czwartek, 29 listopada 2012

Hej.

Hej wszystkim. Dzięki za to że czytacie mojego bloga znaczy książkę. :*** Mam do was wielka prośbę. Biorę udział w konkursie z Nivea. Oto link:  http://www.nivea.pl/Porady/ext/pl-PL/zimowe_pocalunki?galeria=2028  znajduje się tu mój projekt i mam do was ogromną ogromną ogromną prośbę abyście kliknęli tam podoba mi się. Błagam was :-) z góry dzięki za każde kliknięcie możecie klikać codziennie lub przez dzień jak chcecie. Ale będę wam bardzo bardzo bardzo wdzięczna za to :**** 
Dzięki :-) 
Jakby co to Magda-Butterfly. Dzięki:***

18.Jest gorzej.

Następnego dnia rano tak jak zamierzaliśmy pojechaliśmy do Elizy i maluszka. Nie powiedziałam nic Nathanowi. Bałam się tego. Ale wiedziałam że nadejdzie taki dzień że będę musiała powiedzieć mu prawdę. To było mocno nie fair ale nie dałam rady się przełamać. Był ciepły dzień więc założyłam to. Postanowiliśmy pójść piechotą ponieważ była cudowna pogoda. Szłam z Nathanem za rękę za nami szli Siva i Cher a razem z nimi Max i Inga natomiast z nami Tom, Jay i Pegi.
-Dziś musisz iść na badania-powiedział Nathan
-Wiem pobędę trochę u Elizy i pójdę-powiedziałam
-Pójdę z tobą-powiedział Nath
-Cieszę się-powiedziałam dając mu całusa w policzek
-Ej zakochańcy a tak wogle to kiedy ślub?-zapytał Siva
Popatrzyłam na Nathana, a później na Maxa. Chodziła mi tylko jedna myśl po głowie: dlaczego go nie odepchnęłam?
-Dowiecie się w swoim czasie-powiedziałam
-Trzymam was za słowo już tylko wy zostaliście a tak się kochacie-powiedziała Pegi uśmiechając się
-Jak to tylko my? A Max i Inga?-zapytałam zdziwiona
-Mieli ślub cywilny kilka tygodni temu-powiedział Jay
-Dobrze wiedzieć-powiedziałam patrząc się na Maxa ze złością
-Nie złożyło się jakoś-powiedział Max
-No rzeczywiście nie było żadnej okazji-powiedziałam sarkazmem po chwili zorientowałam się że wszyscy nie wiedzą o co chodzi
-Po prostu przykro mi że nic nie powiedzieliście-powiedziałam żeby się wykręcić
Mała była przesłodka. Miała niebieskie oczka po mamie. Wszyscy zachwycali się małą. Godzinę później Jay Pegi Cher Siva Max i Inga poszli na zakupy do domu bo nie było prawie nic do jedzenia. A zostałam ja i Eliza. Eliza widząc że jest coś nie tak wygoniła chłopaków pod pretekstem chęci czegoś słodkiego.
-Mów co się dzieje-powiedziała
-Nic a co miało się stać?-zapytałam
-Znam cię. Mów.-powiedziała
-Wydaje ci się. Wiesz to może przez badania które mam dziś-powiedziałam
-Tak tak co zaszło pomiędzy tobą a Maxem?-zapytała
-Co? Przestań-powiedziałam
-Siedział i się gapił na ciebie ślepy by to zauważył-powiedziała Eliza dodając po chwili-nie ściemniaj i mów widzę że chcesz
Skąd ona to wiedziała. Nie no przecież to ukrywałam.
-Dobra lepiej powiedz jak nazwiecie małą-powiedziałam
-Właśnie widzę jak nic się nie stało kilka minut temu mówiłam że Amelka-powiedziała
-A no tak-powiedziałam
-Gadaj zanim chłopacy przyjdą-powiedziała
Głupio było mi się do tego przyznać. Jednak poddałam się musiałam to powiedzieć miałą straszny dar przekonywania.
-Wczoraj wieczorem całowałam się z Maxem.-powiedziałam
-Czegoś nie rozumiem jak to ?-zapytała trochę zdziwiona ale sama chciała znać prawdę
-Sama nie wiem powiedział że mnie cholernie kocha no i pocałował ale nie tak normalnie tak namiętnie że sama nie wiem co się mu stało do tego o mało nie doszło do no wiesz...-odpowiedziałam 
-Gadałam z nim ostatnio i mówił że już nic nie ma , ale nawet wzięli ślub z Ingą-powiedziała dodając-nie odepchnęłaś go 
-No właśnie nie i nie wiem co się ze mną stało-powiedziałam 
-Lena błagam nie zaczynaj znowu kochasz Nathana nigdy nie kochałaś Maxa -powiedziała dodając- nie mieszaj błagam
Milczałam. Wiedziałam że ma rację, ale no sama zaczęłam się gubić w tym wszystkim.
-On będzie miał dziecko-powiedziała Eliza
-Wiem-powiedziałam dodając-kocham Nathana nie mam pojęcia co się wczoraj stało za kilka dni wyjedzie i wszystko wróci do normy
-No nie zupełnie-powiedziała Eliza
Spojrzałam na nią zabijającym spojrzeniem.
-Chłopacy przenoszą się do Londynu.-powiedziała
Zatkało mnie. Po prostu świetnie. Był oczywiście plus że Nathan będzie blisko mnie, ale Max. Nath na pewno się dowie prędzej czy później. Nie muszę mu powiedzieć sama. Choćby i dziś. Boję się tylko jego reakcji zdołałam zobaczyć już co potrafi zrobić i to nie raz gdy jest wściekły. Ale gdy mu powiem dowie się Inga. Jedno kosztem drugiego. Pożegnaliśmy się z Elizą, Tomem i małą Amelką. Czekała mnie wizyta. Czasami wydawało mi się że to kara za wszystkie błędy które popełniłam.Może i miałam rację.
Usiedliśmy w gabinecie lekarza. 
-Wyniki nie są najlepsze poprawa jest bardzo mała.-mówił lekarz dodając-ale ważne że leczenie ma jakiś pływ na chorobę trzeba być dobrej myśli 
Cieszyłam się że była chociaż jakaś poprawa nawet jeśli była najmniejsza. Kilkanaście minut później lekarz poprosił abym zostawiła go z Nathanem wiedziałam o co chodzi chłopak niechętnie się zgodził.
-Nathan zostań na chwilę-powiedział lekarz gdy już wychodziliśmy
-Nie chcę znowu wysłuchiwać tego co pan mówi-powiedział chłopak
-Zostań to ważne-powiedział 
Wyszłam i poszłam do Elizy i Toma. 
Tymczasem w gabinecie:
-No więc słucham-powiedział chłopak
-Dalej jesteście razem-powiedział lekarz
-Niech pan nie myśli że kiedyś zrobię to co pan mi kazał-powiedział 
-Dobrze ci radzę póki jeszcze masz czas-powiedział 
-Ale przecież jest lepiej-powiedział Nathan 
Lekarz pokiwał głową.
-Okłamał pan nas?-zapytał chłopak
-Niestety jest gorzej. Ona się nie długo dowie o tym.-powiedział 
-Nie no świetnie co z pana za lekarz że okłamuje pacjentów-powiedział Nathan
-Wszyscy załamaliby się wtedy-powiedział 
-W tym momencie ma pan o jednego pacjenta mniej do uszczęśliwienia zabieram stąd Lenę-powiedział podniesionym głosem Nathan
-Uważaj co robisz to może pogorszyć jej stan.-powiedział dodając- ostatni raz powtarzam zanim wyjdziesz jeśli ją kochasz to zostaw ją
-Dobry żart zostawić ją nigdy powtarzam nigdy więcej ma pan mi tego nie radzić dobrze wiem co robię.-powiedział chłopak wychodząc trzaskając drzwiami. Był wkurzony że lekarz okłamał Lenę mówiąc że jest lepiej a jest przeciwnie.



*********************************************************************************
Nareszcie długi. :-) Liczę na komentarze. Jeśli to czytasz to weź udział w ankiecie. :-)  Niedługo następny. Mam nadzieję że się podoba.:**

wtorek, 27 listopada 2012

17.Stop co my robimy..?

-I co i co?-dopytywali się wszyscy po kolei
Uśmiechnął się. 
-Mam córeczkę-powiedział Tom 
Wszyscy naskoczyli na niego z gratulacjami. Nie mogliśmy wejść do Elizy i maleństwa no bo musiała na razie odpoczywać dopiero następnego dnia. Wszyscy wrócili do apartamentu. Wszyscy się położyli jednak ja jeszcze siedziałam w kuchni i piłam kakao. Wogle nie byłam zmęczona. Każdego wieczoru tak samo siedziałam do późna rozmyślając to było już coraz bardziej monotonne ale kochałam to topić smutki w kakale. To był mój czas kiedy byłam sama. Jednak tego dnia nie mogłam być sama po chwili do kuchni wszedł Max. Nie no świetnie pomyślałam. Nie odezwałam się do niego. Siedziałam nie zwracając uwagi.
-Jak się czujesz?-zapytał przerywając ciszę
-Dobrze-odpowiedziałam z niechęcią
-Dalej się na mnie gniewasz?-zapytał 
-Może-odpowiedziałam 
-Ile razy mam cie przepraszać.-powiedział 
-Nie będziesz musiał jeśli nie będziesz dawał mi powodów do tego-powiedziałam 
-To ci nie pasuje Inga.-powiedział 
-A co mi powiedziałeś że ci się podoba. No jasne mieć dziecko z tym kto się ci podoba kochać a podobać to dwa inne słowa. Zobacz jak to wogle brzmi mówiąc do niej kocham cię kłamiesz-powiedziałam z pretensją
-Kocham ją-powiedział 
-Wiesz co zdecyduj się nie dawno czepiałeś się że to przeze mnie nie możesz powiedzieć że ją kochasz a dziś kocham ją-powiedziałam 
-Bo taka jest prawda-powiedział 
-Max !!!!! Przestań wiesz szczerze to mnie nie obchodzi-powiedziałam wstając
On stał oparty o blat szafki przy drzwiach. 
-O nie tak szybko chcesz znać prawdę. -powiedział łapiąc mnie za rękę
Pokiwałam głową potakująco. 
Zamknął drzwi. Zrobiło się trochę dziwnie. Nie wiedziałam o co chodzi. 
-Zrozum że cholernie cię kocham nikogo innego tylko ciebie i nigdy nie pokocham kogoś tak jak ciebie. Żadnej Ingi i innej. Ty jesteś wyjątkowa i zawsze zawsze będziesz.-powiedział 
Mówił to patrząc się unikałam jego wzroku ale to nie było łatwe jak stał tak blisko. Musnął delikatnie moja wargę. Nie zauważając sprzeciwu zaczął namiętnie całować. Uległam mu po prostu uległam ale dlaczego go nie odepchnęłam. Posadził mnie na stół nie odrywając się od moich ust. Miałam koszulkę na ramiączkach. Powoli zaczął ją zsuwać z ramion i je całować. Po chwili się ocknęłam z tego wszystkiego 
-Stop co my robimy?-krzyknęłam pytając
Jednak on nic z tego nie robił i dalej muskał moje ramiona. Nie teraz to już na serio. Stanęłam przed nim i zaczęłam poprawiać ramiączka od bluzki. 
-Nie odepchnęłaś mnie.-powiedział kładąc ręce na moje biodra i przyciągając do siebie bliżej.
Stałam nie wierząc co przed chwilą zrobiłam gdy Nathan był w pokoju obok.


********************************************************************************
 Krótki wiem, ale przynajmniej jest. :-)
Ok zaczynam sama siebie przerażać kolejnymi rozdziałami nie wiem co będzie dalej. :-) Zobaczymy co wymyślę w następnym, boję się sama myśleć jak to dalej będzie. Liczę na komentarze. :-) Obok są ankiety kliknijcie :-) Jeśli chcecie. :-) Będzie mi miło :*****

poniedziałek, 26 listopada 2012

16.Niespodzianka...

Mijały dni a ja coraz bardziej dopuszczałam do siebie myśl że jestem chora i muszę się wziąść w garść. Nadszedł dzień przyjazdu wszystkich do Londynu. Po wejściu wszystkich zaczęły się od razu pytania. No tak jak myślałam. Po obiedzie gdy usiedli w salonie. Postanowiłam że im powiem.
-Wiecie że Robert mnie nie dawno szukał. Znalazł ale nie miał złych zamiarów można powiedzieć że dobre. Jestem zarażona wirusowym zapaleniem wątroby typu B-powiedziałam
Nikt się nie odzywał. Siedzieli i milczeli.W końcu tego chciałam żeby nikt mi nie współczuć.Po chwili jednak odezwała się Eliza:
-Ale jak to żartujesz prawda? -zapytała
Pokiwałam przecząco głową.
-Czyli jesteście oboje chorzy?-zapytał Tom
-Nie.-odpowiedziałam
-Jak to czyli wy się no wiecie nie..-nie wiedział jak ma to sformułować wiadomo o co chodzi
-Nathan jak był mały dostał szczepionkę-powiedziałam
-Nie wiem co mam powiedzieć. Przykro mi -powiedziała Eliza po chwili mnie przytulając
Aby uniknąć współczucia reszty.
-Błagam was tylko traktujcie mnie jakby tego nie było tej całej choroby nie współczujcie mi nic nie gadajmy o tym po prostu-powiedziałam pewna siebie
Przez chwilę jeszcze wszyscy siedzieli uśmiechnęłam się sama z siebie.
-To o której idziemy na dyskotekę?-zapytał Tom
Eliza go walnęła ręką.
-Świetny pomysł Tom-powiedziałam
Po kilku minutach napięta atmosfera opadła i było tak jak kiedyś.Wszyscy się śmieli i zapomnieli o tym co się wydarzyło kilka minut wcześniej. Jak ustaliliśmy poszliśmy na dyskotekę. Świetnie się bawiliśmy dobrze mi robiło to bo wtedy nie myślałam o tym co było najgorsze. Tym razem nie odważyłam się na taniec na stole. Kolejny dzień był dniem pokazu. Wszyscy oczywiście przyszli i usiedli w pierwszym rzędzie. Prawie na każdym pokazie miałam trzy stroje tak samo było na tym. 1 2 3 . Wszystko okazało się sukcesem po tym poszliśmy na kolację. Zostałam w ostatniej sukience. Wieczór mijał szybko jednak nie obyło się bez niespodzianek. Eliza była w ciąży jak wiadomo. No i niespodziewanie odeszły jej wody w końcu to już koniec 8 miesiąca.  Tom szybko wziął na ręce Elizę i zaniósł ją do taxi którą przed chwilą zamówił. Wszyscy siedzieli i czekali na korytarzu w szpitalu na jakieś wiadomości. Tom był oczywiście przy Elizie na porodówce bo malec bardzo śpieszył się na ten świat. Dziwię mu się bo nie jest łatwo na nim. Wszyscy się niecierpliwili a w końcu poród trochę trwa.
-Niedługo cię to czeka-powiedziała Pegi do Ingi
Pokiwała potakująco głową. Max siedział i przytulał ją do siebie. Za to ja stałam trzymając ręce na torsie Nathana a on na moich biodrach. Po chwili musnął moją wargę i zaczęliśmy się całować nie zważając na innych.
-Ej Nejt nie rozpędzaj się tak-powiedział Jay
Jednak on nic sobie z tego nie robił. Kilka godzin później wyszedł Tom.


*********************************************************************************
Trochę krótki wiem ale następny będzie dłuższy. Czekam na komentarze. :-) kaMiśka gdzie jesteś? :-) 

piątek, 23 listopada 2012

15.Boisz się...

Cały czas chodziły mi po głowie słowa które mówił lekarz do Nathan. Gdy wracaliśmy do mieszkania nie odzywałam się. Nathan się zatrzymał.
-Wszystko będzie w porządku-powiedział i mnie przytulił
Był chyba jeszcze bardziej załamany niż ja. Lekarz zdołował go do końca mówiąc : " Zabierz swoje rzeczy i wyjedź dobrze ci radzę". Najgorsze było to że nikt jeszcze nie wiedział o tym że jestem chora. I co gdy im powiem wszyscy się rzucą :"Przykro mi ...." nienawidzę tego "i co teraz?" . A może gdyby było odwrotnie chciałabym tych pytań. Jednak w tym momencie nie chcę tego. Pierwszą osobą która miała się dowiedzieć miał być Steve. Jego reakcja mnie zaskoczyła po prostu podszedł i mnie przytulił. Bez żadnych pytań po prostu przytulił. Wróciłam do mieszkania Nathan siedział i patrzył na mnie. Usiadłam obok niego. Było strasznie cicho a to wyjątek bo zawsze się albo śmieliśmy albo rozmawialiśmy. W pewnym momencie Nathan dotknął się do mojego policzka zaczął go gładzić i chciał mnie pocałować ale go odepchnęłam. Co zrobiłam no właśnie odepchnęłam. Był zdziwiony. Oparł się łokciami o kolona i do rąk przyłożył twarz.
-Czyli już nigdy nie będę cię mógł pocałować?-zapytał
-Przepraszam ja nie wiem co się stało.-odpowiedziałam
-Za to ja wiem. Boisz się że mnie zarazisz-powiedział Nathan
-Tak masz racje boję się. Może lekarz ma...-powiedziałam
-Dokończ-powiedział wiedząc o co mi chodziło
-Nie to już nie ważne-powiedziałam
-Ważne.Myślisz że lekarz ma rację że musimy się rozstać-powiedział Nathan
-Wiesz czym jest dla mnie myśl że przez pocałunek mogę zarazić osobę na której mi najbardziej zależy?-zapytałam
Nathan zmienił minę na łagodniejszą.
-Wiem. Ale myśl że mam nigdy nie poczuć dotyku twoich ust jest zabijająca-powiedział dodając-mogę się zarazić i już nigdy nie wyzdrowieć ale nigdy się z tobą nie rozstawać
Nie umiałam tego zrobić dlatego się do niego przytuliłam tak mocno że ledwo sama oddychałam. Pocałował mnie w czoło. Nie mogłam tak samo jak on wyobrazić sobie życia bez dotyku jego ust ale ryzyko tego było zbyt duże. Musiałam coś zrobić i musieliśmy to zrozumieć we dwoje że przez pewien czas nie możemy być razem. 
-Twój tata już wie?-zapytał Nathan
-Nie. Muszę się z nim spotkać-powiedziałam 
-Dzwonił dziś do mnie Jay i pytał czy wszyscy mogą przyjechać powiedziałem że muszę się ciebie zapytać-powiedział 
-Dobrze się składa niech przyjadą muszą się dowiedzieć-powiedziałam dodając-juro muszę iść do lekarza 
-Pójdę z tobą-powiedział 
-Dziękuję-powiedziałam 
Kiedy popatrzyłam się mu prosto w oczy nie mogłam wytrzymać i znowu go odepchnąć. Musnął moje wargę oddałam pocałunek. Było to silniejsze ode mnie.


**********************************************************************************
Kolejny rozdział. Liczę na komentarze. :-)
Dedyk dla Claudi Xyz   :-)
Mam nadzieję że się rozdział podobał. :-)

poniedziałek, 19 listopada 2012

14.Zabierz swoje rzeczy...

Więc wybiegłam z gabinetu. Słyszałam za sobą kroki myślałam że to Nathan ale ktoś nagle krzyknął:
-Niech pani zaczeka-krzyknął nieznajomy głos
To nie mógł być Nathan bo w żadnym stopniu nie przypominał głosu Nathana. Zatrzymałam się więc bo chciałam wiedzieć czego ten ktoś chce. Podbiegł zadyszany ostatkami sił mówiąc
-Zapomniała pani torebki
Odwróciłam się w jego stronę.
-Co się stało?-zapytał nieznajomy widząc mnie ze łzami
-Nie ważne to nie twoja sprawa-powiedziałam biorąc od niego torebkę i zmierzając w stronę drzwi
-Skąd możesz to wiedzieć myślisz że siedzę sobie ot tak pod gabinetem -mówił
Zatrzymałam się.
-Jestem chora-powiedziałam
-Na wirusowe zapalenie wątroby typu B-powiedział
-Skąd to wiesz?-zapytałam
-Moja reakcja była taka sama-powiedział
-Jesteś chory?-zapytałam
-Już pół roku-odpowiedział
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Chwilę później zauważyłam Nathana który rozglądał się po szpitalu.
-Musimy wrócić na górę-powiedział przytulając mnie
-Nie chcę-powiedziałam jeszcze mocniej przytulając się do niego.
Wiedziałam że muszę wrócić dlatego chciałam pożegnać się z .. no właśnie nawet się nie przedstawiłam. Odwróciłam się.
-Dzię..-zaczęłam mówić ale nikogo nie było
Stałam chwilę zastanawiając się gdzie on zniknął. To było dziwne. Udaliśmy się do gabinetu.
-Wiem że jest to dla ciebie trudne-mówił lekarz -ale przed ta chorobą się nie ucieknie
-Ale ja nie uciekam-powiedziałam
-To czemu wybiegłaś?-zapytał
Podstawił mnie pod ścianą i nic nie odpowiedziałam może rzeczywiście miał rację. Zrobiło mi się nie dobrze więc wyszłam do łazienki. Po chwili wróciłam nie chciałam wchodzić do środka więc zatrzymałam się przy drzwiach. Słyszałam rozmowę Nathana i lekarza:
-Jesteście zaręczeni?-zapytał Nathana
-Tak-odpowiedział chłopak
Lekarz przetarł rękami twarz.
-To że się nie zaraziłeś do tej pory nie znaczy że nie zarazisz się przez kolejne dni-mówił lekarz
Nathan wiedział o co chodzi lekarzowi. Wiedział że mówi o tym by się rozstał z Leną. Ale to dla niego było nierealne.
-Niech pan nawet o tym nie myśli-powiedział zdenerwowany Nathan 
-Zrozum będziecie mogli do siebie  wrócić-mówił lekarz
-Nie ma mowy nie możemy się rozstać-powiedział
-To dla twojego dobra-powiedział lekarz
-Bez Leny ja nie istnieje-powiedział
-Zwykły pocałunek może być dla ciebie groźny-powiedział lekarz
-Trudno najwyżej się zarażę-powiedział
-Wiesz co mówisz możesz dostać przerzuty i mieć raka tego chcesz nie mieć przyszłości-powiedział lekarz
-Co pan wogle mówi mam dość słuchania tych głupot " nie mieć przyszłości" wie pan kiedy jej nie będę miał gdy zostawię Lenę-krzyczał Nathan
-Dobrze ci radze zabierz swoje rzeczy i wyjedź ona to zniesie nie niszcz swojego życia -mówił w uparte lekarz
Nathan powoli przestawał wszystko rozumieć co mówił lekarz. Powinien chyba dbać o to by pacjenci nie byli sami. Specjalnie namawiać ich żeby się od nich nie odsuwali.
-Myślałem że pan będzie mnie przekonywał żebym został przy niej chyba nie chce pan żeby była sama-powiedział Nathan
-Posłuchaj mnie uważnie -krzyknął lekarz-Kilka miesięcy temu mój syn był taki sam jak ty jego dziewczyna zachorowała był taki sam jak ty tydzień później zrobiłem mu badania okazało się że się zaraził. Teraz jest sam wiesz dlaczego bo jego dziewczyna wyzdrowiała miesiąc temu a on dalej jest chory i wiesz co mu powiedziała :"Nie wejdę drugi raz w te same bagno" i został teraz sam
Nathan siedział chwilę myśląc :
-Pan nie zna nas nic o nas nie wie i nie ma pan prawa myśleć że Lena mogłaby coś takiego zrobić-powiedział
-Tak ci się tylko zdaje wszyscy jesteście tacy sami-powiedział lekarz dodając -dobrze ci radzę zniknij z jej życia
Nathan nie dał rady dłużej tego wytrzymać i wyszedł. Za drzwiami stałam ja przytuliliśmy się wiedział że wszystko słyszałam i nie będzie łatwo. 



**********************************************************************************
No i jest nowy mówiłam że będzie dłuższy i jest. Mam nadzieję że się wam podobają rozdziały w mojej książce. Staram się żeby zawsze była w niej jakaś akcja. Mam nadzieję że tak jest. Liczę na komentarze. Mam dla was niespodziankę. Za tydzień dowiecie się o niej. Mam nadzieję że się wam spodoba. :-)

sobota, 17 listopada 2012

13.Dlaczego ona a nie ja?

Długo oczekiwany dzień nadszedł. Lekarz zadzwonił do nas i kazał przyjść to dziwne bo wyniki miały zostać przysłane pocztą. Bałam się że są złe dlatego zostaliśmy wezwani. Jednak Nathan mnie pocieszał i od razu czułam się lepiej. Nikt o tym nie wiedział oprócz mnie, Nathana i Steva. Przeprosiłam go za ostatnią noc. Dziwiłam się że moi najlepsi przyjaciele nie wiedzą o tym. Czemu nie chciałbym aby byli przy mnie gdy będą odczytywane wyniki. Ta rozłąka źle na nas wpływa a poza tym Eliza jest w ciąży i nie można jej narażać na stres. Lepiej żeby na razie nie wiedziała może wszystko jest w porządku i jesteśmy zdrowi. Siedziałam i rozmyślałam gdy nagle do mnie dotarło że 
-Lena, Lena co jest?-zapytał Nath odrywając mnie od myśli
-Nic zamyśliłam się po prostu-odpowiedziałam mu
-Musimy już wchodzić-powiedział 
I dopiero wtedy doszło do mnie że za kilka minut będę już znała wyniki i będę szczęśliwa a może będę płakała. Znowu to samo robiłam rozmyślałam gdy wróciłam do rzeczywistości wstałam nawet nie zauważyłam że moją torebkę zostawiłam na jednym z krzeseł. Przechodząc przez próg czułam się jakbym szła na wyrok w sądzie za jakieś przestępstwo. W sumie to pasowało przestępstwem było to że zakochałam się w Robercie a wyrok był jeszcze nieznany. 
-Możemy zaczynać pani Leno pani Leno...-mówił do mnie lekarz 
Ponownie się ocknęłam.
-Tak-powiedziałam 
-Jesteście państwo parą?-zapytał lekarz
-Tak-odpowiedział Nathan
-To bardzo dziwne. Nigdy wcześniej się z czymś takim nie spotkałem-mówił lekarz-Nathan jesteś zdrowy ale ty Lena jesteś chora na wirusowe zapalenie wątroby typu B
-Ale jak to nie to jakaś pomyłka dlaczego ona a nie ja -Nathan zaczął zadawać pytania
-Najprawdopodobniej byłeś szczepiony-powiedział dodając-ale to dziwne bo mieliście mieć dziecko czyli się nie zabezpieczaliście a często łatwo jest się wtedy zarazić nawet jeśli jest się zaszczepionym
-Nie to nie jest możliwe-krzyczał Nathan prosto płacząc wstał i zaczął chodzić po gabinecie łapiąc się za głowę po chwili zaczął ponownie-dlaczego ona a nie ja dlaczego?
Siedziałam moje oczy coraz bardziej zaczynały zalewać się łzami. Lekarz wciąż coś mówił, słyszałam krzyki Nathana ale to nie docierało do mnie. W pewnym momencie chciałam być samotna. Więc...



*********************************************************************************
Nie pytam się czy się podoba bo byłoby wtedy dziwnie gdybym się pytała czy podoba wam się choroba Leny. Dlatego pytam się co myślicie o nowym wątku (akcji) :-) Wiem że krótki ale ten ma być taki następny będzie dłuższy.

wtorek, 13 listopada 2012

12. Znać prawdę...

-Robert jak ty mnie znalazłeś?-zapytałam odrywając się od Nathana
-Normalnie-powiedział
-Radze ci wracać-powiedział Nathan rzucając się z pięściami.
-Musimy porozmawiać to bardzo ważne-powiedział
-Powiedziałem ci coś chyba -powiedział Nath
-Ale to ważne błagam dajcie mi dwie minuty nie przyjechałem tu żeby krzywdzić Lenę to ważne-powiedział Robert
Nathan zrobił się trochę łagodniejszy.
-Dwie minuty i wracasz -powiedział Nathan
-Dzięki to bardzo ważne. Kilka dni temu się o tym dowiedziałem i dlatego tu przyjechałem. Kilka tygodni temu zrobiłem badania bo źle się czułem. Tydzień temu przyszły wyniki. Okazało się po konsultacji z lekarzem że jestem chory..-zatrzymał się
-No mów-krzyknęłam
- Na Wirusowe zapalenie wątroby typu B.-powiedział
Patrzałam jak wryta. Przecież ta choroba jest zaraźliwa.
-I co z tego-zapytał Nathan dodając mamy ci współczuć 
-Choroba jest zaraźliwa drogą płciową a stwierdzono że byłem chory gdy byłem z Leną.-powiedział Robert
Nathan spoważniał. Zrobił się blady.
-Ona na pewno się nie zaraziła.-powiedział dodając -zmyśliłeś to nie wierzę ci
-Musi zrobić badania ty też -powiedział Robert
-Idź już.-powiedziałam do Roberta 
-Dobrze ale błagam jak dostaniecie wyniki powiedzcie mi. Mam nadzieję że wy nie jesteście chorzy-powiedział Robert i odszedł
Właśnie wtedy uświadomiłam sobie po raz kolejny że był błędem w moim życiu który sobie sama zafundowała. Jednak nie tylko sobie zniszczyłam życie.
Położyłam głowę na swoich kolanach i zaczęłam płakać. Nathan wziął i mnie przytulił. 
-Mam nadzieję że jesteśmy zdrowi-powiedziałam trzymając głowę na jego ramieniu 
-Na pewno jesteśmy-powiedział Nathan z nadzieją
Następnego dnia zrobiliśmy test na obecność we krwi antygenu. Czekanie na wyniki było piekłem dla mnie i Nathana a do tego musiałam uczestniczyć w pokazach. Antonio nic nie wiedział o tym raz tylko widząc mnie jak płaczę zapytał -co się stało-odpowiadałam że to mała sprzeczka z Nathanem oczywiście kłamałam. Pewnego wieczoru gdy już spaliśmy zbudziłam się i poszłam do Steva miałam już dość trzymania tego w tajemnicy. Była 02:35 gdy zapukałam do jego drzwi. Otworzył zaspany. Wpuścił mnie do środka.
-Płakałaś?-zapytał dodając-Nathan cię zranił ? Wydawał się fajnym kolesiem.
-To nie przez Nathana-powiedziałam coraz bardziej zaczynając płakać
-Więc co się stało?-zapytał 
-Opowiadałam ci o Robercie wczoraj się pojawił i...-nie dałam rady dokończyć
-No mów wreszcie-powiedział 
-Jest chory na wirusowe zapalenie wątroby typu B czyli żółtaczkę-wydukałam wreszcie
Przez chwilę siedział przyglądając się.
-To nie oznacza że ty się zaraziłaś-powiedział Steve
-Jestem tego pewna -powiedziałam dodając -możesz mnie przytulić?      
Podsunął się bliżej i zrobił to o co prosiłam. 
Po chwili okazało się że zasnęłam w jego ramionach. Ok. To trochę dziwne. Zostawiłam Nathana i jestem teraz ze Stevem. Gdy się obudziłam cicho wyszłam z jego mieszkania. Gdy wróciłam nie uniknęłam pytań Nathana typu : Gdzie byłaś? Oczywiście powiedziałam mu prawdę że byłam u Steva. Zrozumiał i za to go kocham. Z niecierpliwością czekałam do rana aby dowiedzieć się o wynikach. Minuty mijały, mijały, mijały i nic a może lepiej żebym nie wiedziała. Nie na pewno wszystko będzie dobrze. Wyniki będą negatywne i to będzie oznaczać że jesteśmy zdrowi. Tak na pewno będzie. Przynajmniej tego chcę.  Znać prawdę...



*******************************************************************************
Dobra egzaminy mi nie przeszkodziły. Napisałam :)  Jutro następny egzamin :( W tym tygodniu na pewno będzie jeszcze jeden nowy rozdział. Nowy rozdział dodam też na innym blogu "Id wait on you forever. "dziś na 
----->  http://id-wait-on-you-forever.blogspot.com/
Zapraszam. !!! :*

 

piątek, 9 listopada 2012

11. część druga.

-Wiesz co szczerze myślałem że to wszystko będzie łatwiejsze-powiedział Nathan kiedy szliśmy do studia fotograficznego
-Ja też.-powiedziałam
-A co ze ślubem? Coraz bliżej data a my nic -powiedział
-Możemy wszystko ustalić po sesji.-powiedziałam dodając niedaleko jest cukiernia Antonio nam może pomóc
Sesja odbyła się znowu z Nathanem. Przez to byliśmy jeszcze bardziej szczęśliwi i nie myśleliśmy o problemach. Miałam trzy stroje takie jak w linkach.
Po kilku godzinach umówiliśmy się z Antoniem w kawiarni. Zamówiliśmy kawę i ciasto.
-Ok więc tak byłem w kilku kościołach i w jednym możecie wziąść ślub ale jest mały problem jeżeli mieszkacie w Londynie od 6 miesięcy, a Nathan tu wogle nie mieszka nie byłby problem gdyby chodziło tylko o Nathana ale ty Lena mieszkasz tu od dwóch niecałych miesięcy-powiedział
-Ale my nie chcemy już czekać-powiedziałam
-Więc musicie wziąść ślub w Polsce-powiedział Antonio
-To nie ma znaczenia gdzie weźmiemy ślub ciesze się nawet że w Polsce-powiedział Nathan
-Ok no to w Polsce-powiedziałam dodając ale nie wiem czy nie mam wtedy pokazu
-To nie ma problemu gadałem z producentami i powiedzieli że dostaniesz taki prezent miesiąc wolnego będziesz mogła wrócić do Polski i być tam do 25 czerwca
Kiedy skończyliśmy rozmowę poszliśmy do mojego apartamentu. Zadzwonił do mnie telefon. To był Bartek.
-Hej siostra. Co tam słychać słyszałem o ślubie-powiedział 
-Hej. Już niedługo dostaniesz zaproszenie.-powiedziałam 
-Tata jest u mnie niedługo przyjedzie do ciebie-powiedział dodając chyba za dwa dni tak mi mówił
-Cieszę się ty też przyjedź z Jenifer-powiedziałam
-Nie wiemy jeszcze-powiedział dodając widzieliśmy twoją sesję zdjęciową w gazecie
-I jak ?-zapytałam 
-No niezła laska z ciebie-powiedział
-Nie żartuj sobie -powiedziałam 
-Ale to prawda-powiedział Bartek 
-Dobra zadzwonię może później na razie idziemy z Nathanem do parku. -powiedziałam 
W parku:
-Nathan puść mnie-powiedziałam bo kręcił mną trzymając z tyłu
Specjalnie się droczył i nie przestawał.

*******************************************************************************
To koniec 11 rozdziału. 12 będzie ciekawszy. Już niedługo. Zacznie się dziać przynajmniej tak mi się wydaje, bo mam pomysł na nowy wątek który znowu namiesza. Zdradziłam wam trochę nowego. :)
:**  Nie wiem kiedy będzie nowy rozdział bo w następnym tygodniu mam próbne egzaminy w gimnazjum i dużo konkursów przedmiotowych. Musze się uczyć przez weekend. Trzymajcie za mnie kciuki :)   :*

poniedziałek, 5 listopada 2012

11. (część pierwsza) Zostaniesz wyrzucony..

Tak się cieszyłam gdy zamiast Roberta zobaczyłam Antonia. Przyszedł aby sprawdzić czy wszystko w porządku. Następnego dnia rano. Poszliśmy na zakupy aby kupić potrzebne rzeczy na piknik. Po powrocie poszłam do siebie. Nathan zadzwonił do mnie na skeypa.
-Antonio nagrał mi się nic ci nie jest?-zapytał
-Nie. Nie wie gdzie jestem.-powiedziałam
-Przyjechałbym do ciebie ale nasz producent mi zabrania musimy nagrywać-powiedział
-Wiem to zostań przyjedziesz gdy będziesz mógł, pomaga mi Steve-powiedziałam
-Jestem wściekły że nie może mnie być przy tobie będę u ciebie jutro producent mnie nie zatrzyma-powiedział
-Uspokój się. Gdy skończycie przyjedź wtedy.-powiedziałam dodając-nie narażaj się producentowi
-Nie ma mowy -powiedział jutro będę u ciebie
Rozłączył się. To mnie w nim trochę wkurzało a jednocześnie kochał w nim to że się o mnie martwił i gdy się działo coś złego rzucał wszystko co ważne był przy mnie. Miałam nadzieję że nie będzie miał kłopotów przez to kłopotów.
Tymczasem w studiu nagraniowym:
Nathan był ubrany do wyjścia.
-Gdzie się wybierasz -zapytali chłopacy stojący za szybą od pokoju nagrań
-Jadę do Leny-odpowiedział
-A co z piosenkami nie skończyliśmy nagrywać-powiedział Tom
-Lena ma kłopoty-powiedział brunet dodając-nie zostawię jej samej za mocno ja kocham
-Jeżeli wyjdziesz zostaniesz wyrzucony z zespołu-powiedział producent
Nathan bez wahania wyszedł.
Na piknik wybraliśmy się do St Albans park.Mały Toby zabrał ze sobą dużo zabawek. Jednak największą frajdą była piłka. Rzucaliśmy we trójkę później kopaliśmy itp. Byłam tak wesoła że zapomniałam o wszystkim co było złego.
Następnego dnia z samego rana. Usłyszałam pukanie do drzwi. Byłam sama. I co teraz będę cały czas się bała że to będzie Robert? Miałam szczerze dość tego strachu.
-Nathan?-powiedziałam zdziwiona 
W ręku trzymał torbę. Widać było że nie przyjechał na dzień czy dwa.
-To dla mnie już za dużo. Zostaję z tobą-powiedział 
-A zespół? Co z chłopakami?-zapytałam 
-Producent mnie wyrzucił-powiedział trzymając się jedną ręka za szyję
-Żartujesz? Prosiłam cię o coś-powiedziałam wkurzona dodając-i co zostawiłeś chłopaków myślisz że nie będą wkurzeni
-Nie chce żeby ci się coś znowu stało. Nie obchodzi mnie sława. Wrócę do zespołu gdy będziemy razem będziesz przy mnie-powiedział Nath
-Czyli co mam zrezygnować z kontraktu sam mnie do niego namawiałeś-powiedziałam  dodając-nie będę całe życie uciekać przed nim. On nam nigdy nie da spokoju więc mam przez to rezygnować z marzeń?
-Nie nie chciałem tego powiedzieć ale ja chce być przy tobie wiedzieć że jesteś i nic złego ci się nie dzieje-powiedział
-Nathan to obsesja-powiedziałam
-Obsesją nazywasz miłość?-zapytał dodając- to że chce być blisko ciebie w każdej sekundzie to miłość a nie obsesja
-Może masz rację, ale nie rezygnuj z muzyki to twoja pasja-powiedziałam 
-Zadzwonię później do producenta i z nim porozmawiam. Ale wyjadę gdy porozmawiam z Robertem i będę wiedzieć że zniknął-powiedział 
-Czemu jesteś taki uparty?-zapytałam 
-Bo cię kocham i nie pozwolę skrzywdzić-powiedział przytulając mnie do siebie



*******************************************************************************
Krótki dlatego podzielony jest na dwie części to pierwsza druga już niedługo. :**


czwartek, 1 listopada 2012

10.Mamo...

Kiedy byłam już  w swoim apartamencie. Nagle ktoś do mnie zapukał. To był Antonio wbiegł jak opętany do środka. 
-Co się stało?-zapytałam 
-Musisz się przenieść.-mówił machając rękami
-Uspokój się i powiedz mi o co chodzi.-powiedziałam podwyższonym głosem 
-Robert był w studiu szuka cię.-powiedział 
To mnie zaskoczyło. Tak szybko na pewno zobaczył gdzie jestem w gazecie lub widział pokaz. 
-Nie będę uciekać. Na pewno nie przednim już się go nie boję.-powiedziałam z lekkim kłamstwem
Może w małym stopniu się go bałam był w końcu nieobliczalny. Ciekawe czy zna całą prawdę? O tym że to było całą farsą jego matki. 
-Wiem że kłamiesz-powiedział dodając- dzwoniłem i powiedziałem ze nikt nie może powiedzieć mu gdzie mieszkasz
-Dziękuję-powiedziałam 
Byłam mu za to wdzięczna. Ale wiedziałam że prędzej czy później spotkamy się. 
-Mam do ciebie prośbę nie dzwoń do Nathana ani nic o tym nie mów.-powiedziałam 
-Wiesz nagrałem się mu na pocztę-powiedział 
-Dobrze nic się nie stało.-powiedziałam 
-Jeśli chcesz możesz jechać do swoich przyjaciół firma może dać ci tygodniowy urlop-powiedział Antonio
-Nie. Choćbym uciekła na koniec świata i tak mnie znajdzie to nie uniknione- powiedziałam dodając-poproszę o pomoc Steva 
-Dobrze w razie czego to dzwoń-powiedział i wyszedł
Zapukałam do drzwi Steva. Wyjaśniałam mu aż w pewnym momencie powiedział:
-A może chcesz dziś zostać u mnie?-zapytał 
Na początku odrzuciłam ten pomysł jednak po chwili namysłu zgodziłam się. 
Wieczorem mały Toby siedział i oglądał bajkę a ja ze Stevem obok niego pijąc gorącą czekoladę. 
-Mogę wiedzieć kim jest Robert?-zapytał 
Opowiadałam mu i opowiadałam i opowiadałam. Gdy skończyłam siedział i nie mógł chyba uwierzyć w to co usłyszał. 
-Ile miałaś lat gdy to się zaczęło?-zapytał 
-18-odpowiedziałam 
-Czyli od więcej niż 2 lat przeżywasz piekło-stwierdził
-Dobrze Toby musisz iść już spać-powiedział Steve
-A Lena może opowiedzieć mi bajkę? -zapytał
-Jest już męczona -mówił gdy mu przerwałam 
-Oczywiście że mogę-powiedziałam 
Pokój chłopca był duży w jednej części stało łóżko samochód druga była przeznaczona do zabawy itp.
Ułożył się a ja usiadłam na brzegu jego łóżka. Steve stał w progu oparty ob ramę. Nie wiedziałam że tam stoi dopiero zauważyłam później gdy odwróciłam się by zapalić lampkę.
-To żył sobie kiedyś mały pirat o imieniu Toby pływał swoim wielkim statkiem z całą załogą po oceanach i morzach. Gdy pewnego dnia ich statek przypłyną do wyspy na której nikogo nie było. Przynajmniej im się tak wydawało jednak następnego dnia gdy szukali skarbu zauważyli siedząca na piasku dziewczynkę. Była bardzo smutna bo nie znała żadnych innych dzieci ..-nagle zatrzymałam się 
-Mamo i co było dalej-krzyknął chłopiec
Nie wiedziałam jak się zachować bo co miałam na niego nakrzyczeć za to że tak mnie nazwał, więc zignorowałam to jednak gdy się odwróciłam Steva nie było. Dokończyłam bajkę i kiedy chłopiec zasnął wyszłam.  Steve siedział w kuchni. 
-Brakuje mu jej a ja nie umiem na to nic poradzić-powiedział Steve
-Jest jeszcze mały i nic nie rozumie nie możesz siebie za to obwiniać że nie możesz nic zrobić-powiedziałam
-Wiesz jeśli chcesz możemy pójść jutro razem na piknik-powiedziałam dodając-Toby by się pobawił a ja i tak nie mam nic do roboty 
Uśmiechnął się i pokiwał głową potakująco. 
-Posłałem ci łóżko w moim pokoju prześpię się w pokoju gościnnym.-powiedział 
-Ale to ja powinnam spać w gościnnym nie chcę robić ci kłopotu-powiedziałam 
-Nie ma mowy to nie kłopot.-powiedział 
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Wiedziałam że długo nie będę musiała czekać aby pojawił się, ale ...


**********************************************************************************
I oto kolejny rozdział liczę na to że się podobał. :***