sobota, 14 grudnia 2013

20.Czego ode mnie chcesz...?

Nathan wrócił przed południem akurat wtedy kiedy musiałam jechać na sesję. Cieszyłam się jedyne tym że był piątek a w weekend mieliśmy wolne. Chłopak wszedł milcząc i poszedł na gorę nie odzywając się. Posadziłam Jamesa obok Liz i poszłam za nim żeby dowiedzieć się gdzie był.
- Gdzie byłeś ? - zapytałam zatrzymując się w progu naszej sypialni
- Nie ważne. - odpowiedział przekładając jakieś kartki
- Ważne powiedz mi. - powiedziałam podchodząc do niego bliżej
- Powiedziałem że nie ważne koniec tematu. - powiedział i poszedł na dół
Nie zamierzałam biegać za nim góra i dół. Jeżeli nie chciał rozmawiać to nie.
- Wrócę wieczorem. - powiedziałam całując w czoło Liz i Jamesa i wychodząc
Nathan nawet się nie odwrócił się w moją stronę.
Miałam jeszcze trochę czasu więc postanowiłam pójść do studia piechotą. Musiałam pooddychać świeżym powietrzem. Zauważyłam Elizę i Cher które szły w przeciwnym kierunku. Obie spojrzały na  mnie i się zatrzymały.
- Hej. - powiedziały równocześnie po czym Eliza dodała - co tam u ciebie i Nathana
- Wszystko w porządku, a u was ?
- Tak samo. - powiedziała Cher
- Od teraz nasze rozmowy zawsze będą tak wyglądały ? - zapytała zasmucona Eliza
-A jak myślisz ? Jeszcze jakiś czas to wam nie przeszkadzało. Przepraszam, ale się śpieszę może innym razem porozmawiamy. - minęłam je i zaczęłam iść
- Jutro są moje urodziny. Może wpadniecie z Nathanem i dzieciakami będzie cała nasza paczka.
- Pomyślę nad tym. - powiedziałam potakując głową
Nasza przyjaźń się już rozpadła, ale ostatnio zastanawiałam się czy tak na prawdę nie tęsknię za tym co było. Wszystko wtedy jakoś lepiej się układało i miało większy sens.
Kiedy wróciłam do domu Nathan siedział i bawił się z dziećmi na dywanie. Oczywiście żadnej reakcji jakby mnie wgl nie było. Przeszłam obok i usiadłam przy Jamesie.
- Spotkałam dzisiaj Elizę ma jutro urodziny zaprosiła nas.
Nathan wstał i wyszedł z pokoju do kuchni. Za co on tak wgl był tak na mnie zły. Nie zrobiłam nic złego. Woli w końcu kłamstwo czy prawdę. Bo za każdym razem jest źle. Wyszłam za nim mówiąc do Liz i Jamesa że zaraz wrócę.
- Możesz powiedzieć mi o co ci chodzi ?
Chłopak nalewał sobie soku do szklanki dalej milcząc. Podeszłam bliżej odstawiając szklankę i sok na bok, bo jego milczenie doprowadzało mnie do szału.
- Też czujesz się jakbyś była ty, ja i Robert?! - powiedział to z taką miną że chciałam się schować
- Nie.
- A ja tak. Robert dał ci sukienkę Robert to Robert tamto. Nagle okazuje się że żyje to jest kpina skoro zginął kilka lat temu.
- Przecież wiesz że jest inaczej. Kocham tylko ciebie. To co czułam do Roberta to przeszłość.
- Lena to nie prawda ty go kochasz i ja to widzę. Pamiętam jego słowa że odbierze mi to co ja mu zabrałem i czuję jakby to się rzeczywiście działo.
- Być może go kocham, ale to co czuję do ciebie jest silniejsze i wszystko przezwycięży. Nie ma takiej siły co by zniszczyła to co do siebie czujemy.
- Jest Robert.
- Ale on nie żyje. Nie mów mi że wierzysz w to co mówi ochroniarz. Widzi dziennie tyle ludzi że mogło mu się coś pomylić.
- I ty w to też nie wierzysz ?
- Przemyślałam i w to nie wierzę.
- Zapomnijmy po prostu o tym. Na serio chcesz iść do Elizy ?! - zadziwił się chłopak
- Nie wiem czy chcę czy nie chcę, ale może to nie jest zły pomysł.
- Też mi się podoba. 
Nadszedł dzień urodzin Elizy. Byliśmy trochę spóźnieni. Zapukaliśmy do drzwi. Otworzył Tom widać był bardzo zdziwiony. Po chwili pojawiła się Eliza
- Jednak jesteście. Tak się cieszę. - powiedziała i rzuciła mi się w ramiona
Nie wiedziałam jak na to zareagować w tej chwili poczułam jak bardzo mi jej brakowało. Naszej przyjaźni zaczęłam się zastanawiać czy ten cały koniec przyjaźni był dobrym pomysłem. Dla Elizy kupiliśmy złotą bransoletkę. Weszliśmy do pokoju gdzie czekali już wszyscy. Byli w takim samym szoku jak Tom. Na pewno myśleli że już nie przyjdziemy. Kilkanaście minut później było tak jak dawniej. Rozmawialiśmy o wszystkim. Liz i James bawili się z Amelką.
- No więc Sykes jedziemy w trasę. - powiedział Jay
- W jaką trasę ? - zapytał Nathan
- Dzwonił dziś do mnie menadżer i w poniedziałek ruszamy na Amerykę.
- No nie wiem.
- Jak to nie wiesz ?! - zapytał Siva
- No mam rodzinę i nie wiem czy będę miał czas. Nie zostawię Leny samej sobie.
- Lena chyba dasz sobie radę przez tydzień. - powiedział Siva
Pokiwałam potakująco głową.
- Chwila Lena może powiedzieć, ale w rzeczywistości może być inaczej, przecież ma zdjęcia, pokazy.
- Wiemy, ale przecież wszystko można ustalić przecież. 
- Nathan uspokój się. - powiedziałam a po chwili dodałam - Jennifer zajmie się dzieciakami kiedy będę zajęta 
- Ale są też dziewczyny pomogą ci ogarnąć to. - powiedział Tom 
- Może warto spróbować żeby było tak jak dawniej. Chociaż spróbujmy. - powiedziała Eliza 
Uśmiechnęłam się i pokiwałam potakująco głową. Może zbyt szybko oceniłam dziewczyny, może to dobry pomysł zacząć wszystko od nowa. 
Tom wyszedł z pokoju i dość długo nie wracał. Okazało się że wyszedł po tort. Wszyscy zaśpiewali Elizie STO LAT. Wieczór mijał i bawiliśmy się coraz to lepiej. Chłopacy zaczęli śpiewać swoje piosenki i było tak jak dawniej. Wszystko byłoby super gdyby nie Max. No właśnie wyszłam na chwilę do łazienki znajdowała się ona na górze, a reszta w tym czasie była na dole. Gdy wyszłam ktoś złapał mnie z tyłu za rękę i wciągnął do pokoju obok. Myślałam Nathan wpadł na jakiś głupi pomysł, ale gdy się odwróciłam okazało się że był to Max. 
- Czego ode mnie chcesz ? - zapytałam 
- Dawno się nie widzieliśmy. - powiedział 
- To chciałeś mi powiedzieć?
- Nie. Po prostu...
- Po prostu co ? Kiedy w końcu dasz mi spokój ? Ciekawi mnie co na to Julia ? 
- Jesteś szczęśliwa z Nathanem ? 
- Co to wgl za pytanie ? Oczywiście że jestem. 
- Cieszę się. 
- A ty z Julią? 
- Wiesz jak jest. Julia nigdy nie będzie tobą. 







**********************************************************************************
Miałam nie dodać dziś rozdziału. Jednak jakoś mi się udało. Mam nadzieję że podoba wam się rozdział. Urwałam rozmowę Leny i Maxa, bo chcę żebyście trochę pomyśleli co będzie dalej. Może macie jakieś pomysły co planuję ? Pamiętajcie jestem nieprzewidywalna :) Hehs czekam może się ktoś domyśli. Kolejny pojawi się niedługo. Szybciej niż ten, bo postaram się napisać go podczas przerwy świątecznej. Nadrobię wasze opowiadania. Większość już przeczytałam jednak nie dodałam komentarzy. Brak czasu :(
Do następnego...
Całusy :* :* :*
Zostawcie coś po sobie. :)