyprawia ci smutki. A ty czegoś żałujesz ?
- W tym momencie nie wiem sama. Jestem zagubiona tą całą sytuacją. Chciałabym po prostu żeby ktoś przy mnie był i tyle.
W tym momencie poczułam jak Will bardziej mnie przybliżył do siebie. Dało mi to poczucie bezpieczeństwa. Można powiedzieć, że spełnił moją prośbę to, że chciałam by ktoś przy mnie był.
Wiedziałam, że Will był mi bliski i że coś mnie z nim łączyło. Dawał mi to czego potrzebowałam po prostu był. Wieczór mijał i postanowiliśmy pojechać jeszcze do parku.
- Słuchaj w pracy mamy zorganizowaną imprezę. Taki bal przebierańców, żeby się wyluzować. Na co dzień chodzimy ubrani w garnitury itp. wszystko takie sztywne. Dlatego co roku mamy taką imprezę i nie mam z kim iść dlatego pomyślałem....
- Nie musisz kończyć nie nie nie nie ma mowy nie będę paradowała przebrana za coś. - powiedziałam
wyprzedzając jego
- No błagam cię. Błagam na kolanach. - powiedział a gdy się odwróciłam faktycznie klękał
- Will wstawaj.
- No niech się pani zgodzi. - powiedziała starsza pani przechodząc obok - widać że jest zakochany
Oboje roześmieliśmy się.
- Widzisz pani dobrze mówi zgódź się. Chwilę, a ja poszedłem z tobą na bankiet. - powiedział ze swoją miną
- Nienawidzę gdy robisz tą minę.
- Niby jaką ?
- Już ty dobrze wiesz. - powiedziałam po chwili dodając - wstawaj no zgadzam się
- Dziękuję, dziękuję. - powiedział podnosząc mnie do góry
- Chwila czy ja dobrze słyszałam widać, że jesteś zakochany ?
- Więc kim chcesz żebyśmy byli masz do wyboru książę i księżniczka ewentualnie książę i księżniczka i trzeci wybór książę i księżniczka, bo za nic innego nie zamierzam się przebierać.
- Hmm wydaje mi się, że ostatnia opcja jest najlepsza.
- Tez tak myślę. - powiedział Will
- To kiedy ten bal ?
- W tą sobotę.Będziemy się dobrze bawić. Wykombinuję dla nas stroje nie musisz się niczym zajmować. Jedynie iść ze mną i się świetnie się bawić. 
- Dobra już rozumiem. Zgadzam się jedynie z tego powodu, że byłeś ze mną na bankiecie. 
- Ej no a towarzystwo ? 
- No to też. Daj spokój z tym towarzystwem już. 
- Może pojedziemy i kupimy jakieś wino ?
- Chcesz się upić ? - zapytał Will 
- Dokładnie. 
- Też mam na to ochotę. - zaśmiał się Will po chwili dodając kilka minut stąd mają świetne wina idziemy ?
Kupiliśmy dwie butelki. 
- Chwila nie pomyślałem o tym jestem samochodem.
- A tam. Zostawisz pod moim domem, a w najgorszym wypadku przenocujesz na kanapie, ewentualnie są jeszcze taxi. 
Wróciliśmy do mojego mieszkania. Mimo najmniejszych nadziei na to, że Nathan wrócił go i tak nie było. Zastanawiałam się nad tym gdzie jest i co robi. Dręczyła mnie jedna myśl co dalej z nami. Nathan się zmienił tyle razy kazałam mu wydorośleć, ale jeżeli to jego dorosłość. To jest poziom niżej niż dzieciństwo to co on wyprawia, ale wiem że muszę to zrozumieć czy chcę czy nie. Zastanawiam się nad spotkaniem z Maxem. Pegi dziwnie zainsynuowała, że on coś wie. Może Nathan zrobił coś strasznego i temu nie wraca. W tym momencie w mojej głowie zaczęły się pojawiać coraz to nowe scenariusze. Najlepiej poczekać na wyjaśnienia Nathana, ale dla wewnętrznego spokoju spotkam się jedna z Maxem. 
- Ziemia do Leny... - usłyszałam Willa po chwili dodając - to gdzie masz te kieliszki których szukam od kilkunastu minut 
- Co ? W kuchni w górnej szafce po lewej stronie. 
- Okey za chwilę wracam. 
Udało mu się je znaleźć i po chwili wrócił. 
- Więc co takiego sprawiło, że odleciałaś ? A może nie muszę nawet pytać. Nathan ? - powiedział stawiając na stolik przede mną dwa kieliszki i jedno wino
- Tak to znaczy tak i nie. Bardziej Max.
- Max ? Dlaczego on ?
- Była dzisiaj u mnie Pegi i on chce się ze mną spotkać. 
- Ale w jakim celu ? Ot tak sobie. 
- Ponoć to coś ważnego. Pegi sugerowała, że może on coś wie. 
- A może coś wiedzieć ? Zastanów się nad tym. Co on może wiedzieć razem z chłopakami wrócili wcześniej od Nathana, więc gdyby on coś wiedział to oni tez by to wiedzieli. 
- Nie wiem, ale zastanawiam się nad tym czy może by się z nim spotkać. 
- W sumie spotkanie z nim nic ci nie zaszkodzi. Przynajmniej da ci może spokój. 
- Napisze jutro do niego e-mail. 
- Po co jutro ? Napisz dzisiaj będziesz miała z głowy. Wiesz jeżeli się upijemy to jutro będzie ci ciężko. - zaśmiał się Will po chwili dodając - tak wgl to znam świetny sposób na kaca, kolega mi kiedyś dał idealny przepis
- Przepis idealny zapewne gorzej ze smakiem. 
- No fakt dobre to to nie jest, ale pomaga idealnie. 
- Czekaj idę po laptop. - powiedziałam wychodząc z salonu 
Pobiegłam na górę i po chwili miałam już ze sobą laptop. Usiadłam obok Willa i go włączyłam. Otworzyłam skrzynkę pocztową. 
- Zobacz jedna nieodebrana wiadomość od Maxa.






***********************************************************************************
Tak wiem jestem nie fair :) urwałam w momencie gdy miało się coś zadziać, ale to w następnym rozdziale. Mam nadzieję, że podobał Wam się ten. CZEKAM NA WASZE OPINIE. Następny rozdział pojawi się w poniedziałek no chyba , że napisze go jutro, ale to niemożliwe. Dlatego w poniedziałek, bo w weekend zajmuję się moim chrześniakiem. Jest jeszcze mały, więc nie będę mogła czegoś napisać.Możecie spekulować co mógł napisać do Leny Max. Lubicie Willa ? A może zaczynacie go lubić coraz bardziej ?!
Do następnego :* :* :*