wtorek, 30 kwietnia 2013

25.Nadzieja...

 "Nadzieja jest najcenniejszą towarzyszką życia."

Na przyjęcie założyłam to--->
Po zjedzeniu Liz od razu odciągnęła Jay'a od stołu i rozpoczęła z nim zabawę w "konika". Wszyscy pękali ze śmiechu gdy to widzieli. Rozmowa z wszystkimi na raz była trudna, więc chwilę później wszyscy po przesiadali się tak że było łatwiej. Poszłam do kuchni, aby w wolnej chwili zając się ciastem na później. Wyjęłam je z lodówki z układałam na talerz. W tym samym czasie do kuchni weszła moja mama.
- Pomóc ci w czymś?  - zapytała siadając
- Nie to ty jesteś dziś gościem.
- Czytałam artykuł w gazecie.
- W "Glamour". I co podoba ci się?
- Nie w " Glamour". Nie wiem jak mogłaś być tak nieodpowiedzialna..
Spojrzałam pytającym wzrokiem na mamę.
- No co nie mów mi że nie mam racji. Poszłaś do clubu, a dzieci zostały w domu. Dziennikarz miał 100 procentową rację. Jesteś matką, nie masz już 17 lat. Teraz tworzycie rodzinę, sądzę że powinnaś ograniczyć pracę modelki, a Nathan piosenkarza.
- Mamo trochę przesadzasz !!!! Ja jestem dobrą matką, nieważne co piszą w tych gazetach i boli mnie to że zamiast mnie wspierać dołujesz jeszcze bardziej. 
- Ale ty musisz to zrozumieć że teraz najważniejsza jest rodzina. 
-  Rodzina ?! - podniosłam ton - a kiedy była dla ciebie ważna rodzina? Wtedy kiedy wyjeżdżałaś razem z tatą za granicę na tygodnie a ja zostawałam się sama w domu z Bartkiem lub z nianią ?
W tym momencie zauważyłam że wszyscy to usłyszeli i pojawili się w progu drzwi. Mama wpatrywała się we mnie ze złością w oczach. Dziwne myślałam że się zmieniła po wyjściu z więzienia, ale ona dalej jest taka sama. Poszłam na górę do naszej sypialni na chwilę odsapnąć.Usiadłam na ziemie i oparłam o brzeg łóżka.
To co powiedziałam było prawdą. Rodzice wyjeżdżali czasami na cały miesiąc podczas gdy ja i Bartek zostawaliśmy się sami lub z nianią. Powinna mnie wspierać w tym że spełniamy oboje z Nathanem swoje marzenia i umiemy to pogodzić z byciem rodziną. Najważniejsza jest rodzina? No jasne ale ona i tata wyjechali do Włoch kilkaset kilometrów stąd. Zauważyłam że chyba nigdy nie otrzymam od niej wsparcia i coraz bardziej mnie korci odnalezienie moich prawdziwych rodziców. Tylko że nawet nie mam żadnej informacji na ich temat, żadnego zdjęcia po prostu nic. Musiałabym przeszukać cały świat centymetr po centymetrze. I to nie wiadomo czy oni żyją, czy wszystko z nimi w porządku. 
W tym samym czasie na dole:
- Popilnujesz Jamesa pójdę do Leny. - powiedział Nath do Steva 
- Zostań ja z nią pogadam - powiedział Steve 
- Dobrze jeśli chcesz. 
- Steve gdzie idziesz? - zapytał Antonio jakby chciał go powstrzymać 
- Do Leny - odpowiedział chłopak
Antonio podszedł do niego bliżej. 
- Nawet nie waż się jej mówić o Richu - powiedział tak że Nath niczego nie słyszał
 - To zależy ode mnie - powiedział Steve i poszedł na górę
Atmosfera na dole mimo kłótni nie zepsuła się wszyscy udawali że nic się nie stało i wrócili do rozmowy. 

Drzwi się otworzyły i zobaczyłam Steve. 
- Mogę? - zapytał 
Pokiwałam potakująco głową. Usiadł obok mnie tylko że po turecku.
- Twoja mam nie wie co mówi. 
- Już nawet straciłam siły na kłótnie z nią. Wiesz tak teraz siedziałam i myślałam nad moją prawdziwą mamą. 
- Na pewno była tak piękna jak ty. 
- Steve !!!
- No co to prawda. 
- Nie podlizuj mi się tu - pokazałam mu język 
- A nawet jeśli to co ?
- A co coś nabroiłeś? 
- Nie ot tak po prostu powiedziałem prawdę. - powiedział poprawiając niesforny kosmyk moich włosów -  Ładny naszyjnik.  Od Nathana?
- Nie od Richa.
- Od Richa był tu ?
- Niestety nie i wątpię w to że kiedykolwiek go zobaczę. 
- Wiesz ja ci coś muszę powiedzieć.
- Błagam tylko mi nie mów że się we mnie zakochałeś - zażartowałam 
Spojrzałam na Steve,a na jego policzkach pojawił się rumieniec. 
- Nie no coś ty. - uśmiechnął się od ucha do ucha - jeździłem na przegląd samochodu i w jednym z zakładów spotkałem Richa 
- Wiedziałam że  Kuba i Norbert mnie okłamali 
- Kto? 
- Byłam w tym zakładzie no i dwaj mechanicy powiedzieli że go nie znają. Wiesz gdzie on mieszka? - nie wiem sama co się ze mną działo, ale po prostu poczułam coś wewnątrz siebie że jak najszybciej muszę tam jechać
- Nie wiem gdzie on mieszka, ale zapewne jego szef wie. Tylko jest coś jeszcze powiedział mi że przez to że zobaczyłem się z nim zmieni pracę. 
- Steve nie ważne ja muszę tam teraz jechać.- powiedziałam łapiąc za kluczyki leżące na stoliku nocnym
Zbiegłam na dół. Podeszłam do Nathana. 
- Muszę gdzieś pojechać niedługo wrócę - szepnęłam mu na ucho
- Ale gdzie? - usłyszałam za sobą 
Wsiadłam do samochodu i ruszyłam za miasto do zakładu mechanicznego. Momentami chciałam przyśpieszyć by znaleźć się szybciej na miejscu. Bałam się że będzie za późno bo nie znałam godzin otwarcia zakładu. Zatrzymałam się pod budynkiem. Wysiadłam z auta i zauważyłam starszego mężczyznę. Podeszłam bliżej.
- Dzień dobry jestem 
- Wiem kim jesteś 
- Skąd? 
- Mechanicy też znają się na modzie. - uśmiechnął się
- A no tak. Zapytam prosto z mostu wie pan gdzie jest Rich?
- Jak go znalazłaś? 
- Czyli jest tu? - zapytałam z nadzieją 
- Poczekaj tu chwilę. - powiedział i wszedł do środka 
W moich myślach nasunęło się wiele pytań poszedł po niego? zaraz go zobaczę? może to ktoś inny?
Po chwili drzwi się otworzyły i wrócił sam tylko trzymając kartkę w ręku.
- Nie powinienem tego robić, ale jestem pewien że to ułatwi wiele spraw. Tu masz jego adres ma dziś wolne. Wiesz ten chłopak na prawdę darzy cię niespotykanym uczucie.
- Dziękuję - powiedziałam i wróciłam do samochodu 
Mężczyzna przyglądał mi się jak odjeżdżam do momentu w którym minęłam pierwszy zakręt. Włączyłam GPS i wpisałam adres, bo nie wiedziałam gdzie znajduje się mieszkanie. Nawigacja doprowadziła mnie do osiedla na którym znajdowały się mieszkania. Zostawiłam samochód na parkingu i zaczęłam się rozglądać za numerek podanym na kartce. Wydawało mi się że kręcę się w kółko chodząc wciąż wokół tego samego miejsca. Otworzyłam drzwi jednej z klatek bloku. Podeszłam do spisu mieszkańców. Śledziłam kolejno nazwiska tracąc nadzieję na to dobrze trafiłam. Doszłam do ostatniego numeru i .........



**********************************************************************************
Urwałam tak wiem. Nie bijcie błagam. Ale musiałam bo kolejny rozdział zacznie się od piosenki którą ubóstwiam i jak najbardziej będzie pasować do zaistniałej sytuacji. Musicie poczekać do weekendu na kolejny rozdział. To już niedługo. Mam nadzieję że podoba wam się rozdział. 
CZEKAM NA WASZE OPINIE!!!



poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Info...

Zostałam poproszona o nowy rozdział niestety nie będzie go szybciej, ale mam chyba wam dobre wiadomości. Postanowiłam pisać kolejne opowiadanie. Jest ono inne ponieważ nie dotyczy żadnych gwiazd. Jednak zapraszam was na nie może się spodoba. Przepraszam że nie dodaję dziś rozdziału choć mnie o to prosicie, ale na prawdę nie mam pomysłu na napisanie tak szybko rozdziału. Jednak nie zostawiam was bez niczego bo macie prolog na nowym opowiadaniu. Mam nadzieję że zajrzycie i wam się spodoba. 
Wystarczy że klikniecie tu ----->  Toksyczny związek.
Czekam na wasze opinie.

niedziela, 28 kwietnia 2013

24.Anonim...

- Nathan zapal światło. - powiedziałam wyciągając klucze z kieszeni
- Chwila - powiedział puszczając walizki
Dotknęłam klamki po czym usłyszałam brzęk. Gdy Nathan włączył światło zauważyłam naszyjnik leżący na ziemi. Podniosłam i przetarłam palcem, bo trochę się zabrudził.
- Nath. Zobacz. - powiedziałam nie dowierzając
- Co to jest ? - podszedł bliżej - Na zawsze twój? - powiedział ze zdziwieniem
- To na pewno Rich. Bella mówiła coś o naszyjniku.
- Trochę przesadził.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- No co ? Nie udawaj że to nie prawda. Ciekawe co byś powiedziała gdybym ja dostał naszyjnik z napisem "Na zawsze twoja"
- Może i masz rację. - przyznaję mu rację
- Nie może tylko mam rację. Nie ma dwóch lat i musi zrozumieć.. no wiesz - nie wiedział jak ma to powiedzieć
- Co musi zrozumieć że musi się odkochać?
- Lena wiesz o co mi chodzi.  - powiedział wnosząc fotelik z Jamesem do środka
- No właśnie nie wiem. Twoim zdaniem tak łatwo jest się odkochać.
- Nie, ale ty jesteś ze mną masz dzieci czy to tak ciężko pojąć?
- Możesz powiedzieć o co ci chodzi, bo już sama nie wiem. On jest dla mnie ważny i zawsze będzie zrozum to był przy mnie wspierał mnie gdy Robert umarł, a ty byłeś w trasie.
- To może powinna byłaś wyjść za niego.
Po usłyszeniu tych słów czuję ogromny ból w środku. W oczach chłopaka zapanował smutek. Stałam nie odzywając się słowem.
- Lena wiesz że ja.. - zaczął
Wzięłam głęboki wdech jakbym chciała coś powiedzieć jednak nie zrobiłam tego tylko poszłam na górę do sypialni. Nathan zaniósł śpiących Liz i Jamesa do pokojów podczas gdy ja siedziałam oparta o brzeg łóżka gapiąc się na ścianę.Cisze przerwał Nathan który po chwili wszedł do pokoju jednak ja nie odrywałam wzroku od ściany. Położył się obok nakrył kołdrą i zgasił lampkę. Nie minęło 5 minut i wstał ponownie. Zapalił lampkę.
- Zamierzasz iść spać? - krzyknął
Oderwałam wzrok od ściany i zerknęłam na niego. Nie odzywając się zsunęłam się z oparcia, zgasiłam lampkę i położyłam tyłem do niego. Nathan stał przez chwilę po czym kopnął nogą w stolik nocny tak mocno że spadł z niego zegarek.
Obudził mnie płacz Jamesa. Wstałam przetarłam oczy i poszłam do niego. Wychodząc zerknęłam na śpiące Sykesa. W tym samym momencie otworzył oczy.
- Chodź do mnie maluchu - powiedziałam biorąc Jamesa na ręce
Jednak on dalej płakał.
- A zobacz co to jest ? Grzechotka widzisz zobacz - powiedziałam potrząsając zabawką
Na twarzy chłopca zagościł uśmiech. Do tego dostałam kilka razy w głowę podczas zabawy Jamesa który wymachiwał nią we wszystkie strony.
Zeszłam na dół do kuchni żeby przygotować śniadanie.Wyjęłam z lodówki jajka, pomidory i szynkę. Postanowiłam przygotować omlety. Podczas gdy James bawił się na dywanie w salonie z Liz. Wbiłam jajka do miski, pokroiłam szynkę i pomidory. Ustawiłam talerze na stole. Po chwili cały zapach rozniósł się po domu. Usłyszałam kroki był to Nathan. W chwili wejścia jego do kuchni ja wyszłam. Usłyszałam tylko za sobą jak westchnął.
- Liz chodź na śniadanie - powiedziałam po czym wzięłam Jamesa na ręce i posadziłam go w foteliku
- Mamo o której przyjdą dziś goście? - zapytała Liz
- Goście? - zapytałam zdziwiona
Nadeszła chwila olśnienia. No tak rzeczywiście wczoraj obiecałam wszystkim że zorganizujemy coś u siebie.
- Nie wiem nie rozmawialiśmy jeszcze o tym z tatą . - powiedziałam zerkając na Nathana
- A nie możecie teraz ?
- Liz. Jedz porozmawiamy o tym po śniadaniu.
- Dobrze, ale mam nadzieję że przyjdą, wujek Jay obiecał mi że się ze mną pobawi.
- Skoro aż tak ci na tym zależy zadzwonię do wszystkich teraz. - powiedział Nath wstając od stołu - tylko jest jeszcze jedna sprawa na którą mają przyjść? - zapytał patrząc na mnie 
- O 15:00 -  odpowiedziałam i zebrałam talerze 
Okazało się że będzie więcej osób niż się spodziewałam. Niespodziankę zrobili nam Bartek i Jennifer z którymi wrócili rodzice. Więc przyjdzie: Cher, Siva, Julia, Max, Pegi, Jay, Eliza, Tom i Amelka, mój tata i mama, Bartek, Jennifer, Steve i Toby, Antonio. Nadszedł czas rozmyśleń co by tu przygotować. Po dłuższym zastanowieniu i przeszukaniu wszystkich możliwych stron z przepisami postanowiłam zrobić: nadziewane bakłażany, szaszłyki, łososia w cieście francuskim, kurczaka w sosie migdałowym i ciasto miodowe. Zostało coraz mniej czasu spisałam wszystkie potrzebne składniki na kartkę. To znaczy na trzy kartki bo lista zakupów robiła się coraz dłuższa. 
W tym samym momencie kiedy chciałam już wyjść przyszedł Nath. 
- A ty gdzie się wybierasz. Ja to zrobię - powiedział zabierając ode mnie kartki 
- Nie musisz. 
Wyszedł bez słowa. Poszłam do salonu żeby zobaczyć co robią dzieci. Zatrzymałam się w progu i zobaczyłam że świetnie radzą sobie beze mnie. W czasie gdy Nathan robiła zakupy posprzątałam w domu. 
Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że zostały tylko 4 godziny do przyjścia wszystkich. Poprasowałam obrusy i kazałam dla Nathana ustawić stoły. W kuchni wszystkie elektryczne rzeczy były włączone mikser, piekarnik, gazówka. 
- Tato włączysz nam bajkę na laptopie? - zapytała Liz podbiegając od chłopaka 
- Skarbie ale przecież w telewizji idą. 
- Wiem, ale tam idą inne 
Nathan uśmiechnął się i poszedł na górę po laptop. 
Jednak zauważył że dostał jakąś wiadomość. Przycisnął przycisk POKAŻ.  Pojawiło się okienko od czatu. 
Ta wiadomość wybiła Nathana kompletnie z równowagi. Nie wiedział o co chodzi. 
- Tato. Idziesz ? - usłyszał głos Liz 
- Liz zaczekaj chwilę 
 
Nathan schował twarz w dłoniach. O co może im chodzi? Kim oni są? Same pytania nasuwały mu się na myśl. Zbiegł na dół i włączył bajkę taka jaką chciała Liz. Stanął w progu drzwi i oparł się o framugę. Przyglądał się jej jak wciągnęła się w gotowanie i nie zauważyła jak przyszedł. 
Podszedł do niej i przytulił od tyłu.
- Nath nie widzisz że coś robię. 
- Zostaw to na chwilę. - powiedział przyciągając mnie do siebie - wiesz że nigdy nie pozwolę cię nikomu skrzywdzić 
- Wiem, ale dlaczego mi to teraz mówisz? 
- Tak po prostu chcę żebyś wiedziała. Kocham cię
- Nath dobrze się czujesz? 
- Przepraszam za to co wczoraj powiedziałem. 
- Rozumiem cię. Nie masz mnie za co przepraszać, wiesz że nie umiem być na ciebie obrażona. 
- Ja na ciebie też. 




**********************************************************************************
Mam nadzieję  że rozdział się podoba. Dziękuję wam za wszystkie komentarze za to że wspieraliście mnie na tych egzaminach. Poszło mi całkiem nieźle wyniki dopiero w czerwcu, ale jak sprawdzałam to jest ok. Kolejny rozdział w środę. 
KOMENTUJCIE!!! 
No i dziękuję wam za 10 tyś. wejść bardzo mnie to zmotywowało w dzień przed egzaminami :*


wtorek, 23 kwietnia 2013

23.Glamour...

 "Plotkarzy słucha się uważnie, 
ale patrzy się na nich z pogardą."
Czułam się dziwnie siedząc z wiadomością że Rich chciał zobaczyć się ze mną. Od miesiąca go nie widziałam, a wydawać by się mogło że minęło tyle czasu. Co jeśli Bella ma rację i rzeczywiście już nie wróci. Przecież nie mogę wyobrazić sobie życia bez niego. Wspierał mnie w trudnych chwilach był przy mnie można powiedzieć że zawsze. Moje myśli przerwały słowa:
- A statuetkę otrzymuje Lena Sykes.
Wstałam. Weszłam po schodkach. Idąc po wybiegu rozmyślałam nad tym za co ja wgl dostałam tą nagrodę. Wiedziałam teraz że kompletnie odcięłam się od świata siedząc na fotelu. Szybkim spojrzeniem rozszyfrowałam napis na statuetce. " Debiut roku ". Zatrzymałam się przy mikrofonie. Zakamuflowałam się sztucznym uśmiechem.
- Dziękuję za tą statuetkę. Każdy wie że otrzymanie takiej nagrody sprawia mi niezmierną radość. To ogromne wyróżnienie ze strony projektantów i docenienie za pracę, która wykonuję. Jeszcze raz dziękuję.
Nathan bacznie mi się przygląda. Siadam obok niego.
- Gratulacje. A teraz mów co się stało.. - mówi jakby był jasnowidzem i przewidział że jest coś nie tak
- Nic się nie stało. - mówię odwracając wzrok od niego
Dotyka mojej brody i odwraca w swoją stronę.
- Wiesz że cię znam.
Dotykam jego ręki.
- Bella mi powiedziała że Rich był pod naszym domem.
- Że co? Nie wiem co mnie zaskakuje bardziej czy to że Bella ci to powiedziała, czy to że Rich wrócił.
- On nie wrócił i wątpię w to że wróci.
- Więc po co był tam?
- Chciał się po prostu spotkać. Nath nie chcę teraz o tym mówić.
- Dobrze. - mówi i obejmuje mnie ramieniem
Co chwilę jakaś inna modelka otrzymywała nagrodę. Przemówienia brzmiały identycznie aż nauczyłam się ich na pamięć i wiedziałam co powie kolejna. Zostały dwie ostatnie kategorie w których zostałam nominowana. W tych dwóch kategoriach nominacje otrzymały te same modelki.
- Dobrze. Nadszedł czas na dwie ostatnie kategorie. "Charakter roku" i "Wybór internautów". W tym roku te nagrody otrzymuje nie kto inny jak Lena Sykes.
Wstaję i idę na scenę. Odbieram nagrody i staję przy mikrofonie. Nie zamierzam powtarzać jak papuga moich poprzedniczek.
- Nie spodziewałam się tych nagród, a w szczególności za " Wybór internautów" mam wielu fanów którym za to dziękuję jednak ostatnio jak każdy wie nie było zbyt kolorowo. Byłam posądzana za to czego nigdy nie robiłam. Dziękuję za to że jesteście.
Po skończeniu schodzę ze sceny.
- Więc co czas na "after party" - mówi Cher
Kiwam potakująco głową. Staram się być wesoła mimo wszystko to co usłyszałam od Belli.
Impreza miała odbyc się w JuJu najbardziej ekskluzywnym klubie w Londynie.Dziennikarka czekała na mnie we wskazanym miejscu przez Antonio.
- Dobrze jestem Eve przeprowadzę z tobą wywiad. Usiądź. - mówi wskazując na miejsce obok - Może zacznijmy od pytania : "Co cię najbardziej motywuje w życiu? "
- Wiele rzeczy na pewno na pierwszym miejscu rodzina i przyjaciele mam w nich wsparcie. Zawsze chcą żebym dążyła za marzeniami za tym co kocham. W jakimś stopniu to co mam teraz zawdzięczam im to że zdobyłam te nagrody.
- No tak rzeczywiście wygrałaś wszystkie konkurencje w których byłaś nominowana. Czy siedząc na gali jesteś pewna że je wygrasz?
- Nie nigdy. Często widząc konkurencję wydaje mi się że nie mam szans. Niektóre dziewczyny są bardzo młode cały świat stoi dla nich otworem i jeżeli ktoś nimi dobrze pokieruje mogą zajść daleko. Na tym polega modeling ty wypadasz wchodzi kolejna brzydko mówiąc. Jednak ja nie zamierzam rezygnować nawet jeśli minie mój czas będę dalej z tym kierunkiem wiązała przyszłość.
- Czyli możemy spodziewać się że założysz własną agencję modelek.
- Być może zobaczymy co pokaże przyszłość. To całkiem dobry pomysł czułabym się wtedy spełniona moda to tak jakby mój drugi świat.
- Żeby zajść tak daleko na pewno napotkałaś wiele przeszkód.
- Zawsze je napotykamy. Moje życie przez pewien czas składało się z samych przeszkód. Jednak było warto zmierzyć się z nimi żeby mieć to co teraz.
- Nagroda za "Charakter roku" trafiła do ciebie już po raz czwarty. Co ty na to?
- Została słusznie przyznana mam dość ciężki charakter. Modeling polega na dostosowywaniu się do fotografa i producentów ja często się im sprzeciwiam. W pewnym sensie to dobrze bo wkładam w to swoje pomysły, a nie tylko dostosowuję się.Czasami to jest nie na rękę, ale taka jest już moja natura że niektóre rzeczy muszą być po mojemu. 
- Co mogłabyś powiedzieć na temat artykułów o tym że jesteś złą matką? 
- Przestałam się już nimi interesować. Są obraźliwe przekonują wiele osób o tym że tak jest choć to kłamstwo. Ci ludzie co to piszą nie zdają sobie z tego sprawy że graja z czyimiś uczuciami. Zawsze staram się być najlepsza matką na świecie. Ważne jest to że ja sama wiem o tym że jestem dobrą matką i wierzę w to że tak jest. To że artykuł ukaże się w kilku gazetach i będzie dotyczyć tego samego to nie problem dla mnie. W końcu to praca tych ludzi, ale czasami nawet w pracy trzeba mieć trochę pokory żeby napisać taki artykuł.
- Sadzisz że modeling masz wrodzony? 
-Być może w tym momencie dam kolejne tematy dziennikarzom, ale szczerość jest ważna. Tak na prawdę zostałam adoptowana. Nie znam swoich rodziców. 
- To bardzo smutne. Zamierzasz się kiedyś z nimi spotkać? 
- Chciałabym jednak to wyłącznie ich decyzja. 
- Słyszałam że często stylizujesz się sama podczas gdy resztą modelek zajmują się profesjonaliści. 
- To prawda jednak mną też dość często się zajmują. Jednak często wolę to zrobić sama. Modelka to nie księżniczka nie powinna siedzieć na fotelu a reszta nad nią skakać.
- Dobrze to już koniec. Dziękuję za wywiad i mam nadzieję że niedługo się spotkamy. 
- Ja też również dziękuję. 


Podchodzę i przytulam od tyłu Nathana. Odwraca się i uśmiecha się.
- Dobrze że jesteś. Dostałaś nowy kontrakt. 
- Na prawdę, ale z kim? 
- Z firmą NYX 
- To świetnie. - mówię z uśmiechem od ucha do ucha 
- Jutro dostaniesz kontrakt. Antonio kazał ci to przekazać. 
- Ale jutro już będziemy w Polsce przecież dziś wracamy. Zaraz mamy samolot. 
- Antonio załatwił kontrakt w Polsce. Godzinę temu wyleciał żeby coś załatwić. 
- Ale w sprawie kontraktu? Przecież jest przed 19:00.
- Nie powiedział że ma jakąś sprawę. 
- Dziwne. No ekipa musimy się zbierać. 
- Co tak szybko? - mówią chórem 
- Niestety zaraz mamy samolot. 
- A nie możemy wrócić jutro kiedy będziemy świętować? - pyta Jay 
- Obiecuję że jutro się wam zrewanżuję. Może przyjedziecie wszyscy do nas ?
- No i teraz to rozumiem - mówi Jay uśmiechając się 



**********************************************************************************
Mam uczucie jakbym dodawała rozdział po kilkutygodniowej przerwie. Nie wiem, ale ostatnio brakuje mi czasu. To nauka do egzaminów to coś na bierzmowanie  cały czas mi coś wypada. Dziś za nami już polski, historia i wos. Zachowam to bez komentarza jak mi poszło. Charakterystyka ?! co to ma być. A może ktoś z was pisał jak wam poszło? Trzymajcie za mnie kciuki jutro matma aż mnie dreszcz przechodzi. Trzymajcie kciuki. 
Czekam na wasze opinie. 
KOMENTUJCIE!!!!  Kolejny rozdział planuję w weekend. Jeśli nie skomentowałam u kogoś rozdziału to nie dlatego że nie czytam. Nadrobię wasze opowiadania jak znajdę chwilę czasu. :)

piątek, 19 kwietnia 2013

22.A Nathan wie...?

 "Wrogowie są nieraz tak potrzebni, 
że życie bez nich wydaje się nie do pomyślenia"

Nadszedł dzień rozdania nagród. Od samego rana wszyscy byli rozbiegani. O 9:00 musiałam pojawić się w studiu.Magazyn "Glamour" zaproponował mi sesję i wywiad do gazety po rozdaniu. Zgodziłam się. Jednak ta sesja była trochę inna od dotychczasowych. Fotograf postanowił tym razem pójść w stronę zabawy. To była czysta przyjemność oderwanie się od sesji w których uśmiech był często mało przewidziany.
- Zabaw się - powiedział biorąc aparat
To była dla mnie kompletna nowość. Zero kierowania mną. Czekał na mnie aż coś ciekawego przyjdzie mi do głowy.
- Dobrze mam pomysł. - powiedział wychodząc
Zdjęcia z każdym błyskiem wychodziły coraz bardziej świetne. Choć wydawać by się mogło że niektóre z pomysłów mogły wydawać się dziwne. Na przykład basen z piłeczkami. 














- Dziękuję pani Leno za sesję, dziennikarkę zaproszono na "after party" po rozdaniu nagród, więc na pewno będzie jak przeprowadzić wywiad. - powiedział fotograf
- Też tak myślę. Więc do zobaczenia na rozdaniu, bo wydaje mi się że pan będzie tam
- Tak będę, ktoś musi zrobić zdjęcia do artykułu. 
- Więc do zobaczenia. - powiedziałam i wyszłam ze studia 
Nathan czekał na mnie. Dałam mu całusa w policzek. Była już godzina 16:00. Za dwie godziny rozdanie. Coraz mniej czasu. Wróciliśmy do apartamentu.
- Nie chcę cię denerwować, ale ten dziennikarz któremu wczoraj odmówiłaś wywiadu napisał o tobie artykuł. - powiedziała Cher trzymając w ręku gazetę 
Wzięłam ją od niej. No tak nic nowego. Pierwsza strona i jeszcze ten nagłówek:" Klub, alkohol a gdzie dzieci? . Odłożyłam gazetę.
- Nawet nie chcę tego czytać. - powiedziałam siadając 
- Słusznie, nie ma w tym odrobiny prawdy. - powiedziała Julia
- Dobra dziewczyny idziemy się przebierać. - powiedziałam 
Antonio załatwił dla każdej inną sukienkę. Moja była czerwonego koloru sięgała aż do ziemi.Miała wycięcie na dekolcie które sięgało prawie mojego pępka. Weszłam do swojej garderoby za kulisami żeby chwilę odsapnąć przed galą. Nath i reszta siedzieli już na miejscach czekając na mnie. Postanowiłam pójść do nich. Zamknęłam drzwi i szłam w kierunku sali. Korytarz zdawał się być coraz dłuższy. Mijałam ludzi i nadal szłam to było bez końca. Byłam przy samych drzwiach gdy się zatrzymałam nie dowierzając. 
- Co wy tu robicie ? - zapytałam widząc przed sobą Bellę, Lorenę i Ingę
- Musiałyśmy zobaczyć twoją przegraną. -Bella
- A co ty wgl wiesz o modelingu ?! - parsknęłam śmiechem 
- Najwidoczniej dużo skoro zostałam nominowana. - zatriumfowała Bella 
- Nie mów mi że nie wiedziałaś o tym. 
- Nie obchodzi mnie konkurencja, a w szczególności taka jak ty - powiedziałam tym razem to ja triumfując 
- Spójrz na siebie twoja sława przemija. Nie wiem jak można być tak głupim i mając taką karierę jak ty na początku wyjść za mąż a co dopiero urodzić dzieci. To chore. - mówiła Bella 
- To nie jest chore to normalne. Mówisz tak z czystej zazdrości z tego powodu że nie spotkałaś jeszcze takiej osoby z którą chciałabyś mieć rodzinę. Może to głupie, ale ciesze się że zdradziłaś wtedy Nathana, bo teraz spełnia się moje marzenie. 
- Powiedział ci że go zdradziłam - parsknęła śmiechem 
- Nie nabiorę się na twoje gierki słowne. Znam prawdę. 
- Uwierz mi że nie znasz. 
- Bella. - podniosłam ton - czego ty i twoje koleżanki chcecie ? Posłuchaj mnie teraz uważnie - zbliżyłam się do niej - nikomu nie pozwolę zniszczyć tego co teraz mam słyszysz? nikomu a kto spróbuje to zniszczyć nie ręczę za siebie 
Zaczęłam iść w kierunku drzwi kończąc z nią rozmowę, która nie miała sensu.
- Już się boję. - przewróciła oczami - a Nathan wie o Richu ?
Zatrzymałam mnie. Totalnie mnie zamurowało. Bella wie o Richu ? Ale skąd jak to może go widziała? Od razu do głowy nasunęło mi się tysiąc pytań na które chciałam znać odpowiedź. Odwróciłam się w jej stronę.
- Skąd wiesz o Richu? - zapytałam 
- Kim on jest dla ciebie? Zdradzasz z nim Nathana jesteś suką i tyle. - powiedziała 
- To ktoś dla mnie ważny. Nathan zna go. - zaczęłam się jej tłumaczyć tylko dlatego żeby uzyskać odpowiedzi na swoje pytania
- Niezły miałyśmy ubaw z jego wypocin które do ciebie napisał - powiedziała perfidnie się uśmiechając 
- Ale jak to on był... - zaczęłam się plątać 
- No patrz co za pech. Wyjechałaś a on odważył się z tobą spotkać. Dzięki Bogu że akurat przekazał mi wiadomość do ciebie. 
- To nie jest zabawne powiedz mi co napisał to ważne. - wprost prosiłam ją o to a po niej to co mówiłam i tak spływało
- Widać było że zabolało go to gdy zobaczył że mam na sobie naszyjnik, który był dla ciebie. I ta jego rezygnacja w oczach. Nie zdziwię się jeśli go już nigdy nie zobaczysz.  
Wydawało mi się że zaraz usiądę na podłogę i zacznę rzewnie płakać z całej zaistniałej sytuacji. Jednak wzięłam głęboki oddech.
- Proszę cię opowiedz mi o tym. Wiem że w głębi chcesz mi pomóc. 
Nie wiedziałam już sama co mówię, ale musiałam dowiedzieć się wszystkiego. 
- Rich poprosił mnie żebym ci przekazała pudełeczko. Jednak otworzyłyśmy je z ciekawości choć  zabronił nam tego. Była w środku jakaś kartka przeczytałyśmy ją napisał że nie chce abyś o nim zapomniała i wie że to kłóci się z tym co mówił kiedyś, ale nie umie o tobie zapomnieć. Dlatego daje ci naszyjnik. Założyłam go jednak on wrócił i gdy zobaczył że mam go na sobie kazał mi go oddać. Nie wiem co było dalej. Wiesz już wszystko. 
Nie dowierzałam w to co słyszałam. W to że powiedziała mi wszystko. 
- Dziękuję. 
- Daruj sobie. W sumie byłam to jemu winna miałam ci to przekazać mimo tego że sytuacja między nami jest jaka jest. - powiedziała Bella i odeszła na salę 
Usiadłam obok Nathana i całej reszty. Gala się rozpoczęła jednak ja i tak rozmyślałam nad Richem i nad tym że Bella może nie jest aż tak zła jak mi się wydawało do tej pory.



***********************************************************************************
Dodałam rozdział z lekkim opóźnieniem, ale i tak wcześniej bo szczerze planowałam w niedzielę. Co za tydzień. Egzaminy już we wtorek tyle nauki to wszystko bierzmowanie. Za dużo tego jak na trzecią klasę gimnazjum. Ale nie zamierzam rezygnować z pisania. Mam nadzieję że rozdział się wam podoba. :)Jest dużo zdjęć, bo akurat po przeszukaniu całego internetu okazało się że rzeczywiście była taka sesja. Dedykuję ten rozdział dla wszystkich moich czytelników. No i zapraszam was do komentowania. W planach mam kolejny rozdział w niedzielę może się wyrobię. Zaglądajcie. 
CZEKAM NA WASZE OPINIE. KOMENTUJCIE !!!! 
Buziaki :*

niedziela, 14 kwietnia 2013

21.Marszczę nos...

 Przyjaźń to nieustanne staranie, 
pielęgnowanie.

W moich myślach tliła się jedyna wypowiedź " Ja tego nie zrobię". Moi wspaniali przyjaciele zabrali mnie do "Karaoke club".
- Żartujecie sobie. Mam śpiewać? - mówiłam śmiejąc się
Na scenę wszedł 20-letni mężczyzna.
- Zauważyłem że dziś na naszej liście pojawił się ktoś wyjątkowy. Powitajcie brawami znaną modelkę Lenę. - powiedział
Odwróciłam się żeby wyjść jednak chłopcy złapali mnie i zaprowadzili na scenę.
- Znasz ta piosenkę łatwo pójdzie. - szepnął mi do ucha Nath
- Ale po co wgl wy mnie tu zabraliście? - zapytałam
- Chcemy się po prostu dobrze bawić, a poza tym musisz się oderwać od ciągłych obowiązków
Może rzeczywiście mieli rację jednak zmieniłam zdanie gdy wyszłam na scenę i wszyscy ludzie wpatrywali się prosto na mnie. Chodziłam po wybiegach, ale to było coś wgl innego niż śpiewanie. Usłyszałam muzykę. Poznałam od razu po pierwszym dźwięku co to za piosenka. Nie musiałam patrzeć na ekran na którym leciały słowa, bo znała tekst piosenki na pamięć. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam.
-Obudziłam się teraz na chwilę
Sprawiłeś, ze poczułam się teraz jak dziecko
Bo zawsze kiedy widzę twoja entuzjastyczną twarz
Mam dreszcze w śmiesznych miejscach

To zaczyna się w moich palcach
Sprawia że marszczę nos
Gdziekolwiek się pojawia
Ja zawsze wiem,
Że mnie uszczęśliwiasz
Proszę zostań przez chwilę
Nie spiesz się


Gdziekolwiek idziesz
Deszcz wpada przez moje okno
Ale my ukrywamy się w bezpiecznym miejscu
Pod przykryciem wysuszeni i ciepli
Dajesz mi uczucia, które uwielbiam

To zaczyna się w moich palcach
Sprawia że marszczę nos
Gdziekolwiek się pojawia
Ja zawsze wiem,
Że mnie uszczęśliwiasz
Proszę zostań przez chwilę
Nie spiesz się
Gdziekolwiek idziesz

Co mam powiedzieć
Kiedy sprawiasz, że się tak czuję
Ja tylko... mmmmmmmmmmm

To zaczyna się w moich palcach
Sprawia że marszczę nos
Gdziekolwiek się pojawia
Ja zawsze wiem,

Że mnie uszczęśliwiasz
Proszę zostań przez chwilę
Nie spiesz się
Gdziekolwiek idziesz

Spałam teraz przez chwilę
Otuliłeś mnie jak dziecko
Bo zawsze kiedy trzymasz mnie w ramionach
Jest mi wystarczająco wygodnie by czuć twoje ciepło

To zaczyna się w mojej duszy
I trącę cała kontrolę
Kiedy całujesz mój nos
Widać po mnie to uczucie,
Ponieważ się uśmiecham
Kochanie, nie spiesz się teraz
Przytulając mnie

Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek nie pójdziesz,
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek nie pójdziesz
Gdziekolwiek nie pójdziesz, zawsze będę wiedziała
Bo sprawiasz, że się uśmiecham, chociaż przez chwilę

Po skończeniu szeroko się uśmiechnęłam gdy wszyscy zaczęli bić brawo. Nie przejmowałam się za bardzo tym czy fałszowałam patrzyłam prosto na Nathana i dobrze się bawiłam.
Podeszłam do reszty. Nath złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie.
- Widzę żę jest koło mnie nieodkryty talent.
- Bardzo zabawne. Uważaj bo jestem dla ciebie konkurencją.
- Ej ej ej ty już tu nie przesadzaj.
- Nagrałem wszystko. - wciął się Jay
- Nie masz to usunąć. - powiedziałam
- Żartujesz sobie to już jest na youtube. - odpowiedział loczek
- Że co zabije cię za to - powiedziałam 
- Mogę zadać kilka pytań? - wciął się jakiś dziennikarz
- Przykro mi, ale nie dzisiaj bawię się z przyjaciółmi. - powiedziałam nie przejmując się co o mnie napisze - ale pojutrze jest rozdanie nagród wtedy mogę odpowiedzieć
Odszedł w stronę wyjścia.
- Nie boisz się że cię obsmaruje? - zapytała Cher
- Niech pisze co chce nie jestem w pracy żeby odpowiadać na pytania. - powiedziałam z satysfakcją

W apartamencie w Londynie. 
Antonio usłyszał dźwięk telefonu stacjonarnego. Podniósł słuchawkę. Dzieci już spały niedawno do nich zaglądał. 
- Słucham - powiedział 

- To ja Steve, ale nie wiem z kim rozmawiam. - powiedział zmieszany myśląc że się pomylił 
- To ja Antonio. Leny nie ma wyszła do clubu z resztą. 
- Może to i lepiej że jej nie ma. 
- Coś nie tak?
- Nie. Po prostu nie wiem czy mam pewną rzecz powiedzieć Lenie. Przez przypadek spotkałem Richa w zakładzie napraw samochodów. 
- Rozmawiałeś z nim? To świetnie, przecież Lena go tyle szukała będzie ci wdzięczna za to.
- O to chodzi że on nie chce spotykać się z Leną powiedział że nie chce jej niszczyć życia. 
- To nie ma sensu. Niby w jaki sposób to zrobi?
- Nie wierzę w to co mówię, ale on na prawdę ją kocha. 
- Nie ma dwóch lat musi zrozumieć że to nie ma przyszłości. Co mamy mu pomóc ją zdobyć żeby go uszczęśliwić. 
- Nie nawet o tym nie pomyślałem, ale może oni rzeczywiście powinni się spotkać. 
- A może Rich ma rację w tym że nie chce się z nią spotkać może wie co by się wydarzyło. Ten chłopak jest nieprzewidywalny nie wiadomo co by mu strzeliło. Myślę że Lena nie powinna się o tym dowiedzieć.
- Niedawno mi wybaczyła i co teraz mam jej nic nie mówić? Nie chcę tego robić okłamywać jej. 
- Jak ty to sobie wyobrażasz ? Pojedzie tam i co go znowu nie będzie bo zapewne ucieknie. To tylko kolejna nadzieja dla niej. 
- A może tym razem się spotkają.
- Czuję że z tego spotkania byłoby więcej problemów niż dobrych rzeczy. 
- Co ty masz cały czas na myśli?
- Boję się że namiesza jej w głowie. On ją kocha, ale ona tez darzy go jakimś uczuciem. Nie mówię o miłości po prostu wydaje mi się że byłoby to spotkanie na którym jedno z nich zagalopowałoby się za daleko. 
- Lena taka nie jest. 
- Wiem, ale czasami pozory mylą. 
- Antonio o co ci cały czas chodzi? Masz durne teksty jakbyś myślał że Lena jest łatwa. 
- Ale przecież ludzie mają słabości po prostu mogłaby być to chwila za dużo. 
- Nie wiem jeszcze co zrobię, zastanowię się nad tym. 


Po kilku godzinach tym razy to chłopcy byli dokładnie wstawieni. 
- Max chcesz jeszcze jednego drinka? - zapytała go Julia 
- Dziękuję kochanie, ale ty ślicznie dziś wyglądasz ty mój cukiereczku. - powiedział Max i zachwiał się na krześle
Miałyśmy plan oni nagrali nas na wieczorze panieńskim czas na rewanż. Upiłyśmy ich tak że ledwo stali na nogach.
Po odtworzeniu wszystkich filmików zdałyśmy sprawę że chłopcy przebili nawet nas. Gdy siedziałyśmy w samochodzie myślałyśmy nad tym jak go zmontować. Wiedziałyśmy że chłopcy będą zaskoczeni jutro rano tym co zobaczą. 



**********************************************************************************
Pisałam że dodam dziś więc dodaję, kolejny będzie tak jak zawsze we wtorek. Dziękuję wam za dużą ilość komentarzy. Tym razem nie pisze o nudzie, bo po ostatnim wpisie zauważyłam że wiele z was chciało dać mi kopa lub zrobić wiele innych brutalnych rzeczy. Piszę tak dlatego, bo chcę znać wasze opinię czy wam się podoba opowiadanie żeby w razie czego coś pozmieniać itp. Ale jak na razie chyba wam się podoba. To dobrze. 
KOMENTUJCIE!!!
A no i mam pytanie, bo ja już znam na nie odpowiedź:
Myślicie że Lena spotka się z Richem? Coś z tego wyniknie? A może Steve jej nic nie powie?

czwartek, 11 kwietnia 2013

20.Los płata nam figle...

 "Ludzie są bezradni wobec losu, są ofiarami czasu.
 I własnych uczuć..."
 
Usłyszałam głośne pukanie do naszego pokoju
- Ej Sykes i Sykesówna ile można pukać wstawajcie już po 12 - usłyszałam głos Jay'a
Podniosłam głowę i zobaczyłam że rzeczywiście było po 12, ale byłam wykończona zasnęliśmy z Nathanem dopiero o 5 nad ranem bo dalej rozmawialiśmy na ten sam temat.
Zeszliśmy na dół wszyscy siedzieli już w kuchni.
- Co wy robiliście w nocy że do tej pory spaliście? - zapytał Max wiadomo co mając na myśli
- Rozmawialiśmy. - odpowiedział mu Nath
- Już my wiemy jak wy rozmawiacie.
- Nie na serio tylko rozmawialiśmy - powiedziałam
- No dobra niech wam będzie.
Usłyszałam płacz Jamesa.
- Chodź mój malutki skarbie. - powiedziałam biorąc go na ręce i poszłam do reszty
- Nath zrobisz mu kaszkę? - zapytałam siadając na krześle
Pokiwał potakująco głową.
James położył główkę na moim ramieniu i przypatrywał się swojemu tacie. Po chwili odchylił się i spojrzał na mnie. 
- Mama - powiedział James wszyscy zwrócili wzrok na niego
- On powiedział "mama" - powiedziała Pegi
- To jego pierwsze słowo. - zaczęli wszyscy krzyczeć
Maluch zaczął powtarzać to samo słowo czyli " mama".  Zabawnie mu to wychodziło więc wszyscy się uśmiechali.
-Wróciłyśmy - usłyszałam głos Liz
Razem z Cher były na zakupach, bo lodówka była pusta.
- Więc co idziemy dziś do jakiegoś clubu. - powiedział Max
- Jeśli chcecie to idźcie ja zostanę z dziećmi.
- A tu akurat cię zaskoczymy że idziemy wszyscy. - powiedziała Pegi
- Błagam was. Media będą miały co pisać. Zabrała 10 miesięczne i 5 letnie dziecko do clubu. - parsknęłam śmiechem
- A kto tu mówi że je zabierasz. Mamy niespodziankę. - powiedziała Julia
Spojrzałam na nich pytająco. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- O już jest. - krzyknął Jay i pobiegł w stronę drzwi
- Antonio. - krzyknęłam gdy zobaczyłam chłopaka
- Hej - powiedział przytulając się do mnie - wy dzisiaj idziecie a ja zostaję z Jamesem i Liz
- Ale to nie kłopot, może chcesz iść gdzieś? - zapytałam
- Nie przyjechałem, bo i tak pojutrze rozdanie nagród więc nie mam co robić w Polsce. - powiedział
- Jeśli to nie kłopot to ok - powiedziałam
- Dobra co gotujemy na obiad? - zapytał Siv
- Może naleśniki z bitą śmietaną i truskawkami ? - zaproponowała Julia
- Dobrze, a ja sobie zrobię sałatkę. - powiedziałam
- Dlaczego? Myślałam że lubisz naleśniki
- Lubię, ale wiecie szef patrzy. Nie żartuję, wczoraj zjadłam pizze, ale muszę zacząć się lepiej odżywiać.

W Polsce:
- Toby jedziemy do mechanika. - krzyknął Steve
- A nie mogę zostać chcę obejrzeć bajkę  - powiedział chłopiec schodząc do mechanika
- No dobrze, ale masz nikogo nie wpuszczać, wrócę za dwie godziny. Pamiętaj w razie czego masz dzwonić.- powiedział Steve
- Tato ja wiem to jestem przecież duży
- Tak ale ja pamiętam jak uciekłeś do Leny.
- Wiem przepraszam za to
- Dobrze leć na górę i pamiętaj co mówiłem.
- Tak tak wiem pamiętam wszystko. Pa tato. - powiedział wchodząc na górę
Steve zamknął drzwi od domu i wyszedł. Wsiadł do samochodu i odjechał do zakładu mechanicznego za miasto na przegląd samochodu.
Wysiadł i udał się w stronę zakładu.
- Dzień dobry. - powiedział
- Dzień dobry. Niech pan poczeka zaraz przyjdzie do pana mój kolega - powiedział Kuba
Tak Steve pojechał do tego zakładu w którym pracował Rich. Lenie nie udało się spotkać Richa, bo zostałą oszukana przez wszystkich.
 Steve stał i przyglądał się kartkom poprzyczepianym na ścianach. Na których był rozpisany grafik i zlecenia. Gdy usłyszał za sobą:
- Dzień dobry w czym panu pom.. Steve - powiedział zaskoczony Rich
- Rich ty.. ale jak.. to .. - nie wiedział co ma powiedzieć - przecież Lena opowiadała mi że szukała cię tu ale powiedzieli jej..
- Obiecaj mi że nie powiesz jej. - przerwał mu Rich
- Nie mogę. Lena mi niedawno wybaczyła i co znów mam ją okłamywać? - powiedział
- Rozumiem, więc będziesz dziś moim ostatnim klientem w tej pracy.
- Rich. Dlaczego ty uciekasz przed nią? Wyjechałeś i teraz od razu gdy mnie spotykasz chcesz zrezygnować z pracy zamierzasz tak całe życie?
- Nie chcę nikomu niszczyć życia.
- Ale ty nie niszczysz nikomu życia.
- Jak to nie. Zakochałem się w dziewczynie, która ma męża którego kocha nad życie dwójkę dzieci. Boję się że ja ją skrzywdzę moje uczucie jest silniejsze ode mnie, ja nawet gdy ją zobaczę pragnę ją pocałować. Rozumiesz ? A to niszczenie jej życia.
- Ale to nie twoja wina. Musisz zrozumieć, Lena widzi w tobie przyjaciela byłeś przy niej w ciężkich momentach w których nie umiała sobie poradzić sama. Teraz cię szuka brakuje cie jej. Dlaczego nie umiesz wrócić
- To ona kazała mi wyjechać.
- Ale mówiła to w przypływie złości myślisz że by cię teraz szukała?
- Powiedziałem już że nie zmienię zdania. - powiedział i wyszedł
Steve próbował go znaleźć jednak bez skutku. Wsiadł w samochód i odjechał mimo tego że nie zrobił przeglądu auta.
Rich zapukał do drzwi szefa.
- Mogę? - zapytał otwierając lekko drzwi
- Tak siadaj.
- Ja przyszedłem żeby się zwolnić z pracy. - wydusił z siebie
Mężczyzna patrzył na Richa nie odzywając się ani słowem.
- Niezły żart, a tak na serio? Kuba znów ci podpadł?
- Nie to nie żart po prostu chcę się zwolnić i tyle.
- Chodzi o tą modelkę. Prawda? Nazwa się Lena.
- Mam już dość każdy mi o niej przypomina. Każdy gdziekolwiek bym nie poszedł. W domu nieustanne wiadomości, w gazetach artykuły o niej. - powiedział wychodząc trzaskając drzwiami
Henri (szef) wyszedł z biura za nim. Znalazł go siedzącego na schodach przed budynkiem. Usiadł obok niego.
- Przypominasz mi mnie kilka lat temu. - powiedział Henri spoglądając na chłopaka
- A trochę jaśniej....
- Widziałeś w moim biurze zdjęcie stojące na moim biurku.
- Tak jest na nim jakaś kobieta.
- To moja żona. Ożeniłem się z nią kilka lat temu.
- Ale jaki to ma związek ze mną.
- Poznałem ją a ona zmieniła całe moje życie. Jednak okazało się że ma męża. Kryłem swoje uczucia udając jej przyjaciela. Urodziła dziecko, ale ja dalej dążyłem w uczuciach by ją zdobyć. Cały czas miałem nadzieję. Łudziłem się że wszystko się zmieni. Pewnego wieczoru gdy jej mąż wyjechał w delegację poszedłem do niej i wyznałem jej wszystko. Obudziłem się z nią w łóżku następnego ranka. Czułem się podle chciałem zdobyć dla siebie szczęście niszcząc innych. Spotkaliśmy się później jeszcze kilka razy wieczorem. Ona postanowiła z tym skończyć, poprosiła mnie żebym nic nie mówił jej mężowi bo to była pomyłka. Jednak wtedy we mnie coś pękło i jak idiota poszedłem mówiąc mu o wszystkim. Rozwiódł się z nią, a ja dostałem szczęście poprzez krzywdę innych. Jestem teraz z nią, bo ją kocham i ona mnie też. Nie chcę ci przez to pokazać że wszystko w życiu jest możliwe. Nie chcę żeby z tobą było tak samo.
- Nigdy nie będzie tak samo. Widział pan kiedyś w telewizji ją i Nathana? Wszystkie media piszą o tym że to co ich łączy jest nie do opisania.
- Widziałem to prawda, ale czasami trzeba przyjąć do wiadomości to że coś nie było nam przeznaczone i żyć dalej.
- Trzeba tylko że ja tak nie umiem. Nie mogę sobie wyobrazić tego że mógłbym jej to zrobić. Rozbić wszystko na co tyle czekała.
- To nie zależy od ciebie, jeżeli los napisze taki scenariusz to i tak rozbijesz wszystko czy tego będziesz chciał czy nie..
- Wszystko zależy ode mnie a nie od jakiegoś scenariusza.
- Mylisz się wiele razy myślałem że to ja kieruję życiem, ale to jedna wielka pomyłka ktoś tam na górze steruje nami i płata nam figle.
- Dlatego postanowiłem być z dala od niej.
- Ale to nie ma znaczenia możesz być od niej tysiące kilometrów a i tak wydarzy się to co będzie miało się wydarzyć.
- Czegokolwiek bym nie powiedział pan i tak ma na to odpowiedź. Prawda?
- Tak. Mam drugi zakład 30 kilometrów stąd. Przeniosę cię tam jeśli chcesz.
- Dziękuję to dla mnie bardzo ważne.
Henri wstał miał już iść
- Tylko pamiętaj los płata nam figle, nie dziw się jeśli tak stanie się w twoim życiu.
- A trochę jaśniej.
- Nie da się tego powiedzieć jaśniej. Możesz już jechać do domu. Prześlę ci później e-mailem adres gdzie będziesz dalej pracował.

Razem z Pegi, Cher i Julią szykowałyśmy się na wyjście do clubu. Antonio przyniósł nam sukienki jako prezent bez okazji.
- Lena pożyczysz mi te swoje czarne szpilki? - zapytał Julia
- No jasne są w szafie. - powiedziałam
- A nie są ci potrzebne?
- Nie ja nakładam inne.
Chłopcy czekali na nas na dole. Zeszłyśmy na dół. Śmiałyśmy się na cały głos z min chłopców kiedy nas zobaczyli.
- Kiedyś nagram wasze miny i wstawię filmik na youtube  - powiedział Julia podchodząc do Maxa
- To te szpilki. - powiedział Nath zakładając ręce na moich biodrach
- Niech zgadnę napis "Sykesówna" to sprawka Nathana - powiedział Pegi
- No a jak inaczej. Nic mnie nie zdziwi. Oni zawsze mają jakieś pomysły. Czyli napis na czapce " Sykes jest mój" to twoja sprawka Lena - powiedział Jay
Pokiwałam potakująco głową. 
- Dobra chodźmy już - powiedział Siva 
Poszłam do salonu gdzie siedział Antonio z dziećmi. Podniósł wzrok na mnie kiedy stanęłam przed nim.
- Kolacja dla Liz i Jamesa jest w lodówce. Wykąpaliśmy ich z Nathanem więc musisz tylko nakarmić ich i
pobawić się aż zasnął. Uważaj bo Liz będzie cię męczyła bajką musisz coś wymyślić, nie chodzi o przeczytanie książki tylko wymyślenie własnej historii więc musisz zdać się na własną wyobraźnie. 
- Lena nie martw się pilnowałem już dzieci, mój brat ma synka gdy wychodzili pilnowałem jego. - powiedział Antonio 
- To świetnie, dobra więc my idziemy. Powodzenia. - powiedziałam i wyszłam z resztą. 
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do clubu. 
- Tak wgl to do jakiego clubu jedziemy? - zapytałam 
- Zobaczysz. - powiedział Nath
- Ale to jakaś tajemnica że teraz mi nie chcesz powiedzieć? 
- Powiedzmy mamy ci zaskakującą niespodziankę. - powiedział zerkając na resztę 
- Dla mnie? Ale dlaczego dla mnie? Przecież nie mam nic urodzin ani nic..
- Lena po prostu bez okazji. Chcemy po prostu zrobić ci niespodziankę. - Max
- Ale dlaczego dla mnie a nie na przykład dla Cher lub Juli ? 
- Bo wypadło na ciebie. Nie no po prostu wydajesz się nam odpowiednia do tego. 
Po chwili podjechaliśmy pod lokal. Gdy wysiadłam parsknęłam tylko śmiechem gdy zobaczyłam gdzie idziemy.... 



**********************************************************************************
Więc tak urwałam, ale chcę żebyście czekali na kolejny rozdział :P Nie no żartuję po prostu tak jakoś wyszło. Mam nadzieję że podoba wam się rozdział że nie jest nudny, bo staram się żeby były zawsze jakieś ciekawe momenty.  Mam jeszcze do was prośbę ostatnio była tak wielka liczba wejść niestety mała ilość komentarzy. Dlatego proszę was nawet jeśli nie macie konta a czytacie dodajcie jako anonim, żebym wiedziała że jesteście i czytacie. Czekam na wasze opinie. Komentarze sprawiają dla mnie wielką radość. Dzięki że jesteście. Rozdział będzie w niedzielę z tego względu że dodałam dziś nowy. :)A i jeszcze jedno od dziś postanowiłam przed każdym rozdziałem dodawać krótki cytat lub przysłowie związane z tematyką rozdziału. Mam nadzieję że to wam się spodoba.

wtorek, 9 kwietnia 2013

19.Nigdy...

Postanowiłam pójść na wizytę kontrolna do taty Richa. Od początku leczył mnie, jednak w Polsce musiałam chodzić do innego lekarza. Poszedł ze mną Nathan podczas gdy dzieci pilnowała reszta.
- Lena i Nathan. Jak ja was dawno widziałem. 
- My pana też, ale tak się złożyło że jesteśmy w Londynie i postanowiliśmy przyjść zobaczyć czy się nie dzieje nic złego
- Siadajcie. Macie dzieci, więc sądzę po tym że nie zabezpieczacie się. Wirusowe zapalenie typu B to choroba zakaźna, więc niestety ale Nath mógł się zarazić. Robiliście badania.
- Nie potrzebuję tego wiedzieć.
- Nath to bardzo ważne trzeba wtedy zacząć poważne leczenie.
- I co wtedy tym razem pan będzie kazał mi się rozwieść z Leną.
- Wiem że nigdy nie zapomnisz mi tego co wtedy mówiłem, ale zrób te badania dla siebie.
- Nath. Lekarz ma rację. Proszę cię zrób te badania. - wiedziałam z czym się wiąże ta choroba dlatego zaczęłam go przekonywać do tych badań
- Powiedziałem że nie zrobię tego. Przyszedłem tu dla ciebie żeby wiedzieć że wszystko w porządku. - powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami
- Przepraszam, nie wiem co mu się stało.
- Nie masz za co przepraszać, rozumiem go namawiałem go wtedy do tego żebyście się rozstali nie chce mi zaufać.
Okazało się że wszystko jest w porządku. Pożegnałam się z lekarzem i wyszłam szukać Nathana. Siedział na zewnątrz na schodach.
- Nathan czemu nie chcesz zrobić tych badań?
- Po prostu.
- Ale to dla twojego dobra, lepiej żebyś zaczął teraz leczenie niż gdy będzie za późno.
- Ale badania są niepotrzebne.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Ale jak to niepotrzebne?
Chował twarz w dłoniach. Podniósł wzrok na mnie zauważyłam że łza spływa po jego policzku.
- Jestem zarażony od dwóch lat.
- Co? - powiedziałam nie dowierzając
- Przepraszam że ci nie ..
- Wiesz co nic nie mów - przerwałam mu
- Lena proszę zaczekaj - usłyszałam za swoimi plecami
Jednak się nie odwróciłam zawiodłam się na nim że taił to przede mną przez dwa lata. Chciałam w tym momencie zostać sama. Usiadłam na jednej z ławek i zaczęłam myśleć nad całą sytuacją.

Nathan:
Wstałem ze schodów i założyłem ręce na karku. Do głowy nasuwało mi się jedno pytanie: " Co ja zrobiłem?". Wybrałem numer i połączyłem się z Leną. Nie odebrała nie mam się co dziwić. Krzyknąłem tylko za nią, nie pobiegłem, ale zamurowało mnie to że wyznałem jej prawdę. Nie powinienem obiecałem sobie że nie powiem jej tego że się od niej zaraziłem. Jednak teraz okazało się że zraniłem ją tym. Podczas ślubu przyrzekałem że będę wobec niej szczery już na zawsze, a kilka tygodni po nim poszedłem do lekarza i dowiedziałem się o chorobie i przez dwa lata nie wyznałem prawdy.Postanowiłem od razu jej poszukać. Wiedziałem w jakim jest miejscu. Znam ją bardziej niż siebie samego.


Kiedy podniosłam wzrok z ziemi zobaczyłam Nathana, który szedł w moją stronę. Spojrzałam mu prosto w oczy kiedy ukucnął przed mną.
- Przepraszam że ci nie powiedziałem.
- Zastanawiam kiedy miałam się o tym dowiedzieć.
- Nigdy.
- Dlaczego nigdy?
- A dlaczego nie? Nie chcę żebyś o tym myślała że jestem chory.
- Ale ja tez przecież jestem chora.
- No właśnie, po co masz przejmować się jeszcze mną.
- Nath, ale ty zaraziłeś się ode mnie. Czuję się teraz jakbym dała ci śmierć.
- Nigdy tak nie mów, nawet gdybym miał wybierać jeszcze raz pomiędzy tobą a zarażeniem wybrałbym ciebie. Kocham cię rozumiesz? - dotknął ręką mojego policzka
- Rozumiem, ale....
Przerwał mi.
- Żadnego, ale - dotknął palcem moich ust - a teraz pójdziemy do reszty
-Dobrze, ale nie myśl że tak szybko ci odpuszczę. Spotkaliśmy się z resztą:
- Wiecie co byliśmy już tyle razy w Londynie, ale ani razu na London Eye. - powiedział Nath
- Więc trzeba to nadrobić - powiedział Jay
- Nie błagam ja mam lęk wysokości -  powiedziała Pegi
- Jakoś temu zaradzę. - powiedział Jay przytulając ją
Nigdy w życiu nie widziałam tak pięknego widoku na Londyn. Było widać całe miasto. Potem rozdzieliliśmy i każde z nas poszło w inna stronę.
- Tato mogę do ciebie na barana? - zapytała Liz
- No jasne wskakuj. - powiedział Nath kucając
Uśmiechnęłam się do niego.
- Znowu jakaś historia związana z tym? - zapytała Liz
Wiele chwil, słów, momentów utknęło w naszej pamięci i za każdym razem przypomniały się nam.
- Twój tata, jak jechaliśmy w podróż poślubną powiedział do mnie wskakuj jak byliśmy na lotnisku. Gdy tak biegliśmy do odprawy złapali nas paparatzi i zaczęli robić nam zdjęcia które później znalazły się w gazecie. Wygłupialiśmy się na nich to były chyba moje najlepsze zdjęcia.
- Gdzie idziemy? - ponownie zadała pytanie Liz
- Nie wiem może na lody? - zaproponowałam
- O tak idźmy na lody. - zaczęła krzyczeć Liz
Niedaleko centrum znaleźliśmy budkę z lodami. Każdy zamówił po dwie gałki, a dla Jamesa kupiliśmy tylko wafelek. Usiedliśmy na jednej z ławek. Liz bawiła się w klasy na kostkach chodnikowych. Nathan przyglądał się dziewczynce. Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Przybliżyłam lód do twarzy chłopaka.
- Nathan - powiedziałam
- Co? - powiedział odwracając się i celując prosto nosem w deserze
- Ej - powiedział wstając - no to co dasz mi teraz całusa?
- O nie nawet się nie zbliżaj. - powiedziałam jednak to i tak było zbędne bo zrobił to o chciał
Nie skończyło się na pocałunku musiał oczywiście zrobić to samo co ja jemu. Wyjęłam chusteczki i wytarłam twarz.

Wieczorem wszyscy rozeszli się do swoich pokoi po oglądaniu filmu. James i Liz już dawno spali w pokoju obok. Zajrzałam do nich i położyłam się obok Nathana w naszym pokoju. Jednak noc okazała się katorgą. Przewracałam się z boku na bok nie mogąc zasnąć. Do głowy nachodziło mi wiele myśli. Spojrzałam na zegarek stojący na półce. Była 02:18. Odwróciłam się w stronę chłopaka. Otworzył oczy.
- Dlaczego nie śpisz? - zapytał sennym głosem - ty płaczesz?
Dotknął do mojego policzka, który był mokry.
- Coś się stało? - dalej zadawał pytania
- Nie ja tylko myślę.
- Myślisz jest po drugiej, o czym ?
- Boję śmierci. - powiedziałam
- Czego? Jak to śmierci Lena co ty mówisz? - powiedział siadając widać że przejął się tym co powiedziałam
Zapalił lampkę nocną.
Usiadł blisko mnie.
- Jak to śmierci?
- Po prostu śmierci.
- Ale wszystko jest ok. Badania przecież są dobre.
- Tak wiem, ale przeżywalność tej choroby to około dwudziestu lat. Wszystko może się zdarzyć nikt nie powiedział że tyle przeżyję.
- Lena proszę cię co ty mówisz. Nie pozwolę ci odejść. Słyszysz?
Pokiwałam potakująco głową.
- Ale co jeśli tak się stanie że ty albo ja odejdziesz? - zadawałam pytania na które nikt chyba nie znał odpowiedzi
- Nie pozwolę ci odejść. - powiedział ze łzami w oczach - nie pozwolę nigdy
- Boję się że kiedyś taki dzień nadejdzie i nie wiem co wtedy będzie. Chciałabym być z tobą na zawsze. Ale mam ciągle strach że nadejdzie taki dzień.
- Będę cię trzymał tak mocno że nawet Bóg nie będzie wstanie mi cię odebrać. - powiedział przytulając mnie tak mocno jak nigdy
W tym momencie poczułam że ja też mu nie pozwolę nigdy odejść.Myśl o tym sprawiała że w środku mnie rosła wielka rozpacz. Wszyscy mówią że pierwsza miłość jest wyjątkowa i trwa zawsze. Jednak czasami ta prawdziwą miłość możemy spotkać po wielu pierwszych które wydają nam się na zawsze. 



**********************************************************************************
Nie wiem co sądzicie o rozdziale więc czekam na wasze opinie. Dziękuję za wasze ostatnie komentarze. Pracuję nad kolejnym rozdziałem więc według reguły pojawi się w sobotę. 
KOMENTUJCIE!!!! 

sobota, 6 kwietnia 2013

18.Wtedy odnalazłem ciebie...

Rozpakowałyśmy się i poszłam na koncert sama, dziewczyny chciały zostać i zrobić im niespodziankę w apartamencie. Było dużo fanek, które czekały już w arenie.
- Dzień dobry pani Sykes. - powiedział ochroniarz
- Dzień dobry. Sam mam do ciebie pewną prośbę mogłabym wejść bez biletu.
- Oczywiście, ale musi pani mieć jakąś ochronę. Nigdy nic nie wiadomo. - powiedział i odwrócił się - Henry chodź tu - po chwili mężczyzna podszedł bliżej
- Pójdziesz z tą panią, masz jej chronić.
- Dobrze - powiedział - do którego sektora chcesz wejść
- Pod samą scenę. - powiedziałam
- No dobrze chodźmy tylko nie wiem czy nam się to uda.
Szłam za Henrym przeciskając się pomiędzy fankami krzyczącymi The Wanted. Niektóre były nieuprzejme i nie podobało im się to, ale po chwili gdy zobaczyły że to ja prosiły mnie o autografy. To zrozumiałe są ich fankami i nie podoba im się że ktoś się przepycha. Zdążyliśmy na czas dostać się do sektoru pod sama sceną, bo po chwili wszystko się zaczęło. Chłopacy śpiewali, tańczyli rozgrzewali fanów, którzy świetnie się bawili. Żaden z chłopaków mnie nie zauważył. Nadszedł mój ulubiony moment "I found you" solówka Nathana. Widziałam jak się wczuwał w to co robi.
-Powiedziałem, ludzie
Wszyscy szukamy miłości tego wieczoru
Ale czasem nie potrafimy jej zobaczyć
Jesteśmy wszyscy zaślepieni przez światło
I wszyscy się załamujemy, załamujemy
Szukając ukojenia
I właśnie kiedy się poddałem
Szukając jakiegoś znaku
Wtedy odnalazłem - w tym właśnie momencie spojrzał na mnie muzyka leciała dalej ale on nic stał i patrzył się prosto na mnie nie dowierzając
Uśmiechnęłam się. Zapadła cisza.
- Wtedy odnalazłem ciebie - powiedział uśmiechając się szeroko od ucha do ucha 
Szybko ruszył w kierunku kulis i zbiegł do sektoru.
- Nath co ty wyprawiasz ? - krzyknął Max wiedząc na co się naraża
Ochroniarze od razu zareagowali, ale Nath ich przekonał jednak zgodzili się pod warunkiem że pójdzie z nimi.
Wtuliłam się w ramiona chłopaka.
- Ale jak ty tu przyjechałaś? Jak to możliwe - zaczął zadawać pytania
- Jak się kocha wszystko jest możliwe. - powiedziałam i pocałowałam chłopaka

- Wiemy że Nath już nie wróci na scenę. Więc może dokończmy piosenkę. - powiedział Max i wznowiła się muzyka
-Znalazłem Cię, w najciemniejszej godzinie
Znalazłem Cię, w ulewnym deszczu
Znalazłem Cię, kiedy byłem na kolanach
I twoje światło przeniosło mnie na nowo do punktu wyjścia
Znalazłem cię w rzece czystych emocji
Znalazłem Cię, moją jedyną prawdę
Znalazłem Cię i muzyka grała
Byłem zagubiony, zanim znalazłem Ciebie.- śpiewał Max, Siva i Jay
- Chodźmy za kulisy - powiedział Nath
- Zaczekam tam na ciebie, a ty dokończ koncert. - powiedziałam
Nathan zgodził się.

Po koncercie razem poszliśmy do apartamentu. Chłopcy nie wiedzieli że czekają tam na nich dziewczyny. Zapaliłam światło.
- Niespodzianka - krzyknęły kiedy zobaczyły ich i od razu wtuliły się w ich ramiona
- Tata. - krzyknęła Liz i udała się w stronę Nathana
Poszłam na górę do pokoju gdzie spał James. Stanęłam nad łóżeczkiem, które było tam już od dawna. Spojrzałam na Jamesa był bardzo podobny do Nathana. Leżał na boku i miał podłożoną pod główkę rączkę. Nachyliłam się i dałam mu całusa. Nagle poczułam że ktoś złapał mnie za biodra.
- Wczoraj w wywiadzie dziennikarka powiedziała że wiele osób uważa nas za najdojrzalszych. - powiedział przytulając mnie od tyłu
- A ty co na to?
- To prawda dostaliśmy sporą lekcję od życia. Pamiętasz jak wszyscy w pewnym momencie mówili nam że ta miłość nie przetrwa nie ma najmniejszych szans, ja nigdy tak nie pomyślałem zawsze wiedziałem że będzie tak jak teraz będziemy w tym miejscu i o tym czasie razem.
Też nigdy nie pomyślałam że mogłoby by być inaczej. 
- Wydaje mi się czy jesteś smutna? - zapytał odwracając mnie w swoją stronę
- Myślisz że moi prawdziwi rodzice mnie kochają?
- Dlaczego o tym myślisz?
- Nie wiem sama, tak mi naszło, bo jeżeli by mnie kochali to by mnie nie oddali do adopcji. 
- Nie wiesz jak było. 
- Gdy patrzę na Jamesa on jest taki śliczny, słodki i bezbronny. Nigdy bym go nie oddała, nawet jeżeli sytuacja byłaby najgorsza. 
- Też bym tego nie zrobił, ale przecież mieli adopcję otwartą, więc chcieli się z tobą spotykać być przy tobie.Może coś się stało.
- Chodzi ci o śmierć? Przecież moi przybrani rodzice wiedzieliby o tym. 
- Mocno cię to dręczy?
- Strasznie. Zastanawiam się, zadaję sobie pytania na które nie znam odpowiedzi. 
- Więc pomogę ci ich znaleźć.
- Na prawdę. Ale wiesz że to nie takie proste. 
- Wiem ale zobaczysz uda nam się. - przytulił mnie do siebie 

Nagle do pokoju wszedł Jay. 
- Mały przecież śpi długo tu będziecie siedzieć? Chodźcie do nas. - powiedział 
- Jeśli chcesz możemy tu zostać - Nath szepnął mi na ucho 
- Nie chodźmy - powiedziałam, bo po chwili zaczęłyby się pytania dlaczego ?
- Zamówiliśmy pizzę - powiedziała Cher 
- Ok ok, a gdzie jest Liz? - zapytałam
- Zjadała kawałek i zasnęła - powiedziała Cher 
Usiedliśmy z Nathanem na jeden fotel. Wzięłam jeden kawałek pizzy i podałam dla Nathana, później wzięłam jeszcze dla siebie. 

W tym samym czasie pod dom Leny i Nathana podjechał Rich zdał sobie sprawę że pragnienie spotkania z Leną go przerasta. Zapukał do drzwi jednak nic, zadzwonił na dzwonek dalej nic. Do głowy zaczęły mu nachodzić myśli że nie otwiera, bo go nienawidzi. 
- Lena proszę otwórz. - powiedział myśląc że stoi za drzwiami 
Jednak dalej nic, było już ciemno a w domu nie było zapalonego światła może rzeczywiście nie ma jej w domu pomyślał. 
- Lena wyjechała. - powiedziała Bella zauważając Richa
- Jak to wyjechała? Gdzie? - zaczął zadawać pytania 
- Nie wiem widziałam jak wychodziła z walizką. - powiedziała Bella
- Poczekasz tu chwilę zaraz wrócę? - zapytał 
Pokiwała potakująco głową. Wsiadł do samochodu i otworzył schowek. Zaczął szukać tego co chciał dać dla Leny. Po chwili poszukiwań wysiadł z samochodu i podszedł do Belli. 
- Mogłabyś jej to dać? Chyba się znacie prawda? W końcu jesteście sąsiadkami. - powiedział podając jej pudełeczko 
- Oczywiście. Nawet nie wiesz jak się dobrze znamy. - powiedziała biorąc pudełeczko 
Rich odjechał, a Bella wróciła do swojego mieszkania. 
- Dziewczyny gdzie jesteście? Zobaczcie co mam - powiedziała szukając dziewczyn 
Gdy je znalazła pokazała im pudełeczko. 
- Kazał mi żebym jej to dała, ale wiecie że tego nie zrobię. - parsknęła śmiechem i otworzyła pudełeczko 
Jej oczom ukazał się naszyjnik z napisem "Na zawsze Twój". 
- Nie no nie wierzę zobaczcie. - krzyknęła na cały głos po zobaczeniu napisu 
- Ona zdradza Nathana? - zdziwiła się Inga 
- Wiedziałam od początku że taka jest. - powiedziała Lorena - to samo robiła z Maxem
- Pomyślcie logicznie to się nie trzyma to coś innego. - powiedziała Bella - może coś jest jeszcze w środku
Rzeczywiście była tam kartka złożona na kilka części. 
- Słuchajcie tego - powiedziała śmiejąc się 
- Lena zrozumiałem że popełniam błędy. Napisałem ci abyś o mnie zapomniała, a teraz wracam i chcę żebyś mnie pamiętała. To silniejsze ode mnie. Pragnienie zobaczenia cię z każdym dniem narasta coraz bardziej i bardziej. Staję się agresywny wobec innych, zamyślony, biję się z myślami czy wrócić czy zostać tu gdzie jestem. Nathan może być na mnie zły. Rozumiem. Sam bym się wkurzył za taki napis na naszyjniku, ale taka jest prawda. Wiesz mimo tej całej sytuacji ciesze się że chociaż ty jesteś szczęśliwa. Być może niedługo się spotkamy, a jeśli nie chcę abyś każdego dnia nosiła ten naszyjnik. Przynajmniej będę w jakiś sposób blisko ciebie.  - wybuchła śmiechem
-O matko jakie to dołujące - śmiała się Lorena 
Bella założyła naszyjnik .
- Teraz będziesz zawsze przy mnie. - nabijała się ze słów Richa 
Rich jechał jednak coś go tknęło. Co ja zrobiłem? Dałem jakiejś obcej osobie żeby przekazała Lenie. Chciałem ją zobaczyć, a zwiałem jak tchórz. Znowu. Skręcił kierownicą i wracał w stronę domu Leny. Widział w którym domu mieszkała dziewczyna, która wzięła naszyjnik. Zapukał do drzwi. Dobrze trafił, bo zobaczył tą samą dziewczynę. Jednak w oczy rzuciło mu się to że miała na sobie to co miała przekazać Lenie.
- Co to ma znaczyć? - krzyknął 
Stała i patrzyła się na niego z niedowierzaniem że wrócił i zobaczył to czego nie powinien. 
- Zadałem ci pytanie. Kpisz sobie ze mnie? - mówił ze złością 
- Ja...  - wydusiła z siebie
- Oddaj naszyjnik w tej chwili 
Posłusznie zdjęła i położyła mu na dłoni. 
Wrócił do samochodu. Nie miał siły na to aby prowadzić kłótnie która nie doprowadziłaby do niczego. Siedział przez chwilę jednak podszedł pod drzwi domu Leny i Nathana. Spojrzał na skrzynkę pocztową wrzucił do niej naszyjnik i odjechał. Bił się z myślami że już chyba wszyscy ludzie kpią z tego co czuje, ale on nie chciał tego zmieniać to było za silne. 



***********************************************************************************
No tak jak zwykle mam nadzieję że się wam podoba. Staram się zmieniać muzykę pod scenerię rozdziału. Być może niektórzy z was ją wyłączają i tylko czytają może być i tak, ale niektórzy piszą że podoba im się muzyka, więc jej nie wyłączam. Czekam na wsze opinie o rozdziale. Dedykuję dla wszystkich rozdział :)
KOMENTUJCIE!!! Dzięki że jesteście :*

wtorek, 2 kwietnia 2013

17.Pomysł...

Rich wstał o tej samej porze co każdego dnia, czyli o 8:00. Wziął prysznic, przebrał się, wypił kawę wyjechał do pracy. Jechał tą samą co każdego dnia. Jednak gdy zbliżał się do skrzyżowania coś w nim drgnęło. Zamiast skręcić w ulicę prowadzącą do zakładu, pojechał w stronę centrum miasta. Sam tego nie rozumiał. Zadawał sobie pytanie : " Co ja robię?" Chciał zawrócić jednak jego ręce odmawiały mu posłuszeństwa i dalej zmierzał w tym samym kierunku. Kiedy już zapanował nad sobą. Zjechał na pobocze. Wyszedł z samochodu. Po raz kolejny był zły na siebie. Z całej siły kopnął w oponę koła samochodu nie wiedział co mu to da po prostu poczuł taką potrzebę. Był silny, ale miał takie momenty w których jego emocje wypływały z niego poprzez łzy. Oparł się o blachę dachu samochodu i zaczął płakać po czym walną kilka razy w nią pięścią. Pośpiesznie wsiadł do samochodu i odjechał. Zatrzymał się pod zakładem po czym wszedł do środka. Poszedł się przebrać po chwili przyszedł Kuba i Norbert.
- Siema - powiedzieli oboje równocześnie
Rich nic nie odpowiedział.
- A ty co? - zapytał Kuba
Jednak chłopak dalej nie odzywał się. Spojrzał tylko na niego i z powrotem wbił wzrok w podłogę.
-  Chwila chwila ty płakałeś?
- Nie twój interes. - powiedział Rich i wstał chciał wyjść jednak
- To przez nią? W sumie to też bym chciał ją przelecieć. - powiedział Kuba
Rich był bardzo porywczy dlatego bez zastanowienia chwycił go za koszulkę i z całej siły walnął go pięścią w twarz. Chłopak złapał się za nos, z którego od razu buchnęła krew.
- Jeszcze jeden taki tekst, a będzie z tobą gorzej.
- Powinieneś zrozumieć że ona nigdy nie będzie twoja. Użalasz się tylko nad sobą jak cienias.
Rich ponownie chwycił go i jeszcze raz walnął go pięścią w to samo miejsce.
- Dalej sądzisz że jestem cieniasem czy jeszcze raz mam ci udowodnić że jest inaczej? - Rich parsknął śmiechem i wyszedł
Kilka godzin później Richa wezwał szef do swojego biura.
- Miałem przyjść - powiedział wchodząc od środka
- Tak siadaj. - wskazał ręką na krzesło - Rich mało tu pracujesz, ale do tej pory powinieneś zauważyć że nie toleruje przemocy to jest zakład,a nie ring
- Ja to rozumiem, ale Kuba on ... - nie wiedział jak to powiedzieć
- Nie obchodzi mnie o co poszło, ale jeszcze jedna taka sytuacja i możesz zacząć szukać innej pracy. - powiedział stanowczym głosem
- Rozumiem, mogę już wracać do pracy?
- Możesz, ale ma być bez żadnych bójek.
W tym momencie Rich poczuł się jakby był na dywaniku u dyrektora, brakowało tylko tego że musiałby jeszcze przepraszać Kubę.
- A i coś jeszcze Rich. - chłopak się obrócił - chyba należą się mu jakieś przeprosiny
- Nie sądzi pan że to lekka przesada.
- Nie - powiedział kiwając przecząco głową
- Niestety, ale tego nie zrobię. On nie zasługuje na przeprosiny należało mu się.
- Musiał ci mocno zaleźć za skórę
- Nie pan jak bardzo mocno. - powiedział wychodząc z gabinetu
Poczuł ulgę wychodząc z gabinetu, że jednak szef uległ mu i nie musiał przepraszać Kuby. Wrócił do pracy po chwili podszedł.
- Chyba coś mi się należy. - stanął nad nim
Chłopak przestał przykręcać śrubki i odwrócił się w jego stronę.
- Wydaje mi się że już wystarczająco dostałeś. - powiedział śmiejąc się z wyglądu chłopaka, który miał cały nos owinięty bandażem
- Byłeś u szefa?
- A to ma jakieś znaczenie? Chyba nie nakablowałeś na mnie u niego.
- A jeśli to zrobiłem?
- Po co mnie o to pytasz? Boisz się?
- Przestań. Masz coś mi do powiedzenia.
- Gdybym miał już bym ci to dawno powiedział.
Kuba zdenerwował się i zmierzał w stronę drzwi.
- Zdaniem szefa musiałeś mi mocno zaleźć za skórę - powiedział Rich aby jeszcze bardziej go zdenerwować


Jeszcze jeden dzień i chłopcy wracają do Polski.  Usłyszałam telefon, którego dźwięk dobiegał z salonu. Pobiegłam szybko z sypialni na dół. To Antonio. Nacisnęłam na zieloną słuchawkę a kątem oka spojrzałam na zegarek. Była 08:36 rano.
A: Mam nadzieję że cię nie obudziłem.
L: Nie właśnie wstałam.
A: Dostałem zaproszenie dla ciebie na rozdanie nagród. Jest w Londynie.
W tym właśnie momencie nasunął mi się do głowy pewien pomysł.
L: A kiedy?
A: W piątek.
L: Słuchaj właśnie wpadłam na pewien pomysł. Możesz do mnie przyjechać?
Pół godziny później był u mnie.
- Mógłbyś załatwić mi sześć biletów na dziś do Londynu - zapytałam zaparzając kawę
- Aż  sześć?
- Mam pewien pomysł. Chłopcy są w Londynie. Jutro mają wracać, ale mam tam apartament wykupiony przecież, dlatego chciałabym zrobić niespodziankę dla Nathana.
- Zgubiłem się.
- Ja też. Chcę zabrać Cher, Julię, Pegi  i dzieci do Londynu na taki wypad. Zobaczyłabym szybciej Nathana i zostalibyśmy się do rozdania. Za każdym razem chcą być przy mnie, a tym razem akurat jest to Londyn a tam mam apartament gdzie moglibyśmy przenocować.
- A Tom i Eliza?
- Są w Wenecji. To co zarezerwujesz te bilety?
- O której chcecie wylecieć?
- O 17:00. Żebyśmy zdążyli na koncert chłopaków o 20:00.
- Dobra lecę zobaczyć co da się zrobić.
Po późniejszym telefonie od Antonio że udało mu się to załatwić. Zadzwoniłam do dziewczyn i poprosiłam je o spotkanie w parku. Odebrałam bilety i poszłam na spotkanie z nimi.
Liz od razu zaczęła zabawę na placu zabaw. Nie chciałam owijać w bawełnę dlatego wyciągnęłam bilety i dałam po jednym każdej.
- Jedziemy do Londynu? Na serio załatwiłaś to? Dziękuję dziękuję dziękuję - zaczęła krzyczeć Cher
- Będziemy na rozdaniu prawda?! - powiedziała Julia
- No jasne przenocujemy w moim apartamencie. - powiedziałam

- Zmieścimy się tam wszyscy? - zapytała Julia
- Nie widziałaś jej apartamentu. - powiedział Pegi
- Dobra dobra nie przesadzaj. - powiedziałam
- Wiecie co też mam pomysł. Nie odbierajmy od nich telefonów. - powiedziała Pegi
Zaczęłam się śmiać na cały głos.
- Uwierz mi że jeśli to zrobię Nath przyleci tu szybciej niż ja spakuję walizkę.
- Wiem to - powiedziała Pegi
- Ale trudno najwyżej wróci z nami. Więc co do zobaczenia na lotnisku. - powiedziałam a po chwili zawołałam Liz

W tym samym czasie w Londynie:
- Słuchajcie dzwoniłem już dziesięć razy do Leny i nie odbiera chyba jest coś nie tak z moim telefonem. - powiedział Nath wchodząc do pokoju gdzie siedzieli chłopacy
- Masz spróbuj z mojego - podał mu swój Max

Jednak bez skutku.
- Dalej nic. - powiedział siadając na fotelu
- Nath. Uspokój się - powiedział Max
- Ale ja przecież nic nie mówię.
- Ty już nawet nie musisz mówić my to widzimy. - powiedział Jay
- Lorena, Bella i Inga wróciły i co dalej mam być spokojny ? - zapytał Nath
Max właśnie odgryzł kawałek jabłka i zaczął kaszleć z niedowierzania.
- Kto wrócił, ale jak? one się znają ?- zaczął zadawać pytania Max
- Nie wiem jak to możliwe. Może one od początku to uknuły  i znały się, ale po co to robiły? - mówił Nath



***********************************************************************************
Mam wenę dlatego postanowiłam że będę dodawała rozdziały poprzez regułę: 
Więc tak będą dodawane we wtorki i soboty. Mam nadzieję że cieszycie się z tego powodu. Mam nadzieję że podoba wam się rozdział i że nie nudzicie się czytając opowiadanie. Czekam na wasze opinie. Dziękuję za wasze komentarze i za dużą liczbę wejść. Ostatnio płakałam jak zobaczyłam ile było wejść to takie miłe. 
KOMENTUJCIE!!!
Dedykuje ten rozdział wszystkim którzy czytając moje opowiadanie.