poniedziałek, 13 stycznia 2014

21. Spacer...

Złość coraz bardziej rosła we mnie. Cała radość z przyjścia tutaj minęła i chciałam jak najszybciej stąd uciec.
- Zdajesz sobie sprawę że na dole siedzi Julia i Nathan.
- Wiem to, ale nie spotkałabyś się ze mną ot tak.
- Może dlatego że nie mam powodów do tego by się z tobą spotykać.
- A potrzebny jest powód nie możemy po prostu spotkać się jak przyjaciele?
- Spotykanie się jako przyjaciele jakoś słabo wypaliło mi z Richem, więc wątpię w to że z tobą będzie inaczej.
- Tego nie wiesz.
- Max wiem przypomnij sobie Londyn co zrobiłeś gdy byliśmy w apartamencie.
- To było wtedy, a nie teraz.
- Dlaczego mam wierzyć w to że teraz tak nie będzie. Pamiętaj że Nathan jest w zespole i nie chcę żadnych kłótni pomiędzy wami.
Odwróciłam się i chciałam iść jednak wyszedł przede mnie.
- Dawno się nie widzieliśmy jedno spotkanie.
- Max jesteś dzieckiem ? Nie rozumiesz słowa nie ?
- Nathan nie będzie tym z którym będziesz do końca.
- Żartujesz sobie ?! - wzburzyłam się
- Zrozum to że może i pasujecie do siebie, ale nie zauważyłaś że cały czas macie jakieś przeszkody.
- Jak w każdym związku są przeszkody tak i w naszym. A no tak, bo gdybym była z tobą to wszystko byłoby takie kolorowe.
- Nie mogę tego powiedzieć, bo nie byliśmy ze sobą.
- Właśnie nigdy nie byliśmy ze sobą i nigdy nie będziemy.
Wróciłam na dół.
- No nareszcie myśleliśmy że nie wrócisz. - powiedział Siva
- Musiałam zadzwonić jeszcze.
Usiadłam obok dziewczyn i dalej gadałyśmy podczas gdy dzieciaki się bawiły, a chłopcy gadali o trasie koncertowej. Spoglądałam na Julię i zastanawiałam się czy ona wie że Max jej nie kocha. Jaki on wgl jej w stosunku do niej, przecież gdy przyszliśmy do Elizy wyglądali na zakochanych oboje się razem śmiali. Albo Max po prostu mnie okłamuje, albo zgrywa dobrą minę do złej gry. Przecież Julia nie zasługuje na to. Ciekawi mnie czy się kłócą jak na prawdę odnoszą się do siebie. Julia mówi dla nas c innego, a Max dla mnie co innego. Jeszcze ten jego tekst że Nathan nie będzie tym z którym będę do końca. Skąd on to niby może wiedzieć. Może powiedzieć wszystko żeby zdobyć to co chce. Kiedyś i może się przyjaźniliśmy, pocieszał mnie, ale teraz nie mam do niego zaufania może to przez Richa. Nie mogę zwalić tego na Richa, ale po prostu może to przez ta całą historię z Richem. W tym momencie chciałam spotkać się ze Stevem. Jakiś czas go nie widziałam. Wyciągnęłam telefon i wysłałam mu sms. Odpisał że też chce się spotkać. Umówiliśmy się na spacer. Wiem że powinnam spędzić ten czas z Nathanem i dzieciakami, ale są pewne rzeczy o których wolę porozmawiać ze Stevem. Nie chodzi mi o to że mam sekrety przed Nathanem. Tylko że ja i Steve jesteśmy jak rodzeństwo przynajmniej dla mnie, ale wydaje mi się że dla niego też jesteśmy jak rodzeństwo. Zauważyłam że ktoś macha mi przed twarzą ręką.
- Lena tu ziemia. - usłyszałam
- Przepraszam zamyśliłam się. - powiedziałam odrywając się od myśli
- Razem z Pegi chcemy wam coś powiedzieć. - powiedział Jay
Wszyscy spojrzeli na nich. Nie miałam pojęcia co to mogło być.
- Więc tak Pegi jest w ciąży i za kilka miesięcy będziemy mieli dziecko.
Wszyscy wpatrywali się w nich oboje, a oni czekali na naszą reakcję.
- No powiedzcie coś. - powiedziała Pegi
- To świetnie. - krzyknął Tom i pierwszy rzucił się za gratulacjami
Zbliżał się wieczór, a my dalej świętowaliśmy, bo była kolejna okazja. Pegi była dopiero w drugim miesiącu  przez co nie było po niej widać jeszcze że jest w ciąży.
Wróciliśmy do domu około 22:00. Dzieci zasnęły w samochodzie, bo były wyczerpane zabawą.  Więc Nathan zaniósł Liz do pokoju, a ja Jamesa. Zeszłam na dół i zaczęłam się ubierać by spotkać się ze Stevem.
- Może obejrzymy jakiś film ? - zapytał Nathan schodząc po schodach po chwili dodając - a ty gdzie się wybierasz ?
- Umówiłam się ze Stevem.
- Myślałem że spędzimy razem wieczór w poniedziałek wyjeżdżam.
- Dawno się z nim nie widziałam. Przecież mamy jeszcze jutro.
- No tak faktycznie po co siedzieć ze mną. - powiedział Nathan i poszedł do salonu
- Obrażasz się na mnie za to ?
- Po prostu jestem zły. Ale wiem że muszę to zrozumieć. Jeśli chcesz to idź. 
- Ty tak na serio ?
Nathan podszedł bliżej mnie. 
- Powinienem się trochę zmienić. Być mniej zazdrosny. 
- Jesteś zazdrosny o Steva ?
- Może tak trochę trochę trochę, ale to się zmieni. Od teraz będę się starał najmocniej być mniej zazdrosnym. 
- Wiesz teraz ciężko będzie mi się do tego przyzwyczaić.- pocałowałam chłopaka i dodałam - ale wiesz tak od czasu do czasu możesz być zazdrosny.
Steve czekał na mnie w parku. Było po 22,00. Usiedliśmy na jednej z ławek. 
- No więc opowiadaj jak tam z Klarą ? - zapytałam zaciekawiona
- Porażka. - powiedział spuszczając głowę i się śmiejąc 
- Dlaczego ? 
- Toby jej nie lubi. Ostatnie nasze spotkanie było dość interesujące. Klara zaprosiła nas do siebie. Powiedziałem Tobiemu żeby nie robił żadnych głupot i zachowywał się jak należy. Początek był jeszcze okey gdy Toby jadł, ale jak przestał Klara powiedziała żeby poopowiadał o czymś. No i się zaczęło Toby zaczął zasypywać Klarę historiami o innych o tym jak byliśmy w Gdańsku itp. Na końcu dodał że nie lubi jej. 
- To przecież jeszcze dziecko. Klara chyba nie wzięła tego na poważnie. 
- Tego nie, ale Klara włączyła mu bajkę i dała kartki i kredki, ale nie zauważyła że obok leżą jej dokumenty. Toby to wykorzystał i udał niewinnego że nie wiedział nic o tym. W domu mi się przyznał że pomalował je specjalnie. 
- Ale Klara chyba to zrozumiała ? 
- Wpadła w szał i wykrzyczała mi że to nie dziecko tylko bachor i że nie ma zamiaru udawać jego matki. I się rozstaliśmy. 
- Nie była ciebie warta. 
- Tu nie o to chodzi, ale dla Tobiego zawsze coś się nie będzie podobać, a ja w końcu chce być z kimś. Rozumiem żeby minęło mało czasu, ale od śmierci jego matki minęło więcej niż 7 lat. Kochałem ją, ale nie mogę przez całe życie użalać się nad sobą. 
- Proste pytanie kochałeś Klarę ? 
- Nawet jeśli to już definitywny koniec. Nazwała Tobiego bachorem. 
- Toby to mądry chłopiec kiedy znajdziesz tą jedyną na pewno się z tym pogodzi i będzie cię wspierał. 
- Wiem to i mam taką nadzieję. Dosyć o mnie opowiadaj co u ciebie. 
- Byliśmy dzisiaj u Elizy na jej urodzinach. 
- A czy wy nie jesteście ? 
- No waśnie to się zmieniło pogodziłyśmy się, ale nie do końca. Nie umiem tak od razu no wiesz wszystkiego cofnąć. Minie trochę czasu zobaczymy. 
- Ale chyba masz mi coś jeszcze do powiedzenia. Widzę że coś cię jeszcze trapi. 
- Max też tam był. Kiedy poszłam na górę do łazienki wyszedł za mną. Powiedział mi że nie kocha Julii  i że ona nigdy nie będzie mną. 
- Chwila Max coś do ciebie czuje ? - Steve widać że był zdezorientowany
- Tak, ale ja tego nie odwzajemniam. Najbardziej szkoda mi Julii no bo skoro on jej nie kocha to ją oszukuje. Czuje się podle. 
- To nie twoja wina przecież Max jest dorosły i robi co chce, ale nie powinien ci tego mówić. - położyłam głowę na ramieniu Steva 
- Dlaczego życie nie jest łatwiejsze ? 
- Mnie się pytasz o to. Trzeba się z tym pogodzić już chyba że zawsze coś nie wychodzi. Czasami zazdroszczę dla Nathana że ma ciebie. 
Podniosłam głowę do góry. 
- Ty przecież też masz mnie. Przyjaźnimy się. 
- No tak wiem.
Wyjęłam telefon i spojrzałam na zegarek. 
- Może już wracajmy jest dość późno. - powiedziałam wstając 
- Dobrze, a może jutro się spotkamy znowu ? 
- Nie jutro nie. 
- Rozumiem nie musimy się codziennie spotykać. 
- Steve nie chodzi o to, ale w poniedziałek Nathan jedzie w trasę i chce jutro z nim spędzić cały dzień przed wyjazdem.
- Trasę ? Nie wydawało mi się żeby Nathan o tym mówił. 
- Bo nie mówił wczoraj się o tym sam dowiedział. Ale nie będzie go tydzień więc liczę na to że będziemy się codziennie spotykać. - powiedziałam uśmiechając po czym Steve odwzajemnił uśmiech - dobra ja już lecę - powiedziałam i chciałam mu dać całusa 
- Chwila odprowadzę cię. Jest późno nie puszczę cię samej. 
- Nic mi się przecież nie stanie. Poza tym Toby na pewno na ciebie czeka. 
- On już śpi został z nianią. 
- No więc chodźmy. - powiedziałam 
Noc była dość zimna jak na wiosnę. Steve zauważył chyba że jest mi zimno i zdjął marynarkę po czym okrył mnie nią. W myślach pomyślałam że jest podobny do Nathana, bo nie musiałam nic mówić a wiedział że jest mi zimno. 
- Skąd wiedziałeś że jest mi zimno ? - zapytałam 
- Znam cię. W końcu się przyjaźnimy. Przepraszam cię. 
- Za co ? - zapytałam zatrzymując się 
- Za to że uwierzyłam mamie Roberta w to że osiągnęłaś wszystko przez łóżko jak mogłem być tak głupi zamiast zapytać o to ciebie wyjechałem i się nie odzywałem. 
- Nie masz mnie za co przepraszać to już przeszłość. Mama Roberta to podła kobieta. 
- Ale ja nie powinienem i tak jej w to uwierzyć. 
- Nie myślmy o tym. 
- Jak wtedy cię zobaczyłem po tak długim czasie chciałem cię mocno przytulić. Nie chciałem być obojętny i chamski. 
W tym momencie mnie przytulił.




**********************************************************************************
Po tak długiej nieobecności wracam. Oto nowy rozdział. Wyszedł nawet długi. Mam nadzieję że wam się podoba. Nadrobię wasze blogi jutro, bo już dzisiaj muszę się brać za naukę. W kolejnym rozdziale postanowiłam trochę namieszać może macie jakieś pomysły na co mogę wpaść ?! Chyba raczej nie uda wam się zgadnąć :P
CZEKAM NA KOMENTARZE.
Wypełniajcie ankiety. 
Do następnego... :*