środa, 12 listopada 2014

31.Spowiedź... (część pierwsza)

Biegłem tak szybko jak tylko mogłem gdy dowiedziałem się, że Lena miała wypadek.
- Przywieziono tu Lenę Sykes. Gdzie ona jest ?
- Właśnie ją operują.
- Ale jak to ? Czy to coś poważnego ? - nie mogłem przestać zadawać pytań
- Proszę się uspokoić. Zaraz przyjdzie lekarz i wszystko panu wyjaśni. Jest pan kimś z rodziny ?
- Tak mężem.
- Proszę usiąść i się uspokoić.
Chyba sama nie wierzyła w to, że zastosuję się do jej rad. W takim momencie nie mogłem siedzieć spokojnie w miejscu. Po chwili pojawił się lekarz.
- Dobry wieczór. Proszę za mną do gabinetu. - powiedział szybko idąc w kierunku drzwi
Usiadł na fotelu za biurkiem, a ja przed nim.
- Niech pan mi wszystko powie. Co się stało ?
- Lena miałam wypadek. Tir jadący z naprzeciwka zjechał na jej pas ruchu. Najprawdopodobniej kierujący tirem zasnął podczas jazdy. Lena jest niestety w bardzo ciężkim stanie. Ma wewnętrzne obrażenia dlatego musieliśmy operować. Do tego wszystkiego doznała poważnego urazu głowy i nie wiemy jak to się rozwinie. Może powstać guz mózgu. Wszystko zależy od najbliższej doby.
- Ona będzie żyła. Niech pan powie, że tak.
 Lekarz milczał.
- Dlaczego pan milczy ? Proszę mi odpowiedzieć. Ona nie może umrzeć. Musi żyć.
- Przykro mi.
- Przykro panu ? Chcę jeszcze wiedzieć czy mężczyzna który jechał tirem żyje ?
- Jest w dobrym stanie. Ma złamaną rękę i drobne obrażenia myślę, że za trzy dni wyjdzie do domu.
- Czyli Lena umiera, a mu nic nie jest. To jest nie fair.
- Takie jest już życie. Mam tutaj setki takich przypadków. Przepraszam, ale muszę już iść. Pacjenci czekają.
Wyszedłem i usiadłem na krześle. Byłem załamany tym co usłyszałem. Dla niego nic się nie stało, a Lena ledwo trzyma się przy życiu. Nie chciałem nawet myśleć co może się dalej wydarzyć. Czułem się winny. Co ja zrobiłem. Gdybym nie zdradził Leny nie cierpiałaby teraz. Tak bardzo ją kocham, a tak zraniłem. To wszystko moja wina. Usłyszałem dźwięk mojego telefonu. To był Will.
- Wróciła do ciebie Lena ? Martwię się o nią była u mnie, ale wyszła gdy poszedłem na górę.
- Ona miała wypadek.
- Jak to wypadek? Co się stało ? W jakim szpitalu jesteś ?
- Zaraz wyślę ci adres.
Kilkanaście minut później pojawił się Will.
- Opowiadaj. Co z Leną ?
- Jest w krytycznym stanie. Właśnie ją operują, bo ma wewnętrzne obrażenia.
- Jak to w krytycznym stanie. Ona nie może umrzeć. Wgl jak to się stało.
- Jakiś idiota zasnął za kierownicą. Wiesz co się mu stało ? Złamał rękę.
- Tak już jest trzeba się z tym pogodzić, że w takich sytuacjach niewinni ludzie cierpią. - powiedział Will
- To wszystko moja wina. Gdybym nie został w Ameryce wszystko potoczyłoby się inaczej. Lena ma rację tylko sprawiam jej ból. Tak bardzo ją kocham, ale zastanawiam się nad tym czy może dać jej spokój.
- Nathan co ty mówisz ? Chcesz od niej teraz odejść ?
- Nie, sam już nie wiem co mówię.
- Za chwilę wrócę.
***
Poszedłem do szpitalnej kaplicy. Usiadłem w jednej z ławek. Schowałem twarz w dłoniach.
- Wiem, że rzadko z Tobą rozmawiam. Ostatnio się zapomniałem, ale miałem tyle spraw. Tak wiem to nie wytłumaczenie, ale teraz jestem tu i proszę Cię o to, żebyś mi jej nie zabierał. Tylko ją mam. Wiem, że nie jest moja, ale będę o nią walczył. Mimo, że nie powinienem, ale teraz zrozumiałem, że nie mogę pozwolić na to bym ją stracił. Nie powinienem jej wtedy pozwolić uciec. Powinienem zacząć jej szukać od razu. Moje życie było przepełnione nienawiścią, chciwością, ale ostatnio się zmieniłem. Pamiętam jak poznałem Lenę. Byłem wtedy arogancki i irytujący. Uważałem się za nie wiadomo kogo, ale czas mnie na szczęście zmienił. Lena mnie zmieniła, ale wiedziałem, że kocha nad życie Nathana. Jednak teraz gdy Nathan ją zdradził nie czuję się zły na siebie za to, że czuję coś do niej. Nie powinien tego był robić jeszcze teraz powiedział, że może powinien ją zostawić. Przez chwilę pomyślałem, że to może być szansa dla mnie. Ty Robert też zapewne mnie słyszysz. Nie pozwól jej na to by odeszła. Jeszcze nigdy w życiu nie mówiłem tak szczerze. Widzisz to ja płaczę. Nie widziałeś tego być może nigdy w życiu. Ja, który kiedyś był w stanie sprzedać samego siebie za pieniądze. Nie winię rodziców za to, że stałem się taki choć to też ich "zasługa". Musiałem szybko dorosnąć i uciec z tego domu w którym nie dałem rady dłużej mieszkać. Błagam Ciebie Boże i Robert pozwólcie jej tutaj zostać ze mną. Nawet jeśli pisany jest jej Nathan. Nawet jeśli tak, niech zostanie i nie odchodzi, bo wtedy nie wiem co się stanie. Nie wytrzymam tego. 
- Mówiłeś to szczerze ? - usłyszałem głos za sobą 
Odwróciłem się. Był to ksiądz wydawało mi się, że znam go skądś. 
- Jeszcze nigdy nie mówiłem tak szczerze. 
- Jeśli to było powiedziane tak z głębi serca. Tak, że wylałeś z siebie całe cierpienie to jestem pewny, że oni cię wysłuchają. 
- Mam taką nadzieję. 
- Znałem twojego brata Robert kochał bardzo tą dziewczynę i jestem pewien, że będzie ją chronić. 
- Czuje się podle. Chcę mu ją zabrać.
- Lena to nie jest rzecz to po pierwsze i zabrać jej nie możesz, ale jeśli ona darzy cię uczuciem to nie możesz nic na to poradzić. Robert ją kochał, ale teraz nie żyje i jestem pewien, że chciałby byście byli razem. 
- Tylko, że to nie takie proste ona ma męża. 
- Wiem to i wiem, że kościół nie popiera rozwodów ani nic w tym stylu, ale miłość nie wybiera. Ona po prostu stara się połączyć tym uczuciem dwie osoby, które są sobie przeznaczone. Być może Nathan nie było jej przeznaczony, być może uczucie które wydawało im się piękne i wielkie okazało się być mniej znaczącym. Oczywiście może być tak, że są sobie pisani i będziesz musiał się pogodzić z tym, że to jednak nie to, ale nie ważne co się wydarzy musisz wiedzieć, że jest ktoś tobie pisany i mimo wszystko spotkacie się i kiedyś będziecie razem. Takie są prawa miłości. To ona kieruje ludźmi, a nie ludzie nią. 
- Dziękuję księdzu za to wszystko co ksiądz powiedział. 
- Nie masz za co dziękować. Obiecuję ci, że pomodlę się za Lenę by przeżyła.  





**********************************************************************************
Tak bardzo dawno mnie tu nie było powodem była szkoła i niedziałająca klawiatura. Jednak dzisiaj postarałam się i napisałam, żebyście choć trochę przeczytali. Mam nadzieję, że Wam się podoba. Czekam na Wasze opinie. Następna część rozdziału nie wiem kiedy będzie, ale niedługo. Mam nadzieję że szybciej niż ta. Co tam u Was ?
Do następnego. 
Całusy :* :* :* 

czwartek, 25 września 2014

30.Powrót...

Słowa Will'a obijały się cały czas w mojej głowie. Domyślałam się już tego dawno jednak cały czas zabijałam tą myśl. Will nie był dla mnie obojętny był kimś więcej niż przyjacielem. Pojawił się w momencie w którym był mi ktoś potrzebny by zastąpić Nathana, a dodatkowo jego charakter spowodował, że mogłam się zastanawiać nad tym czy nie odwzajemniam tego uczucia co on. Jednak tego dnia to było mało ważne. Ten dzień można było nazwać rozwiązaniem zagadki zwanej "Nathan". Tego dnia najmniej myślałam o tym, że Nathan wróci i najmniej tego chciałam. Po południu kiedy zastanawiałam się nad "sensem swojego życia" przy pudełku lodów i butelce wina słuchając jeszcze bardziej dołującej mnie muzyki usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi wyjściowe kluczem. Jedyną osobą mógł być Nathan. Nadeszła chwila na którą tak długo czekałam. Chwila na wyjaśnienia, krzyki i złość. Jednak Nathan wszedł jak gdyby nic. Stanął w progu salonu.
- Hej kochanie. - powiedział i właśnie wtedy zebrała się we mnie złość
- Nathan serio ? Hej kochanie ?
- A coś złego powiedziałem ?
- Nie udawaj tylko. Gdzie byłeś ? Dlaczego się nie odzywałeś ?
- Nagrywałem piosenkę i teledysk.
- Tylko to? A Ariana ?
- Przecież tylko nagrywaliśmy.
- Max wysłał mi zdjęcia na których jasno widać jak nagrywaliście.
- Wyszliśmy kilka razy i tyle.
- Więc co robiłeś każdego wieczoru ? Dlaczego nie dzwoniłeś do mnie ? Dowiadywałam się wiadomości o tobie z gazet.
- Wiem, ale byłem zajęty.
- No tak zapewne w nocy też nagrywaliście.
- Nie, ale byłem padnięty po całym dniu. Skąd Max miał te zdjęcia.
- Chłopacy wynajęli detektywa można tak to nazwać, bo nie mogli patrzeć na to co robisz.
- Ale ja nic złego nie robiłem. Oni też się z nią widzieli przecież.
- Nathan tylko, że ty nie dostrzegasz tego co oni.
- Niby czego ? Lena kocham ciebie. Tylko ciebie.
- Też ciebie kocham. Tylko jeśli masz coś na sumieniu przyznaj się lepiej teraz i nie ukrywaj tego.
- Jednego wieczoru doszło do czegoś bliższego. - powiedział Nathan kładąc rękę na czole
- Wiedziałam - powiedziałam i parsknęłam śmiechem po chwili dodając - nie mogę w to uwierzyć chwilę temu mówiłeś, że mnie kochasz, a teraz okazuje się, że jednak jest coś na rzeczy
- Lena, ale to była pomyłka.
- Pomyłka ? Takie coś nie może się wydarzyć jeśli kogoś kochasz. Pomyłką byłeś ty. - powiedziałam i chwilę później wzięłam kurtkę i wyszłam
- Lena poczekaj. Gdzie idziesz ?
- Jedź i pieprz się ze swoją Arianą. - krzyknęłam odwracając się
- Nie nisz tego co jest między nami.
- Chwila to ja to niszczę. Zastanawiam się gdzie jest mój dawny Nathan ?
- Nie zmieniłem się. Chciałaś żebym wydoroślał. Teraz mówisz, że chcesz dawnego Nathana.
- A ktoś kto wydoroślał zdradza ? Ktoś kto wydoroślał myśli o tym jak się poczują inni, myśli o swojej rodzinie, która jest na pierwszym miejscu, a kariera i cała reszta to niższe kryteria.
- Przepraszam. - powiedział
- Przepraszam to nic nie znaczące słowo w takiej sytuacji.
- Więc co mam zrobić ?
- Nie wiem. Wracać skąd przyjechałeś. Może my po prostu nie powinniśmy być razem skoro się ranimy co chwila.
Powiedziałam i poszłam. Nathan usiadł na schodach i zakrył oczy dłoniami. Myślałam długo nad tym gdzie mam iść. Przełamałam się i poszłam do Will'a.
Zapukałam do drzwi . Przez chwilę myślałam, że nie ma go w domu, bo nikt ne otwierał. Jednak drzwi się otworzyły chwilę późnej. Stała w nich dziewczyna miała na sobie zawinięty ręcznik i mokre czarne włosy. Byłam tak bardzo zmieszana, że nie wiedziałam comam powiedzieć.
- Czego pani chce ? - zapytała kobieta
- Kto to ? - usłyszałam głos Will'a
- Sama nie wiem chodź tu.
Po chwili pojawił się Will miał mniej ubrań na sobie niż ona. Wycierał włosy ręcznikiem.
- Lena. Co ty tu robisz ?
- Ja też chyba powinnam ci zadać kilka pytań. - powiedziałam po chwili dodając to nie ważne widzę, że masz lepsze zajęcia
- Czekaj, czekaj, czekaj. Wejdź do środka.
- Nie dzięki. Nie przepadam za trójkątami. - powiedziałam z satysfakcją
- Nie żartuj sobie. - powiedział po chwili dodając do kobiety - idź już sobie
 Weszłam do środka. Will zaprowadził mnie do salonu, po czym na chwilę wyszedł. Jednak mnie ciekawiło co to za kobieta więc stanęłam przy ścianie tak, że wszystko dobrze słyszałam.
- Masz mi zapłacić.
- Dobra, ale to był jeden jedyny raz. Więcej nie chce cię tu widzieć.
- Sam zadzwoniłeś.
- Wiem i zaczynam żałować.
- Wszyscy zazwyczaj nie żałują.
- Ale ja jestem inny. Masz pieniądze i nie chce cię tu widzieć.
Wszystko było jasne. Will. Spał z kobietą, której nawet nie znał. Wróciłam na miejsce i usiadłam na kanapie. Usłyszałam trzask drzwi i po chwili pojawił się Will. Był trochę zawstydzony tym co zobaczyłam.
- To nie jest tak jak myślisz. - powiedział
- A jak myślę ? Płacisz dla swojej dziewczyny za sex czy jak ?
- Dobra to jest tak jak myślisz.
- Dlaczego to zrobiłeś ? - zapytałam wskazując w stronę gdzie przed chwilą odbywała się cała sytuacja po chwili dodając- to przeze mnie ?
- Sam nie wiem co strzeliło mi do głowy. - powiedział siadając na kanapie po chwili dodając - dlaczego tu przyszłaś ?
- Nie wiem. To znaczy coś mi mówiło, że tylko tu mogę przyjść. Nathan wrócił.
- To chyba świetnie. Dlaczego nie zostałaś z nim ?
Spuściłam głowę i utkwiłam wzrok w podłogę.
- Nathan mnie zdradził.
- Że co ? Jak on mógł to zrobić. Nie mogę w to uwierzyć. Jestem tak bardzo na niego zły, bo broniłem go przed tobą kazałem ci czekać na to, że niedługo wszystko się wyjaśni.
- Miałam chociaż cień nadziei na to, że nic się nie wydarzyło, że zdjęcia był zrobione z perspektywy, ale był ze mną szczery i przyznał się.
- I co chce do niej jechać być z nią ?
- Nie wiem gdy się o tym dowiedziałam wyszłam nie miałam ochoty rozmawiać z nim dłużej.
- Jeśli chcesz możesz u mnie zostać tak długo jak zechcesz.
- Dziękuję ci za wszystko. - powiedziałam przytulając się do niego po chwili dodając - ale jeśli będziesz chciał znowu sprowadzić sobie koleżankę to powiedz
- Nie żartuj już sobie. - powiedział śmiejąc się  
Mój telefon co chwilę zaczynał dzwonić, gdy zaczęło mnie to denerwować postanowiłam odebrać. 
- Porozmawiaj ze mną. - powiedział Nath 
- Nie mamy o czym. - powiedziałam 
- Przecież i tak będziemy musieli w końcu porozmawiać. 
- Wiesz ile czasu, ile dni i ile nocy czekałam na twój telefon na to że w końcu porozmawiamy. Poczuj się teraz jak ja wtedy. 
- Lena wiem, że wszystko spieprzyłem, ale naprawmy to. Niech będzie jak dawniej.
- A jak było dawniej ?! Nathan my co chwilę ranimy się nawzajem lub jesteśmy zazdrości, nie mamy do siebie zaufania nie wydaje ci się, że to jest znak dla nas. 
- Jaki znak ? 
- Że powinniśmy się rozstać. 
- Chcesz tego ? 
- Nie wiem - powiedziałam po chwili dodając - co to za miłość, która kłamie i co chwilę się rani 
Kiedy to powiedziałam rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. W tym momencie chciałam być sama. Więc w czasie gdy Will był na górze wyszłam po cichu z mieszkania. Napisałam do niego sms'a, żeby się nie martwił odezwę się niedługo. Było już późno. Być może zrobiłam błąd wychodząc z mieszkania Will'a i nie zostając z nim. Być może to by się nie wydarzyło gdybym nie odebrała telefonu. Właśnie wszystko potoczyłoby się inaczej...





********************************************************************************
No i nadszedł czas na punkt kulminacyjny tej części opowiadania. Co się wydarzy ? Będę trzymała was w niepewności. Niestety mam wam smutną wiadomość zostało jeszcze 10 rozdziałów do końca ostatniej części losów Nathana i Leny. Smutno mi będzie i na pewno zawsze będę się zastanawiała nad tym co napisać o Lenie i Nathanie, ale okaże się wtedy, że to już skończone. Stałam się Leną przez te wszystkie części, czuję jakby to ona była mną. Myślałam nad dalszym ciągiem opowiadania wszystko zależy od Was. Mam nadzieję, że podobały wam się rozdziały. Wygląda jakbym się z wami żegnała, ale to jeszcze nie czas. Jeszcze 10 rozdziałów, a może tylko 10 rozdziałów :(
Co tam u Was?
Do następnego :* :* :*

wtorek, 2 września 2014

29.Tak...

"Nathan jest właśnie tak zajęty. Nie chciałaś się spotkać. Chciałem być z tobą szczery, bo to uczucie, że wiem o tym mnie męczyło. "
- Co to ma być ?! - powiedział Will po chwili dodając - żarty jakieś. Co on wyprawia ?
Cały czas milczałam mając nadzieję, że po chwili obudzę się z koszmarnego snu. Ciekawiło mnie skąd ma te zdjęcia. Jeszcze raz przejrzałam zdjęcia i otworzyłam nowe okno by napisać nową wiadomość.
Od: Lena
Do: Max
Musimy się spotkać. Przyjedź w momencie kiedy to odczytasz nawet jeżeli będzie późno. Wiem, że dzisiaj już nie zasnę. 
- Lena odezwij się powiedz coś. - zaczął Will 
- A co mam powiedzieć. Myślę nad tym jak Nathan mógł coś takiego zrobić. 
- Zdjęcia o niczym jeszcze nie świadczą, przecież to może być fotomontaż. 
- Jaki fotomontaż to wygląda zbyt realistycznie. Potrafię poznać Nathana od razu. Poza tym ma łańcuszek, którego nigdy nie zdejmuje. 
Przewinęłam znowu i zaczęłam oglądać zdjęcia od góry do dołu. 
- Przestań. - powiedział zamykając laptop 
- Jestem pewna, że to wszystko prawda. Wiedziałam, że coś złego się dzieje. Reszta chłopaków zapewne o tym wiedziała, ale nikt nie chciał się wygadać. Do tego te symulacje Pegi, że Max może coś wie. 
- Uspokój się. Nathan musi ci wszystko wyjaśnić nikt inny tylko on. 
- Co tu wyjaśniać zdjęcia mówią same za siebie. 
- Czasami zdjęcia mogą być zrobione w takim momencie, że przedstawiają całkiem co innego. 
- Bronisz Nathana ? 
- Chcę, żebyś przestała się denerwować i tyle.
- Teraz chcę się jeszcze bardziej upić.
- Życie jest bez sensu. - powiedziałam opierając głowę o ramię Willa 
- Wiesz, że zaczynam w to wierzyć. 
- Może te wszystkie przeciwności , które spotkały mnie i Nathana nie były bez powodu. Może za każdym razem wszystko starało się powiedzieć nam , ze to się nie uda i bez sensu dalej się tylko ranić. 
- Tyle przetrwaliście jakieś głupie nieporozumienie nie może tego zniszczyć. 
- Jay, Tom, Max i Siva wrócili i są ze swoimi ukochanymi, a Nathan olał to sobie. Nawet nie zadzwonił. 
- Zachciało mi się zakochać w gwieździe.
- Chwila, a ty to co ? Też jesteś gwiazdą. 
- Ale staram się być tutaj i od razu deklaruję, że nie wyjeżdżam. 
- Nathan jest w zespole musi jeździć w trasy inaczej nie będą mieli fanów i nie będą tworzyli muzyki. 
- Mogłabym teraz siedzieć tutaj z tobą i niczym się nie martwić. 
- Czyli mam jakieś szanse.. - zaśmiał się Will 
- Miałbyś, gdybym była sama. Można się w tobie zakochać. Dziwię się, że jeszcze jesteś sam. 
- Jeszcze nie spotkałem tej jedynej. 
Wypiłam chyba za dużo, ale Will wypił trochę mniej i kontrolował całą sytuację. Zaniósł mnie na górę do sypialni, a sam przenocował na kanapie na dole. 
Perspektywa Willa:
Rano obudziło mnie stukanie drzwi. Poszedłem szybciej, aby nikt nie zbudził Leny chociaż wydawało mi się , że nic jej nie zbudzi tego dnia. Otworzyłem drzwi w progu stał Max. Spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem. 
- Nie myśl sobie za dużo. Spałem na kanapie. - powiedziałem i wpuściłem go do środka po chwili dodając Lena jeszcze śpi, więc bądź cicho
- Wczoraj do mnie napisała, żebym przyszedł jak odczytam wiadomość to jestem. 
- Tak wiem byłem przy tym. - powiedziałem po chwili dodając - Posłuchaj mnie jeśli te zdjęcia to jakiś głupi podstęp to możesz być pewny, że nie zawaham się ciebie uderzyć. Zależy mi na Lenie i jeżeli zamierzasz ją skrzywdzić to tego pożałujesz. 
- Nawet się nie staraj zbliżyć do Leny, bo i tak ci się to nie uda.
- Zależy mi na niej jak cholera i czasami wydaje mi się, że może za bardzo się angażuję, ale nie pozwolę jej skrzywdzić. 
- Rozumiem to, ale radzę ci nie angażować się aż tak i poszukać sobie kogoś kto odwzajemni twoje uczucia. 
Być może rozmowa z Maxem coś mi uświadomiła, że faktycznie zbyt bardzo się angażuję wiedział co mówi, bo Lena opowiadała mi o tym jak był w niej zakochany. Ale może to już się stało i było już za późno. Może to wszystko to zły pomysł spędzanie z nią coraz więcej czasu sprawia, że chce być bliżej niej.
Chwilę później zeszła Lena miałem nadzieję, że nie słyszała naszej rozmowy.
- Will strasznie boli mnie głowa. - usłyszałem i zobaczyłem Lenę schodzącą po schodach 
- Masz gościa. - powiedziałem po chwili dodając - w kuchni masz specjalny koktajl pomoże ci pojadę odwieźć samochód i wrócę później
- Jeśli chcesz to zostań. - powiedziała Lena 
- Pójdę już muszę się ogarnąć jutro idę do pracy. 
***
- Skąd masz te zdjęcia ? - zapytałam od razu 
- Od fotografa. - odpowiedział Max 
- Jak to od fotografa ?
- Jeju detektywa tak to można nazwać. Kiedy byliśmy w trasie Nath pod koniec zaczął częściej wychodzić no, więc postanowiliśmy kilka razy wynająć detektywa, żeby zobaczył co faktycznie tam robi.No i razem z chłopakami postanowiliśmy jednak pokazać ci te zdjęcia. 
- Czyli to jest cała prawda. Wiedziałam, że coś jest nie tak. 
- Nathan skończył nagrywać teledysk tydzień temu, więc powinien już wrócić emitowali go nawet już w telewizji. 
- Dobrze, że mi o tym powiedziałeś. 
- Chciałem być po prostu szczery. 
- Rozmawialiście z nim ostatnio ?
- Zamierza wrócić tylko nie wie kiedy. 
- Jeżeli będzie dzwonił do was powiedzcie mu, że nie ma do czego wracać. 
- O czym ty mówisz ?
- Nie chcę z nim rozmawiać. Być może wyprowadzę się na kilka dni stąd. Jak wróci nie zastanie mnie tu. 
- Musisz z nim porozmawiać. Musicie sobie wszystko wyjaśnić. 
- On tez ze mną nie rozmawiał od tylu dni, więc to nie robi różnicy. Po prostu gdy do was zadzwoni powiedzcie mu, że wiem o wszystkim i tyle. 
- Jeśli tego chcesz to zrobimy to. 
- Idź już chcę zostać sama. 
- Jesteś pewna może zostanę na trochę?
- Nie dziękuję poradzę sobie sama. 
Max wyszedł, a kilka minut po nim do mieszkania wszedł Will. 
- Co ty tu robisz ? - zapytałam prawie płacząc 
- Nie zostawiłbym cię w takim stanie.
Kiedy prawie zaczęłam płakać wtulił mnie w swoje ramiona. Potrzebowałam tego jednak wygoniłam Maxa dlatego, że nie chciałam by został ze mną wolałam obecność Willa. Jednak myślałam, że dopiero zobaczę go wieczorem lub następnego dnia.
- Nie myśl o tym. Wszystko się jakoś ułoży.
- Jak mam o tym nie myśleć. nie wiem co będzie dalej. Max powiedział, że Nathan niedługo ma wrócić. Okazało się, że dzwonił do nich.
- To mi wgl nie pasuje do Nathana.
- Zmienił się nie do poznania kilka dni przed wyjazdem.
- Może spróbuj do niego zadzwonić?
- I co mu powiem, że o wszystkim wiem ? Tydzień temu ukazał się już teledysk do piosenki powinien już dawno wrócić.
- Jeśli chcesz zostanę na kilka dni u ciebie.
- A mógłbyś ?
- No pewnie. Jeśli chcesz to nie musimy iść w sobotę na ten bal.
- Pójdziemy, obiecałam ci. Jesteś dla mnie taki dobry, że należy ci się coś z mojej strony.
- Nie chcę cię do tego zmuszać.
- Nie zmuszasz z wielką chęcią pójdę. - powiedziałam po chwili dodając - muszę się ogarnąć. Może pojedziemy kupić sobie coś do przebrania ?
-To dobry pomysł. Po co siedzieć w domu i się zamartwiać. Jeszcze nic nie jest przesądzone. - powiedział Will po chwili dodając - chodźmy 
Mimo tego, że nie chciałam o tym myśleć i tak jedyną myślą w mojej głowie była właśnie sprawa z Ari i Nathanem. Jednak dalej wierzyłam, że wróci i wszystko się wyjaśni. W czasie drogi zadzwoniłam do mamy czy dzieci mogłyby zostać na dłużej. Nie chciałam, żeby widziały to jak się zamartwiam. Chciałam żeby myślały, że wszystko jest w porządku. Mama i tata się zgodzili powiedzieli, że to nawet lepiej, bo przynajmniej nie będą się nudzili oboje. 
Nadeszła długo wyczekiwana sobota. Do tego czasu udało mi się jakoś pozbierać z każdym dniem było lepiej i coraz niej myślałam o wszystkim złym. Nathan się jeszcze nie odezwał, ale kiedyś musi to zrobić. Może wróci on jest pod znakiem zapytania. 
- I co gotowa ? -  zapytał Will 
- Tak możemy już iść. 
- No proszę prawdziwa księżniczka. 
- Przestań wyglądam przeciętnie trochę kiczowato. 
- I oto chodzi mamy się dobrze bawić. Nie ważne jak wyglądamy. 
- Ej no czyli co twierdzisz, że jednak kiczowato wyglądam ?
- To ty powiedziałaś nie ja. - zaśmiał się po chwili dodając - no chodź już wyglądasz idealnie i nie widzę tutaj żadnego kiczu
Zapoznałam się z większością osób, które były. Wydawały się być przyjemne i pomimo tego, że większość ludzi myśli, że wszyscy którzy pracują w garniturze są sztywniakami okazało się, że są bardzo rozrywkowi. Wszyscy od razu popędzili na parkiet. 
- Jeśli chcesz nie musimy iść od razu tańczyć. - powiedział Will 
- Nie. Nic mi nie jest. Chodźmy. - powiedziałam idąc w kierunku tłumu ludzi 
Pierwszą piosenką była piosenka Don't Eda Sheerana. Trzeba było wczuć się w rytm jednak niektórzy radzili sobie z tym przeciętnie. Wyglądało to dość śmiesznie, ale po chwili sami się śmieli. Nam razem z Willem szło to w miarę i pod koniec coraz bardziej się rozkręcaliśmy. Jakiś czas później poszłam jak to się zwie "przypudrować nosek". 
- Kim jesteś dla Willa ? - zapytała jakaś kobieta, która stała obok mnie przy lusterku 
- Przyjaciółką, a pani ? 
- Koleżanką z pracy.
- A dlaczego pani mnie o to pytała ? 
- Zauważyłam, że był pochłonięty pracą, a teraz trochę przystopował i zastanawiałam się kto spowodował to. 
- To źle? 
- Wręcz przeciwnie cieszę się, że nie zajmuje się jedynie pracą. Will to dobry człowiek strasznie uczuciowy. Widać, że zależy mu na pani. 
Nie miałam ochoty na tłumaczenie całej historii dla tej kobiety. Nie widziałam w tym sensu, ale to już druga osoba, która mówi coś takiego. Może faktycznie jest coś na rzeczy. Spojrzałam przez szybę na salę na której tańczył Will. To było dla mnie zastanawiające. Podeszłam do niego i zaczęłam z nim tańczyć. 
- Słyszałam, że ostatnio przystopowałeś z pracą. 
- Skąd to wiesz ? - zapytał 
- Jedna pani powiedziała mi. 
- Kiedyś trzeba trochę przystopować. 
- To przeze mnie ? 
- Nie. Dlaczego ?
- Tak tylko sobie pomyślałam. 
- Przyznaj się, że pomyślałaś, że coś do ciebie czuję. 
- A tak jest ? - zapytałam 

Spojrzałam na niego w jego wzroku dało się odczytać, że chce powiedzieć tak, ale nie odpowiedział nic. Nie chciałam dalej wnikać. Wydawało mi się, że znam jego odpowiedź chociaż tego nie chciałam. Dalej nie wiedziałam jak mam się zachowywać. Byłam zmieszana tym i zastanawiałam się po co wgl o to pytałam. Wracaliśmy w milczeniu. Wydawało mi się, że cisza jest odpowiednia, a poza tym nie wiedziałam co mam powiedzieć. 
- Wiesz co dzisiaj przenocuję już u siebie. - powiedział Will 
- Jesteś zły na mnie ? - zapytałam bojąc się, że coś zepsułam między nami 
- Nie, niby czym. Po prostu muszę ogarnąć dzisiaj jeszcze jedne dokumenty. Jutro przyjadę. 
- Dobrze. Rozumiem, więc do jutra. - powiedziałam 
- Do jutra. - odpowiedział Will 
Wysiadłam z samochodu i szłam w kierunku drzwi. Po chwili Will wysiadł z samochodu.
- Tak. - krzyknął trzaskając drzwiami 
- Co tak ?
- Czuję coś do ciebie. To jest silniejsze ode mnie. Przystopowałem z pracą, bo nie mogłem patrzeć na to jak cierpisz musiałem być przy tobie. Nie wiem jak to wyjaśnić. Każdego dnia wbijałem sobie do głowy, że nie powinienem, że muszę się oddalić, ale nie mogę się oddalić, bo już za późno. I wiem, że to ma nikłe szanse. Kochasz Nathana i on niedługo przyjedzie i wszystko wróci do normy i będę musiał się pogodzić z tym wszystkim. Musiałem ci to powiedzieć.





***********************************************************************************
No i szkoła znowu wróciła. Ehhhh dlaczego ? No trudno... Jak tam w której klasie jesteście ? Jak nowy rok szkolny ? 
Tak wiem namieszałam troszkę, ale taka moja natura hehe Czekam na Wasze opinie na temat rozdziału :)
Do następnego.. 
Nie wiem kiedy, ale myślę że niedługo.
:* :* :*

środa, 27 sierpnia 2014

Liebster Award 4

Dziękuję za nominację od Nathan Sykes
Nowy rozdział pojawi się już niedługo jestem w czasie jego tworzenia. Chciałabym nominować Was jednak brakuje mi czasu na ułożenie pytań. Wakacje a mi brakuje czasu. Tak wiem to niewiarygodne. Boję się tego co będzie w roku szkolnym. :( Ehh po co ta szkoła. No trudno zostały mi już tylko dwa lata, ale później studia. Nie wiem czy cieszyć się czy płakać :P


1. Ulubiony wykonawca ?
Cris Cab, Sam Smith, Shawn Mendes, Ed Sheeran, Mateusz Mijał 2. Ulubiona piosenka ?
Shawn Mendes - The weight, Ed Sheeran - Don't, Iggy Azalea - Fancy 3.Gdy jest mi smutno , to ... ?
Piszę piosenki i kolejne rozdziały. No i oczywiście leżę i słucham piosenek, które dołują mnie jeszcze bardziej. :P 4. Z problemem zawsze chodzę do ... ?
Samej siebie... no i mamy. 5. Jak masz na imię ?
Magdalena, ale wolę Magda lub Madzia. :) 6. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
Pisać <3, czytać, słuchać muzyki, spotykać się ze znajomymi, jeździć na rowerze <3 7. Czy uprawiasz jakieś sporty ?
Nie, ale jeżdżę dla przyjemności na rowerze. 8. Masz zwierzęta ? :))
Pewnie psa, żółwia i od kilku dni króliczka <3 9. Wymarzone zaręczyny ? Z kim , gdzie i w jaki sposób ? :))
Jest taki ktoś nie ważne gdzie i jak , ważne że właśnie z tą osobą <3  
A w krainie marzeń to Shawn Mendes. :) 10. Czy pamiętasz swoje 1 opowiadanie ( te które przeczytałaś ? ) . Jakie ?
Nie pamiętam nazwy, ale pamiętam jego fabułę. Niestety zostało już usunięte. 11. Nie lubię osób , które ? :))
Wywyższają się ponad innych i udają wielkie sławy. Mówią jedno robią drugie.

czwartek, 21 sierpnia 2014

28.Część druga

- Więc gdzie jedziemy ? - zapytałam
- Niech to będzie niespodzianka. - powiedział Will i odpalił samochód
Byliśmy już za miastem.
- Powiedz mi gdzie jedziemy.
- Sam nie wiem. - powiedział śmiejąc się i po chwili dodając - tam gdzie koła poniosą
- Wiem, że żartujesz.
- Uwierz mi, że nie. Postanowiłem, że pojedziemy za miasto i znajdziemy miejsce, które nam się spodoba.
- A co jeśli wylądujemy na jakiejś wiosce?- zapytałam
- Oj tam. Ej no chyba liczy się towarzystwo.
- Dobra, więc się zatrzymaj.
Byliśmy w szczerym polu. Ani jednego domu dookoła.
- Ale przecież to jakaś łąka. - powiedział Will
- Ej no chyba liczy się towarzystwo.
- To nie fair. - powiedział Will
- No chodź. Idziemy.
- Czekaj wezmę koc i możemy iść. Wiesz a może wyjmij z bagażnika. Ja tylko napiszę sms'a do jednej osoby.
Otworzyłam bagażnik licząc, że w środku będzie jedynie koc i dodatkowo gaśnica która cały czas tam leży. Jednak gdy otworzyłam zobaczyłam, że Will mnie odrobinę oszukał, bo nie było tam tylko koca. Po chwili pojawił się obok mnie Will.
- Powiedzmy, że troszeczkę cię oszukałem. - powiedział z uśmiechem na twarzy
- Tak troszeczkę. Mogłeś powiedzieć to też bym coś przygotowała.
- Chwila to ja cię zaprosiłem. Ty miałaś się tylko wyluzować. - powiedział biorąc koszyk piknikowy i koc
Ja wzięłam  tort.
- Może ustawię głośno muzykę to będzie się nam lepiej siedziało.
Pokiwałam potakująco głową.
Świetnie się bawiłam. Śmialiśmy się w pewnych momentach zachowywaliśmy się jak dzieci.
- Zatańczysz ? - zapytał Will
- Tutaj ? - zapytałam śmiejąc się
- No pewnie. Dlaczego by nie ? Jesteśmy młodzi przecież. Bawmy się. Na bankiecie nie podeptałem ci palców, więc mogę twierdzić, że dobrze tańczę.
- Ale jesteś skromny.
- Wszyscy mi to mówią.
Zaczęliśmy tańczyć. Po kilku piosenkach pojawiła się wolna jednak nie przestawaliśmy.
- Żałujesz czegoś w swoim życiu ? - zapytałam Willa
- Żałuję, że tak późno tu przyjechałem.
- Dlaczego ?
- Zbyt mało czasu spędziłem z Robertem. Można powiedzieć, że wgl go nie znałem. Ale nie myślmy o tym, bo to tylko przyprawia ci smutki. A ty czegoś żałujesz ?
- W tym momencie nie wiem sama. Jestem zagubiona tą całą sytuacją. Chciałabym po prostu żeby ktoś przy mnie był i tyle.
W tym momencie poczułam jak Will bardziej mnie przybliżył do siebie. Dało mi to poczucie bezpieczeństwa. Można powiedzieć, że spełnił moją prośbę to, że chciałam by ktoś przy mnie był.
Wiedziałam, że Will był mi bliski i że coś mnie z nim łączyło. Dawał mi to czego potrzebowałam po prostu był. Wieczór mijał i postanowiliśmy pojechać jeszcze do parku.
- Słuchaj w pracy mamy zorganizowaną imprezę. Taki bal przebierańców, żeby się wyluzować. Na co dzień chodzimy ubrani w garnitury itp. wszystko takie sztywne. Dlatego co roku mamy taką imprezę i nie mam z kim iść dlatego pomyślałem....
- Nie musisz kończyć nie nie nie nie ma mowy nie będę paradowała przebrana za coś. - powiedziałam
wyprzedzając jego
- No błagam cię. Błagam na kolanach. - powiedział a gdy się odwróciłam faktycznie klękał
- Will wstawaj.
- No niech się pani zgodzi. - powiedziała starsza pani przechodząc obok - widać że jest zakochany
Oboje roześmieliśmy się.
- Widzisz pani dobrze mówi zgódź się. Chwilę, a ja poszedłem z tobą na bankiet. - powiedział ze swoją miną
- Nienawidzę gdy robisz tą minę.
- Niby jaką ?
- Już ty dobrze wiesz. - powiedziałam po chwili dodając - wstawaj no zgadzam się
- Dziękuję, dziękuję. - powiedział podnosząc mnie do góry
- Chwila czy ja dobrze słyszałam widać, że jesteś zakochany ?
- Więc kim chcesz żebyśmy byli masz do wyboru książę i księżniczka ewentualnie książę i księżniczka i trzeci wybór książę i księżniczka, bo za nic innego nie zamierzam się przebierać.
- Hmm wydaje mi się, że ostatnia opcja jest najlepsza.
- Tez tak myślę. - powiedział Will
- To kiedy ten bal ?
- W tą sobotę.Będziemy się dobrze bawić. Wykombinuję dla nas stroje nie musisz się niczym zajmować. Jedynie iść ze mną i się świetnie się bawić. 
- Dobra już rozumiem. Zgadzam się jedynie z tego powodu, że byłeś ze mną na bankiecie. 
- Ej no a towarzystwo ? 
- No to też. Daj spokój z tym towarzystwem już. 
- Może pojedziemy i kupimy jakieś wino ?
- Chcesz się upić ? - zapytał Will 
- Dokładnie. 
- Też mam na to ochotę. - zaśmiał się Will po chwili dodając kilka minut stąd mają świetne wina idziemy ?
Kupiliśmy dwie butelki. 
- Chwila nie pomyślałem o tym jestem samochodem.
- A tam. Zostawisz pod moim domem, a w najgorszym wypadku przenocujesz na kanapie, ewentualnie są jeszcze taxi. 
Wróciliśmy do mojego mieszkania. Mimo najmniejszych nadziei na to, że Nathan wrócił go i tak nie było. Zastanawiałam się nad tym gdzie jest i co robi. Dręczyła mnie jedna myśl co dalej z nami. Nathan się zmienił tyle razy kazałam mu wydorośleć, ale jeżeli to jego dorosłość. To jest poziom niżej niż dzieciństwo to co on wyprawia, ale wiem że muszę to zrozumieć czy chcę czy nie. Zastanawiam się nad spotkaniem z Maxem. Pegi dziwnie zainsynuowała, że on coś wie. Może Nathan zrobił coś strasznego i temu nie wraca. W tym momencie w mojej głowie zaczęły się pojawiać coraz to nowe scenariusze. Najlepiej poczekać na wyjaśnienia Nathana, ale dla wewnętrznego spokoju spotkam się jedna z Maxem. 
- Ziemia do Leny... - usłyszałam Willa po chwili dodając - to gdzie masz te kieliszki których szukam od kilkunastu minut 
- Co ? W kuchni w górnej szafce po lewej stronie. 
- Okey za chwilę wracam. 
Udało mu się je znaleźć i po chwili wrócił. 
- Więc co takiego sprawiło, że odleciałaś ? A może nie muszę nawet pytać. Nathan ? - powiedział stawiając na stolik przede mną dwa kieliszki i jedno wino
- Tak to znaczy tak i nie. Bardziej Max.
- Max ? Dlaczego on ?
- Była dzisiaj u mnie Pegi i on chce się ze mną spotkać. 
- Ale w jakim celu ? Ot tak sobie. 
- Ponoć to coś ważnego. Pegi sugerowała, że może on coś wie. 
- A może coś wiedzieć ? Zastanów się nad tym. Co on może wiedzieć razem z chłopakami wrócili wcześniej od Nathana, więc gdyby on coś wiedział to oni tez by to wiedzieli. 
- Nie wiem, ale zastanawiam się nad tym czy może by się z nim spotkać. 
- W sumie spotkanie z nim nic ci nie zaszkodzi. Przynajmniej da ci może spokój. 
- Napisze jutro do niego e-mail. 
- Po co jutro ? Napisz dzisiaj będziesz miała z głowy. Wiesz jeżeli się upijemy to jutro będzie ci ciężko. - zaśmiał się Will po chwili dodając - tak wgl to znam świetny sposób na kaca, kolega mi kiedyś dał idealny przepis
- Przepis idealny zapewne gorzej ze smakiem. 
- No fakt dobre to to nie jest, ale pomaga idealnie. 
- Czekaj idę po laptop. - powiedziałam wychodząc z salonu 
Pobiegłam na górę i po chwili miałam już ze sobą laptop. Usiadłam obok Willa i go włączyłam. Otworzyłam skrzynkę pocztową. 
- Zobacz jedna nieodebrana wiadomość od Maxa.






***********************************************************************************
Tak wiem jestem nie fair :) urwałam w momencie gdy miało się coś zadziać, ale to w następnym rozdziale. Mam nadzieję, że podobał Wam się ten. CZEKAM NA WASZE OPINIE. Następny rozdział pojawi się w poniedziałek no chyba , że napisze go jutro, ale to niemożliwe. Dlatego w poniedziałek, bo w weekend zajmuję się moim chrześniakiem. Jest jeszcze mały, więc nie będę mogła czegoś napisać.Możecie spekulować co mógł napisać do Leny Max. Lubicie Willa ? A może zaczynacie go lubić coraz bardziej ?!
Do następnego :* :* :*

wtorek, 19 sierpnia 2014

28.Część pierwsza...

Usłyszałam pukanie do drzwi. Była to Pegi.
- Hej dawno się nie widziałyśmy. Wejdź do środka.
Usiadłyśmy w kuchni. To jest chyba najlepsze miejsce do rozmów.
- Co chcesz do picia ?
- Może być sok lub woda.
Nalałam soku Pegi i dla siebie oraz zrobiłam kilka kanapek.
- Opowiadaj jak się czujesz ?
- Dobrze to dopiero trzeci miesiąc, więc nic mi wielkiego nie dolega.
- A jak tam przyszły tata ?
- Lepiej nie wspominaj. Zachowuje się tak jakby to on nosił w sobie dziecko. Poucza mnie, zabrania.
- Zachowuje się tak jak Nathan jak ja byłam w ciąży.
Mój wzrok wbił się w szklankę z sokiem. 
- Lena co jest ?
- To aż tak widać ?
- Widać, że coś jest nie tak. Gdzie jest Nathan ?
- Sama tego nie wiem, nie wiem kiedy wraca, nie wiem co robi. Zadzwonił i powiedział, że nie ma powodu żeby wracać.
- To nie w jego stylu. Zawsze chciał jak najszybciej wracać z trasy, czasami wracał szybciej. Nigdy się nie interesował żadną karierą solo.
- Zmienił zdanie gdy zobaczył pannę Ariannę.  Nie mówmy o tym. Opowiadaj lepiej co u reszty.
- Ostatnio był u mnie Max i przychodzę tutaj też z tego powodu. Chce się z tobą spotkać.
- Ale ja z nim nie. Poza tym nie mam powodu.
- Max nie ma złych zamiarów on chce po prostu pogadać.
- Nie ufam mu.  On zawsze czegoś chce. Ostatnio śmiał powiedzieć, że nie będę do końca życia z Nathanem.
- A może on coś wie.
- A może zamierza nagadać mi samych głupot i tyle. Bezsensu tracić czas.
- Wie, że nie odbierzesz, więc będzie czekać dzisiaj w parku o 18.
- Nie mogę.
- Dlaczego ?
- Bo spotykam się z Willem.
- Lena oszalałaś. Przestań się z nim już spotykać. Will tylko namiesza.
- Co ma niby namieszać ? On nic złego nie robi po prostu jest.
- Dobra powiem dla Maxa jak jest najwyżej przyjdzie do ciebie sam.
- Stoisz po jego stronie ?
- Nie stoję po niczyjej, bo tutaj nie ma żadnych stron. Max jest z Julią. Ty jesteś z Nathanem. Nic pomiędzy tobą, a Maxem nie ma i nie może być. Powiedział mi, że chce po prostu pogadać. Mówię ci to co on mi powiedział. 
- Powiedz dla Maxa, że nie mam z nim o czym rozmawiać i tyle. Nie rozmawiajmy już o tym. Wiesz mam trochę fajnych ubrań dla ciebie. Przydadzą ci się na pewno. 
Obie poszłyśmy na górę. Wyjęłam z szafy pudło w którym miałam ułożone ubrania ciążowe. Zawiozę cię najlepiej, bo jest dość ciężkie. Usłyszałam, że na dole otworzyły się drzwi. 
- Myślę, że nie musisz mnie odwozić. 
- Dlaczego ? - zapytałam zdziwiona 
- Zaraz sama zobaczysz. - uśmiechnęła się Pegi 
Po chwili na górze pojawił się Jay. Zaśmiałyśmy się obie gdy go zobaczyłyśmy. 
- Cześć. Dlaczego się nie zamknęłyście ? Drzwi na dole były otwarte.
- I co nikt nas nie ukradł. - powiedziałam 
- Pegi zamierzałaś to sama nieść ? - zapytał Jay z przerażeniem w oczach 
- Wyluzuj tatuśku. - powiedziałam do niego po chwili dodając - chciałam ją odwieźć, ale jak widać nie muszę, bo mnie wyręczyłeś w tym 
- Przejeżdżałem obok i pomyślałem, że wpadnę. 
- Jay a skąd gdzie jechałeś ?
- Ze sklepu do naszego domu. 
Roześmiałyśmy się. 
- Wiesz mi się wydaje, że koło mojego domu jedzie się o wiele dłużej. 
- No dobra, dobra przyjechałem specjalnie po Pegi, żeby się nie przemęczyła. 
- Widzisz i tak jest codziennie. - przewróciła oczami Pegi 
- Tylko pozazdrościć takiego męża martwi się o ciebie.
- Mówisz to z sarkazmem ? - zapytał Jay 
- Nie mówię to z samego serca. To prawda. Tylko wiesz Jay czasami nie przesadzaj. 
- Będę się kontrolował. - powiedział śmiejąc się
Wieczorem przyjechał po mnie Will tak jak ustaliliśmy. 
- Gotowa ? - zapytał stojąc w progu drzwi 
- Tak jeszcze chwila tylko pójdę na górę po kurtkę w razie gdyby się zrobiło zimno. 




**********************************************************************************
Niestety mój młodszy brat nie za mi dokończyć rozdziału, ale postanowiłam dodać to co napisałam. Następna część pojawi się jutro lub pojutrze. Mam nadzieję, że spodoba wam się ten zaledwie skrawek. Czekam na wasze opinie. Mogę wam zdradzić, że druga część będzie dość ciekawa w moich myślach jest ciekawie. Domyślacie się dlaczego ? 
Do następnej części :* :* :*

poniedziałek, 21 lipca 2014

27.Bankiet...

Następnego dnia zadzwoniłam do dziewczyn i chłopaków z The Wanted i zaprosiłam ich na pokaz. Steve powiedział, że nie wie czy wyrobi się w pracy, ale postara się być. Po chwili usłyszałam dźwięk dzwonka telefonu. Był to Nathan.
- Cześć kochanie co u was ?
- Dobrze, że zacząłeś się teraz tym interesować. Tydzień się nie odzywałeś i nagle wyskakujesz z cześć kochanie.
- Mam dużo pracy.
- Rozumiem, ale wyjaśniłeś mi wgl coś o tej pracy. Od tygodnia dowiaduje się wiadomości o tobie z gazet.
- Wiem nie miałem na to czasu.
- Kiedy wracasz ?
- Nie wiem.
- No tak przecież ty nigdy nic nie wiesz.
- Dlaczego się denerwujesz ?
- Jestem zła, bo cię przy mnie nie ma. Siva, Max, Tom i Jay wrócili,a  ty zostałeś nie dając mi żadnego znaku a do tego nie wiesz kiedy wracasz. Pamiętaj nie jesteś już dzieckiem masz własną rodzinę, a jak tak dalej będzie ona się rozpadnie.
- Co masz na myśli?
- Wszystko zaczyna się psuć. Nathan nie zauważyłeś tego, że inaczej ze sobą rozmawiamy, nie potrzebujemy takiej bliskości jak kiedyś.
- Mam rzucić wszystko i wrócić ?
- Moja odpowiedź jest bez znaczenia i tak wiem, że tam zostaniesz.
- Nie mam powodu, żeby teraz wracać.
Po usłyszeniu tego miałam ochotę rzucić telefonem w ścianę. Nie rozumiałam tego dlaczego powiedział to w taki sposób.
- Skoro nie masz powodu tu wracać to tam zostań. Nathan czas dorosnąć, a nie wiecznie być chłopcem który nie jest niczemu winny. - powiedziałam po czym się rozłączyłam
Cały pokaz przebiegł idealnie mimo tego, że mój humor nie był najlepszy uśmiechałam się i byłam wesoła. Miałam chwilę, żeby porozmawiać z dziewczynami i resztą zespołu.
- Było cudownie. - powiedziała Pegi przytulając się do mnie
- Dziękuję. Mam tylko chwilę, bo za chwilę idziemy na bankiet
- Jak to idziemy ?
- Ja i Will.
- Oszalałaś, a co na to Nathan. - powiedziała Eliza
- Musze mieć partnera. Rozmawiałam dziś z Nathanem jest bardzo zajęty i nie ma dla mnie czasu.
- Wiem, że nie chcesz rozmawiać teraz o Robercie, ale dowiedziałaś się może czegoś nowego ? - zapytała Cher
- To wszystko plan matki Roberta. Wyszła niedawno ze szpitala i uknuła to. Wczoraj Will mi wszystko opowiedział.
- Nie mogę w to uwierzyć. Czego ona od ciebie chce. - wtrącił Tom
- Chce dla mnie wszystkiego najgorszego to norma. - powiedziałam i chwilę później zobaczyłam Willa zbliżającego się w moją stronę
Dziewczyny odwróciły się, żeby zobaczyć na co się patrzę.
- Ale ciacho. - szepnęła Pegi
- Ej ej ej. - powiedział Jay po chwili dodając - nie przesadzaj
Zaśmiałyśmy się słysząc to.
Will wyglądał zjawiskowo i mimo tego, że widziałam go za każdym razem w garniturze tym razem wyglądał inaczej.
- Dobra my już idziemy nie będziemy ci przeszkadzać. - powiedziały razem Eliza i Cher
Uściskałam wszystkich i po chwili odeszli.
- Wyglądasz idealnie. - powiedziałam po chwili dodając - muszę zmienić sukienkę za chwilę wracam
Dziesięć minut później wyszłam do czekającego na mnie Willa.
- Jest... - nie wiedział co ma powiedzieć - jest...
- Idealnie ? - zapytałam śmiejąc się
Pokiwał potakująco głową uśmiechając się.
- Pani Lena Sykes ? - zapytał mnie jakiś mężczyzna
- Tak to ja.
- Kwiaty dla pani. - powiedział wręczając mi bukiet róż
- Od kogo ? - zapytałam
- Tu jest liścik. - powiedział podając mi małą kopertę na której pisało Nathan Sykes
- Proszę je zwrócić właścicielowi. Nie chcę ich. - powiedziałam
- Jest pani pewna ?
- Tak. - powiedziałam i odeszłam
- Lena, ale to kwiaty od Nathana. - powiedział zdziwiony Will
- Niech da je swojej Arianie.
- Lena nie przesadzaj. - dodał
- Nie przesadzam. Dzisiaj z nim rozmawiałam. Myśli, że załatwi wszystko kwiatami. Myli się, ale teraz nie myślmy o tym idźmy dobrze się bawić. - powiedziałam z uśmiechem.
Postanowiłam się dobrze bawić i nie przejmować się wszystkimi moimi zmartwieniami. Kilkanaście minut później nie miałam czasu na smutek byłam zajęta dobrą zabawą, a poza tym Will co chwilę mnie rozśmieszał. Jakiś czas później wszystkie pary poszły na parkiet, żeby tańczyć. Oboje jednak zostaliśmy.W pewnym sensie bałam się tańczyć z Willem chodziło o to że myślałam że co chwilę będę mu nadeptywała na palce lub coś w tym stylu. Jednak Will się odważył i zapytał
- To może chciałabyś zatańczyć ?
Pokiwałam potakująco głową. Pomimo moich zmartwień świetnie odnaleźliśmy rytm piosenek. Jednak zawsze nadchodzi czas na wolną piosenkę. Pomyślałam, że Will być może nie ma ochoty na wolny taniec, więc zaczęłam iść w stronę stolika.
- Gdzie idziess ?
- Myślałam, że nie masz ochoty już tańczyć.
- Gdybym nie miał powiedziałbm ci. Podoba mi się ta piosenka.
Akurat leciała piosenka ,Need you now'  przez kilka pierwszych sekund w moich myślach pojawił się Nathan. Jednak właśnie w tym momencie Will obrócił mnie i przez chwilę trzymał mnie z tyłu. Dzięki temu poczułam się bezpiecznie, a gdy mnie przytulił przez resztę wieczoru chciałam, żeby zrobił to znowu. Cieszyłam się, że przez resztę wieczoru nie było wolnej piosenki, bo czułam się nke fair wobec Nathana, bo cały wieczór z Willem mi się podobał. Jednak na koniec bankietu zapowiedziano ostatnią piosenkę ,Final days' .
- Chcesz już wrcać ?
Mimo tego, że w rozum mówił mi żebyśmy wracali to i tak
- Nie. Zostańmy do końca. - powiedziałam
Bankiet się zakończył dopiero pi wyjściu poczułam jak dobrze się bawiłam, bo strasznie bolały mnie nogi.
- Zamawiamy taxi czy idziemy na spacer ?
- Możemy iść - powiedziałam mimo, że moje nogi zaczynały odmawiać mi posłuszeństwa
- Czasami chciałabym zmienić swoje życie. - zaczęłam rozmowę
- Wydawało mi się, że je kochasz.
- Na swój sposób. Ostatnio wszystko zaczyna się psuć.
- Chodzi o Nathana ?
- To nie tylko jego wina. Nathan zachowuje się dziecinnie. Jeszcze niedawno myślałam, że jest bardziej dojrzalszy.
- To chwilowe zapewne za jakiś czas to się zmieni. Spójrz na mnie i na moje życie. Mój dzień polega na pracy i powrocie do domu. Rodzina jest za granicą. Nie spotykam się z nikim jedynie ty jesteś moją przyjaciółką.
- Zmień to zanim będzie za późno. 
- Chciałbym, ale nie mogę jakoś znaleźć miłości tej na zawsze. 
-  Przecież to proste poznajesz kogoś i od razu wiesz, że to ten ktoś. Chcesz z nim spędzać czas, nawet jak bywają złe dni umiecie sobie to wybaczyć i wiecie że to wszystko co się wydarzyło w złości. 
- A ty i Nath ?
- Co my ? 
- Mieliśmy dużo przeciwności, ale jesteśmy razem. Tylko, że teraz coś się zmieniło. Być może to jest tylko chwilowe. 
- Wydajecie się dla mnie z Nathanem tacy idealni. Oczywiście teraz trochę mniej, ale przedtem tak było. 
- Nie dość tego inni już to zauważają. Tylko dla Nathana nic się nie zmienia. 
- Nie martw się tym zapewne to chwilowe. W związkach zdarzają się kryzysy przecież. 
Nie zauważyliśmy jak znaleźliśmy się pod moim mieszkaniem. 
- No więc do... - powiedział po chwili dodając - do kiedyś tam, a może chciałabyś jutro po pracy pojechać na piknik lub coś w tym stylu
-  Czemu nie. Z miłą chęcią. 
- Przyjadę po ciebie jutro o 18 może być ?
Pokiwałam potakująco głową. Will dał mi całusa w policzek i się pożegnaliśmy. Poczekał, aż weszłam do domu. Przed szybę drzwi wyjściowych odprowadziłam go wzrokiem do zakrętu. Sprawdziłam telefon Nathan nie dzwonił ani razu od ostatniego razu. Byłam zmęczona. Było dość późno, więc jak najszybciej chciałam położyć się spać, bo kolejnego dnia czekała mnie sesja. 
Następnego dnia zadzwoniłam do mamy zapytać o dzieciaki. 
- Cześć córeczko. 
- Cześć mamo. I jak tam James i Liz ? 
- James trochę marudził, ale to przez to, bo jest jeszcze mały. Ale dzisiaj jest wszystko w porządku idziemy dzisiaj do wesołego miasteczka. 
- Dzieci je wielbią, więc będziecie mieli trochę spokoju. 
- Przynajmniej się nie nudzimy. A Nath dzwonił ?
- Tak, ale nie mam ochoty o tym rozmawiać. 
- Lena pamiętaj, że jesteście rodziną i nie możecie myśleć tylko o sobie. Dzieci wiedzą, że jest coś nie tak. 
- Mamo ja to wiem tylko, że Nath chyba nie.
- Na pewno jak wróci wszystko ci wyjaśni. 
- Tak już wyjaśnił nie musi wracać, bo nie ma takiej potrzeby. 
- Nie unoś się. 
- Nie unoszę tylko mówię jak on to powiedział. 
- Czytałam w internecie o bankiecie po pokazie. 
- Nie zaczynaj swoich wymówek o Willu. Przynajmniej był przy mnie i miło spędziłam wieczór. 
- Lepiej uważaj. 
- Na co niby mam uważać ? Nic złego nie robię. 
- Lena przez to mogą się pogorszyć twoje relacje z Nathanem. 
- Will to tylko przyjaciel, a poza tym nic złego nie robimy. Nathan jest z Ariną możesz mu prawić wymówki nie mi. 
- Dobrze już nie będę mówiła nic na temat Willa. Mam nadzieję, dorosłaś już i wiesz co masz robić. 
- Ciesze się, że to zrozumiałaś. Dobra opowiadaj co tam jeszcze u was ?
- Mamy zaplanowany cały tydzień z dziećmi, więc będą miały co robić.Wybieramy się na basen, na plażę, na piknik, do parku. Pełno tego jest. Jeśli będziesz chciała i dzieci będą chciały to mogą zostać na dłużej albo przyjedzcie do nas z Nathanem jak wróci. 
- Zobaczymy jak to się dalej potoczy. Ciesze się, że wszystko u was w porządku. Jutro pogadamy na Skype to będziemy mogli się zobaczyć. Do jutra. Ucałuj dzieciaki. 
- Dobrze do zobaczenia córeczko. 
Odłożyłam telefon na stolik i poszłam do kuchni by zrobić coś do jedzenia. 





**********************************************************************************
I oto kolejny rozdział. W sobotę wyjeżdżam do Zakopanego. Może ktoś w tym samym kierunku jedzie ? 
Na tydzień więc rozdział nowy pojawi się w sierpniu chyba, że będę przepełniona weną i dużą ilością wolnego czasu w Zakopanym. Weną to może i tak, ale wolnym czasem zapewne nie. Wytrzymacie do sierpnia wracam drugiego więc gdzieś tak szóstego powinien się pojawić. Zaglądajcie. Czekam na Wasze opinie. Nie pisałam jesczez o tym, ale zamierzam pisać kolejnego bloga innego. Być może niektórzy z Was już zaglądali  http://i-am-underwater.blogspot.com/ nie ma tam jeszcze żadnego wpisu pojawi się niedługo. Mam napisane już kilka rozdziałów w zeszycie wystarczy przepisać. Dodawajcie się do obserwatorów. Mam nadzieję, że wam się spodoba nowy blog. Wracając do tego opowiadania jesczez do końca trochę zostało mi pomysłów. Czekam na Wasze komentarze. 
Udanych wakacji !!!
Całusy :* :* :*
No i oczywiście pytania 
Z kim powinna być Lena ? Dalej z Nathanem czy jednak z kim innym ?
Co sądzicie o Willu ?
Jeszcze sporo namieszam :)

wtorek, 1 lipca 2014

26.Cała prawda o Robercie...

Nathan nie wrócił. Wysłał mi tylko głupiego sms'a że wraca później niż reszta zespołu, bo nagrywa duet. Porażająca ilość słów i wyjaśnień. Byłam jeszcze bardziej zła na niego. Mógł zadzwonić,a  nie wysłał sms'a. Do tego dziękowałam rodzicom za to że zabrali ze sobą Liz i Jamesa, bo inaczej nie miałabym ich z kim zostawić. Tydzień zapowiadał się ciężko jednak Nathana to nic nie obchodziło. Nawet nie zapytał czy dam sobie radę.
Pierwsza sesja okazała się totalnym niewypałem.
- Lena skup się. - powtarzał co chwilę fotograf
Rozpraszało mnie wszystko dookoła.
- Zróbmy przerwę. - powiedział
- Przepraszam. Jakoś dzisiaj nie dam rady się skupić. - powiedziałam i wyszłam do łazienki
Miałam ochotę przetrzeć zimną wodą twarz. Jednak całe plany pokrzyżował mi make-up, którego nie chciałam zmyć, bo wszystko trzeba byłoby zrobić od nowa.  Zerknęłam na telefon. Zero wiadomości od Nathana. Postanowiłam wrócić i spróbować jeszcze. Tym razem wszystko wyglądało inaczej i z każdym zdjęciem było coraz lepiej. Przyszła kolej na drugą sesję na świeżym powietrzu.
- Świetnie mamy to. - powiedział fotograf
Odetchnęłam z ulgą, że to już koniec i wszystko sprawnie poszło. Efekty były zadowalające. Spodobały się Kristin, a to było najważniejsze.
- Więc spotykamy się jutro o 17:00 na pokazie. - powiedziała Kristin
Pokiwałam potakująco głową.
- Lena zaczekaj chwilę. - powiedziała po chwili dodając - Nie mogłaś się skupić przez tą sprawę z Nathanem.
- Czyli czytałaś o tym..
- Tak. To prawda ? Dlaczego nie wrócił dzisiaj ?
- Skąd wiesz że nie wrócił ?
- Ukazał się nowy artykuł. Tylko że tym razem napisali też o tobie.
- O mnie ? Nie rozumiem.
- Spotkałaś się wczoraj ze Stevem ?
- Tak, ale co to ma do tego.
- Ukazały się nowe zdjęcia Nathana i Ariany. Tym razem artykuł  jest dłuższy i są w nim wczorajsze zdjęcia z tobą i Stevem w parku.
- Rozumiem Nathan i ja, ale po co wciągają w to Steva. Porozmawiam z nim później. Czuję, że te piekło dziennikarskie nigdy się nie skończy.
- Rozmawiałaś z Nathanem. Najlepiej byłoby żeby wrócił wtedy wszystko by ucichło.
- Nagrywa i zostaje dłużej. Wysłał mi kilka słów w smsie. Nie wiem wydaje mu się że to wystarczy ?!
- On na pewno też nie ma łatwo. Zrozum go też. - powiedziała Kristin
- Czasami mi się wydaje, że ja muszę wszystko rozumieć, a mnie nikt nawet się nie stara. Gdyby rodzice nie zabrali dzieciaków musiałabym zabrać je ze sobą.
- Dobrze. Idź odpocznij jutro będzie ciężki dzień.
Pożegnałam się z Kristin i wyszłam na zewnątrz. Poszłam szybciej do samochodu, żeby za chwilę nie złapali mnie dziennikarze szukający sensacji.
Wróciłam do mieszkania. Próbowałam zadzwonić do Nathana jednak nie odbierał. Mogłam się tego spodziewać. Rozmowa z chłopakami nic by nie dała, bo kryliby Nathana albo faktycznie sami nic nie wiedzą. Przez wszystkie kolejne dni muszę tylko czekać.
Kilka minut po wejściu do domu usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko podbiegłam znowu mając nadzieję, że wrócił Nathan. Jednak mimo tego, że nie był to Nath i tak byłam zaskoczona.
- Will? Co ty tu robisz ? - powiedziałam zaskoczona
- Musimy porozmawiać. - powiedział lekko zdenerwowany
Bałam się, że coś się stało złego.
- Jak mogłem się tego nie spodziewać... - zaczął wściekły
- Ale czego ? Mów o co chodzi..
- Pojechałem do Londynu na kilka dni, żeby zobaczyć co u Gabby i rodziców. Długo się nie widzieliśmy i zebrałem się. Więc spakowałem walizkę i pojechałem. Mama wróciła ze szpitala jakieś dwa miesiące temu. Wtedy kiedy zaczęły się twoje domysły, że Robert żyje.
Nie zadawałam pytań. Czekałam na to aż w końcu dowiem się całej prawdy.
- To wszystko sprawka mojej mamy. Zaplanowała wszystko od A do Z. Piosenka w radiu, oferty pracy na laptopie. Zapłaciła jednej osobie żeby to wszystko wykonywał. Kiedy dowiedziała się od Gabby, że to skutkuje robiła to dalej z jeszcze większą satysfakcją.
- Ale skąd ona wiedziała o tej piosence i całej reszcie?
- Wszystko jest tutaj. - powiedział pokazując mi jakiś zeszyt
- Co to ?
- Kiedyś dostałaś pamiętnik Roberta.
- Tak, ale było tam tylko kilka wpisów.
- Właśnie tutaj jest reszta. - powiedział Will po chwili dodając - Dlatego postanowiłem dać ci go. Powinnaś go mieć.
- Czyli to wszystko to było zaplanowane. Jak mogłam dać się tak oszukać. Wszyscy widzieli dookoła to czego ja nie widziałam.
- Nie możesz siebie obwiniać. Nikt nie domyślił się, że to może być intryga. 
- Tak, ale twoja mama wiele razy próbowała zniszczyć mi życie. 
- Nie mogłaś wiedzieć o tym, że wróciła ze szpitala. 
W tym momencie do mnie doszło, że ten mały płomyk nadziei w moim sercu właśnie zgasł. Wszyscy mogli zacząć triumfować. Chciałam, żeby ktoś mocno mnie przytulił żeby Nathan wrócił. W tej samej chwili Will podszedł i mnie przytulił. 
- Skąd wiedziałeś ? - zapytałam przerywając tym samym wielką gulę w moim gardle 
- Że tego teraz potrzebujesz ? - zapytał po chwili dodając - ja też miałem nadzieję do tej chwili 
W tej chwili zrozumiałam, że Will czuł dokładnie to samo co ja wiedział o tym i miał taką samą nadzieję jak ja. 
- Powinienem już pójść.
- Nie. Zostań. - powiedziałam po chwili dodając - jestem tu sama, a teraz najmniej tego chcę. 
- Czytałeś jego wpisy ? - zapytałam siadając obok Willa
Pokiwał przecząco głową. 
- Nie mam na to sił, bo gdy zaczynam od razu przypominam sobie to jak bardzo mało czasu ze sobą spędziliśmy i jak mało znam swojego brata. - powiedział po chwili dodając - gdzie jest Nathan ?
- Nie udawaj, że nie wiesz. Wszystkie portale i gazety o tym piszą. 
- Faktycznie wczoraj czytałem coś, ale przez pracę nie miałem czasu. Nagrywa coś ? Kiedy wraca ?
- Nawet ja tego nie wiem. Dostałam od niego kilka smsów, że nie wraca z chłopakami. 
- To nie w stylu Nathana. 
- Uderza mu chyba woda sodowa do głowy. Do tego jest tam z Arianą. Chyba zapomniał o tym, że ma rodzinę. 
- Niedługo wróci i na pewno wszystko się wyjaśni. 
- Opowiadaj lepiej co u ciebie ? 
- Praca, praca i praca. Brak życia towarzyskiego. 
- Jutro jest pokaz wiem, że to mało interesujące dla mężczyzny, ale ucieszę się jeśli przyjdziesz. 
- Z wielka chęcią.
- Wiesz znam dużo modelek i po pokazie mogę cię z nimi zapoznać. 
- Nie jestem zainteresowany modelkami. 
- Słucham ? Mam się czuć urażona ? 
- No oczywiście poza tobą. Ty jesteś wyjątkowa. 
W tym samym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. 
- To ja już pójdę. Nie będę zawracał ci głowy. Być może Nathan wrócił. 
- Poczekaj. Nie zawracasz mi głowy tylko umilasz mi czas. 
Otworzyłam drzwi. 
- Lena zapomniałam cię dzisiaj poinformować o tym, że po jutrzejszym pokazie odbędzie się bankiet. Każda modelka musi być z osobą towarzyszącą. Obecność obowiązkowa.
- Ale Nathan jeszcze nie wrócił z kim mam iść ?! - powiedziałam 
- Jest ktoś u ciebie ? - zapytała Kristin kiedy usłyszała kroki 
- Tak jest Will. 
- No i wszystko jest jasne. Idealny partner dla ciebie. Masz już z kim iść przydałaby się jeszcze sukienka. Na twoje konto wpłynęły specjalne pieniądze na tą okazję, więc idź na zakupy i znajdź tą idealną. - powiedziała po chwili dodając - Will
Will podszedł do drzwi. 
- Wołała mnie pani ? 
- Jestem Kristin. Zabierz Lenę na zakupy musi kupić sukienkę na jutrzejszy bankiet. Jesteś idealnym partnerem dla Leny. Muszę już uciekać. Widzimy się jutro. 
- Bankiet ? Zakupy ? 
- Opowiem ci w aucie. - powiedziałam zakładając bluzę 
Kiedy wyjaśniłam wszystko Willowi oczekiwałam na odpowiedź nie. Jednak ku mojemu zaskoczeniu zgodził się. Byłam mu za to wdzięczna. Po długich zakupach. Wybraliśmy tą idelną. Byłam tak zajęty wygłupami i śmianiem się, że zapomniałam o całym smutku i zdenerwowaniu. 
- Jesteś pewien, że nie chcesz nic sobie kupić na jutro. Zostały mi jeszcze pieniądze. 
- Przestań. Mam w domu idealny strój. Jestem pewien, że dresy będą idealne. 
- Nie żartuj sobie. 
- A ty się nie przejmuj. 
- Chodzę codziennie w garniturze do pracy wiem jak należy się ubrać na taką okazję i mam dużo garniturów, które mogę założyć na bankiet. 
W drodze powrotnej zajechaliśmy do cukierni na kawę i coś słodkiego. Wróciłam do mieszkania około 22:00. Zero wiadomości od Nathana.





*********************************************************************************
A jednak Robert nie zmartwychwstał. Ale czeka Was jeszcze wiele niespodzianek. Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba. Czekam na Wasze opnie. Jak tam wakacje mijają ? Wyjeżdżacie gdzieś ?
Całusy :* :* :*

czwartek, 15 maja 2014

25.Szczerość...

Po prawie nieprzespanej nocy poszłam do dzieci zobaczyć czy już wstały. James wiercił się w łóżeczku wzięłam go na ręce po czym postawiłam go na ziemi, a on popędził od razu do swoich zabawek. Po chwili przyszła do nas Liz. Rodzice dzisiaj wyjeżdżają za chwilę na pewno się obudzą i pojadą na lotnisko.
- Lena wpadliśmy na pewien pomysł. - powiedział wchodząc do pokoju tata po chwili dodając - spakuj Liz i Jamesa zabierzemy dzieci ze sobą do Włoch na kilka dni
- To raczej zły pomysł. Nie chcę robić wam kłopotów.
- Ale to żaden kłopot rozmawialiśmy wczoraj z mamą i pomyśleliśmy że mielibyście z Nathanem trochę czasu dla siebie przecież wraca już jutro.
- Nie jestem pewna.
- Posłuchaj mnie to dobry pomysł.
- Może i masz rację.
- Do wylotu jest jeszcze więcej niż dwie godziny, dzwoniłem i są jeszcze wolne miejsca. Spakuj potrzebne rzeczy dla Liz i Jamesa my poczekamy na dole.
Liz i James pomogli mi. Oczywiście James bardziej przeszkadzał, bo znalazł sobie świetną zabawę wyrzucanie z walizek tego co do nich wkładamy. Szczególnie dla Liz spodobał się bardzo pomysł wyjazdu. Jeszcze nigdy nie była we Włoszech. Po pół godziny wszystko było spakowane. Odwiozłam rodziców i dzieci na lotnisko i się z nimi pożegnałam.
- W razie czego dzwońcie to przyjadę po Liz i Jamesa. - powiedziałam do mamy
- Spokojnie. Odwieziemy ich jak będą chcieli wracać.
- Włochy nie są kilka kilometrów stąd. James może marudzić jest jeszcze mały. - powiedziałam przejęta
- Nie pierwszy raz się z nami zostają. To będzie dla nich fajna przygoda. Wracaj do domu i niczym się nie martw.
- Może i masz rację.
Ucałowałam jeszcze raz Liz i Jamesa i wróciłam do domu. W drodze powrotnej zajechałam do pobliskiego marketu po zakupy. Zazwyczaj omijam stoisko z gazetami, bo przynosi nam je listonosz. Jednak tym razem nie mogłam przejść obok niego obojętnie. Na każdej okładce gazety znajdował się Nathan i Ariana. Jednak nie było to zdjęcie, które widziałam wczorajszego dnia tylko całkiem inne.

"Nie zakończyło się na jednym spotkaniu..."

"Młody Sykes szaleje. Nowe źródła donoszą, że nie wróci jutro do Polski tylko zostanie w Ameryce przez kolejny tydzień. Powodem jest piękna Ariana no i oczywiście piosenka, którą mają oboje nagrać. Jednak ta znajomość nie wygląda jedynie na sprawy służbowe. Nathan mimo tak krótkiego czasu spotkał się już kilka razy z Arianą sam na sam bez menadżerów. Wiele osób sądzi, że Nathan poddał się urokowi Ariany, ale inni sądzą że nie potrafiłby porzucić swojej ukochanej Leny. Jednak zdjęcia mówią same za siebie. Oboje nie chcą udzielać odpowiedzi na pytania dotyczące siebie nawzajem. Wszystko wyjaśni się w najbliższym czasie...."
Myślałam że wyjdę z siebie gdy przeczytałam artykuł. Nathan dalej nie odbierał. Postanowiłam czekać na to aż się odezwie. Widział już na pewno te wszystkie plotki więc dlaczego nie zadzwonił ?! Postanowiłam jak najszybciej wrócić do domu, bo wydawało mi się że każdy się na mnie patrzy i coś szepcze do drugiej osoby.
Najbardziej martwiłam się tym że to nie plotka tylko prawda. Siv powiedział że Nath ma z nią nagrywać duet. Jednak nic nie mówił o tym że zostanie jeszcze tydzień.Ufam Nathanowi, wiem że nie chce mnie zranić. Być może to wszystko to jedna wielka pomyłka i ktoś dla sensacji dopisał sobie kilka rzeczy, które zwiększyłyby sprzedaż tabloidów. Dzień mijał, a wiadomości od Nathana zero do tego jeszcze chłopcy przestali odbierać telefony. Usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Pierwszą myślą było to że Nathan wrócił. Jednak gdy otworzyłam drzwi stał w nich Steve.
- Widziałem te wszystkie gazety i artykułu, więc pomyślałem że przyjdę do ciebie. - powiedział wyciągając wino
Przytuliłam się do niego. Potrzebowałam tego. Cieszyłam się że przyszedł. Wiedział kiedy go najbardziej potrzebowałam. Wzięłam z kuchni kieliszki i poszłam do salonu gdzie siedział Steve. Miał na sobie garnitur, więc przyszedł od razu po pracy.
- A co z Tobym ?
- Jest z nianią. Zadzwoniłem do niego i powiedziałem że wrócę później. Więc opowiadaj co powiedział ci Nathan.
- Nic mi nie powiedział. Od wczoraj próbuję się do niego dodzwonić i nic.
- No a reszta zespołu?
- Wczoraj dzwoniłam. Siv mi powiedział, że to sprawy służbowe, bo mają pisać piosenkę do filmu, ale gdy dzisiaj znowu zadzwoniłam to żaden z nich nie odebrał.
- Ale nie sądzisz że to co piszą to prawda.
- Nie wiem co mam myśleć o tym. Gazety napisały o duecie, więc piszą w pewnym stopniu prawdę.
- Ale nie wierze w to że Nath jak to napisali "poddał się jej urokowi".
- Ja już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Nie dość że już coś się między nami zmieniło to teraz coś takiego.
- Co się między wami zmieniło ?
- Nie wiem ale to już nie jest to samo co kiedyś.
- Wydaje ci się.
- Nie. - powiedziałam kiwając przecząco głową po chwili dodając - Nathan się zmienił, może ty tego nie widzisz, ale ja to czuje. Kiedyś nie potrafił wytrzymać nawet jak nie miał czasu żeby zadzwonić do nas. Rozumiem to że jest w trasie, ale to nie zmienia faktu że powinien się odezwać.
- Lena zrozum to Nathan cię kocha, poza tym jesteś zbyt piękna by cię krzywdzić.
- Co z tego jak i tak tyle osób mnie zraniło.
- W tym ja. - powiedział Steve
- Zapomniałam już o tym.
- Ale ja nie i nie zapomnę tego jaki byłem wtedy głupi.
- Nie myślmy teraz o tym. Wiesz chciałabym się przejść na spacer. Odetchnąć świeżym powietrzem. Pójdę tylko po bluzę, bo na pewno zrobiło się już chłodno.
- Ok. Poczekam na ciebie.
Szliśmy tą samą droga co zawsze przez park.
- A jak tam Klara? Wróciliście do siebie ?
- Nie już się nie spotykamy po tamtym incydencie z Tobym.
- Nie mogę uwierzyć, że taki fajny facet jak ty nie może sobie znaleźć szczęścia w miłości.
- Tak bywa. Kto musi obrywać od losu. - zaśmiał się Steve
- Ale wiesz jestem pewna że gdzieś tam czeka na ciebie ta jedyna.
- Ej no ja mam nadzieję. - powiedział śmiejąc się
Chwilę później zauważyłam mężczyznę bardzo podobnego do...
- Robert, Robert to ty.. - krzyknęłam biegnąc za nim
Ponownie się odwrócił i spojrzał na mnie jak na wariatkę.
- Przepraszam pomyliłam się. Bardzo przepraszam. - powiedziałam
- Co ci się stało ?
- Nie wiem po prostu impuls. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. - powiedziałam przecierając twarz rękoma
- Masz problem.
- Teraz to sama zauważyłam.
- Może usiądziemy ? - zapytał
Pokiwałam potakująco głową.
- Naprawdę tak za nim tęsknisz ?
- Tęsknię za nim. Zrozumiałabym to, ale jeszcze ta piosenka w radiu, ta sukienka po pokazie.
- Ale wiesz, że to niemożliwe.
- Ale..
- Lena jakie ale Robert nie żyje musisz to zrozumieć. Mówisz że coś pomiędzy tobą, a Nathanem się zmieniło może właśnie przez to. Piosenka w radiu być może nie była dedykowana dla ciebie. Pomyśl na świecie jest pełno Robertów i Len, które też mogą mieć swoją piosenkę taką jak wy mieliście. To tak samo jakbym ja słyszał dedykację od mojej zmarłej żony z naszą piosenką, ale to wcale nie musimy być my. Ale musimy trzeźwo myśleć. Ranisz tym Nathana. Pamiętaj te dobre chwile, które spędziłaś z Robertem niech pozostanie w twoich wspomnieniach, ale bądź tu i teraz. Jesteś teraz z Nathanem jesteście rodziną, a nie rodziną plus Robert.
- Wiem to, ale to nie takie łatwe.
- Lena widziałaś się przed chwilą. Pobiegłaś za mężczyzną, który nie był nawet podobny do Roberta. To już siedzi w twojej głowie. Nawet teraz myślałaś o Robercie gdy rozmawialiśmy o Nathanie. No, a gdyby Robert żył zostawiłabyś Nathana ?
- Teraz już nic nie wiem.
- Musisz się nad tym zastanawiać ?- zapytał zdziwiony Steve po chwili dodając - Myślałem że znasz odpowiedź.
- Steve jest łatwo mówić komuś kto nie był w takiej sytuacji.
- Może to i racja, ale po co wyszłaś za Nathana skoro czułaś coś do Roberta.
- Wtedy go nienawidziłam.
- A teraz kochasz ? To absurdalne.
- Wszystko jest trudniejsze niż myślę.
- Musisz to zrozumieć że Robert nie żyje i takie zastanawianie się i wspominanie nie prowadzi do niczego dobrego, bo psuje relacje między tobą a Nathanem. Robert nie był dla ciebie pisany. Spójrz przez ile cierpień przeszliście z Nathanem.
- A może właśnie to wszystko pokazywało nam, że nie powinniśmy być razem.
- W takim wypadku już dawno nie bylibyście razem. W związku są wzloty i upadki, ale to tylko przejściowe. Minie burza wróci słońce.
- A co jeśli Nath już znudził się tym i Ariana pokazała mu te słońce.
- Tak nagle przez dwa dni? Zobaczysz Nath jutro wróci i wszystkie plotki się wyjaśnią.
-  Najbardziej dręczą mnie te zdjęcia. Mówią same za siebie.
- Wiesz jacy są dziennikarze zdjęcie zrobione z dobrej perspektywy wygląda idealnie na to żeby zrobić z niego sensację.
- Dziękuję ci.
- Niby za co ? - zdziwił się
- Za to wszystko. Potrzebowałam takiej rozmowy. -powiedziałam przytulając Steva
Nikt nie zastąpi przyjaciół. Im możemy powiedzieć wszystko to co leży nam na sercu. Nie obrzucą nas z błotem, ale uświadomią czym lepiej się kierować. Steve był taki. Uwielbiałam z nim rozmawiać, bo zawsze potrafił pokazać mi moje życie z innej perspektywy. Czułam jego wsparcie i to że mogę na niego zawsze liczyć. 




**********************************************************************************
Nie musieliście chyba długo czekać na nowy rozdział. Mam nadzieję że Wam się podoba i oczywiście czekam na wasze opinie. Następny już jest prawie napisany, więc dodam go niedługo. Wena mi dopisuje...
Całusy :* :* :*
Do następnego...

poniedziałek, 5 maja 2014

24.Ari... ?

Rich
Znalazłam twój e-mail jednak nie wiem czy jest aktualny, ale postanowiłam napisać. Przemyślałam wszystko i nie możemy nic zrobić. Gdyby Nathan nic nie wiedział to byłoby wobec niego nie fair. Wiedząc o tym że się spotykamy bez jego wiedzy o tym czułabym się okropnie. Moja mama ma w pewnym stopniu rację nic nie zmieni przeszłości i to co się wydarzyło już zawsze będzie. Między mną i Nathanem i tak coś się już zmieniło. Zaczęliśmy być w stosunku do siebie bardziej oschli, ale ja zamierzam to zmienić. Chcę to zmienić a wiem że twój powrót by to pogorszył. Wiem że powiedziałam ci to wszystko i to prawda nie zamierzam zaprzeczać, ale jeśli to ma się odbywać kosztem drugiego to po co zmieniać to co do tej pory nam nie przeszkadzało. Wyjechałeś tęskniłeś ja oczywiście też choć nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale oboje wiedzieliśmy że to nie ma szans. Więc może to co się wydarzyło do tej pory zakończyło się teraz. Może musieliśmy się spotkać jeszcze raz, ale ostatni i zakończyć to co według mnie nie ma przyszłości.

I właśnie w tym momencie musiała wejść mama.
- Tata wrócił. James się za tobą stęsknił.
- Za chwilę zejdę.
- Przecież możesz to zrobić później. Idź do Jamesa, bo płacze.
Wyszłam z pokoju myśląc że mama wyszła za mną. Teraz sobie zdaję sprawę jak bardzo musiałam być głupia wychodząc ot tak. To był jedynie pretekst do tego żeby ponownie wtrącić się w nie swoje sprawy. James rzeczywiście płakał. Gdy mnie zobaczył od razu podbiegł i mnie przytulił. W mojej myśli było napisanie że zależy mi na nim i że może się mylę w tym co napisałam wyżej dlatego potrzebny jest czas na to żebym spokojnie porozmawiała z Nathanem gdy wróci z trasy. Jednak moja mama uważała że gdy weźmie wszystko w swoje ręce Rich zniknie i zapewni mi tym spokój. Dlatego gdy byłam na dole usiadła i zaczęła pisać dalej :
Dlatego proszę cię zostaw mnie i moją rodzinę w spokoju. Najlepszym wyjściem byłby twój wyjazd do Londynu. Dzięki temu wszystko byłoby dla nas obojga łatwiejsze. Wszystko to złe co się wydarzyło w moim życiu dalej uważam że wydarzyło się przez ciebie.Rozstanie z Nathanem, wypadem to wszystko twoja wina. Myślałam że to się zmieni, ale po spotkaniu z tobą wszystko wróciło. Nie chcę cię znać. Mam nadzieję że ostatni raz się widzieliśmy.
                                                                                                  Lena

Wysłała e-mail i w pozycjach wysłanych usunęła go żebym nie zauważyła tego co zrobiła. Jednak prawda wyszła na jaw szybciej niż moja mama przypuszczała. Wieczorem kiedy rodzice i dzieciaki spali udało mi się połączyć z Nathanem przez Skype.
- No nareszcie. - powiedział uśmiechnięty
- Więc opowiadaj. Nawet nie wiesz jak bardzo tęsknie. Rodzice przyjechali wiem że to twoja sprawka.
- Może taka w małym stopniu moja. Tak bardzo za tobą tęsknię. To ty opowiadaj tu się dzieje to co zawsze. Cały czas koncert w innym mieście. A no i najciekawsze zgubiliśmy po drodze Jay'a.
- Jakim cudem ? - zapytałam śmiejąc się
- Na stacji benzynowej wyszedłem ja, Max i Tom żeby odetchnąć świeżym powietrzem. Siva spał i razem z nim w kabinie śpi Jay. Staliśmy za autobusem i nie zauważyliśmy jak Jay wyszedł do sklepu. Wróciliśmy do autobusu i pojechaliśmy. Po godzinie zorientowaliśmy się że go nie ma.
Wybuchłam śmiechem.
- Jay zawsze musi coś zrobić, bo jak nie to nie on. Był dzisiaj taki ładny dzień, a teraz tak strasznie zaczęło padać.
- Już nie mogę doczekać się weekendu. Jak wrócę to od razu jedziemy do domku nad jezioro.
- Będziemy mieli dwa dni, bo od poniedziałku zaczynają się pokazy i sesje. - powiedziałam ze smutkiem
- Ważne że oboje będziemy w Polsce. Muszę już niestety lecieć. Dojeżdżamy na miejsce. Kocham Cię. - powiedział przesyłając całusa
- Kocham Cię i tęsknię. - powiedziałam machając
Wyłączyłam laptop i położyłam się na kanapie w salonie po czym włączyłam telewizor. Przypomniało mi się że nie dokończyłam e-maila do Richa. Jednak byłam zmęczona więc postanowiłam zrobić to jutro. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek było po 22:00. Kto mógł przyjść o tej porze. Może to Steve chce pogadać albo coś mu się stało. Pomyślałam. Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam całego przemoczonego Richa.
- Naprawdę tak myślisz ?
- O co ci chodzi ? - zapytałam
- To co napisałaś w e-mailu to prawda ?
- W jakim e-mailu. Nie wysłałam ci e-maila to znaczy zaczęłam pisać ale go nie dokończyłam.
- Więc jakim cudem gdybyś go nie wysłała znalazłby się na mojej poczcie?
- Nie wie.... - urwałam po chwili dodając - to wszystko moja mama
- Niby dlaczego miałaby pisać skąd znałaby twoje hasło ?
- Nie wylogowałam się. Weszła do pokoju i powiedziała że James płacze. Kazała mi żebym wyszła z pokoju. Jak mogłam się nie domyślić tego że dopisze coś...Wejdź do środka.
- Nie nie chcę wchodzić do środka.
- Dlaczego ?
- Może twoja mama ma racje. To wszystko moja wina co się wydarzyło. 
- Nie ma co szukać winnych. Po części to wina każdego. To że moja mama nawet tak myśli nie oznacza że ja myślę.
- Lena ja nie chcę żyć złudzeniami. Nie chcę każdego dnia mieć nadzieję na to że będziemy razem, że będę kimś dla ciebie ważnym.
- Jesteś dla mnie kimś ważnym zawsze byłeś i będziesz i to się nie zmieni.
- Wiem to, ale chciałbym być dla ciebie ważny w inny sposób.
- Wiem że coś do ciebie czuje. Gdybym była wobec ciebie obojętna nie szukałabym cię wtedy, ale musisz to zrozumieć że jestem z Nathanem i muszę się liczyć z nim z tym jak on się poczuje jeśli zrobię coś nie tak.
- Nie zamierzam zaciągnąć cię do łóżka.
- Rich słuchaj między mną i Nathanem już i tak stoi Robert...
- Robert nie żyje. Czyli twoja mama miała rację. Mam się wynieść z twojego życia?
- Tego nie chcę.
- Byłabyś w stanie zostawić Nathana dla mnie ?
- Rich to nie jest takie łatwe.Nie czuję do ciebie miłości takiej jak do mężczyzny, tylko jak do brata czy do przyjaciela.
- Już wszystko rozumiem. Twoja mama miała rację powinienem wrócić do Londynu.
- Za każdym razem będziesz uciekał. Powinieneś wziąć się za siebie znajdź tą jedyną i załóż z nią rodzinę. Bądź w końcu szczęśliwy.
- Znalazłem właśnie ciebie, ale poznałem za późno.
- Czasami musimy zrozumieć to, że los pisze nam inny scenariusz. Ja chcę żebyś był obok mnie, żebyśmy się przyjaźnili..
- Ale nic więcej. Rozumiem to. Nie powinienem wracać znowu mieszam wszystko.
- Rich czego się spodziewałeś ode mnie ?!
- Zrozumienia.
- To ty musisz zrozumieć że mam założoną rodzinę. Nie jestem wolna i nie mogę się liczyć z samą sobą.
- Dobra. Muszę zrozumieć to że to tylko przyjaźń.
- Cieszę się że zrozumiałeś.
- Ja już będę lecieć. - powiedział i wyszedł 
Wsiadł do samochodu i po chwili odjechał. Poszłam na górę do sypialni. Ale przed pójściem spać weszłam na pocztę żeby sprawdzić czy Nathan czegoś mi nie wysłał.Wylogowałam się i zaciekawił mnie jeden artykuł, więc kliknęłam w link :"Sykes i jego nowa zdobycz"


"Do tej pory wydawać się mogło że Nathan Sykes nie widzi nikogo poza Leną jednak podczas dzisiejszego koncertu na scenie pojawiła się Ariana Grande, która zaśpiewała z nim w duecie. To nic wielkiego jednak po koncercie Nath i Ari spotkali się tylko we dwoje. Zjedli oboje kolacje w jednej z restauracji po czym wrócili oboje do hotelu. Tylko że wrócili do hotelu w którym nocuje Ari, a nie Nathan. Fanki nocujące w tym samym hotelu co Ari oznajmiły że weszli oboje do pokoju piosenkarki. Nowa miłość Sykesa ? Czy raczej przyjaźń? Sykes byłby w stanie zostawić Lenę ? "
Wiedziałam że ludzie piszą zmyślone rzeczy, ale zdjęcia mówiły same za siebie. Byli oboje razem oczywiście połowa artykułu mogła zostać zmyślona. Dla wyjaśnienia sprawy postanowiłam zadzwonić do Nathana. To że nie odbierał nie oznaczało że wpadnę w panikę było dość późno chociaż w Ameryce było wcześnie, więc byłam pewna tego że Nathan jeszcze nie śpi. Mógł zapomnieć telefonu, więc postanowiłam zadzwonić do Sivy. Za drugim razem odebrał. 
- Hej Siv. Mógłbyś dać mi Nathana, bo nie dobiera. 
- Hej Lena. Wiesz Nathan śpi.
- Nathan śpi ?! Myślisz że jestem idiotką i uwierzę że Nath zasnął o tej porze. 
- Widziałaś artykuł ? 
- Tak i chciałabym to wyjaśnić. 
- Nie wierz w te bzdury. 
- Siv zdjęcia mówią same za siebie.
- Tak Ari była na koncercie, ale Nath z grzeczności zaprosił ją na kolację mają nagrać razem duet do jakiegoś filmu i chcieli to obgadać. 
- No tak obgadać w pokoju Ari... 
- Lena to wgl inaczej wygląda. 
- Jak Nathan wróci to powiedz mu że niech przypomni sobie o swojej rodzinie, bo niedawno mówił że jest strasznie zapracowany jednak nie widać żeby nie miał na nic czasu. 
- Dobrze powiem mu żeby zadzwonił. 
Czekała mnie cała noc bez snu. Byłam zła na Nathana. Uspokoiło mnie to że to jakieś sprawy służbowe. Wszystko się wyjaśni jak zadzwoni.




**********************************************************************************
Matury, matury no i mam nareszcie wolne pierwsze klasy i cały tydzień wolnego. Przynajmniej można odsapnąć. Postaram się dodać jeszcze jeden rozdział kiedy mam wolne. Czekam na wasze opinie. Do następnego, a no i dziękuję że czytacie rozdziały, które nie są doskonałe.... 
Całusy :* :* :*