czwartek, 28 lutego 2013

5.Dziesięć kilometrów...

Z Maxem postanowiliśmy przebiec 10km. Był zdziwiony kiedy zaproponowałam tyle.
- No to opowiadaj co cię wtedy dręczyło. - mówi
- To już nie ważne. - mówię
- Mów. - mówi
- Kazałam mu wyjechać do Londynu. - mówię w skrócie
- Myślałem że się przyjaźnicie. - Max
- Ja też, ale to zaczęło się komplikować 
- Lena możesz trochę jaśniej - mówi - chodź usiądziemy przy fontannie i wszystko mi wytłumaczysz
Siadam na murek. Dotykam dłonią wody. Jest zimna, dotykam ręką twarzy żeby była chłodniejsza.
- Zaczął czuć do mnie coś więcej.
Dziwnie czuję się mówiąc to przy nim. Niedawno darzył mnie tym samym uczuciem. Mówił że mnie kocha, całował, a ja tak samo jak Richa uważałam Maxa tylko za przyjaciela. Może na początku gdy  się poznaliśmy. Wtedy wszystko było dla mnie nowe. Nath odmienił moje życie. Pogubiłam się. Czułam coś do Roberta, Maxa i Nathana.
- Czemu nic nie mówisz? - pytam bo chłopak milczy
- Nie wiem co mam powiedzieć.
- Też mnie to zaskoczyło. 
- Chcesz żeby wyjechał do Londynu? - pyta
- Nie wiem sama. On przecież nie jest winny swoim uczuciom, ale jak mam mu ufać może spotykał się ze mną dla swojej przyjemności
- To coś złego? - pyta
- Mówiłam mu wszystko. No jasne nic nie jest złego w tym że przytulał mnie, dawał mi całusa, ja go traktowałam jako przyjaciela, nigdy nie pomyślałam o czymś więcej - mówię
- Lena ty sama nie wiesz co mówisz to nie są żadne powody żebyś się z nim nie przyjaźniła. - mówi
- Ja nie umiem teraz patrzeć na niego tak jak na przyjaciele. Teraz nie przytulę się do niego spontanicznie od tak, bo będę myślała o tym żeby nie dać mu jakiegoś znaku - mówię
- Przytulasz się ze mną spontanicznie? - pyta
Kiwam potakująco głową.
- Nie chcę wracać do przeszłości, ale ja nigdy nie przestanę czuć do ciebie czegoś więcej i jakoś przez ten cały czas spotykamy się i jest ok. Więc dlaczego niby nie miało by być tak samo z tobą i Richem
- Max? Pamiętasz wszystko dokładnie? Przypomnij sobie Londyn? Dyskotekę gdy poszedłeś za mną do łazienki
- O to mi chodzi że mimo wszystkiego dalej się przyjaźnimy.
- Ja nie chcę zranić Nathana
- Dlaczego miałabyś go zranić? - pyta
- Zdarzają się momenty w których nie panujemy nad sobą. Emocje nas przewyższają i wtedy możemy popełnić wielki błąd. Rich jest inny
- Nie rozumiem już ciebie. Inny? - mówi nie rozumiejąc o co mi chodzi
- Wiem trochę za dużo. Rich jest tu i pracuje dla dilerów. On chroni mnie przed nimi. - mówię
- Co? - mówi parskając śmiechem
- Taka jest prawda. On chce się od nich uwolnić, ale zagrozili że zrobią coś mi gdy przestanie pracować dla nich.
- Rich, dilerzy ja już się gubię. Co ty masz z tym wspólnego. - mówi nie rozumiejąc nic nadal
- Właśnie że nic, ale na weselu moim i Nathana rozmawiałam z Richem na zewnątrz zauważyłam wtedy czarne BMW a w środku siedziało dwóch mężczyzn
- Tak jak tam - mówi pokazując palcem
Patrzę w tym kierunku.
- To oni - mówię do chłopaka
- Idę do nich.
Wstaje jednak łapie go w ostatnim momencie za ramię.
- Nawet o tym nie myśl
Idziemy spacerkiem. Nie widać samochodu. Najwidoczniej odjechał. Zaczynam się zastanawiać czy dużo razy mnie obserwowali a ja tego nie widziałam. Może Rich miał rację. Świetnie znowu on. O czym bym nie myślała i tak pojawi się w jakiejś myśli. Może Max ma rację. To bez sensu najpierw mówię to potem to. Może wyjechał do Londynu? Zrobił co chciał.

Wracam do domu. Biorę prysznic. Idę w kierunku schodów. Kiedy nagle ktoś łapie mnie z tyłu.
- Wystraszyłeś mnie. - mówię do Nathana
- Nie chciałem. Tyle na ciebie czekałem. Myślałem że dasz mi jakiegoś całusa a tu.. - mówi
Daje mu całusa.
- Jak tam biegi Max cię nie wykończył? - pyta Nath
- Normalnie. Nie wiem o co wszystkim chodzi. Przebiegliśmy 10km... - nie dał mi skończyć
- Ile kilometrów? 10? Żartujesz co nie? - mówi ze zdziwieniem
- Wiesz to normalne kiedyś biegałam.
- Za pół godziny wychodzę. Liz jeszcze śpi? - pytam
- Tak. Zaraz ją zbudzę
- Nie ja to zrobię. - mówię
Idę do pokoju dziewczynki. Siadam na brzegu łóżka i delikatnie szturcham żeby ją obudzić.
- Liz, Liz
Otwiera, a później przeciera oczy. Dziewczynka wtula się w moje ramiona.
- Zaraz wychodzimy do przedszkola. - mówię - ubierzesz się sama?
Kiwa potakująco głową. Schodzę na dół. Wyjmuję z lodówki jogurt naturalny, a z szafki musli. Po chwili na dół schodzi Liz. Odstawiam miskę z musli. Biorę kluczyki od samochodu. Biorę plecak od dziewczynki.
- Nathan wychodzimy. - krzyczę bo nie wiem gdzie jest chłopak
Po chwili jest już na dole.
- Odbiorę Liz.
- Ale przecież masz wracać o 15
- Wyrwę się szybciej. - mówię - to tylko dwie sesje zdjęciowe
- Więc dzisiaj męski dzień. Co nie James? - mówi patrząc się na Jamesa którego trzyma na rękach
- Tylko niech dom będzie cały jak wrócimy. - mówię podchodzę i daje całusa dla Jamesa i Nathana
Wsiadamy do samochodu.Jadę w kierunku przedszkola do którego chodzi Liz. Nagle w lusterku wstecznym widzę czarne BMW. Czego oni chcą? To już drugi raz dzisiejszego dnia. Odprowadzam Liz do sali. Rozmawiam chwilę z przedszkolanką. Wychodzę wsiadam znów do samochodu. Jadę na sesję. Na szczęście nie widzę już dilerów. Czuję ulgę, ale to nie znaczy że dali mi spokój. Wiem że oni są nieprzewidywalni.
- Lena zaczekaj mam sprawę. - mówi Antonio po moim wejściu do studia
- Coś się stało? - pytam 
- Nie. Masz wyjazd na tydzień do Paryża. 
- Wyjazd nikt mnie nie uprzedzał. Kiedy? - pytam 
- Jutro.
- Nie no świetnie jest się dowiedzieć dzień przed wyjazdem. - mówię - powiedz że rezygnuję 
- Nie możesz.
- Mogę. Umawiałam się z firmą że muszę wiedzieć kilka dni wcześniej
- Wiem że jesteś uparta i zawzięta, ale musisz wyjechać. - mówi Antonio - zeszłoroczna sesja w Paryżu spodobała się i chcą ją powtórzyć 
- Po co robić kilka sesji w tym samym mieście. 
- Tu masz bilet. Lot masz o 12:00. - mówi Antonio podając mi bilet
- Ale nie wiem czy Nath nie ma nagrań.
- Dzwoniłem do niego możesz jechać. - mówi Antonio - wyślę kogoś po ciebie żeby zawiózł cię na lotnisko
- Ok, ale w zamian tego dziś krócej pracuje
- O której chcesz wyjść? - pyta 
- O 11:00
- To cztery godziny szybciej - mówi z oburzeniem 
- Zrób coś. - mówię - to pierwszy raz proszę
Unosi oczy do góry. 
- No dobra, ale masz u mnie dług.




**********************************************************************************
Dziękuję za komentarze :* 
Kolejny rozdział jak zawsze mam nadzieję że się podoba. W kolejnych rozdziałach pojawi się nowa postać. No jeszcze nie tak szybko. Tym razem będzie to dziewczyna/kobieta jeszcze zależy od wieku. Wgl w tym opowiadaniu mogę wam zdradzić że pojawi się spora ilość nowych postaci niektóre będą na dłużej, a niektórym będą poświęcone dwa lub trzy rozdziały. Dowiecie się w swoim czasie. W moich planach na rozdziały życie pewnych bohaterów opowiadania obróci się można powiedzieć że o 360°.  Trochę zdradziłam wam co dalej, co nieco może się zmienić bo nie wiem sama co przyjdzie mi do głowy.  Rozpisałam się a miałam napisać co innego. Więc tak jak wspomniałam będzie nowa postać. Tu jest coś dla was. Może macie jakieś propozycje nie chodzi mi o jej losy czy z kim będzie. Po prostu jeśli masz jakiś pomysł to jest mój e-mali :   magda562@vp.pl  co musisz zrobić:
- napisać o postaci :
* jej wiek
* imię i nazwisko 
* cechy charakteru ( jaka jest gdzieś tak 5 cech)
* stronę z jej wyglądem lub zdjęcie w załączniku ( może być site models) 
* zainteresowanie/praca
Piszcie co wam szkodzi spróbować. Ta postać będzie długo w opowiadaniu dlatego proszę o zdjęcie bo będzie w bohaterach. Macie czas do 06,03,13r. Czekam na e-maile od was. :)
KOMENTUJCIE!!

wtorek, 26 lutego 2013

4. Dam ci ją zaraz...

Wracam do domu nad ranem. Gdzieś około piątej. Przez resztę wieczoru byłam w naszym domku za miastem. Siedziałam nad jeziorem i myślałam. Postanowiłam nie mówić o tym dla Nathana. To nie fair, ale dowie się jak będę gotowa. Może zapomnę o wszystkim i będę znów odwiedzała Richa. Jeżeli nie to Nath się na pewno dowie. Mimo że całą noc nie spałam nie byłam wgl zmęczona. Biorę prysznic. Zakładam to.
Uchylam drzwi w pokoju Liz jeszcze śpi co tu się dziwić dopiero szósta godzina. Nie mogę znaleźć dla siebie miejsca w domu. Czuję jakbym się dusiła. Zawieszam na ramię torebkę. Postanawiam pójść na spacer. Siadam na ławce w parku na której zawsze siadamy z Nathanem i dziećmi. Tego dnia pogoda jest najlepsza ze wszystkich dni tygodnia. Żałuję że założyłam bluzkę z długim rękawem. Podsuwam rękawy do łokci. Zauważam Maxa. On biega?! Siada obok mnie.
- Co ty tu robisz tak wcześnie ? - pyta przyglądając mi się uważnie - wszystko ok? Coś się stało?
- Nie nic się nie stało wszystko ok - mówię - a ty przypadkiem  nie powinieneś być nad morzem?
- Wróciliśmy wczoraj wieczorem. Brzydka pogoda to nie miało sensu. Same nudy - mówi
- Od kiedy biegasz? - pytam
- Od jakiegoś miesiąca. - mówi - dobra gadaj dlaczego tu jesteś? mam pogadać z Nathanem?
- Przecież ci mówiłam że nic się nie stało. - krzyczę wstając
- Przepraszam ja po prostu... - zaczyna
 Co ja już robię? Zaczynam zadawać sobie pytania.
- Nie to ja przepraszam - mówię siadając - przepraszam
- Słuchaj a może wpadniecie dziś do nas na obiad albo na kolację? - pyta
- Wiesz to dobry pomysł będziemy o 16:00 ok? - mówię z uśmiechem na twarzy - słuchaj ja już pójdę
- Odprowadzę cię. - mówi
- Jeśli chcesz. - zgadzam się
Wstajemy i udajemy się w stronę mieszkania mojego i Nathana.
- Zapomniałem ci pogratulować. Ta nowa reklama L'Oreal jest świetna. - mówi
- Czyli ją wyemitowali? - pytam zaskoczona
- Czytałem w internecie że firma popełniła błąd i pomylili was myśleli że reklamówka z Barbarą jest z tobą. Jakiś błąd systemowy w nazwiskach. - mówi
- Chociaż to się wyjaśniło i jest dobrze. - mówię
Po chwili rozumiem że wygadałam się że jest coś nie tak.
- Czyli coś jest nie tak. Sama to powiedziałaś. - stwierdza
- Nie mam ochoty o tym teraz gadać. Może spotkamy się innego dnia? - proponuję
- Trzymam cię za słowo. Ale to nie jest związane z Nathanem. - mówi
- Nie na pewno nie z nim. - mówię aby nie wprowadzić go w błąd 
Dochodzimy do domu. Żegnam się z nim. Macha mi na pożegnanie i zaraz znika za budynkami. Nath już nie śpi. Wchodzę do kuchni. Parzy kawę. Przygląda mi się nie rozumiejąc.
- Wydawało mi się że wczoraj byłaś inaczej ubrana. - stwierdza
- Tak masz rację. Przebrałam się godzinę temu. - mówię
- Opowiadaj co się stało u Richa. - mówi stawiając kubek kawy przed mną
- Co tu opowiadać Tom miał rację. - mówię
- Nie spodziewałem się tego po nim - mówi
- Ja też, ale obiecał mi że więcej tego nie zrobi. - mówię - spotkałam Maxa zaprosił nas do siebie na 16:00
Mówię aby uniknąć tematu który mnie drażni.
- Świetnie. - mówi - może Rich chciałby wybrać się z nami
- Nie sądzę. - mówię
- Zadzwonię do niego. - mówi przykładając słuchawkę do ucha
R: Cześć Nath.
N: Hej. Słuchaj idziemy dziś do Maxa może chciałbyś się wybrać z nami?
R: A co Lena na to?
N: Tak ci zależy na jej zdaniu? To dam ci ją zaraz.
R: Ni..
Podaje mi słuchawkę. Nie usłyszał ostatniej wypowiedzi Richa. Nagle rozlega się płacz Jamesa.
- Pójdę do niego - mówi wychodząc z kuchni
R: Nie chciałem żeby tak wyszło. Nath nie wie prawda?
L: Tak.
R: Powiedz mu że nie przyjadę bo nie mogę.
L: Dobrze.
R: Lena pamiętaj że ja na prawdę nie chciałem cię skrzywdzić.
Słyszę tylko ciszę. Rozłączył się. W tym samym momencie wchodzi Nath z Jamesem na rękach.
- I co idzie z nami? - pyta
- Nie - odpowiadam - powiedział że nie może
- Ej czy wy przypadkiem się nie pokłóciliście? - pyta najwidoczniej zauważył że jest coś nie tak cały Nath jak zwykle wie gdy coś jest nie tak. Nie mogę uwierzyć że ktoś tak dobrze może mnie znać.
- Nie chcę teraz o ty rozmawiać. - mówię
- Czyli jednak jest coś nie tak. - mówi - dobrze powiesz jak będziesz chciała
Kiwam głową potakująco.I właśnie w takich momentach widzę jego miłość. Nie mogę uwierzyć w to że mam kogoś takiego jak on. Rozumie mnie wie kiedy nie chcę mówić o tym co mnie dręczy, ale jednocześnie kiedy  coś ukrywam potrafi to wyciągnąć. Ja nie muszę ukrywać tej sprawy z Richem ja po prostu nie chcę o niej mówić, nie chcę przypominać sobie tej kłótni. On mnie zranił. Byliśmy przyjaciółmi, a on nagle mówi mi o tym że czuje do mnie coś więcej.
- Lena... Lena - słyszę głos Nathana i widzę jego machającego ręką przed moimi oczami
- Przepraszam odleciałam - mówię
Wtulam się w ramiona chłopaka. Gładzę ręką jego policzek.
- Kocham cię wiesz - mówię
- Powiedzmy że zacząłem się domyślać tego że mnie kochasz - mówi uśmiechając się
Odwzajemniam uśmiech. Muskam jego wargę.
Kilka godzin później.
Jesteśmy pod domem Maxa i Julia. Max otwiera drzwi i zaprasza nas do środka. Julia przygotowała kurczaka w parmezanie, sałatkę i kilka innych dań. Siadamy do stołu. James śpi w wózku. Często zasypia o tej porze. Na deser Julia przynosi tort czekoladowy. Jest pyszny.
- No Max po tym torcie biegam z tobą. - mówię śmiejąc się
- Jasne jasne z nim się nie da biegać.- mówi Julia - wybrałam się raz z nim i po 15 minutach wróciłam do domu
- Czemu? - pytam zaskoczona
- Jeśli chcesz to pobiegajcie jutro. - mówi Julia
- Dobra.  O której? - pytam 
- 5:00? - proponuje 
- Ok. - mówię 
- Zobaczysz jaki dam ci wycisk. - mówi 
- Jasne jasne - mówię 
- Kochanie chyba przegapiłaś coś. - mówi Nath 
- Ciebie nie da się przegapić - mówię 
- I znowu obudzę się a ciebie nie będzie i będę tak leżał sam, bez ciebie. - mówi Sykes ze smutną miną 
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Śmiałam się jak nigdy jak to usłyszałam i zobaczyłam.
- Mogę iść pobawić się? - pyta Liz 
- Na górze w pokoju są twoje zabawki. - mówi Julia 
- To co otwieramy trzecie wino. - mówi Max
- Ja więcej nie pije mam jutro sesje. - mówię 
- Ej Nath chciałbym je jeszcze raz zobaczyć takie jak na wieczorze panieńskim. - mówi Max szturchając łokciem Nathana 
Obaj zaczynają się śmiać.
- Świetnie się wtedy bawiłyśmy. - mówi Julia 
- "Glad you came" w wykonaniu Leny było lepsze od naszego. - mówi Nath
Dla żartu posyłam mu groźne spojrzenie.
Jest 20:00. Wracamy do naszego domu. Liz skacze po chodniku. Nath wiezie jedną ręką Jamesa a drugą trzyma moją rękę.
- I się skończyło. - mówi Nath
- Co się skończyło? - pytam
- No weekend. - mówi 
- Szybko zleci i będzie kolejny. - mówię 
- Zawiozę jutro Liz do przedszkola i zajmę się Jamesem. - mówi Nath 
- Dobrze. Jutro kończę sesję o 15:00. - mówię 
Prowadzimy rozmowę przez całą dalszą drogę. 



***********************************************************************************
Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem. :* Wgl dzięki że jesteście. Kolejny na pewno w tym tygodniu, ale kiedy to nie wiem. Zależy na kiedy go napiszę, ale możecie być pewni że w tym tygodniu będzie rozdział. :) 
No to do następnego. :)
KOMENTUJCIE.   :P nawet nie wiecie ile sprawia mi radości czytanie że podoba wam się jak piszę, że czekacie na kolejny rozdział po prostu mogłabym skakać po pokoju tylko nie za bardzo jak np. rodzice wszystko widzą i się pytają z czego się tak cieszę :)  Dzięki za to że jesteście. :*

niedziela, 24 lutego 2013

3. Nie powiedziałbym ci tego...

Jest 21:00. Robi się ciemno. Wyciągam kluczyki ze stacyjki. Zamykam samochód. Idę w stronę drzwi domu Richa. Pukam, dzwonię dzwonkiem jednak nic nikt nie otwiera. Naciskam na klamkę. Drzwi są otwarte. Wchodzę do środka.
- Rich. - krzyczę jednak nikt nie odpowiada
Przeszukuję po kolei wszystkie pomieszczenia. Wchodzę na górę. Znajduje go w łazience. Widok jaki tam widzę przeraża mnie. Wielka kałuża krwi. Żyletka leży na umywalce. Chłopak siedzi oparty ob wannę. Nie wiem co mam robić. Kompletnie mnie zamurowało. Chłopak przygląda mi się tak jak ja mu. A z jego nadgarstków kapią krople krwi.
- Coś ty zrobił. - mówię podchodząc do niego
- Ja już nie mogę. - mówi a łza spływa mu po policzku
- Co się dzieje? Musimy jechać na pogotowie. Wezwę karetkę. - mówię
- Nie rób tego. - mówi
- Rich. To jakiś żart? - pytam - spójrz jak krwawisz
- Nie możemy tam jechać. - mówi
- Ale czemu? - pytam bo wciąż nie rozumiem czemu się tak upiera
- Nie chcę się tłumaczyć. - mówi
Jestem zła, bo chłopak nie chce jechać na pogotowie ani sobie w niczym pomóc. Wiem że nie robił remontu. W szafce powinna być apteczka. Otwieram komodę. Jest. Wyjmuje ją i wyciągam potrzebne rzeczy.
- Masz szczęście że mama mnie tego nauczyła. - mówię
Denerwuję się. Ręce mi się coraz bardziej trzęsą. Oczyszczam ranę i robię opatrunek. Każę chłopakowi żeby poszedł do mojej byłej sypialni. Słucha mnie i wychodzi. Sprzątam krew która jest na podłodze i po chwili idę do chłopaka.
- Dziękuję - mówi
- Rich zobacz co ze sobą robisz. - krzyczę
- Kto cie tu przysłał? - pyta
- Nie ważne - mówię
- Tom się wygadał. - mówi kiwając potakująco głową
Staję przy oknie i opieram się o parapet.
- Któregoś dnia przekroczysz granice i  będziesz tego żałować. - mówię
- Ja już to zrobiłem - mówi - tylko że tu nie chodzi o żyły
- Nie będę pytać o co chodzi, bo wiem że mi nie powiesz. Ty wogle mi nie ufasz. - mówię
- Lena ja zabiłem człowieka. - mówi skulony trzymając się za czoło - Jeśli umrę wszystkim będzie lepiej.
- Co zrobiłeś? - mówię nie dowierzając - ale jak ? kiedy ? dlaczego?
- Miałem zlecenie od dilerów. Koleś nie płacił za narkotyki. Nie chciałem tego, ale oni zaczęli obleśnie mówić o seksie z tobą jak tego nie zrobię. - mówi coraz bardziej roztrzęsiony
- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś ? Poszlibyśmy na policję - mówię
- Oni by ich nie złapali a nawet jeśli to nasłaliby kogoś innego - mówi a po jego policzkach spływa rzeka łez
- Jesteś pewien że go zabiłeś? - pytam z myślą że może jeszcze nie jest za późno
- Nie wiem ja strzeliłem i uciekłem - mówi
- Kiedy to było? -pytam
- Jakieś dwie godziny temu. - mówi
- Byłeś przy mnie i widziałeś jak cierpiałam po stracie Roberta. Dla kogoś chciałeś lub zrobiłeś to samo. - krzyczę
- To kawałek za miastem. Może da się coś zrobić. - mówi
Kieruję a Rich mówi mi w która stronę mam jechać. Jesteśmy za miastem. W jakimś lesie. Boję się mimo tego że nie jestem sama. Przerażają mnie takie miejsca gdy jest ciemno. Znajdujemy opuszczony budynek. To jakaś wielka ruina. Wchodzimy do środka.
- To tutaj - pokazuje mi miejsce
Jest ciemno nic nie widać. Światło latarki prawie nic nie pomaga.
- Jak to dokładnie wyglądało? - pytam
- On stał tutaj - pokazuje mi miejsce i świeci latarką
Nigdzie nie widać śladów krwi. Przeglądamy każdy centymetr podłogi jednak nie ma żadnych znaków. Żadnego ciała ani kropli krwi.
- Może on rzeczywiście przeżył. - mówię
- Sam nie wiem to już mnie przerasta. - mówi łapiąc się obiema rękoma za czoło
Po pół godzinie wracamy. Jestem trochę spokojniejsza. Spodziewałam się czegoś gorszego. Jest 22:54. Wchodzę do domu z Richem. Mówi mi że idzie na górę położyć się. Siadam w kuchni na krześle przy stole. Na moim telefonie jest dużo nieodebranych połączeń od Nathana. Wciskam zieloną słuchawkę przy jego numerze.
- Lena nareszcie - słyszę głos ukochanego w słuchawce
- Słuchaj wrócę jutro przed południem - mówię
- Dobrze zostań z nim. Jest aż tak źle? - pyta
- Nie wiesz nawet jak bardzo. - mówię
- Jim i Liz śpią nie martw się o nic. Pomóż mu tak jak on tobie gdy mnie nie było. - mówi - kocham cię
- Kocham cię - powtarzam po nim
Odkładam telefon. Idę do salonu żeby się położyć jednak po schodach schodzi Rich. Z jego oczu cały czas płynął łzy.
- Rich myślałam że już śpisz. - mówię
- Lena możesz mnie przytulić? - pyta
Żal mi jego. On nie jest taki mu brakuje czułości. W takich momentach rozumiem jaką jestem szczęściarą. Że mam Nathana, Jima, Liz przyjaciół. Przytulam chłopaka. Czuję jak dotyka moich włosów.
- Obiecaj że już nigdy tego nie zrobisz. - mówię
- Obiecuje - mówi
Usiedliśmy na łóżku w sypialni. Oparliśmy się o ścianę. Wzięłam poduszkę i zaczęłam się nią bawić.
- Spotykasz się z kimś? - pytam
- Nie siedzę tu całymi dniami. - mówi
- Dlaczego? - pytam
- Bo nie zasługuję na to. - mówi
- Każdy na to zasługuję, a w szczególności ty - mówię
- Ja niby dlaczego zwykły cham ze mnie i tyle. - mówi rzucając poduszkę na podłogę
- Nie prawda. - zaprzeczam
- Tylko ty tak myślisz i tak nie wiem dlaczego wkręciłem cie w to wszystko - mówi
- W nic mnie nie wkręciłeś - mówię
- Nie będę się sprzeczał i tak wiem swoje. - mówi
- Słuchaj a może wrócisz do Londynu. - mówię 
- Za dużo mnie tu trzyma. - mówi
- Tylko dilerzy. Może jest szansa na pozbycie się ich. - mówię
- Nie mówiłem o dilerach. - mówi
Kompletnie nic nie rozumiem. Patrzę na niego z pytającym spojrzeniem.
- To o kim? - pytam
Wstaje i podchodzi do okna.Uśmiecha się a ja nadal nic nie rozumiem. Podchodzi i kuca przed mną.
- Lena. Trzyma mnie tu miłość. - mówi
- Znalazłeś dziewczynę. Świetnie kiedy ją poznam . - mówię z pełnym entuzjazmem
- Mówiłem o tobie. - mówi trzymając mnie za rękę
- Ale jak o mnie?! Przecież ja mam dzieci, jestem z Nathanem - mówię
- Ja jestem idiotą. Cały czas żyję złudzeniami. -mówi
- Jakimi złudzeniami? Rich ja na prawdę nigdy nie dałam ci jakiegoś znaku że to coś więcej - mówię
- Wiem , ale to takie idiotyczne nadzieje - mówi - ja nie liczę na coś więcej, wystarczy bycie przy tobie, spotykanie się
- Przepraszam cię, ale ja tak nie umiem - mówię wstając i idąc w kierunku drzwi
Zbiegam po schodach. Słyszę dźwięk moich kroków. Mieszają się z krokami Richa który zbiega za mną. Szukam kluczyków które położyłam na stoliku. Przepełnia mnie złość. Wybucham.
- Dlaczego mi to zrobiłeś ? Dlaczego mi to powiedziałeś ? - odwracam się i krzyczę na chłopaka
- Przepraszam, ale nie mogłem inaczej. - mówi
- Mogłeś. Mogłeś zachować to dla siebie. - mówię
- Masz prawo być na mnie zła, ale nie umiem kierować swoimi uczuciami - mówi - bądź przy mnie choćby nawet przyjaciółką, ale bądź
- Chcesz być przyjaciółmi? Myślałam że byłeś ze mną w trudnych chwilach dla mnie żeby mnie wspierać. Czyli ten tydzień po śmierci Roberta robiłeś to tylko dla siebie, byłeś ze mną. Teraz rozumiem dlaczego przytulałeś mnie, nawet w nocy ze mną leżałeś wszystko dla własnej przyjemności - mówię a prawie krzyczę
- Możesz myśleć o mnie dużo rzeczy, ale byłem z tobą tylko dla ciebie. Nie chciałem żebyś płakała. Myślisz że dla mnie miłość oznacza tylko łóżko - krzyczy - dla mnie to uczucie którego od lat szukałem, ale gdy znalazłem je okazało się że rani mnie i teraz go nie chcę
- Pomyśl o wyjeździe do Londynu. - mówię
- A co z dilerami muszę cię chronić. - mówi podchodząc bliżej
- Nie podchodź - mówię odsuwając się -Nic nie zrobiłam nikt nie musimy mnie chronić.
- Może ci się tak wydawać, ale oni są nieprzewidywalni. - mówi
- Poradzę sobie. - mówię
- Więc tak chciałem być z tobą szczery, ale i tak wszystko spieprzyłem - mówi
- Mam dość walki z miłością. - mówię - dlaczego gdy w końcu jest dobrze musi być znowu źle
-  Mówisz o mnie ? - pyta
- Wiesz co znaczy dla mnie i Nathana małżeństwo? Udało nam się pobrać po trzecich zaręczynach. Zawsze był jakiś problem- mówię wyrzucając z siebie gniew
- Wolałabyś żebym był z tobą nieszczery ? - pyta
Czuję zmieszanie. Sama już nie wiem co robię. Krzyczę na niego a on ma trochę racji w końcu się przyznał. Omijam pytanie.
- Myślę że najlepiej będzie jak przez jakiś czas nie będziemy się spotykać. - mówię i otwieram drzwi wyjściowe
- Gdybym wiedział że to tak się skończy nie powiedziałbym ci tego. - mówi a po jego policzku spływa łza
Gdy to widzę chcę powiedzieć że przesadziłam, ale się hamuję. Nie mam serca z kamienia, ale on nie powinien do mnie tego czuć. Nie chcę żeby wszystko znowu się zburzyło. Wystarczająco długo na to czekałam, żeby teraz wszystko się spieprzyło.
- Nie przecież chciałeś być szczery rozumiem, ale tak będzie lepiej uwierz mi. Muszę to przemyśleć. - mówię i wychodzę wsiadam do samochodu
Chwilę siedzę. Wkładam kluczyki do stacyjki. Odpalam silnik. Ruszam. Nie mam zamiaru wracać do domu. Chcę trochę pobyć w samotności.
Rich podchodzi do drzwi wyjściowych. Zamyka je. Przykłada czoło. Czuje zimno bijące od nich. Wali z całej siły pięścią w nie jakby to miało coś pomóc. Odwraca się i zsuwa na podłogę. Jest oparty o drzwi.  Jednocześnie jest zły na siebie za to że to zrobił, ale też cieszy się że nie musi tego ukrywać, ale to pierwsze bardziej przepełnia jego duszę. Łapie się rękoma za twarz. Są całe mokre od łez.
- Boże pomóż mi o niej zapomnieć. - mówi




***********************************************************************************
Mam nadzieję że podoba wam się rozdział. Wiem że dość szybko się skomplikowało, ale tak ma być. Inaczej opowiadanie byłoby nudne i bez sensu. Podoba się? Mam nadzieję. Kolejny rozdział za kilka dni, jeśli dziś trochę napiszę to będzie pojutrze, ale muszę przemyśleć dokładnie co dalej. 
KOMENTUJCIE!!
Dziękuję za ostatnie komentarze i miłe słowa które w nich napisaliście nawet nie wiecie jak przyjemnie się je czyta wiedząc że się wam podoba to co pisze. :* 
Do następnego. :)
Coś jeszcze w tle leciała jeśli słuchaliście piosenka Use somebody w wykonaniu Grzegorza Hyżego. Wczoraj był w X factor. Zakochałam się w jego głosie i tej piosence. Liczę na to że wygra X factor. :)

piątek, 22 lutego 2013

2.Piknik...

Otworzyłam oczy. Przeciągnęłam się. Spojrzałam na Nathana. James dał nam popalić w nocy. Spojrzałam na zegarek była 11:00.
-Gdzie idziesz? - zapytał Nath zauważając że wstaję
- Jest już 11:00 Liz na pewno już wstała. - powiedziałam
- Na pewno śpi tak jak James.- powiedział łapiąc mnie z tyłu i przyciągając do siebie
Nagle drzwi pokoju się otworzyły. Wbiegła Liz i wskoczyła do naszego łóżka.
- Ej a ty nie śpisz? - powiedział Nath zaczynając ją łaskotać
- Tato przestań - zaczęła krzyczeć wybuchając śmiechem
- Pójdę zobaczyć co z Jamesem. - powiedziałam
Wyszłam z pokoju do drugiego. Podeszłam do łóżeczka. Maluch już nie spał rozglądał się dookoła.
- I co urwisie? - zapytałam
Wzięłam go na ręce i wróciłam do sypialni.
- Co dzisiaj będziemy robić? - zapytała Liz skacząc po łóżku gdy podeszłam bliżej usiadła po turecku
Położyłam malucha na łóżko. Obrócił się w stronę Nathana i dotykał go małymi rączkami.
- A co byś chciała księżniczko? - zapytałam przytulając dziewczynkę
- Może piknik w parku? - zaproponowała - macie dziś wolne
- Tak cały dzień dla was. - powiedział Nath
Przygotowałam śniadanie. Usiedliśmy do stołu.
- Mamo a dlaczego my zawsze chodzimy w to samo miejsce na piknik? - zapytała Liz
Spojrzałam na Nathana.
- Tęskniłem. - powiedział do mnie
- Co? Dlaczego przecież mama była cały czas z nami. - powiedziała Liz ze śmiechem
- Z tym miejscem jest związana pewna historia kiedyś ci ją opowiem. - powiedziałam - a co chcecie na piknik ?
-Babeczki. Babeczki. - zaczęła krzyczeć Liz
- Popieram. - powiedział Nath
- No tak dobrze że jesteście zgodni - powiedziałam 
- Zajmiecie się Jimmym a ja zrobię coś na piknik. - powiedziałam
Nathan, Liz i Jim poszli i zaczęli zabawę w salonie. Jim dostał niedawno matę edukacyjną. Nathan położył go na nią. Maluch łapał za zabawki które wisiały dookoła niego i nad nim. Jednak zabawa długo nie trwała bo maluch zaczął raczkować. Salon był duży więc miał dużo miejsca do tego.
O 13:00 byliśmy w parku. Rozłożyliśmy koc niedaleko drzewa. Na piknik przygotowałam babeczki, naleśniki na słodko i na słono, rogaliki, owoce, napoje. Jim nie usiedział w miejscu i od razu zaczął raczkować po całym kocu.
- Wiedzieliśmy że was tu znajdziemy. - powiedziała Eliza podchodząc bliżej z Tomem i Amelką
Połączyliśmy dwa koce żeby było więcej miejsca.
- Wiecie co to telefon? - zapytał Tom
- W weekendy nie zabieramy ze sobą telefonów. - powiedział Nath
Tom spojrzał na niego pytająco.
- Chcemy pobyć ze sobą razem, a nie gadać przez telefon jak jest taka ładna pogoda. - powiedział Nath
- Wiecie co zauważyłam że będziemy mieć dużo naleśników. - powiedziała wyjmując talerz z naleśnikami
- Mamo możemy iść na plac zabaw? - zapytała Liz 
- Poczekaj pójdziemy z wami - powiedział Nath szturchając Toma żeby wstawał
Wziął Jamesa na ręce i poszli w stronę placu zabaw. Zostałyśmy same z Elizą. Położyłam się na kocu. Zamknęłam oczy. Słońce ogrzewało moją twarz.
- Widziałaś się ze Stevem? - zapytała
Lekko się podniosłam i oparłam na łokciach.
Pokiwałam przecząco głową.
- Ciekawi mnie tylko jedna rzecz co się takiego stało że się nie odzywa. - powiedziałam
- To nie w jego stylu. - powiedziała Eliza - nie znałam go tak bardzo jak ty ale nie robił złego wrażenia
- Jeśli będzie chciał wie gdzie mnie szukać. - powiedziałam - gdzie reszta The Wanted
- Max, Julia, Pegi i Jay nad morzem, a Cher i Siva pojechali do rodziców - powiedziała Eliza
- Czyli wszyscy się porozjeżdżali - powiedziałam
W tym samym czasie na placu zabaw:
- Lena była u Richa? - zapytał Tom
- Dwa tygodnie temu a co? - zapytał Nath
- Widziałem go kilka dni temu w supermarkecie - powiedział
- I co to karalne? - zapytał Nath zdziwiony
- Niech któreś z was lepiej do niego zajrzy. - powiedział
- Przestań ściemniać powiedz o co chodzi - powiedział Nath
- Jest lato ponad 25 stopni a on był w bluzce z długim rękawem. Nie przejąłbym się tym bo sam czasem tak chodzę, ale niechcący podwinął mu się rękaw. Wydaje mi się że on się tnie. - powiedział Tom
- Rich? Tnie się? Może ci się przewidziało.- powiedział Nath zaskoczony
- Lena się z nim przyjaźni niech to lepiej sprawdzi. - powiedział Tom
- Nie chcę jej martwić, powiem żeby go po prostu odwiedziła. - powiedział Nath
Nathan zauważył że chłopczyk wtulił się w niego i zasnął.
- Idę do dziewczyn. Przyjdźcie zaraz - powiedział Nath idąc w stronę koca
- Zasnął - powiedział Nath wkładając malucha do wózka
- A gdzie Amelka, Liz i Tom? - zapytałam
- Nie wiem czy wrócą bawią się. - powiedział Nath siadając obok mnie
Po chwili przyszła reszta z placu zabaw. 
- To co może mały meczyk? - zaproponował Tom
- Dziewczyny na chłopaków? - zaproponowała Eliza
- Cztery na dwóch to nie fair, - powiedział Tom
- Wymiękają - powiedziałam do Elizy 
- Chyba w twoich snach. - powiedział dla żartu Nath stając tak blisko mnie że czułam jego ciało
Kilkanaście minut później rozniosłyśmy chłopaków. 
- Daliśmy wam wygrać. - powiedział Nath 
- Nie wyglądało na to. - powiedziałam - po prostu was rozniosłyśmy 
- Coś ty powiedziała ? - zapytał 
- Że was rozniosłyśmy. - powtórzyłam 
Wstałam i zaczęłam uciekać. 
- Chodź tu. - krzyczał za mną 
Śmiałam się z całej sytuacji. 
- Kondycje też masz słabą Sykes. - powiedziałam do chłopaka który biegł za mną 
Jednak chłopak mnie dogonił. Złapał mnie z tyłu w pasie i przyciągnął do siebie. 
- A teraz odwołasz to wszystko. - powiedział z uśmiechem na twarzy 
- Czekaj jak to niedawno powiedziałeś : " chyba w twoich snach" - powiedziałam 
- Chwilę w parku jest fontanna co nie? - powiedział 
- Tak a co nagle cię oświeciło - powiedziałam po czym zrozumiałam o co mu chodzi 
Wziął mnie na ręce nie dałam rady się wyrwać. 
- Nath puść mnie - zaczęłam krzyczeć 
Wszyscy patrzyli na nas tak jakby chłopak na prawdę robił mi krzywdę. Byliśmy coraz bliżej fontanny. Stanął tak blisko że byłam nad wodą. 
- I co teraz masz mi coś do powiedzenia? - zapytał 
- Nie - droczyłam się dalej - wiesz że jestem uparta
- Tak jak ja. - powiedział 
- Chwilę nie pamiętam - powiedziałam 
- Czego? - zapytał nie wiedząc o co mi chodzi 
- Nie pamiętam ile kosztował twój full cap - powiedziałam zdejmując z jego głowy czapkę i zakładając na swoją głowę 
-No i co wyschnie - powiedział Nath jakby go to nie ruszało -  to co mi powiesz
- Nic. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy 
- Sama tego chciałaś. - powiedział wrzucając mnie do wody jednak ja go pociągnęłam za sobą 
- Lena co ty... - tylko krzyknął 
Wyszłam z fontanny byłam cała mokra tak samo jak Nath. Oboje zaczęliśmy się śmiać. Wróciliśmy do Elizy Toma i dzieci. Zaczęli się śmiać. 
- Wiedziałem że tak będzie. - powiedział Tom prawie płacząc ze śmiechu 
- Dwa charakterki - dodała Eliza - idźcie do domu zajmiemy się dziećmi przyprowadzimy je za godzinę 
- Na serio? - powiedziałam 
- No jasne. - powiedział Tom 
Idąc przez park trzymaliśmy się za ręce. Wszyscy patrzyli na nas i od razu zaczynali się śmiać. Ktoś nawet powiedział za naszymi plecami : "Taka ładna pogoda a tu deszcz". 
Otworzyłam drzwi od domu.Weszliśmy do środka. Pobiegłam do łazienki żeby się przebrać. Poszłam do salonu i położyłam się na sofie. Po chwili przyszedł Nath i wycierał włosy ręcznikiem. Usiadł obok na fotelu. 
- Byłaś u Richa? - zapytał 
- Nie, a co? - zapytałam 
- Tom chce żebyś do niego zajrzała.- powiedział 
- Coś się stało? - zapytałam 
- Nie.. - zaczął - to znaczy widział go ostatnio
- I? - zapytałam - Nath czy ty zawsze musisz owijać zamiast powiedzieć co jest nie tak 
- Wydaje mu się że on się tnie. - powiedział 
- Rich? Nie wydaje mi się - powiedziałam - ale zajrzę do niego później 
Włączyłam telewizor. Leciała reklama L' Oreal. 
- Nie to są jakieś kpiny. - powiedziałam i zaczęłam szukać telefonu
- Co się stało? - zapytał Nath nie wiedząc o co chodzi 
- Kilka dni temu podpisałam kontrakt z marką L' Oreal nagrywano ze mną tą reklamę, a teraz co widzę że Barbara Palvin świetnie sobie radzi. - powiedziałam 
Znalazłam telefon i połączyłam się z Antonio.
L - Możesz powiedzieć o co chodzi. 
A - W jakiej sprawie?
L - No reklamy firma powiedziała że mnie wybiera. 
A - Najwidoczniej zmienili zdanie. 
L - Jak to jak podpisałam z nimi kontrakt.
A - Po prostu zapomniałem ci powiedzieć. Spodobała im się bardziej.
L - Dzięki za informację - powiedziałam z sarkazmem
A - No przepraszam. Będą inne. 
L - Nie o to chodzi, ale firma nie wywiązuje się z umowy 
A - Nikt nie mówił że zagrasz w każdej reklamie
L - Ale ta akurat jest w kontrakcie 
A - Chcieli cię ale zmienili zdanie tak jest w tej branży.
L - Więc skąd mam mieć pewność że praca dla nich ma jakiś sens?
A - Zaufaj mi. Nie udało się tym razem, uda się innym.
Rozłączyłam się. 
- Nie wzięli cię do reklamy? - zapytał zdziwiony Nath 
- Wzięli tylko że nagle się rozmyślili. - powiedziałam 
- Ej to oni tak mogą? - zapytał 
- Najwidoczniej tak. - powiedziałam 
- Skoro cię nie wybrali to był ich duży błąd - powiedział przyciągając mnie do siebie
- Trudno to nie koniec świata. - powiedziałam całując chłopaka - ważne jest to że jesteś tu przy mnie  


***********************************************************************************
Dzięki za dużą liczbę wyświetleń. Przypominam o ankietach bo może ktoś nie zauważył ich. Nadal jest mało komentarzy, ale jakieś są i to mnie cieszy. Dziękuje osobom które skomentowały ostatni rozdział. Dedykuję dla nich ten rozdział. :) Mam nadzieję że się spodobał i pozostawicie coś po sobie. :)  :*

wtorek, 19 lutego 2013

1.The Ellen DeGeneres Show.

- To nie pierwszy raz gdy ta para gości w programie "The Ellen DeGeneres Show." Spotkałam się z nimi rok temu gdy nie mieli jeszcze dzieci. Oto Lena i Nathan Sykes - zapowiedziała nas Ellen
Przywitaliśmy się i usiedliśmy na fotelach. 
- Macie dwójkę prześlicznych dzieci widziałam je za kulisami. Jak to jest? - zapytała 
- To coś niesamowitego. Duża odpowiedzialność. - powiedziałam 
- Dużo się zmieniło. - powiedział Nath
- Wiele gazet o was pisze więc można powiedzieć że jesteście na topie. Lena ostatnio tu byłaś w 8 miesiącu ciąży pytałam cię o modeling. Więc jakie plany? - zapytała 
- Wczoraj podpisałam nowy kontrakt. - powiedziałam 
- Nie dziwię się jesteś jeszcze piękniejsza - powiedziała - wiele było wiadomości że to już koniec twojej kariery
- Tak widziałam te wszystkie pierwsze strony : " Czy to już koniec?". Dla mnie to nie koniec gdy się coś kocha chce się to robić. - powiedziałam 
- Nath byłeś przy porodzie Jamesa? - zapytała Ellen
- Oczywiście. To niezłe przeżycie. - powiedział
- Pomagał ci? - zapytała 
Zaczęłam się śmiać. 
- Nath zawsze żartuje i mnie rozśmiesza nawet w takiej sytuacji wygłupiał się - powiedziałam - ale to mi pomagało lekarz nawet powiedział że potrzeba kogoś takiego
- Czyli co teraz będzie doktor i muzyk Sykes. - zażartowała Ellen 
Zaczęliśmy się śmiać. 
- Jesteś winny fanom wytłumaczenie ostatnio został odwołany wasz koncert ponoć to coś z tobą Nath. - powiedziała 
- Tak. Zabawna sytuacja Lenę złapała grypa była mocno osłabiona więc położono ją do szpitala. Byłem przy niej cały czas w nocy nawet spałem z nią na jednym łóżku. Kazała mi żebym wracał bo się zarażę ale ja nic i gdy Lena wyszła ja zachorowałem. - powiedział 
- To się nazywa miłość. - powiedziała Ellen
- James to nie jedyne wasze dziecko. Macie jeszcze pięcioletnią Liz. - powiedziała Ellen
- Tak na początku media nas skrytykowały że jesteśmy dwa lata po ślubie a mamy pięcioletnie dziecko, że je ukrywaliśmy. Jakiś czas temu postanowiliśmy to przerwać i publicznie dowiedzieli się że zaadoptowaliśmy Liz. - powiedziałam 
- To ważna decyzja jesteście młodzi nie baliście się? - zapytała 
- Nie to była nasza wspólna decyzja taki instynkt. Pokochaliśmy ją od razu. Początki były trudne jednak z czasem zaczęła mówić do nas mamo, tato, uśmiechać się. - powiedział Nath 
- To znaczy że nie planujecie więcej dzieci? - zapytała 
- Nie o to chodzi czy planujemy czy nie to była po prostu nasza decyzja chcieliśmy uszczęśliwić kogoś i to zrobiliśmy. Liz na swój wiek dużo przeszła ona wie że rodzice ją skrzywdzili potrzebuje ciepła jest dużo takich dzieci. Chcieliśmy pomóc i pokochać. - powiedziałam 
- Dobrze więc zmieńmy temat. Nowy samochód. - powiedziała Ellen pokazało się zdjęcie
- Tak citroen ds4 dostałam go na zakończenie kontraktu. - powiedziałam 
- Dzięki temu nauczyła się prowadzić. - powiedział Nath 
- Kto lepiej kieruje ty czy Lena? - zapytała
- Wolę na to pytanie nie odpowiadać. - powiedział zaczęliśmy się śmiać
- Nowy teledysk The Wanted do " I found you" to coś innego podoba ci się? - zapytała Ellen 
- Gdy pierwszy raz go zobaczyłam powiedziałam : " To The Wanted? Nath? " To było wielkie pozytywne zaskoczenie. Chłopacy są tam na prawdę seksowni. - powiedziałam 
- No i solówka Nathana. - powiedziała Ellen
- To w szczególności. - powiedziałam 
- Dobrze musimy kończyć. Jakie plany na przyszłość? - zapytała
- Nie mamy. Po prostu zobaczymy co przyniesie przyszłość. - powiedziałam 
- Ważne żebyśmy byli razem na zawsze. - powiedział Nath łapiąc mnie za rękę



Minął rok i siedem miesięcy. Mamy synka Jamesa. Nazywa się tak jak Nath ma na drugie imię. Ma 10 miesięcy. Niedawno zaadoptowaliśmy Liz. Ma pięć lat. Początki był trudne jak zawsze. Jednak zyskaliśmy jej zaufanie i po miesiącu zaczęła do nas mówić mamo i tato, uśmiechać się.  Dzieci śpią w sowich pokojach. Obok naszej sypialni. U Jamesa w pokoju są niebieskie ścian na których Wisza obrazki, jest jego łóżeczko do spania, szafa, maskotki. U Liz w pokoju są różowe ściany co ja pisze wszystko jest różowe dywan, szafa, łóżko, żyrandol, krzesła. Ogólnie przeprowadziliśmy duży remont w naszym domu.
Nasza nowa:
Kuchnia 
Salon
 Pokój Liz
Pokój Jamesa

 Sypialnia

Łazienka

No i nasz nowy samochód


A co u reszty  The Wanted?

Max i Julia wzięli ślub. U Cher i Sivy wszystko po staremu. Pegi i Jay starają się o dziecko czy im się uda okaże się w przyszłości. Amelka Toma i Elizy ma już 2,5 roku.

Mój brat Bartek ożenił się z Jennifer. Wszystko jest u nich w porządku.

Moi rodzice wrócili do siebie i mieszkają we Włoszech.

Rich odkupił ich dom i w nim zamieszkał. Spotykamy się z nim do czasu do czasu. Jest tajemniczy nic mi nie mówi pyta tylko co u mnie. Ostatnio gdy u niego byłam był pobity i zwijał się z bólu. Muszę go znowu odwiedzić martwię się o niego.

Najbardziej rozczarował mnie Steve. Zmienił numer wyjechał z Londynu. Nie kontaktuje się ze mną od mojego ślubu z Nathanem..




**********************************************************************************
Nowy rozdział. Tak wiem miał być w sobotę, ale napisałam go szybciej więc postanowiłam opublikować szybciej. Ten rozdział jest taką informacją w skrócie co się wydarzyło przez te dwa lata. Mam nadzieję że się spodobał. Kolejny będzie napisany tak jak zawsze. 
KOMENTUJCIE i wypełniajcie nowe ankiety. :)
Mam nadzieję że podoba wam się rozdział i nowy obrazek sama robiłam nie wiem czy wam się spodoba. :)


niedziela, 17 lutego 2013

Infromacja.

Właśnie przeczytaliście ostatni rozdział " Tak długo jak mnie kochasz". Epilogu nie będzie ponieważ będzie kolejna część. Na tej samej stornie będzie nosiła tylko inny tytuł. Nie zmieniałam adresu strony, żeby nie utrudniać osobom które nie mają tutaj konta, a poza tym już się przyzwyczaiłam do niego. Kolejna część czyli " Nie opuszczaj mnie" będzie opowiadała dalsze losy Leny i Nathana i pozostałych bohaterów. Nie chcę za dużo zdradzać wam szczegółów, bo i tak do końca nie jestem wszystkiego pewna. rozdziały piszę bez wyprzedzenia więc wszystko może ulec zmianie. 
Dodałam ten post, ponieważ chciałabym wam podziękować za to że byliście, czytaliście, komentowaliście. 
Dziękuję wszystkim jeszcze raz za nominacje jakie dostałam. 
Po prostu was kocham dzięki temu blogowi poznałam można tak powiedzieć przyjaciół i osoby które świetnie piszą. :) 
Dziękuję że byliście ze mną i mam nadzieję że zostaniecie dalej. :*
Nowego rozdziału " Nie opuszczaj mnie" możecie spodziewać się za tydzień w sobotę. 
Jeszcze raz dzięki za wszystko. :*

50.Gdyby nie...

Nadszedł dzień koncertu The Wanted w Polsce. Nie mogłam doczekać się kiedy zobaczę Nathana. Każdego dnia rozmawialiśmy przez skype. Rich nocował i dotrzymywał mi towarzystwa codziennie. Wyjrzałam przez okno zauważyłam samochód ten sam co wtedy na weselu. Chłopak siedział na sofie i przeglądał gazetę.
- Jest tam coś ciekawego? - zapytał podchodząc
- Oni chyba cię znaleźli. - powiedziałam
- Lena ja ci czegoś nie powiedziałem. Wróciłem do tego wszystkiego by cię chronić. - powiedział
W mojej głowie znów pojawił się mętlik.
- Ale jak to? By mnie chronić? - powiedziałam nie rozumiejąc całej sytuacji
- Domyślają się że wiesz wszystko. Nie chcą aby ktoś się o tym dowiedział. - powiedział
- Czyli co byłeś tutaj tylko po to żeby oni mi niczego nie zrobili?! Myślałam że jesteś taki że chciałeś być moim przyjacielem, że mnie rozumiesz. - powiedziałam
- Bo tak jest. Jestem tutaj aby ci pomóc, być twoim wsparciem. - powiedział
- Dlaczego nie powiedziałeś mi tego od razu że wróciłeś dla mnie - powiedziałam - skąd mam mieć teraz pewność że nie byłeś tutaj po prostu dla zgrywy ze mnie
- Ile razy mam ci powtarzać że chciałem tu być. Wróciłem do pracy dla ciebie bo miałem wybór. Skrzywdzili by cię - powiedział
- Jestem ci wdzięczna. Możesz teraz czuć się superbohaterem oddajesz się za mnie. Więc wydaje mi się że nie musisz się o mnie martwić. - powiedziałam
- Lena co ci jest? Co mam zrobić żebyś uwierzyła mi? Ja nie chcę być jakimś cholernym superbohaterem. - powiedział denerwując się
- Nic nie musisz robić. Nie potrzebuję twojej pomocy. - powiedziałam
- Wiesz co ten tydzień był czymś najlepszym co mnie spotkało kiedykolwiek. Bo spędziłem go z kimś kto jest prawdziwy kto się nie wywyższa. Jesteś modelką a zachowujesz się jakbyś nie była wgl znana. Poznałem bliżej kogoś kto kocha jak nikt inny na tej ziemi. Dla ciebie miłość znaczy coś wielkiego czujesz to całym sercem. Ktoś kto cię bardzo skrzywdził umarł, ale ty za nim płaczesz pokazujesz tym że był dla ciebie kimś ważnym. Umiałaś wybaczyć mimo wszystkiego. - powiedział udał się w stronę drzwi
- A wiesz z kim ja go spędziłam? Z kimś kto znał mnie zaledwie dzień a pomógł mi bezinteresownie. Dowiedziałam się też że postanowił mnie chronić chociaż to ja wyciągnęłam z niego wszystkie informacje. Byłeś przy mnie chociaż nie musiałeś. Siedziałeś ze mną całą noc kiedy nie dałam rady zasnąć. Byłeś ze mną na sesjach, pomogłeś mi gdy mama Roberta naskoczyła na mnie w parku. Nie byłam sama, a mogłeś to olać. - powiedziałam
Chłopak podszedł i mnie przytulił.
- Czyli wierzysz mi? - zapytał
- Wierzę. - powiedziałam
Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi.
- Mamo? Tato? Co wy tu robicie? - zapytałam zaskoczona
- Musimy zobaczyć ten koncert. - powiedziała mama
- Nie wiecie nawet jak się cieszę że was widzę. - powiedziałam przytulając się do nich
- Ja już pójdę zobaczymy się na koncercie. - powiedział Rich wychodząc
Poszliśmy do kuchni. Otworzyłam szafkę i wyjęłam puszkę z  kawą. Wsypywałam do szklanek po dwie łyżeczki kawy gdy tata zapytał:
- Co tu robił Rich? - zapytał tata siadając w kuchni 
Zamurowało mnie, a w oczach zaczęły pojawiać się łzy. Odstawiłam puszkę i odwróciłam się w ich stronę.
Wszystko znów zaczynało powtarzać się od nowa i od nowa.
- Był tu, bo tydzień temu umarł... Robert - powiedziałam
Patrzeli na mnie z niedowierzaniem
- Ale przeszczep przecież się udał wszytko było w porządku - powiedział tata nie dowierzając temu co powiedziałam
- Wracał z Londynu i miał wypadek. Tir w niego wjechał. - powiedziałam przełykając wielką gułę w gardle
- Przykro mi - powiedziała mama
Widać było po niej że jednak jest jej jego żal.
- Napisał mi list godzinę przed wyjazdem do Polski. - powiedziałam
- Jestem pewien że zrobił to dlatego że coś mu podpowiadało że to się wydarzy. Nie chciał na pewno żebyś się smuciła często wydaje się nam niemożliwe że ktoś miał jakieś przeczucia. Być może tego nie czuł, ale zrobił to i napisał to co chciał żebyś wiedziała.- powiedział tata przytulając mnie
Poszłam na górę przebrać się do wyjścia założyłam to.

Na koncercie pojawiło się bardzo duża ilość fanów. Stałam i przyglądałam się zza kulis coraz bardziej zapełniającej się sali. Była ze mną reszta dziewczyn, rodzice, Rich, Antonio, Bartek i Jennifer.
- Lena. - nagle usłyszałam za sobą odwróciłam się dobrze znałam ten głos
Zobaczyłam Nathana.
- Nareszcie - krzyknęłam rzucając mu się w ramiona
- Myślałem że już nie wytrzymam. - powiedział mi do ucha - mówiłaś już rodzicom? - zapytał
Pokiwałam przecząco głową. Podeszliśmy do nich. Nie wiedzieli o co chodzi.
- Mamy wam niespodziankę. - zaczęłam
- Będziecie dziadkami - powiedział Nath
Byli pozytywnie zaskoczeni.
- Jesteś w ciąży?! To świetnie - powiedziała mama
- Gratulacje. - powiedział tata ściskając dłoń Nathana
- No dobra chłopcy czas na scenę. - powiedział menadżer
Nathan dał mi całusa i pobiegł na scenę. To było niesamowite co innego jest zobaczyć teledysk, a przeżyć wszystko na żywo. Widziałam jak chłopcy wczuwają się w muzykę. Jak śpiewają z oddaniem. 
Po koncercie wszyscy zostali zaproszeni na kolację, ale w drodze do niej chłopcy rozdali jeszcze wiele autografów i zrobili wiele zdjęć z fanami. Wiele osób prosiło o to samo mnie. Nie odmawiałam nikomu. Najbardziej wzruszyła mnie pewna dziewczynka. Była z tatą i mamą. Poprosiła najpierw o to The Wanted, później podeszła do mnie. Miała około 8 lat.
- Da mi pani autograf? - zapytała
- Nie mów do mnie pani tylko Lena. Oczywiście że dam. - powiedziałam
- Widziałam ostatnio twoje zdjęcia w gazecie. - powiedziała - chcę być taka sama jak ty
- Wierzę że jak podrośniesz to zostaniesz świetną modelką. - powiedziałam
- Mamo słyszałaś. - powiedziała patrząc na mamę i uśmiechając się
- Byłaś kiedyś na pokazie mody? - zapytałam 
Dziewczynka ze smutkiem pokiwała przecząco głową. 
- Za tydzień jest pokaz. Przyjdź z rodzicami tu są bilety dla was. - powiedziałam wyciągając z torebki bilety
No tak może to i dziwne, ale można było w niej znaleźć wszystko.
To było niesamowite. Pierwszy raz ktoś tak mnie zaskoczył.
W restauracji spędziliśmy z Nathanem zaledwie 15 minut. Poszliśmy do parku.
- Zabrałeś mnie do parku żeby zamiast kolacji w restauracji zjeść piknik. - stwierdziłam fakt
- Myślałem że ci się spodoba - powiedział
- Żartowałam. Przecież wiesz że wolę być tu. - powiedziałam siadając na koc
- No i o to chodzi. - powiedział - tęskniłem - rzucił się na mnie tak że poleciałam 
- Wiesz mam deja vu. - powiedziałam przypominając sobie sytuację jak się pokłóciliśmy i znalazłam w tym miejscu Nathana
- Ja też. Ale nie chcę z tego powodu przerywać tego momentu. - powiedział muskając moje usta 
- Momentu?! Aha czyli za każdym razem Sykes jest full romantic. - powiedziałam śmiejąc się 
Szliśmy ścieżką w parku. Trzymaliśmy się za ręce.
- A co może nie? - zapytał 
- Musiałabym pomyśleć. - zaczęłam się z nim drażnić 
- O nie. - powiedział
Wskoczył na ławkę. 
- A nie pamiętasz tego? - powiedział zaczynając śpiewać 
 Jej oczy, jej oczy
Sprawiają, że gwiazdy zdają się nie świecić
Jej włosy, jej włosy
Opadają perfekcyjnie bez układania
Jest taka piękna
I mówię jej to codziennie

Dookoła nas przechodzili ludzie przyglądając się nam. 
- Dobra żartowałam. - powiedziałam 
- I tak będę śpiewał. - powiedział kontynuując 
Tak, wiem, wiem
Kiedy ja prawię jej komplementy,
ona mi nie wierzy
I to takie smutne,
że ona nie widzi tego co ja

- Jak chcesz to sobie stój tu i śpiewaj ja idę dalej. - powiedziałam 
Usłyszałam jak chłopak zeskakuje. Nie odwracałam się. 
- Ałła Lena chodź tu. -  krzyczał Nathan 
Odwróciłam się widziałam jak chłopak siedzi na ziemi i trzyma się za kostkę. Na jego twarzy malował się ból. Szybko do niego podbiegłam. 
- Nathan co ci jest? - zapytałam 
- Noga strasznie mnie boli. - powiedział 
Wyjęłam telefon i chciałam już dzwonić do Bartka jednak spojrzałam na chłopaka. Nie dał rady powstrzymać się od śmiechu. Teraz już wiedziałam że to był żart za każdym razem się nabierałam. 
- Idiota. - powiedziałam szturchając go w ramie 
- Zakochany idiota zapomniałaś dodać. - powiedział 
- Wystraszyłeś mnie. - powiedziałam wstając 
Chłopak wstał i zaczęliśmy iść w kierunku domu. 
- Żeby było jeszcze romantyczniej to musimy spojrzeć w gwiazdy - powiedział
Parsknęłam śmiechem. Chłopak spojrzał w górę.
- Wiesz że to jest gwiazda i to jest gwiazda i to jest gwiazda o a tamta to tez jest gwiazda. - powiedział ze śmiechem 
- Jeju nie wiedziałam że znasz się nawet na gwiazdach. - powiedziałam śmiejąc się
Usiedliśmy na jednej z ławek położyłam głowę na kolanach chłopaka. 
- Myślisz że to będzie dziewczynka czy chłopiec? - zapytał dotykając mojego brzucha
- A co byś chciał? - zapytałam 
- Sam nie wiem. Ważne że będziemy razem. - powiedział Nathan 
- To niesamowite że w końcu nam się udało, czyli jednak to prawda. - powiedziałam 
- Ale co? - zapytał 
- Że gdyby nie ciemność, nigdy nie poznalibyśmy światła. - powiedziałam



**********************************************************************************
No i to już koniec. Wow jak szybko zleciało. Mam nadzieję że wam się podobało i zostaniecie. Zaraz dodam informację w której wszystko napiszę co chciałabym żebyście wiedzieli.
 


środa, 13 lutego 2013

49.Nikt tego nie zauważa...

Widzę Richa wysiada z samochodu. W moich myślach jest jedna myśl że chcę być sama i myśleć tylko o Robercie. Wiem że to mnie bardziej dobija. Chłopak nie zauważa mnie w oknie i wbiega na werandę. Słyszę dźwięk dzwonka, ale wiem że nie zamknęłam drzwi więc jeśli będzie chciał to wjedzie. Słyszę kroki i krzyk
- Lena. Gdzie jesteś?
Nie odzywam się nie mam siły na nic. Po chwili widzę chłopaka stoi w progu sypialni mojej i Nathana.
- Płaczesz przez mnie? Przepraszam - mówi
Milczę nie odzywając się. Podchodzi bliżej.
- Powiedz coś. Co się stało? Jeśli to przeze mnie to przepraszam. Wyjaśnię ci - mówi
Nie mogę wydusić z siebie żadnego wyjaśnienia. Czuję tylko wciąż wielką gulę w gardle która już przez tyle czasu nie zniknęła. Mój głos jest cichy ale udaje mi się powiedzieć:
- Robert umarł. - mówię
- Kim jest Robert? - pyta no tak przecież go nie zna
Choćbym chciała najmocniej to i tak nie umiem mu powiedzieć. Zauważa to podchodzi i chce mnie przytulić jednak go odpycham. Nie wiem dlaczego. Teraz chciałabym być tylko w ramionach Nathana. Schodzę na dół do salonu. Chłopak schodzi za mną. Siadam na sofę. On stoi przy stoliku i bawi się listami które rano wyjęłam ze skrzynki, ale nie przeglądałam ich. Jeden list go zaciekawia.
- Przeglądałaś listy? - pyta
- Nie - odpowiadam
- To chyba od niego. - mówi siada koło mnie i podaje mi list
Nie wierzę własnym oczom widząc list od niego. Wysłany został w dniu swojej śmierci. Moje oczy znów robią się załzawione. Wyjmuję kartkę z koperty.

Słoneczko!
Nie uwierzysz wracam do Polski. Pisze list do ciebie wysyłam go i ruszam. To co zrobiła moja mama tym razem przeszło granice mojej cierpliwości. Zrozumiałem wszystko i miałaś rację rodzina miała mnie jednak postanowiłem to zmienić. Wiem że pomiędzy nami już nic nie będzie, ale ty mi wybaczyłaś i tęsknię za tobą. Nie mam złych zamiarów chcę być po prostu obok ciebie. W jakiś sposób jesteśmy do siebie przywiązani. Wiem że jesteś w podróży z Nathanem. Na pewno czytasz ten list dość późno. Być może dzisiaj jest poniedziałek, a może wtorek. Nathan jest w trasie a ty masz sesje, ale może byśmy się spotkali jutro? Będę czekał każdego dnia o 15:00 w naszej kawiarence gdzie często byliśmy. Może los będzie nam sprzyjał i się spotkamy.  Przede mną długa droga. Będę musiał zatrzymać się jeszcze w hotelu. Ale to nic porównaniu do tęsknoty za tobą. Każdego dnia gdy cię nie widziałem nie tylko ostatnio, ale od razu po naszym rozstaniu dwa lata temu. Ustaliłem sobie jedną rzecz że jesteś moim słońcem przez co jesteś zawsze blisko mnie. Te samo słońce ogrzewa mnie tak samo jak ciebie i gdy świeci to tak jakbyś ty przytulała mnie do siebie, rano latem gdy promienie przebijają się przez zasłony to tak jakbyś ty mnie budziła przez co każdy poranek jest bardziej przeze mnie kochany. Wieczorem też jesteś przy mnie tylko że wtedy jesteś światłem księżyca, które widzę za oknem. Zawsze byłaś, jesteś i będziesz czymś najlepszym co mnie spotkało.
Kocham moje słoneczko. 
Do zobaczenia mam nadzieję że już niedługo. 
Robert.

Spojrzałam na chłopaka który przyglądał mi się ze smutkiem. Podsunął się bliżej widział chyba w moich oczach potrzebę ciepła drugiej osoby. Przytula mnie do swojego torsu i gładzi po włosach.
- Wiesz co on napisał że jestem jego słońcem rozumiesz słońcem które jak świeci to tak jakbym to ja go przytulała - mówiłam płacząc jeszcze bardziej
- Spokojnie nic nie mów tak musiało być. - mówi
- Wcale że nie gdybym nie powiedziała mu że rodzina za jego decyduje nie sprzeciwiłby się matce i nie wracał - mówię
- To nie twoja wina. - mówi ocierając łzę z mojego policzka
- Ja wiem że może nie powinnam aż tak cierpieć po jego stracie, ale to była moja pierwsza miłość- mówię sama nie rozumiejąc siebie
- Il primo amore non si scorda mai. Non si conosce il bene se non quando s'e perso.- mówi
- Co to znaczy? - pytam ponieważ nie znam włoskiego
- To znaczy że pierwszej miłości nigdy się nie zapomina i że nie wiemy ile coś jest warte dopóki tego nie utracimy. - mówi - dlatego pamiętaj że choćbyś chciała najmocniej to i tak zawsze będziesz przejmowała się Robertem
- Dziękuję ci. Masz rację - mówię odsuwając się od chłopaka - przepraszam cię za to z pistoletem ale ja się martwię. Dlaczego wróciłeś do tego? To jest aż tak ważna sprawa że musisz kogoś chronić?
- Kiedyś się dowiesz, ale nie teraz musisz odpocząć. Pójdę zrobić ci herbatę przyda ci się coś ciepłego. - mówi wychodząc z pokoju
Kładę się. Moje myśli biegną w stronę Nathan. Tego co teraz robi. Jest w Paryżu. Być może jest na scenie,a może już jest po koncercie i właśnie odpoczywa.
Patrzę na zegarek jest 23:00 czuję że ta noc będzie ciężka. Po chwili na brzegu sofy siada Rich.
- Powinnaś coś zjeść - mówi podając mi talerz z kanapkami
- Nie jestem głodna. - mówię
- Wydaję mi się że dziewczyna w ciąży powinna o siebie dbać.- mówi
Jestem w  szoku skąd on to wie. Wczoraj dopiero wróciliśmy, a on już to wie.
- Dzwoniłem ostatnio do taty i mówił mi że jesteś w ciąży - mówi
Biorę kubek herbaty i jedną kanapkę. Chłopak ma rację jednak po pierwszym gryzie mam już dość i odkładam ją na talerz.
- Nie wiedziałem że robię aż tak niedobre kanapki. To moje popisowe dani wszystkim zawsze smakowały. - mówi żartując
Uśmiecham się.
- No nareszcie się uśmiechnęłaś się. - mówi
- Kanapki są pyszne, ale nie mam apetytu. - mówię pijąc łyka herbaty
- Może chcesz zadzwonić do Nathana? - pyta
- Nie zrobię to jutro. Nie chcę mu przeszkadzać. Może nie tyle przeszkadzać, ale będzie chciał wracać wiem jaki jest i nawet jeśli powiem mu żeby nie przyjeżdżał i tak to zrobi - mówię
- Kochasz go bardzo. - mówi - jak byłem na waszym weselu to po prostu nie wiedziałem co się ze mną dzieje byłem tak jak inni zahipnotyzowany widząc was waszą miłość czuło się na odległość
- Dużo razy to już słyszałam - mówię uśmiechając się
Zamykam oczy. Zasypiam. Nagle budzę się z krzykiem. Obok na fotelu budzi się Rich od razu podbiega do mnie.
- Spokojnie co się stało? - pyta przytulając mnie
- To moja wina. To moja wina ona mnie skrzywdzi nas skrzywdzi mnie, Nathana i dziecko zaraz tu będzie - krzyczę na cały dom trzęsąc się
- Lena kto cię skrzywdzi? - pyta wystraszony
- Matka Roberta. Ona mi się śniła mówiła o warunku jaki mi postawiła jakiś czas temu nie dotrzymałam go - mówię
- Spokojnie nic ci się nie stanie. Jestem tutaj. Słyszysz jestem nie pozwolę żeby cie ktoś skrzywdził - mówi - zostanę tu ile będziesz chciała
Rich okrywa mnie jeszcze jednym kocem. Siada obok i obejmuje ramieniem.
- Zostaniesz ze mną aż Nathan wróci? - pytam
- Tak. Nie musisz się niczego bać będę przy tobie. - mówi
- Dziękuję - mówię kładąc głowę na jego ramieniu
Otwieram oczy.Czuję zapach dochodzący z kuchni. Wstaję wchodzę do kuchni Rich smaży coś na patelni. To jajecznica.
- Czyli robisz nie tylko kanapki. - mówię
- Nie mam jeszcze kilka rzeczy które umiem zrobić - mówi
Siadam na krzesło przy stole. Rich stawia talerz i nakłada mi jajecznicy z patelni. Siada naprzeciwko. Zjadam prawię wszystko to co mi nałożył. Słyszę dźwięk połączenia na skyp'ie. Podbiegam do laptopa. To Nathan. Odbieram.
- Czeeeeeeeeeeeeeeść Sykesówna - mówi chłopaka
- Heeeeeeeeeeeeeeej Sykes- mówię aby nic nie zauważył
- Co się stało? - pyta od razu zauważając że jest coś nie tak
- Nic. Opowiadaj co tam u was? Czy ja widzę Jay'a? - pytam zauważając chłopaka z tyłu
- Nie zmieniaj tematu. - mówi
- Bo Robert on on .... miał wypadek i nie żyje - mówię i widzę zmieszaną twarz chłopaka
- Chwilę co on? Czekaj bo chyba źle usłyszałem. On umarł nie żartuj. - mówi skołowany
- To prawda była tu Gabby wracał do Polski i jechała na niego tir skręcił kierownicą,  ale i tak nie przeżył - mówię czują jak szklą mi się oczy
- Zaraz wracam do ciebie. - mówi
- Zostań do końca trasy. Jest u mnie Rich pomaga mi. - mówię
- Nie powiedziałem że wracam to wracam - mówi
- Nath - podnoszę głos -  dam sobie radę mam sesje wszystko będzie w porządku zostało tylko sześć dni wszystko się ułoży
- Nie jestem pewien. Wolałbym być przy tobie. - mówi
- Ja wiem. Ja chciałabym być przy tobie, ale musimy nauczyć się radzić w takich sytuacjach - mówię - Kocham cię
- Kocham cię - mówi pokazując serduszko - zadzwonię wieczorem
- Tym razem to ja zadzwonię - mówię pokazując mu język
- To moja Lena - mówi uśmiechając się
- A to mój Nathan uparty jak zawsze - mówię przesyłając mu całusa
Zamykam laptop. Patrze chłopak stoi w progu drzwi.
Czas jechać na sesje.
- Daj mi pół godziny ogarnę się i możemy jechać. - mówię i idę na górę 
Okręcam kurek z ciepłą wodą. Tego było mi trzeba. Wychodzę wycieram się ręcznikiem. Zakładam to. Patrzę w lustro. Wyglądam okropnie ,a le wiem że makijażystki nałożą mi taki make- up który wszystko zakryje. Robię koka. Biorę buteleczkę perfum od Nathana i pryskam nimi szyję.
Schodzę na dół. Rich bierze kluczyki od samochodu. Zakładam okulary przeciwsłoneczne. Zamykam dom i wsiadam do samochodu. Rich cały czas coś do mnie mówi, ale ja go nie słucham. Jestem totalnie nieobecna. Jeszcze ta sesja, ale wiem że nie mogę się poddać i siedzieć w domu ze spuszczoną głową bardziej się dobijając. Wiem że jest przy mnie i na pewno nie chciałby nigdy żebym przez niego płakała.
Wchodzę do studia. Idę na koniec korytarza  otwieram drzwi do pomieszczenia w którym ma odbyć się sesja.
- Co się stało? - pyta Antonio mam szczerze dość tego pytania na każdym kroku każdy mi je zadaje
Chciałabym spotkać się z kimś żeby wiedział już i nie musiała mu tego tłumaczyć wszystkiego od nowa i od nowa i od nowa, bo to za każdym razem jest coraz bardziej bolesne.
Zauważam Richa który wchodzi do środka.
- Zapomniałam czegoś? - pytam
- Nie. Poczekam na ciebie. - mówi siadając na jednym z krzeseł
- Ale wiesz że to trochę trwa do 3 godzin. - mówię
- A co ja mam niby robić? - pyta
Odwracam się w stronę Antonio.
- Rich ci wszystko wyjaśni ja nie mam siły - mówię i idę do makijażystki
Po pewnym czasie wyglądam jakby nic się nie stało tylko moje oczy mówią jaką mam gorycz w środku. Ale to nie trwa długo ponieważ muszę pokazać na zdjęciach radość. Ta sesja jest szczególnie ciężka, gdy nie jestem wesoła i szczęśliwa.
3 godziny później jest wszystko ok. Zdjęcia podobają się fotografowi. W takich chwilach można dostrzec jak łatwo jest kamuflować swój smutek i nikt tego nie zauważa. Wszyscy widzą nasz uśmiech i wydaje im się że jest w porządku, a wewnątrz czujemy jakby ktoś wbił nam nóż w serce. Wychodzimy i wracamy do domu.
- Ej a może pojedziemy gdzieś,a nie tylko siedzimy w domu. - mówi
- Jeśli chcesz nie bronię ci możesz jechać. - mówię
- Ale ja chcę żebyś trochę przestała myśleć o tym co się stało. - mówi
- Nigdy o tym nie zapomnę - mówię - ale możemy pójść na spacer do parku przyda mi się trochę świeżego powietrza
Jesteśmy w parku. Siadamy na ławce na której zawsze siedzę z Nathanem. Zamykam oczy i podnoszę do góry głowę. Promienie słońca ogrzewają moją twarz.
- Zabije cię suko. - słyszę nagle znajomy głos
Otwieram oczy widzę matkę Roberta. Wstaje tak samo jak Rich.
- Zabije cię tak jak zabiłaś mojego syna - krzyczy i zaczyna mną potrząsać
- Niech pani ją zostawi - mówi chłopak odpychając ją
- A gdzie twoja gwiazda zostawił cię? - mówi - a może zdradziłaś go z nim - wskazuje na Richa
- To nie pani sprawa niech pani się stąd wynosi. - krzyczę
- Jeszcze nie skończyłam. Nastawiłaś go przeciwko mnie, żeby cię nie poznał nie wracałby do Polski i nie zginął w tym wypadku.. - mówi jednak jej przerywam
- Niech pani teraz mnie posłucha. Robert umarł przez panią tylko przez panią przez nikogo innego. Sterowała nim pani, aż w końcu chciał się uwolnić. Nie rozumie pani go niszczyła, gdyby pani go nie zabrała do Londynu nigdy nie musiałby wracać i nie byłoby żadnego wypadku. - mówię wyrzucając z siebie całą złość
- Nie podaruję ci jego śmierci rozumiesz nigdy ci tego nie podaruję. Przez to co się stało nigdy nie będziesz szczęśliwa. - mówi
- Będę szczęśliwa pani w tym mi nigdy nie przeszkodzi. Nikt mi w tym nie przeszkodzi. Robert przez panią nie był szczęśliwy, a pani wciąż nie może tego zrozumieć nawet po tym co się stało. - mówię prawie krzycząc 
Rich zabiera mnie stamtąd. Jestem kompletnie wyczerpana. Dzień dopiero niedawno się zaczął, a ja już padam ze zmęczenia. 
Zasypiam. Budzę się godzinę później sądząc po zegarku. Idę za zapachem unoszącym się z dołu. Widzę w salonie przystrojony stół. Rich każe mi usiąść.
- Co to jest? - pytam kiedy wnosi talerze do salonu
- Kremowe risotto ze szparagami, cukinią i miętą. - mówi 
- I ty zrobiłeś z tego co było w lodówce? - zapytałam zdziwiona
- Nie. Mam swoja tajemnicę. - mówi puszczając oko 
- Wydawało mi się że umiesz robić tylko kanapki. - mówię 
- Wiesz to było takie małe kłamstewko. - mówi 
- Osz ty. Gdzie się nauczyłeś gotować? - pytam, bo bardzo mi smakuje
- Byłem 5 lat we Włoszech - mówi 
- Myślałam że uczyłeś się 5 lat języka. - mówię zaskoczona 
- Będąc tam. - mówi 
- Opowiedz mi o tym jak tam byłeś. - mówię 



***********************************************************************************
Przed ostatni rozdział. Dzięki za komentarze. :) Mam nadzieję że podoba się wam rozdział. No i już niedługo ostatni, ale to nie koniec bo będzie kolejna część. Nie chce przestawać pisać. Może to dziwne ale zżyłam się z bohaterami " Tak długo jak mnie kochasz ". W pewnym stopniu odczuwam wszystkie uczucia jakie towarzyszą bohaterom mam nadzieję że wy też. Kocham moich czytelników i wasze komentarze wspieracie mnie przez co nawet gdy mam w dniu doła to mam uśmiech na twarzy. Nie chcę się z wami rozstawać, dlatego powstaje kolejna część. Mam nadzieję że zostaniecie i będziecie śledzić dalsze losy, zrozumiem jeśli nie zrobicie tego. 
Całuje. :*

poniedziałek, 11 lutego 2013

48.Więcej niż cierpienie...

Minął tydzień. Podróż poślubna szybko minęła i nie zdążyliśmy się obejrzeć a już wracaliśmy do Polski. Czekało na nas dużo pracy. Trasa i nagrania chłopaków, sesje zdjęciowe i pokazy mody. Sprawdziłam grafik jak na razie będę w Polsce miesiąc. Nie mogłam doczekać min wszystkich na wiadomość o dziecku. Siedzieliśmy w fotelach. Czas szybko mijał, oglądaliśmy zdjęcia na aparacie które Nathan zrobił gdy byliśmy w Budapeszcie. Bartek z Jennifer czekali na nas na lotnisku. Wtuliłam się w ramiona mojego brata kiedy go zobaczyłam.
- To co to za niespodzianka? - zapytała zaciekawiona Jen
- Będziemy mieli dziecko. - powiedziałam
Tak jak się spodziewaliśmy ich miny były powalające.
- To świetnie. - krzyknęła przytulając mnie
- Gratulacje. - powiedział Bartek do Nathana
Pojechaliśmy do domu Bartka i Jen. Weszliśmy do środka. Byli wszyscy Max, Julia, Siva, Cher, Eliza, Tom, Amelka, Pegi, Jay.
Ich miny po otrzymaniu wiadomości wyglądały tak samo jak wcześniejsze Bartka i Jen. Chłopcy gadali razem ze sobą.
- To co jutro trasa. - powiedział Tom
- Ciekawe czy nam się uda. - powiedział Max
- Trochę wiary w nas. - powiedział Jay
- Wierzę wierzę. Uda nam się. - powiedziała Max bardziej pewny
A dziewczyny razem ze sobą.
Następnego dnia chłopcy musieli wyjechać w trasę. Czekaliśmy na samolot. Musiałam zostać w Polsce na sesjach, ale chciałam się pożegnać z Nathanem.
- Nie chcę lecieć bez ciebie - powiedział Nath podchodząc  do mnie
- A ja nie chce tu zostawać bez ciebie, ale szybko zleci za tydzień znów się zobaczymy. - powiedziałam wtulając się w ramiona chłopaka
Miał na sobie czerwoną bluzę z kapturem, czarne rurki i białe adidasy.
Musieli już iść na odprawę. Każdy z nich wtulił się w swoją ukochaną.
- Kocham cię. - szepnęłam mu na ucho
Przytulił mnie jeszcze mocniej. To było trudne. Niby tydzień 7 dni wydaje się mało, ale dla nas była to wieczność. W tym samym dniu miałam sesję. Antonio czekał na mnie przed lotniskiem.
- Gotowa? - zapytał
- Jak zawsze. - powiedziałam
- Ten tydzień masz bardzo pracowity. - powiedział
- Może to i lepiej. Nie będę miała czasu na tęsknienie za Nathanem. - powiedziałam - wydarzyło się coś ciekawego gdy nas nie było?
- Pojawiliście się na dużej ilości pierwszych stron gazet. A reszta to na świecie no i przeprowadziłem się do Polski. - powiedział
- Na serio?! To świetnie daleko od nas? - zadawałam pytania
- Nie, ale jest trochę do przejścia. - powiedział
Sesja trwała dwie godziny. Wracałam wyczerpana do domu. Nagle przypomniałam sobie o Richu. Zastanawiałam się czy wrócił do Londynu do swojego domu czy dalej mieszka w dawnym domu moich rodziców. Zapukałam do drzwi. Usłyszałam kroki zbliżające się do drzwi.
- Lena. Wchodź. - powiedział
Weszłam do środka i udałam się do kuchni.
- Może zjemy obiad ? - zapytał
- A co gotujesz? - zapytałam
- Akurat nic. Ale możemy pójść gdzieś. - powiedział
- No dobra. - powiedziałam
Zauważyłam że pod jego domem stoi ten sam samochód co wtedy widzieliśmy na weselu.
- Wsiadaj. - otworzył mi drzwi do swojego samochodu
Odpalił silnik i pojechaliśmy do restauracji.
- Dlaczego oni stali pod twoim domem? - zapytałam
- Lena nie wtrącaj się i tak za dużo wiesz. - powiedział ze złością
- Tylko się zapytałam nie musisz od razu się tak denerwować. - powiedziałam
- Przepraszam, ale to dla twojego dobra. - powiedział
- Wróciłeś do tego? - dalej pytałam
- Może. - powiedział
- Jak to może? Prosta odpowiedź tak lub nie. - powiedziałam
-Wróciłem. Zadowolona. - krzyknął
- Nie. Dlaczego wróciłeś? - pytałam wiedząc że go denerwuję
- Nie wiesz wszystkiego i dobrze. - powiedział
- Dlaczego wróciłeś? - pytałam dalej
- Powiedźmy że chronię kogoś. - powiedział
- Aha czyli chronisz jakiegoś swojego kumpla, sam za to płacąc. - powiedziałam oburzona
- Czy ja powiedziałem że jakiegoś kumpla. - zaprzeczył
- Jak nie kumpla to kogo? - pytałam dalej
- Nie ważne. Ten ktoś wgl nie powinien nic o tym wiedzieć. - powiedział chciał zmienić temat - to gdzie jedziemy wczoraj widziałem świetną restaurację włoską
- Nie zmieniaj tematu. - powiedziałam
- Lena możemy pogadać o czymś innym ? Mam dość tłumaczenia się. - powiedział
- Dobra jak chcesz. - powiedziałam
- To co jedziemy do włoskiej restauracji? - zapytał
- Dobry pomysł. - powiedziałam
Nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Nie był to mój telefon chyba Richa. Dźwięk dobiegał ze schowka. Otworzyłam schowek. Chłopak zauważył to i krzyknął :
- Nie otwieraj schowka. - krzyknął ale było za późno
Wyciągnęłam z niego telefon, ale to co zobaczyłam zszokowało mnie totalnie.
- Cholera. Rich co to jest? - powiedziałam trzymając w dłoni pistolet
-  Wyjaśnię ci wszystko. - powiedział
- Nie zatrzymaj się. - krzyknęłam
- Lena nie przesadzaj. - powiedział
- Powiedziałam coś. Zatrzymaj się. - krzyknęłam
Zrobił to co chciałam. Trzasnęłam drzwiami. Szłam zdenerwowana. Wrócił z powrotem do tego wszystkiego. Jeszcze się wykręca tym że zrobił to dla kogoś. Niby dla kogo na pewno dla jakiegoś kumpla. Kilka minut później byłam w pod domem. Zauważyłam Gabby siedzącą na schodach. 
- Co się stało? - zapytałam gdy zobaczyłam że dziewczyna płacze
Wyjęłam klucze. 
- Bo Robert on..- nie dała rady z siebie wydusić
- Poczekaj zaraz wejdziemy do środka wszystko mi opowiesz - powiedziałam 
- On on nie żyje - w końcu wydusiła to z siebie
Upuściłam klucze na ziemię. Ta wiadomość zszokowała mnie tak bardzo że przez chwilę nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Po chwili zakłopotania i dojściu do rzeczywistości poczułam jak łzy zaczynają spływać mi po policzku. 
- Co ty mówisz? Kłamiesz nie on nie mógł umrzeć. Przecież przeszczep się udał... - mówiłam a gula w gardle stawała się coraz większa
- On miał wypadek. - mówiła przez płacz 
- Jaki wypadek. Ja chcę go zobaczyć. Proszę gdzie on jest. Żartujesz prawda powiedz mi prawdę. - mówiłam chcąc uwierzyć w to że to nie jest prawda że wszystko to przesłyszało mi się 
- Kilka dni temu był pogrzeb. - powiedziała - nie mogłam się do ciebie dodzwonić. Ja muszę już iść.
Powiedziała tak po prostu odchodząc. 
Ledwo otworzyłam drzwi, ponieważ ręce mi się strasznie trzęsły. Oparłam się o drzwi i zsunęłam na podłogę. To co czułam było straszne można to nazwać więcej niż cierpienie. Słyszałam tylko swój odgłos szlochania, który niósł się chyba na cały dom. Był strasznie donośny. Dotknęłam czołem do kolan.Przepełniał mnie ogromny żal. Nie mogłam go z siebie wyrzucić to było silniejsze. Walnęłam pięścią o drzwi. Czując złość. Tym razem odszedł już na zawsze. Leżąc na łóżku przypomniało mi się nasze ostatnie spotkanie 
-Zobaczymy się jeszcze?-zapytałam 
-Tego ci nie powiem ale jeśli udało się teraz to uda się wiele razy-powiedział 
Wiele razy właśnie że to był ostatni raz kiedy się spotkaliśmy. Udało się raz i ten pierwszy raz był ostatnim. 
Nawet jeśli ktoś sądziłby że wszystko sobie powiedzieliśmy po tylu rozstaniach ale i tak za każdym razem chciałabym usłyszeć więcej i więcej. Rzuciłam poduszkę na ziemię. 
- Jak mogłeś odejść? - zadałam pytanie chcąc uzyskać odpowiedź której nigdy nie dostanę 
Byłam sama w domu, a mówiłam sama do siebie. Zadawałam pytania na które teraz chciałam znać odpowiedź.
Usiadłam na parapet, bo nie mogłam znaleźć miejsca dla siebie. Patrzenie przez okno uspokajało mnie. Widziałam innych, którzy nie mieli problemów a może po prostu dobrze je kamuflowali. Śmieli się, cieszyli życiem, gdy moje runęło w jednej sekundzie. Dochodziła 22:00, a ja wciąż siedziałam w tym samym miejscu. Gdy nagle zauważyłam...



***********************************************************************************
Dziękuję za komentarze. W tamtym rozdziale dużo się wydarzyło myślałam że wiadomość o ciąży wam się spodoba, ale zauważyłam małą ilość komentarzy więc to może był mój błąd. Mam nadzieję że ten rozdział spodoba wam się bardziej mimo tego że jest dość smutny. Jest długi więc kolejny będzie za kilka dni. 
KOMENTUJCIE!!! :) Dzięki że jesteście. :*

piątek, 8 lutego 2013

47.Obiecuję...

Nathan siedział a moja głowa leżała na jego kolanach. Bawił się moimi włosami.
- Tym razem to wszystko się uda. - powiedziałam
- Co masz na myśli? - zapytał
- Już jedno dziecko straciłam - powiedziałam
- Tym razem tak nie będzie. Wtedy sytuacja zaczęła wam się wymykać spod kontroli. Rozstaliście się z Robertem denerwowałaś się i stresowałaś. Ale dzięki temu jesteśmy tu i teraz. - powiedział całując mnie w czoło
- Obiecujesz że tym razem wszystko będzie inaczej? - zapytałam
- Obiecuję  - powiedział
Obudziliśmy się. Słońce grzało jeszcze mocniej niż w zeszłe dni. Chciałam wstawać kiedy Nathan:
- Gdzie się wybierasz? - zapytał łapiąc mnie za biodra
- Idę się przebrać - powiedziałam
Walnęłam go poduszką bo nie chciał mnie puścić.
- To tak chcesz się bawić dobra. - powiedział
Skakaliśmy po łóżku bijąc się poduszkami. 
- Sykesówna więc co na dzisiaj? - zapytał
- No nie wiem Sykes - powiedziałam - chociaż pamiętasz Steve dał nam kopertę i kazał tu otworzyć
Przeszukałam torebkę znajdując wiele rzeczy, które nie były w tym momencie mi potrzebne.
- Znalazłam - krzyknęłam do chłopaka był w łazience po chwili wyszedł z niej
- Dlatego kazałaś mi wczoraj wyjść do restauracji? - zapytał pokazując test
Pokiwałam potakująco głową.
- Chwila czyli wiedziałaś od rana, a ja dowiedziałem się wieczorem? - zadawał pytania na które znał odpowiedź
- Oooooo pożałujesz tego - powiedział
Podszedł do mnie i zaczął mnie łaskotać.
- Ja nie mam łaskotek - mówiłam starając się powstrzymać śmiech - ale za to wiem kto ma
- Ej no - powiedział kiedy zaczęłam go łaskotać
Zatańczyłam taniec tryumfu siedząc na nim okrakiem.
- To jeszcze nie koniec - powiedział po chwili podał mi kopertę
Otworzyłam ją. Otworzyłam szeroko oczy.
- No co tam jest czytaj - powiedział
- To bilety - powiedziałam - na lot balonem po Budapeszcie
- To co szybko - powiedział
- Na godzinę 16:00 - powiedziałam
- To co robimy? - zapytał
- Może pójdziemy na Váci utca - zaproponowałam
- Jakie utka ? - zapytał ze śmiechem
- To taki deptak są tam kafejki, restauracje, sklepy. - powiedziałam śmiejąc się
Usiedliśmy z Nathanem w jednej z kafejek.Na deptaku znajdowała się duża ilość ludzi. Przyglądałam się im jedni się śmiali nawzajem do siebie, inni kłócili, szli w milczeniu, robili zdjęcia.
- A no właśnie - naszła mnie myśl - byłeś fotografem to co strzelaj foty po to masz chyba ten aparat
Chłopak wyjął lustrzankę z pokrowca. Zaczęłam czuć się jak na profesjonalniej sesji bo chłopak wydawał polecenia. 

Robert otworzył oczy. Wyjrzał przez okno spodobał mu się Londyn nie miał innego wyjścia musiał mu się spodobać od teraz miał tu mieszkać. Przeciągnął się. Miał się przebrać jednak usłyszał że ktoś jest w jego mieszkaniu. On miał tylko klucze nikt więcej. Przynajmniej tak mu się zdawało. Dźwięki dobiegały z kuchni. 
- Cholera kim ty jesteś? - krzyknął 
- My się nie znamy jestem Meg - powiedziała wyciągając rękę 
- Nie ważne. Jak się tu znalazłaś? - pytał dalej
- Twoja mama dała mi klucze - powiedziała nie przestając mieszać czegoś w garnku
- Moja mama. No tak świetnie. Po co ? - był coraz bardziej zdenerwowany 
- Chciała żebyśmy się poznali. - powiedziała 
Chłopak parsknął śmiechem.
- Z czego się śmiejesz? - zapytała 
- Ja nie chcę nikogo poznawać. - powiedział - przepraszam cię ale musisz iść moja mama znowu namieszała 
Dziewczyna przeklęła i trzasnęła drzwiami. 
Chłopak nałożył na siebie bluzę z kapturem nakładaną przez głowę, spodnie, adidasy i szybko wyszedł. 
Po kilkunastu minutach był już w poradni swojej mamy. 
- Jest w gabinecie? - zapytał dziewczyny siedzącej w rejestracji 
- Nie w laboratorium - powiedziała 
Robert nigdy jeszcze nie był tak zły jak tym razem. Wparował do laboratorium. 
- Robert a co ty tu robisz? - zapytała jakby nigdy nic
- Co to ma znaczyć? Co to za Meg? - nie przestawał pytać 
- Bardzo ładna dziewczyna prawda? - powiedziała
- Dałaś jej klucze do mojego mieszkania. Cholera co to ma być. - mówił zły
- Musisz znaleźć kogoś z kim będziesz szczęśliwy. - powiedziała 
- Ha. Błagam cię i ty mi kogoś szukasz. Szczęście znalazłem u Leny tylko tam i nie znajdę nigdzie indziej. Przez twoje oszustwo z badaniami DNA byłbym teraz szczęśliwy miałabyś wnuczka lub wnuczkę. - powiedział z ogromnym żalem
- Przestań o niej myśleć weź się za siebie. - powiedziała -  zabrałam cię stamtąd żebyś skończył z nią a nie żebyś wspominał o niej
- Czegokolwiek byś nie robiła ja i tak wyjadę i się z nią spotkam - powiedział
- Nie możesz ma warunek wie co dla niej grozi - powiedziała 
- Warunek. Proszę cię. Może teraz mi zagrozisz? - zapytał z pogardą 
- Nie wierzę co ta dziewczyna z tobą zrobiła. - powiedziała 
- Co zrobiła? Zmieniła moje życie dzięki niej żyłem. A ty wszystko zniszczyłaś. Tak ty nikt inny tylko ty. - powiedział - wiesz co mam dość dlatego uwalniam się od ciebie 
- Uwalniasz się ? Nie liczysz chyba że ta dziewczyna do ciebie wróci. - powiedziała 
- Nie mam prawa nawet myśleć o powrocie jej do mnie. Ale zrozumiałem o co chodziło jej w liście o tym że " rodzina mnie ma" od teraz będzie inaczej. - powiedział 
- Co zamierzasz? - zapytała 
- To już nie twoja sprawa. - powiedział wyszedł 
Wrócił do domu wziął kartkę i zaczął pisać list do Leny. Spakował swoje rzeczy do walizki. Włożył bagaże do samochodu. Wrzucił do skrzynki na poczcie list do Leny. 

Nadszedł czas na lot balonem. 
- Nie no nie wierzę że to robimy. - powiedziałam  -  co mu wpadło do głowy żeby wykupić nam lot 
- Też mnie zaskoczył. - powiedział Nathan 
Balon unosił się coraz wyżej i wyżej. Widok stawał się coraz piękniejszy i piękniejszy. Nathan przytulał mnie z tyłu. 
Unieśliśmy się na wysokość z której widzieliśmy panoramę na całe miasto. Lekki wiaterek powiewał moimi włosami. 
- Jeju jakie to cudowne - powiedziałam 
- Też mi się podoba. Chciałbym aby tak było zawsze.  - powiedział 
- I tak będzie. Może bez lotów balonem i innych drogich rzeczy, ale zawsze pamiętasz zawsze będziemy my, czyli ty i ja nie osobno tylko razem zawsze - powiedziałam wtulając się w Nathana 


Robert jechał już wiele godzin. Postanowił że za godzinę zatrzyma się żeby odpocząć. Nie był zmęczony, ale było już późno druga w nocy. O dziwo jak na tą godzinę było wiele samochodów na drodze. Światła strasznie biły po oczach aż z trudem było patrzeć na ulicę. Nagle oczom Roberta ukazała się tir jadący wprost na niego. Nie było odwrotu musiał wybierać albo zjechać w bok albo jechać wprost na czołówkę. Jego ręce zaczęły tszęść się coraz mocniej. Szybkim ruchem przekręcił kierownicą w bok. Tir uderzył w kilka samochodów jadących za Robertem. Po chwili zatrzymał się. Utworzył się wielki korek. Chłopak leżał na kierownicy. Z jego nosa i ust kapała krew. Czuł jej metaliczny posmak. Dalsze samochody pośpiesznie się zatrzymały. Kilka minut później było słychać dźwięk jadącej karetki. Robert jednak słyszał ją coraz ciszej i ciszej. Aż w końcu kompletnie jej nie słyszał. Starał się nie zamykać oczu. Jenak było to silniejsze od niego i same stawały się coraz bardziej cięsze. Nagle poczuł czyjś dotyk. Jednak dalej był już nie przytomny i nie wiedział co się z nim dzieje.



***********************************************************************************
Dziękuję za wasze komentarze. Wiem namieszałam, ale to wpadło mi do głowy nie piszę rozdziałów z wyprzedzeniem pisze na poczekaniu co mi na myśl przyjdzie. :) Mam nadzieję że podoba wam się rozdział.
Dziękuję za nominacje do Liebster Awards Uli Pulit. :) 
Odpowiem pod tym rozdziałem na pytania. 
1. Za co cenisz One Direction/The Wanted??
The Wanted cenię za wszystko są świetni po prostu. Zabawni, wygłupiają się. Świetnie śpiewają, kochają swoich fanów. Za to wszystko ich cenię.
2. Ulubiona piosenka??

Justin Bieber - Nothing Like Us 
3. Ulubiony film??

I że cie nie opuszczę. :)
4. Opisz się jednym słowem:D

OMG to trudne. A nie wiem.
5. Jakie masz zainteresowania??

Muzyka, pisanie, czytanie.
6. Lubisz Justina Biebera??

Tak. :)
7. Jaki film ostatnio oglądałaś??

Nie pamiętam. skleroza heh. :)
8. Znasz jakiś fajny blog??

Oj dużo. Wszystkie są fajne. Dla każdego jest to w jakimś sensie pasja dlatego każdy jest fajny moim zdaniem.
9. Jak dowiedziałaś się o 1D/TW??

Na youtube znalazłam piosenkę " GLad you came" i zakochałam się w nich. :)
10. Jakie masz marzenia??

Tajemnica. :)
11. Czego nie lubisz??

Wywyższania się. :P
Jeszcze raz dziękuję za nominację. :) Niestety nie nominuję. :)
KOMENTUJCIE!!!