sobota, 30 marca 2013

16.Dostaliśmy lekcję od życia...

Otworzyłam oczy. Zauważyłam karteczkę przyczepioną do róży obok. Wyciągnęłam się i usidłam. Wzięłam do ręki różę i odpięłam karteczkę.
" Nie mogłem cię zbudzić zbyt słodko spałaś.Zadzwonię później. Kocham cię. "
                                                                                        Nath.
Wstałam założyłam szlafrok i zeszłam na dół. Po chwili na dół zeszła zaspana Liz.
- Cześć skarbie. - powiedziałam przytulając dziewczynkę
- Mamo co dziś robimy? - zapytała
- Nie wiem jeszcze. Tata pojechał do Londynu. A może spotkamy się ze Stevem i Tobim ?
- Z kim?
- Poznasz ich zraz zadzwonię do nich. Idź na górę do Jamesa. Zobacz czy wstał.
Liz pobiegła na górę po schodach.
Znalazłam telefon i wykręciłam numer Steva.
Usłyszałam głos w jego słuchawce.
S: Lena?
L:: Hej... - zaczęłam niezręcznie bo nie wiedziałam co powiedzieć
S: Coś się stało? - zapytał nagle
L: Nie nie. Może spotkamy się w parku?
S: Myślałem że nie chcesz mnie znać.
L: Jeśli chcesz to może tak być. Nie no spotkajmy się za godzinę w parku. Wiesz gdzie to?
S: Dobrze. Wiem.
Poszłam na górę. Liz była w pokoju Jamesa. Maluch już nie spał. Przewracał się z boku na bok uśmiechając się od ucha do ucha. Przebrałam go w ogrodniczki i bluzeczkę w paseczki. Dla Liz zaplotłam dwa warkoczyki.
- No teraz leć się ubierać. - powiedziałam
Po chwili wróciła. Przeszła po pokoju jak modelka.
- I jak? - zapytała
- No proszę rośnie mi konkurencja
Przyszykowałam dziewczynce koszulę, krótkie spodenki i czerwone rajstopy.
- Mamo a ty zamierzasz się przebrać? - zapytała Liz
Zauważyłam że nadal jestem w koszuli nocnej. Uśmiechnęłam się do Liz i poszłam się przebrać. Wróciłam do dzieci które rozbawiły się na całego. 
W tym samym czasie:
Max, Siva, Jay i Nathan byli już w Londynie. Właśnie czekali na wywiad, który za kilka chwil miał się odbyć. Weszli do studia, gdy zapowiedziano ich.
- Cześć jestem Lucy - powiedziała prowadząca - siadajcie - wskazała im fotele stojące naprzeciw niej
- Wasi fani czekają na trasę koncertową? Macie już jakieś plany?
- Myśleliśmy nad tym, ale na razie nie może za miesiąc. Wiemy długo trzeba na to czekać, ale mamy w planach spotkanie z fanami - powiedział Max
- Nathan ty i Lena jesteście najmłodsi z całego The Wanted wiele osób mówi że mimo tego jesteście najdojrzalsi. Zgadzasz się z tym?
Nathan spojrzał na chłopaków wszyscy się jednocześnie uśmiechnęli.
- W sumie jest trochę w tym racji. Najdojrzalsi dlatego że dużo przeszliśmy, wiele doświadczeń. My dostaliśmy lekcję od życia w wieku w którym ludzie bawią się. To śmieszne, ale był taki moment w którym wszyscy powiedzieli" nie ta miłość nie przetrwa nie ma najmniejszych szans" prawda jest taka że nawzajem się krzywdziliśmy obje z Leną, ale mimo wszystko i mimo wszystkich którzy w nas wątpili my i tak wiedzieliśmy że to co nas łączy to jest na zawsze. My nie jesteśmy dojrzali jesteśmy młodzi, ale umiemy pogodzić nasze oba światy zabawę i rodzinę. Niedawno w gazecie ukazały się zdjęcia jak wrzuciłem Lenę do fontanny a ona pociągnęła za sobą mnie. Oboje wracaliśmy piechotą do domu cali mokrzy. Lubimy się wygłupiać oboje się przekomarzamy i to nas do siebie ciągnie.
- Tak czytałam ten artykuł. Jay. Pegi i ty byliście w Los Angeles. Podczas pobytu na plaży fanki napadły na ciebie. Co wtedy myślałeś?
- To normalne. Trochę przesadziły,ale po tym wszyscy się śmieliśmy. Co wtedy myślałem? Chyba żebym przeżył, bo bardzo mnie ścisnęły że ledwo oddychałem - powiedział śmiejąc się
- Siv, Tom i Max w ostatnim wywiadzie powiedzieliście że jesteście największymi fanami Leny, po czym Nathan przesłał wam piorunujące spojrzenie. Zbliża się gala rozdania nagród dla modelek. Lenę nominowano do trzech nagród. Tak szczerze według was ile ich zdobędzie?
- Wszystkie nie widzę innej opcji. - zaczął Siv
- Jedną z nich jest internetowe głosowanie. Ostatnio zrobiło się zamieszanie, wiele osób zmieszało ją z błotem nie wiedząc jak jest na prawdę. Uznali ją za złą matkę zaniedbującą dzieci. - dodał Tom
- To wielka bzdura gdy przeczytałem ten artykuł myślałem że wybuchnę. To było kłamstwo, nikt nie powinien czegoś takiego pisać. Znamy ją już dość długo i zdążyliśmy zauważyć jak się odnosi do innych a w szczególności do Liz i Jamesa. -  dokończył Max
- Dobrze. Dziękuję wam za wywiad i życzę dalej sukcesów w karierze.


- Lena. - krzyknął Toby jak mnie zobaczył i przytulił się do mnie
- Hej Toby. To jest moja córeczka Liz, a to mój synek James - przedstawiłam chłopcu dzieci
Liz i Toby od razu się zaprzyjaźnili i zaczęli zabawę na placu zabaw. Oboje ze Stevem usiedliśmy na ławce.
- Ile on ma ? - zapytał kiedy wzięłam Jamesa na ręce
- 10 miesięcy
- Lena.. Dziękuję że zadzwoniłaś, że chciałaś się spotkać.
- Steve ja to sobie przemyślałam i nie chcę stracić takiego przyjaciela jak ty. Nie powiem zawiodłam się na tobie, ale wiem jaka jest matka Roberta
- Ja na prawdę wtedy nie wiedziałem jestem wściekły na siebie że uwierzyłem w coś takiego.
- Nie chcę do tego wracać. Zapomnijmy o tym niech będzie tak jak dwa lata temu.
Uśmiechnął się. James zaczął zabawę z moimi włosami.
- Ej maluchu to boli.
Dałam mu zabawkę z wózka.  Po chwili usłyszałam " I found you" wyciągnęłam telefon wiedziałam kto dzwonił, bo tylko kontakt Nathana miałam ustawiony z piosenką The Wanted.
L: Hej Sykes
N: No proszę Sykesówna już wstała.
L: Już? Jest jest już po południu.
N: Wiem wiem tak tylko mówię. Więc co moje słońce robi?
L: Jestem w parku ze Stevem i dziećmi.
N: Ale nic się nie stało? Bella i reszta..
Przerwałam mu.
L: Nath nie martw się wszystko będzie w porządku. A moje słońce co robi?
N: Chłopcy są w hotelu, a ja wyszedłem na zewnątrz żeby z tobą porozmawiać. Mamy spotkanie z fanami.
L: Mam być zazdrosna o fanki?
N: Lubie jak jesteś zazdrosna. nie żartuje oczywiście że nie. Dobra muszę lecieć Tom już po mnie wyszedł.
L: Kocham cię.
N: Ja ciebie też.  



***********************************************************************************
Pisałam że dodam dziś rozdział i dodaję. :) Mam nadzieję że się podoba. Jutro już Wielkanoc więc 
Życzę Wam zdrowia i radości
Z okazji Wielkiej Nocy
I dyngusa mokrutkiego
By Wam szczęście dopisało
By rodzinne były święta
By wam nic nie brakowało

Dziękuję że jesteście, za te miłe komentarze. Witam nową czytelniczkę Mayen:* mam nadzieję że zostaniesz na dłużej. :) Mam twittera i na pewno będę pisała ci o kolejnych rozdziałach. 
Dedykuję ten rozdział moim wszystkim czytelnikom. :*
Czekam na waszą opinię. 
KOMENTUJCIE!!!
a i coś jeszcze kolejny tak jak zawsze piszę ma być w środę ale może być tak że pojawi się we wtorek. :)





wtorek, 26 marca 2013

15.Powrót...

Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Bella, Lorena i Inga stały w progu drzwi. Trzy osoby, których nie chcę znać.
- Co wy tu robicie? - wydusiłam
- Nie zauważyłaś że macie nowych sąsiadów - powiedziała Bella ze złowieszczym uśmiechem na twarzy
- To wy będziecie tu mieszkać. Po co wróciłyście ? Znowu nas niszczyć - podniosłam głos
- No brawo. Jednak coś rozumiesz. - powiedziała Lorena
Po chwili przyszedł Nathan chcąc zobaczyć co się stało.
- Lena kochanie kt... - nie dokończył gdy zobaczył kto stoi w progu drzwi
- No kochanie kto przyszedł. Osoby o których nie zapomnisz. - powiedziała Inga
Do oczu napłynęły mi łzy jednak nie chciałam tego po sobie poznać.
- Wynoście się stąd. - krzyknął Nath
Wszystkie parsknęły śmiechem.
-Chwila chwila. Jesteś winny łóżkową przygodę Lorenie bo tylko z nią nie spałeś - powiedziała Bella
- Zamknij się - krzyknął jeszcze głośniej niż wcześniej - wynoście się stąd - powiedział trzaskając drzwiami przed nimi
- Do zobaczenia - usłyszałam ich głosy za drzwiami
Nathan mnie przytulił i dał całusa w czoło.
Z każdą z nich wiąże się inna historia.

Bella to była dziewczyna Nathana. On nie chce jej znać, bo zdradziła go kiedy byli parą. Jej chłopak Ben udawał jej brata kiedy chcieli nas skłócić. Jednak na tym się nie skończyło kiedy dowiedziałam się o wszystkim że zerwałam z Nathanem przez ich intrygę. Ben wyznał mi miłość. Jednak nie widziałam go od tamtej pory. I jest pewne że z nimi nie mieszka przez co nie wrócił do siebie z Bellą.

Lorena to była dziewczyna Maxa. Powiedziała "nie" na ich ślubie, ponieważ obje z Maxem nie wiedzieliśmy co do siebie czujemy. Max wyznawał mi miłość, ale ja byłam zagubiona pomiędzy miłością jego a Nathana. Teraz wiem że dobrze wybrałam. Zniknęła z życia Maxa tak po prostu nie odzywała się długo, ale wróciła z zemstą do mnie.

Inga przespała się z Nathanem na jednym z ich wyjazdów. Udała że zaszła w ciążę z Maxem bo byli parą. Gdy wszystko wyszło na jaw okazało się że to dziecko nie jest żadnego z nich, ale ona chciała mieć Nathana dla siebie.

- Po co one wróciły? - zapytałam Nathana
- Nie myśl o tym. Wróciły mogą robić co chcą, ale pamiętasz co ci mówiłem?
- Pamiętam jesteś mój, a ja twoja i tego nic ani nikt nie zniszczy. - powiedziałam czując jego oddech na swojej szyi
- Podjąłem decyzję i jutro nigdzie nie wyjeżdżam zostaję tu przy tobie.
- Nath. To nie takie proste. Nie możesz zawieść The Wanted, waszych fanów.
- Poradzą sobie beze mnie. To tylko nagrania mogę zaśpiewać w naszym studiu nagraniowym.
- Wiem że jesteś uparty jak osioł, ale - nie dał mi skończyć
- Słucham ja jestem uparty jak kto jak osioł, ale zaraz dostaniesz  - powiedział popychając mnie do tyłu
Upadłam na plecy usiadł na mnie.
- Nath zejdź ze mnie. - zaczęłam krzyczeć
Kiwał przecząco głową.
- Ej no bo jesteś ciężki - zaczęłam się z nim droczyć
- Oj no to teraz się doigrasz. - powiedział
- Niby co mi zrobisz. - nie ustępowałam
- Jeszcze nie wiem, ale zaraz coś wymyślę.
- Sykes nie ma pomysłów no proszę coś nowego.
- Ty Sykesówna. O już wiem.
- Olśnienie naszło.
Zszedł ze mnie i poszedł w kierunku korytarza.
Po chwili wrócił do pokoju
- Mamy jakiś marker?
- Po co ci marker? Chyba jest w szafce. - pokazałam palcem w stronę regału

Znów wyszedł. Nie wiedziałam co robił, ale nie robiłam sobie nic  z tego i dalej leżałam na sofie.
- To moja zemsta. - powiedział pokazując mi moje ukochane czerwone szpilki a na nich napis "Sykesówna"
- Nath. To moje ulubione szpilki - krzyknęłam podbiegając do niego.
Nic się z nimi nie dało już zrobić. Wpadł mi do głowy pewien pomysł. Wzięłam marker który leżał na szafce i pobiegłam na górę. Chłopak pobiegł za mną. Wzięłam jedną z czapek Nathan i zamknęłam się w łazience.
- Lena otwórz kupie ci nowe buty. Błagam to moja ulubiona czapka.
- A to były moje ulubione buty.
Otworzyłam drzwi i wychodząc podałam czapkę dla chłopaka. Spojrzał na nią i się uśmiechnął.
- "Sykes jest mój" - przeczytał to co napisałam - w sumie teraz jest ładniejsza
- Dlaczego się nie pakujesz? - zapytałam zauważając że wszystkie ubrania chłopaka leżą w szafie
- Nigdzie nie jadę już ci mówiłem
- Nath - usiadłam bezradnie na łóżku
- Zadzwonię później do chłopaków że nie jadę. Poradzą sobie beze mnie.
- Tom mówił że to tylko trzy dni. Jedź poradzę sobie. W razie czego Steve mi pomoże lub Antonio.
- Lena znasz mnie i jeżeli mówię że nie jadę to nie jadę.
- Chwila Tom, Eliza i Amelka jadą do Wenecji, więc co pojedzie tylko Jay, Max i Tom? A co na to producent ?

- Wszystko da się załatwić.
- Nie to na prawdę nie fair. Jedź poradzę sobie.
Ukucnął przed mną.
- Ale gdyby coś to masz od razu dzwonić i od razu wracam tutaj. Ok?
- Dobrze, ale na pewno nie będzie takiej potrzeby. Nie martw się - powiedziałam i pocałowałam go w usta
Wstałam i dalej całując go polecieliśmy do tyłu na łóżko. Po chwili Nathan zaczął rozpinać zamek z tyłu mojej bluzki. Uśmiechnęłam się do niego i ściągnęłam z niego koszulkę...


**********************************************************************************
Wiecie co dalej.. Nie mam ochoty pisać takich scenek no po prostu dokończcie sobie. Albo i nie. 
Drogi anonimie napisałam ten rozdział i dodaję dziś, bo chciałaś żebym zrobiła to szybciej. :) 
Dedykuje ten rozdział dla ciebie anonimie, bo nie wiem jak masz na imię. :) 
Mam nadzieję że się podoba wam rozdział :) 
Następny w sobotę. :)

sobota, 23 marca 2013

14.Szansa...

Zaniepokojona tym że Rich jednak nie wrócił do ojca z samego rana pojechałam do jego domu by poszukać jakichkolwiek informacji gdzie mógłby być. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Pobiegłam do pokoju który kiedyś był mój, ale teraz to Rich w nim spał. Na biurku leżały jakieś papiery jednak to były tylko rachunki nic innego co dałoby jakieś informacje o nim. Przeszukałam książki leżące na półkach, ale i w nich nie było nic szczególnego. Wiem że nie powinnam tego robić, ale martwię się o niego. Odwróciłam się i spojrzałam na biurko. No jasne. Walnęłam się ręką w czoło. Laptop. Wgl go nie zauważyłam. Włączyłam go i nacisnęłam dwa razy na ikonkę internetu. Kliknęłam, aby otworzyć historię przeglądarki. Ostatnie siedem dni. Nie ma nic szczególnego co mogłoby być ważne. Chwilę. Strona z ofertami mieszkań. Klikam na kolejny link. Oferty pracy. Wszystko zaczyna się sklejać w całość. Nie wyjechał do Londynu tylko za miasto. Jeśli tam pojechał to zaledwie godzina za miastem. Spisałam na kartkę adres i nazwę zakładu mechanicznego. Niestety mam tylko to bo ofert mieszkań było strasznie dużo. Postanowiłam tam pojechać i sprawdzić czy to prawda. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam. Wiedziałam gdzie to jest. Po drodze zadzwoniłam do Nathana że wrócę po południu, bo znalazłam coś co muszę koniecznie sprawdzić. Wiedział że to dla mnie ważne, więc nie miał mi za złe. Miejsce było dość ciężkie do zlokalizowania, więc włączyłam GPS. Zakład mieścił się na obrzeżach miasta. Był trochę zniszczony,a miejsce w którym się znajdował przyprawiało mnie o dreszcze. Wysiadłam z auta i udałam się w stronę wejścia. Usłyszałam głośną muzykę dobiegającą ze środka. Udałam się korytarzem w stronę dobiegającej muzyki, która składała się z cały czas powtarzających się dźwięków. Zaglądałam po kolei do każdego pomieszczenia jednak w żadnym nikogo nie zastałam. W końcu gdy doszłam do końca korytarza usłyszałam w ostatnim pomieszczeniu jakieś głosy. Zajrzałam do środka. Zauważyłam dwóch mężczyzn naprawiających auto. Mieli około 25 lat może trochę starsi. Jeden z nich gdy mnie zauważył ściszył głośną muzykę.
- Kogo moje oczy widzą. - powiedział odkładając narzędzia obok
- Chcesz naprawić auto? - zapytał drugi
- Nie ja szukam kogoś. Pomożecie mi? - zapytałam podchodząc bliżej nich
- Jestem Kuba - powiedział podając mi rękę
- A ja Norbert - powiedział drugi podając rękę
- Lena - odpowiedziałam im
- Akurat twoje imię znamy.
- Znacie? - zapytałam zdziwiona kiedy zauważyłam że Kuba szturchnął Norberta
- No tak w końcu jesteś modelką. - powiedział Kuba - więc w czym możemy ci pomóc ?
- Szukam Richa wydaje mi się że tutaj pracuje. To bardzo ważne. - powiedziałam z nadzieją
- Nie nie ma tu żadnego Richa, wiesz co poszukaj gdzieś indziej musimy wracać do pracy. - powiedział Kuba podchodząc do głośnika i nagłaśniając muzykę
- Dzięki - powiedziałam i udałam się do wyjścia
Odwróciłam się do tyłu cały czas wydawało mi się jakby ktoś mnie obserwował, ale też czułam że coś ukrywali. Byli jacyś dziwni spławili mnie od razu po pytaniu. Wróciłam do auta i odjechałam.

W tym samym czasie w zakładzie:
Rich wszedł do pomieszczenia w którym chłopcy naprawiali auto. Ściszył muzykę.
- Ej a tak wgl to czego ta laska chce od ciebie ? - Norbert
- Nie ważne. Nie interesuj się tym. - odpowiedział Rich
- Ej ona jest z tym Nathanem co nie? To może ty się w niej zakochałeś?! - powiedział Kuba parskając śmiechem
Rich podbiegł do niego złapał do za koszulkę i podparł o ścianę.
- Bez takich - powiedział Norbert od razu reagując na ta sytuację
- Powiedziałem że to nie twój interes. Zrozumiano? - krzyknął Rich nie puszczając chłopaka
Kuba przełknął głośno ślinę.
- No dobra to były tylko żarty. - powiedział
Po chwili Rich go puścił i wrócił do pracy. Był zły tak zły że wyrzucił wszystkie narzędzia na podłogę i wyszedł na zewnątrz.

Wróciłam do domu. Zawiedziona że jednak niczego się nie dowiedziałam co pomogłoby go znaleźć.
- I co znalazłaś go? - zapytał Nathan odgryzając kawałek jabłka
- Nie, ale oni coś kręcą dziwnie się zachowywali gdy zapytałam o niego. - powiedziałam kładąc się na sofie
- Słuchaj mam pomysł chodźmy gdzieś z dziećmi. Jutro wyjeżdżamy przecież z chłopakami
- A no tak. Zapomniałam że tak szybko. - powiedziałam wstając
Pół godziny później byliśmy gotowi do wyjścia. James akurat się zbudził, więc siedział i bawił się w wózku maskotką. Liz skakała po płytkach chodnikowych. Trzymałam za rękę Nathana który druga prowadził wózek.  Idąc tak spotkaliśmy Bartka i Jennifer. Dawno się z nimi widzieliśmy.
- Rzadko do nas zaglądacie - powiedział Bartek
- Tak wyszło. Nawet mamy mało czasu dla siebie. - powiedziałam
- A no tak. Nathan jutro wyjeżdża z chłopakami - Jennifer - kilka minut temu wydawało nam się że widzieliśmy Steva
- Tak to na pewno on miał wrócić do Polski.
- Dobra musimy już lecieć. Lecimy do rodziców do Włoch. - powiedział Bartek - ale jak wrócimy musimy się spotkać
- No jasne - powiedzieliśmy oboje równocześnie z Nathanem a po chwili uśmiechnęliśmy się do siebie
Przytuliłam się do Bartka a później do Jennifer. Spacerowaliśmy jeszcze przez jakiś czas i wróciliśmy do domu.

Rich wykupił sobie kawalerkę pokój był połączony z kuchnią, a w drugim pomieszczeniu była łazienka. Mieszkanie było małe, ale dla niego wystarczało. Usiadł przy stole i wyjrzał przez okno. Słońce nadal świeciło choć było już dość późno. Podparł brodę obiema rękami. Teraz wpatrywał się w ścianę. W jego głowie tliło się wiele myśli jednak największą było to że mógł ją znów zobaczyć nie na zdjęciu tylko niedaleko niego. Jednocześnie był zły na siebie za to że darzy ją takim uczuciem. Zastanawiał się również skąd wiedziała że nie wyjechał do Londynu, być może dowiedziała się od jego ojca że go tam nie ma. Wziął do ręki telefon. Na dotykowym ekranie wystukał numer, który znał lepiej niż własny. Milimetry dzieliły go od naciśnięcia zielonej słuchawki, ale męczyło go co by powiedział. Nie chciał tego robić , zaprzątać jej życia. "Jeszcze trochę a zapomni o mnie" wydawało mu się to takie proste, ale nie zdawał sobie sprawy jak sam nie umie o niej zapomnieć. No ale przecież ona go nie kocha to było jego wytłumaczeniem na to.

Leżałam wtulona w ramiona Nathana kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Otworzę - powiedziałam wstając i udając się w stronę drzwi
Otworzyłam drzwi i nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam...


***********************************************************************************
Tak wiem urwałam, ale dowiecie się wszystkiego co dalej w środę. Mam nadzieję że podobał się wam rozdział. :)
Dziękuję za wasze komentarze bardzo się cieszyłam gdy zobaczyłam dużą ich ilość pod poprzednim rozdziałem. Kolejny jak zawsze w środę. 
KOMENTUJCIE!!!! wiecie jak mnie to cieszy :P

środa, 20 marca 2013

13.Możemy wracać...?

Wyszłam z domu Richa kompletnie wybita z równowagi. Ocierałam łzy i wpadałam na ludzi. Zatrzymałam się na chwile bo nic nie widziałam, ponieważ miałam całe załzawione oczy. Nagle usłyszałam pisk opon dobiegający za moimi plecami. Odwróciłam się zauważyłam odjeżdżające czarne BMW. Na pewno są wkurzeni tym że Rich wyjechał, a może nawet o tym nie wiedzą. Pod domem Toma i Elizy wytarłam oczy żeby nie było widać że płakałam. Zapukałam. Otworzyła mi Eliza.
- Hej. Możesz powiedzieć dla Nathana że już jestem. - powiedziałam
- Myślałam że wejdziesz do środka, właśnie zrobiłam obiad. - Eliza
Nie mogłam odmówić, bo zaczęłyby się pytania. Dlaczego? Namowy na to żebym została. Wszyscy usiedli przy stole.
- Jedziemy do Wenecji. - powiedziała Eliza
- Dziewczyny mnie wrobiły. Eliza powiedziała Lenie gdzie chce jechać, a ona powiedziała mi -uśmiechnął się Tom
- Co? - zapytałam kiedy usłyszałam swoje imię nie wiedziałam o co chodzi nie słuchałam nikogo od początku rozmowy
- Lena wszystko ok? - zapytała zmartwiona Eliza
- Tak. Pójdę do łazienki zaraz wracam. - powiedziałam i wyszłam
W pokoju:
- Ej Sykes co się dzieje pokłóciliście się? Myślałem że będziecie skakać z radości gdy was zobaczymy razem jak zawsze - powiedział Tom
- Nie nie pokłóciliśmy się wszystko było świetnie, ale Rich wyjechał i była w jego domu bo coś dla niej zostawił może o to chodzi - powiedział Nath
Przemyłam twarz zimną wodą i spojrzałam w lusterko. Chwilę później wróciłam.
- Nath? Możemy wracać? - zapytałam podchodząc do niego
- No jasne skarbie, ale powiedz co się stało? Źle się czujesz? - podszedł do mnie
- Nie ważne. Proszę. - powiedziałam
- Dobrze. Musze tylko pójść na górę po dzieciaki.
- Pójdę z tobą.
Na górze James spał,a Liz bawiła się z Amelką.
- Mama już jesteś - powiedziała wtulając się w moje ramiona
- Jestem wracamy do domu - szepnęłam jej do ucha
Wróciliśmy do domu. Dzieci od razu zaczęły zabawę swoimi nowymi zabawkami. Nathan siedział przy laptopie w sypialni.
- A to dla ciebie - powiedziałam przytulając go od tyłu i pokazując mu full cap, który kupiłam mu w Paryżu
- Full cap dziękuję - powiedział dając mi całusa w policzek
- Ej no liczyłam na więcej - powiedziałam udając oburzenie
- No chodź tu - powiedział sadzając mnie na swoich kolanach
Musnęłam jego wargę.
Spojrzałam na łóżko.
- Nath ile ty ich masz? - zapytałam zszokowana widząc ilość czapek na łóżku
- Szczerze zgubiłem się. - powiedział uśmiechając się
 Uśmiechnęłam się.
- No to co się wydarzyło w domu Richa? - zapytał niespodziewanie
- Nic. Zostawił mi wiadomość. Podczas tamtej kłótni ja powiedziałam mu że był największym błędem mojego życia, ale byłam wtedy zła ja tego nie chciałam powiedzieć - powiedziałam wtulając się w ramiona chłopaka
- Rozumiem. Wszystko się na pewno ułoży zobaczysz. - powiedział Nath całując mnie w czoło
- Chodźmy do Liz  i Jamesa - powiedziałam

Dzieci poszły spać. Nathan zmywał naczynia po kolacji. Ja sprzątałam ze stołu i nosiłam naczynia do zmycia. Wzięłam szklankę do ręki. Już miałam iść do Nathana kiedy usłyszałam że ktoś dzwoni na mój telefon. 
- Słucham - powiedziałam przykładając telefon do ucha 
- Cześć Lena to ja tata Richa - usłyszałam w słuchawce
- Coś się stał? - zapytałam zmartwiona
- Nie tylko martwię się, bo Rich nie odbiera telefonów ode mnie. 
Upuściłam szklankę na podłogę. Szkło rozprysło się po całej podłodze.
Nagle do pokoju wbiegł Nath 
- Lena nic ci się nie stało? - spytał przerażony myśląc że upadłam lub coś innego mi się stało 
- Kilka dni temu Rich wyjechał do Londynu - powiedziałam 
- Ale jak to ? Nie ma go u mnie. Jeśli będziesz coś wiedziała odezwij się do mnie dobrze?
- Tak oczywiście że się odezwę, ale również o to samo proszę pana w razie jeśli się odezwie - powiedziałam i odłożyłam telefon na stół 
Zaczęłam sprzątać szkło które przed chwilą się rozbiło. 
- Daj ja to zrobię - powiedział Nath odsuwając mnie - co z Richem ?
- On nie wrócił do ojca - powiedziałam 
- Więc gdzie on jest ? - zapytał zdziwiony Nath 
Wzruszyłam ramionami zastanawiając się nad tym. 



**********************************************************************************
No i jest nowy rozdział :) Mam nadzieję że się podoba. Czekam na wasze opinie na temat rozdziału. Pamiętacie jeżeli nie macie konta możecie też komentować jako anonim. :) Z boku jest ankieta to tylko jedno kliknięcie a mnie cieszy. Czekam na wasze opinie. Do następnego. :)

poniedziałek, 18 marca 2013

12.Los...

Wysiadłam z samolotu. Spojrzałam na telefon było kilka minut po 20:00. Po chwili zauważyłam Nathana. Rzucam walizkę i zaczynam biec w stronę chłopaka. Wtulam się w jego ramiona. Na reszcie po tylu dniach mogłam poczuć go znowu. Całuje go w usta. Po czym znowu mnie przytula.
- Nie wiesz jak tęskniłem - szepcze mi do ucha
- Wiem, przeżywałam to samo. - mówię
Nathan wkłada walizkę do samochodu. Wsiadam do samochodu na siedzenie obok niego. Jedziemy rozmawiając co wydarzyło się w ostatnich dniach. Patrzę przez szybę na drogę po chwili orientuje się że nie jedziemy do naszego domu.
- Nath ta droga nie prowadzi do naszego mieszkania - mówię
- Wiem, myślałaś że pojedziemy do domu? - mówi z uśmiechem na twarzy
- W sumie to nie, ty jesteś nieprzewidywalny - mówię uśmiechając się
Po chwili rozpoznaję drogę, która prowadzi do naszego domku nad jeziorem.
- Tak to sobie wykombinowałeś. - mówię
Wysiadam z samochodu. Wchodzimy do środka.
- I co będziemy tak siedzieć? - pytam zaskoczona bo spodziewałam się po nim czegoś ciekawszego
- Znasz mnie. No chodź - mówi idąc w kierunku tylnego wyjścia
Rozsuwa drzwi balkonowe.  Widzę na pomoście stół i dwa krzesła. 
- Żartujesz sobie - mówię nie dowierzając w to co zrobił 
Łapie mnie i prowadzi za rękę w kierunku pomostu. Stół jest okryty białym obrusem są na nim nakrycia dla dwóch osób. 
Odsuwa krzesło a ja siadam na nim. 
- Poczekaj zaraz wrócę. - mówi i idzie w kierunku domku 
Po chwili wraca. Stawia na stół naczynie po czym otwiera pokrywkę. 
- Postanowiłem zrobić lasagne - mówi 
- Nath to ty? - mówię - liczyłam na kanapki lub coś w tym stylu
Wzięłam pierwszy kęs. 
- Ty to pierwszy raz ugotowałeś? To jest pyszne. 
- To nie pierwszy raz ale współczuję Liz musiała to jest tydzień, każdego dnia gotowałem żeby się nauczyć coraz lepiej. 
- Widzę nieodkryty talent kulinarny. Więc może od dziś to ty będziesz gotować? - proponuje 
- O nie nie. Nie tak szybko. Umówmy się że od czasu do czasu. - mówi uśmiechając się 
Odwzajemniam uśmiech. 
- Co się wtedy stało między tobą a Richem ? - pyta 
Nie spodziewałam się takiego pytania. Tak nagle mnie o to zapytał. Z mojej twarzy zniknął uśmiech. Spojrzałam na talerz unikając jego wzroku. 
- Lena powiedz dlaczego wyjechał? - nalega
- Kazałam mu wyjechać - mówię nie odrywając wzroku od talerza
- Kazałaś? Myślałem że się przyjaźnicie. - mówi zdziwiony 
- On wyznał mi miłość - mówię cichym głosem 
- Coś między wami zaszło? - pyta Nath 
- Nie. Nie zrobiłam bym czegoś takiego. Kocham ciebie. 
- Wiem to ale musiałem zapytać. Prosił mnie żebym ci to dał. - mówi podając mi klucze
- Klucze od jego mieszkania. Po co mi one ?
- Mówił że zostawił coś dla ciebie. 
Co on mógł mi zostawić. Czyli co nie zamierza wrócić już nigdy. Siedziałam chwilę myśląc nad tym. 
Nathan wstał i podszedł do mnie. 
- Zatańczymy? 
- Chcesz tańczyć? 
- Nie chce się poprzytulać. Myślisz że co będziemy tak siedzieli przy stole? - mówi parskając śmiechem 
Uśmiecham się. Podaję mu rękę i wstaję. Przytulam się do niego. Czuje zapach jego perfum, które ma od niedawna.
- Pamiętaj jesteś moja, a ja twój. Nic nas nie rozdzieli. Nigdy pamiętaj to - szepcze mi na ucho po czym daje mi całusa w czoło
- Wiem że nic nas nie rozdzieli za mocno cię kocham, żebym pozwoliła komuś lub czemuś to zniszczyć. - szepczę mu do ucha 
- Pamiętasz naszą noc poślubną? - pyta 
- Tak a co? 
Po moim pytaniu przytula mnie i przechyla się w kierunku jeziora. Woda jest bardzo zimna. Jest lato, ale woda i tak wieczorami zimna. 
- Powtórka z rozrywki. - mówię po wypłynięciu na powierzchnię  
Chłopka podpływa do mnie i całuje w usta. Przytulam się do niego pod wodą. 


Otwieram oczy. Leżę wtulona w Nathana. Zasnęliśmy na pomoście. Budzę chłopaka otwiera oczy i daje mi całusa w policzek. 
- Musimy wracać. - mówię 
- Wcale że nie - mówi przytulając mnie 
- Niestety. Jest już 11:00. Musimy jechać po dzieci. - mówię i wstaję 
Wsiadamy do samochodu i jedziemy w kierunku domu Toma i Elizy. 
- Nath? Zawieziesz mnie do domu Richa ? - pytam 
- No jasne. Zaczekam na ciebie. - mówi 
- Nie jedź do Elizy i Toma przyjdę do was. Ok? - mówię
- No dobrze. - mówi po czym daje mu całusa i wysiadam 
Otwieram drzwi od domu. Zauważam czarne BMW stojące niedaleko. To chyba dilerzy. Wchodzę do środka. Zostawił coś dla mnie. Tylko co?  Wchodzę do salonu. Zauważam że na stole coś leży. Podchodzę bliżej. To zdjęcie na którym jestem ja i on. Siadam na sofie i przyglądam się jemu. W tym momencie dochodzi do mnie że już wszystko skończone. Może postąpiłam zbyt pochopnie. Może powiedziałam za dużo. Gdy mówiłam :"Lepiej będzie jeśli wrócisz do Londynu" i tak chciałam żeby został.  Wstaje i odkładam zdjęcie na stół. Tak mi się przynajmniej wydaje. Jednak spadło na podłogę. Zauważam że jest coś napisane z tyłu. Znów siadam na sofę, ponieważ cała strona jest zapisana. 

" W dzisiejszych czasach na pożegnanie pisze się sms-y. Ale ja nie umiem napisać do tak wyjątkowej osoby jak ty zwykłego " PA". Robert napisał do ciebie wiele listów. Gdy wracał z Londynu zginął. Chciałbym zginąć tak jak on, ale nie umiem. Nie chcę żebyś uroniła choć jedną łzę przez mnie. Jednak to się już stało, wyznałem ci to czego nigdy nie powinnaś usłyszeć. Obiecałem ci że już nigdy więcej nie podetnę sobie żył i dotrzymam tej obietnicy. Wykasowałem twój numer choć i tak znam go na pamięć. To głupie ale z tobą kojarzą mi się tylko te dobre chwile, dzięki którym zmieniłem się. Byłaś tym czego szukałem, ale gdy gdy znalazłem okazało się że los już dawno mi nie sprzyjał. Spróbuj o mnie zapomnieć, bo wiem że byłem największym błędem twojego życia. Nie chcę żebyś zatrzymała te zdjęcie. Podrzyj je i zapomnij o wszystkim co związane ze mną. "
                                                                                                                       Rich

Rzuciłam zdjęcie na ziemię. Podniosłam je znowu i podarłam tak jak chciał. Wytarłam łzę spływającą po moim policzku. Nie mogłam w to uwierzyć że powiedziałam mu że był największym błędem mojego życia. 

W tym samym czasie:
Rzeczywiście to byli dilerzy. 
- Młody się odzywał?
- Nie. Zaczynam się zastanawiać czy on nie wyjechał. 
- W sumie to i dobrze będzie można się zabawić. Ciekawe co się stało że nasz rycerz zrezygnował z niej.
- To co zaczynamy zabawę?
- Nie tak szybko. Poczekamy zobaczymy może się odezwie. Pamiętaj jeśli to zrobimy ma na nas haka. Musimy uważać.




**********************************************************************************
 No i jest nowy rozdział. Jak zawsze mam nadzieję że się podoba. Dzięki za ostatnie komentarze. Zachęcam was do klikania w nowej ankiecie być może ktoś nie zauważył. Witam nowego obserwatora Julkę TW mam nadzieję że zostaniesz na dłużej. 
KOMENTUJCIE!!
A no i zapraszam na mojego nowego bloga. Nie jest to opowiadanie, ale pisze o moim postrzeganiu świata i życia. Wejdźcie, zobaczcie i może spodoba wam się i zostaniecie na dłużej. 
Kliknij ----->  "Cała prawda o życiu"

piątek, 15 marca 2013

11.Miłość ze sklepu...

Siadam przy stoliku w Cafe De Flore. Po chwili zauważam że do środka wchodzi Steve z Tobim. Chłopiec podbiega do mnie i od razu się przytula. Pogoda od rana zmieniła się ze słonecznej w deszczową i pochmurną, dlatego jesteśmy w środku. Po chwili podchodzi kelner i przyjmuje zamówienie.Chłopiec od razu zabrał się za jedzenie lodów. Upiłam łyk kawy to samo zrobił Steve. Toby był ciekawski dlatego trochę bałam się  jego pytań które w  każdej chwili mógł zadać.
- Fajnie że przeprowadzamy się do Polski. Cieszysz się? - zapytał Toby patrząc na mnie
Ta wiadomość szokuje mnie totalnie. Nie wiem co mam powiedzieć.
- Tata nic ci nie powiedział. Tego samego dnia co uciekłem do ciebie. Zaczął szukać mieszkania w Polsce. Zapytał mnie się czy podoba mi się dom, który wybrał. - mówił a ja wciąż nie mogłam uwierzyć w to co słyszę
- Mój szef polecił mnie jednej firmie w której powiedzieli że mnie zatrudnią reszta to była tylko kwestia godzin. - mówi Steve
- Słuchajcie może chodźmy do kina. Chcecie? - proponuję bo nie wiem co mam powiedzieć
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. - mówi Toby
- Ciesze się. - mówię niepewnym głosem
Deszcz dalej pada. Wsiadamy do samochodu Steva i jedziemy do kina. Wybór filmów jest duży, ale w końcu decydujemy się na Epokę Lodowcową 4. Kupujemy bilety.
- Toby masz tu pieniądze i idź kupić coś do jedzenia - mówi Steve podając pieniądze chłopakowi
Toby wychował się w Londynie przez co umie biegle mówić po angielsku. Obsługa kina też mówi w tym języku więc wiemy że bez problemu poradzi sobie z kupieniem jakiś słodyczy.
- Przepraszam cie za Tobiego. Chciałem powiedzieć ci później.
- Po co to robisz? Steve spotkałam się tylko z powodu Tobiego.
- Zrobię wszystko żebyś mi wybaczyła.
- Po co przecież byliśmy tylko przyjaciółmi.
- Przyjaźń znaczy dla mnie dużo szczególnie twoja i teraz sam nie mogę uwierzyć że wziąłem to na poważnie co usłyszałem 
Sama już nie wiedziałam co mam myśleć. Z jednej strony chciałam mu wszystko wybaczyć, przecież tyle czasu chciałam się z nim spotkać. Jednak z drugiej strony było to że uwierzył w coś takiego znając mnie. 
Po wyjściu z kina. Pożegnałam się ze Stevem i Tobim. Zaszłam do jednego ze sklepów znajdujących się w centrum. Kupiłam tam koszulę dla Antonio. Podobną do tej co oblałam winem. Zapukałam do drzwi jego apartamentu. Nie czekałam długo ponieważ po chwili otworzył. 
- Ja na chwilę. Mam coś dla ciebie. - powiedziałam podając mu torebkę 
Uśmiechnął się po tym jak zajrzał do środka. 
- Wejdziesz? - zapytał 
- Nie, jestem już zmęczona wracam do hotelu. - powiedziałam 
Pożegnałam się z nim i udałam się do hotelu. 

W tym samym czasie:
- Ciekawi mnie co kombinuje Sykes. - powiedział Tom siadając przy Elizie w salonie 
- Przestałam się już tym zastanawiać. Za każdym razem gdy się dowiaduje jestem coraz bardziej zaskoczona tym co robi. - powiedziała Eliza
- Patrz miłość ze sklepu. To śmiesznie brzmi. - powiedział Tom 
- Jest szczęściarzem że wtedy ją poznał. Los musiał chcieć ich połączyć że akurat tego dnia wyszedł od nas wcześniej. 
- Dzięki niemu Lena jest szczęśliwa nie wiem co by było gdyby wtedy nie zemdlała, to dziwnie brzmi ale taka jest prawda. Wyobraź sobie co by było gdyby się nie poznali. 
- Nie umiem sobie tego wyobrazić. Szczerze to i tak by się spotkali nawet jeśli wtedy nie zemdlała. To dziwne ale przez pewien czas zaczynałam wątpić w to że będą razem tak jak teraz. Wybaczyli sobie wszystko, w tych czasach to nie możliwe. - mówiła Eliza 
 - Kocham cię - powiedział Tom przytulając dziewczynę 
- Aha tak nagle zachciało ci się to powiedzieć. - powiedziała Eliza uśmiechając się 
- Nie. Wiesz że cię kocham mógłbym ci to mówić przez 24 h, ale chce też usłyszeć twój głos 
- Kłamca. - powiedziała uśmiechając się po czym uderzyła go poduszką która leżała obok 
- Ej ty ja ci dam. - powiedział chłopak popychają dziewczynę do tyłu - czyli według ciebie za mało mówię Kocham cię. 
- Wiesz mógłbyś być bardziej romantyczny - powiedziała
Chłopak wstał i podszedł do szafki z której wyjął jakieś kartki.
- Według ciebie osoba która zamierza zabrać cię do Wenecji jest mało romantyczna, więc może pojadę z kimś innym 
Dziewczyna zerwała się i szybko podbiegła do Toma. 
- Kocham cię, kocham cię, kocham cię , kocham cię - zaczęła krzyczeć - skąd wiedziałeś że chciałam tam pojechać 
- To moja tajemnica. - powiedział Tom
- I tak wiem że to Lena. - powiedział pokazując mu język 
- Osz ty czyli to ty kazałaś namówić mnie na to. - powiedział łapiąc dziewczynę za biodra i przyciągając do siebie
Zaczął ją całować.

Ostatni dzień w Paryżu. Jeszcze kilkanaście godzin i będę już w Polsce. Tego dnia miałam świetny humor od samego rana. Był to chyba jedyny dzień na wyjeździe w którym byłam taka wesoła. Dziś pokaz kolekcji sukien ślubnych. Od samego rana duża ilość pracy. Pierwsza sesja zaczęła się o 10:00. Fotograf robił mi zdjęcia gdy do studia weszła producentka. 
- Lena telefon do ciebie. - powiedziała 
- 15 minut przerwy - powiedział fotograf
Podbiegłam szybko do producentki i przyłożyłam telefon do ucha. 
- Słucham - powiedziałam nie wiedząc kto to 
- Cześć córeczko - usłyszałam głos mamy w słuchawce
- Cześć mamo 
- Opowiadaj co u was. 
- Jestem teraz w Paryżu, Nath jest w Polsce z Liz i Jamesem. 
- Wiem widziałam twój ostatni pokaz w telewizji z tatą. Może przyjedziecie do nas za tydzień.
- Bardzo bym chciała,a le jest gala wręczenia nagród dla modelek. Zamierzamy was odwiedzić na wakacjach, ale może wy do nas przyjedziecie? 
- Nie wiemy. Jeszcze o tym porozmawiamy.
- Wróćcie do Polski z Włoch, to tak daleko od nas. 
- Mamy tu pracę, dom. Tylko wy jesteście daleko. Przyzwyczailiśmy się do mieszkania tutaj i postanowiliśmy tu zostać. 
- Dobrze to wasza decyzja.
- Zadzwonię później wiem że masz dziś ciężki dzień. Powodzenia. 
Przez chwile jeszcze siedziałam z telefonem w dłoniach na fotelu. Myślałam o tym że brakuje mi ich. Spotkania z rodzicami raz na miesiąc nie wystarczają, ale jeśli są tam szczęśliwi ja powinnam się z tego cieszyć. Szkoda że jest inaczej. Przypomina mi się ta sama historia z przeszłości jak wyjeżdżali a ja zostawałam się sama z Bartkiem. Dlaczego tak ciężko zapomnieć o tych wszystkich chwilach w których tak mi ich brakowało kilka lat temu. Teraz znowu jest tak samo.


**********************************************************************************
Dzięki za wasze komentarze. Mam nadzieję że podoba wam się rozdział. :) Czekam na wasze opinie.  Rozdział kolejny ja zawsze w środę lub we wtorek. :)
KOMENTUJCIE!!!!

wtorek, 12 marca 2013

10.Druga kula...

Otwieram oczy. Nie jestem w swoim pokoju to znaczy że zasnęłam u Antonio.
- Dobrze że się obudziłaś dzwoni Nath. - mówi podając mi swój telefon
Przykładam słuchawkę do ucha.
- Jak tam moja Sykesówna?
- Wczoraj spotkałam Steva. Już się nie przyjaźnimy - mówię
- Coś się stało? wyjaśnił ci czemu się nie odzywał?
- Matka Roberta powiedziała mu że osiągnęłam wszystko przez łóżko.
Słysze milczenie w słuchawce.
- I on w to uwierzył. - mówi z oburzeniem
- Też mnie to zszokowało. Dobra było minęło trudno. A co tam w Polsce?
- To co zawsze. Tęsknię za tobą. Tak samo Liz i James.
- Przyjedziesz jutro po mnie na lotnisko o 20:00?
- No jasne to świetnie że wracasz szybciej. Oglądaliśmy wczorajszy pokaz James siedział na sofie i bawił się zabawkami. Nie uwierzysz kiedy wyszłaś na scenę zaczął klaskać raczkami i się uśmiechać.
- Mój słodziak. Ja chce już wracać.
- Słuchaj muszę już kończyć Liz się obudziła. Będę czekał jutro o 20:00 na lotnisku. Kocham cię.
- Ja cię też.
Kładę telefon na stoliku obok.
- Chcesz zjeść na tarasie? - pyta Antonio
- Jeszcze pytasz.
Z tarasu rozciąga się widok na wieże Eiffla i na całe miasto. Siadam na jedno z krzeseł.
- Więc jakie plany na dziś? - pytam nakładając ser na kromkę chleba
- Zdjęcia, zdjęcia i jeszcze raz zdjęcia, ale z tego co słyszałem chyba warto zrobić to wszystko dziś.
- Osz ty podsłuchiwałeś.
- Po prostu stałem blisko... - zaczyna się tłumaczyć
- Rozumiem rozumiem żartowałam.
- Przeglądałem dzisiaj portale w internecie. Po opublikowaniu wczorajszego wywiadu zniknęły obraźliwe wypowiedzi na twój temat.
- No nareszcie zaczyna się układać.
- Dobra musimy już jechać. - mówi Antonio
Dzisiaj jest chyba najcięższy dzień w moim życiu. Co chwilę zmiana stroju, makijażu, fryzury.  Ale warto dla Nathana. Ja wracam i on wyjeżdża w poniedziałek, on wraca ja wyjeżdżam. Na szczęście mój kolejny wyjazd jest tylko na dwa dni. Rozdanie nagród i wracam. Chwila na przerwę. Siadam w garderobie. Zerkam na telefon. Dostałam sms. Klikam "Pokaż".
Nie znam tego numeru.

To ja Steve. Musisz się ze mną spotkać. 
Będę czekał o 15 w Cafe De Flore.

- Jasne i co jeszcze. - mówię cichym głosem
Nie zmierzam tam iść. Odkładam telefon na stolik, bo fotograf mnie woła.
Wracam do pracy.
W tym samym czasie:
Natha usłyszał dzwonek do drzwi. Liz jest w przedszkolu. James śpi. Zbiega na dół żeby otworzyć.
To Tom.
- Siema Sykes. - mówi wchodząc do środka
- Parker. - mówi witając się z chłopakiem
Siadają na sofie w salonie.
- Będziecie mieli nowych sąsiadów. - mówi Tom
- Na serio ? Nie wiedziałem o tym
- Kelly wyjechała do Londynu.
- Wiesz kto to? - pyta Nath
- Nie. Gadałem z Kelly ponoć jakieś trzy dziewczyny. W weekend mają się wprowadzić.
- Mieszkam obok a nawet nic nie wiem. Słuchaj mam sprawę.
- Czekaj. Niech zgadnę Lena wraca szybciej i chcesz żebym z Eliza zaopiekował się Jamesem i Liz.
Nathan spojrzał zdziwiony na chłopaka.
- Jestem aż tak przewidywalny? - pyta zszokowany tym co przed chwilą usłyszał
- Nie po prostu cię znam. - mówi Tom uśmiechając się - no więc co to za pomysł?
Kończę sesję wpół do trzeciej. Po chwili wahania co zrobić wracam do hotelu. Wchodzę do wielkiego budynku. Na ściennym zegarku widzę że jest 15:20. idę w kierunku windy. Jednak się zatrzymuję gdy na jednym z foteli w holu widzę Steva. Omijam go i idę dalej w kierunku windy. Zauważa mnie i idzie w moją stronę. Nie reaguje na żadne jego słowa. Wchodzi za mną do windy. Wciskam przycisk na 5 piętro.
- Wiedziałem że nie będziesz chciała się spotkać
Cały czas milczę.
- Możesz milczeć tylko mnie wysłuchaj.
Nadal nic nie mówię. Gdy nagle winda się zatrzymuje. Nie no świetnie. Naciskam przyciski bez skutku zepsuła się. Musiała akurat teraz.
- Nie sądzisz że to znak żebyś mnie wysłuchała? - twierdzi
- Nie - mówię patrząc mu prosto w oczy
- Co ci szkodzi. Proszę. - mówi
- Nie obchodzi mnie to co chcesz mi powiedzieć. Dowiedziałam się wystarczająco dużo wczoraj.
- Ja na prawdę nie wiedziałem że to matka Roberta. - zaczyna się tłumaczyć
- Nie rozumiesz że tu nie chodzi od kogo się dowiedziałeś. Tylko o to że w to uwierzyłeś. Wyjechałeś na dwa lata nie prosząc mnie nawet o wyjaśnienie, nie dociekając prawdy. Ale najbardziej boli że mnie znałeś a uwierzyłeś pierwszej poznanej osobie.
- Ja wiem że to był błąd. Chce go naprawić.
- Po co go naprawiać. Przeżyliśmy dwa lata bez siebie. Przeżyjmy następne tak jak było.
- A Toby?
- O proszę dopiero teraz sobie o nim przypomniałeś? Wytłumacz mu to teraz.
- Proszę spotkajmy się jak kiedyś. Zrób to dla Tobiego.
- Steve - mówię podniesionym tonem - Tyle razy dzwoniłam do ciebie ty nie odbierałeś, później zmieniłeś numer, wyjechałeś, nie obchodziłam cię,a teraz po tym jak dowiedziałeś się prawdy chcesz żeby było jak kiedyś? Jutro wracam do Polski do swojej rodziny
- Daj mi drugą szansę.
Po chwili winda rusza. Na szczęście nie musimy siedzieć w niej do końca dnia. Wjeżdżamy na piąte piętro. 
- Bądź za pół godziny z Tobim w "Cafe De Flore".   - mówię wychodząc z windy
Czasami należy się wybaczenie. Przynajmniej jakaś szansa dla drugiej osoby. A może to moja zła cecha że daję drugiej osobie druga szansę. Co jeśli w końcu się okaże się że dałam mu drugą kulę bo za pierwszym razem mnie nie trafił ? 



***********************************************************************************
Mam nadzieję że rozdział się podoba. Planowałam dodać jutro, ale nie wiem czy znajdę czas, bo zwalniam się ze szkoły i jadę do lekarza i wrócę być może późno. Dzięki za ostatnie komentarze i oglądalność. 
Więc KOMENTUJCIE i do następnego. 


sobota, 9 marca 2013

9.Zmieniłeś się...

Dzwonię z telefonu Tobiego. Steve odbiera telefon:
- Toby gdzie ty się podziewasz martwię się. - słyszę głos Steva w słuchawce
- To ja Lena - mówię
Słysze cisze  w słuchawce.
- Jesteś tam? - pytam po dłuższej chwili milczenia chłopaka
- Tak. Gdzie jesteście? - mówi jakby był kompletnie wybity ta wiadomością
- Zaraz prześlę ci adres. - mówię i się rozłączam
Wysyłam sms z adresem. Kilkanaście minut później. Steve wchodzi zdenerwowany do garderoby.
- Toby co ty wyprawiasz martwiłem się o ciebie, co ci strzeliło żeby przyjechać tu samemu? ... - zaczyna krzyczeć na chłopca
Steve jest inny ma na sobie garnitur. Nie przypomina wgl chłopaka którym był dwa lata temu.
- Tato, ale ja chciałem się spotkać z Leną tyle razy mi to obiecywałeś i co? - mówi chłopiec
- Toby ty jeszcze tego nie rozumiesz. - mówi Steve
- Tato czego ja nie rozumiem? - pyta chłopiec
- Toby idź do samochodu. - mówi Steve
- Nie. Nie zostawię Leny.
- Powiedziałem ci coś. - krzyknął
Chłopiec wtulił się we mnie.
- Mogę iść, ale jeśli Lena pojedzie z nami. - wciąż stawia na swoim
- Dobrze idź zaraz przyjdziemy. - ulega Steve
Chłopiec wychodzi i zamyka za sobą drzwi.
- Czułem że cię spotkam - mówie ze złością
- Nie cieszysz się? - jestem zdziwiona tym co powiedział
Spuścił głowę w dół.
- Steve dlaczego się do mnie nie odzywasz? Próbowałam się z tobą skontaktować ale..
Przerywa mi.
- Wiem zmieniłem numer.
- O co chodzi co takiego zrobiłam że przestałeś się ze mną kontaktować? - pytam - zmieniłeś się
- Ty też się zmieniłaś
- Ja niby czemu?- Lena to nie  ma sensu.. - mówi
- A co ma sens? Gdyby nie Toby nie spotkalibyśmy się to aż tak cię boli że się zobaczyliśmy? -pytam z żalem
- To dla twojego dobra. - mówi
Parsknęłam śmiechem.
- Świetnie wszyscy robią coś dla mojego dobra. Przykro mi że się spotkaliśmy choć tak tego nie chciałeś - idę w kierunku drzwi jednak się zatrzymuje i odwracam się w stronę chłopaka - wiesz co jest najgorsze w tym wszystkim? Uważałam cię za przyjaciela. Nie dość że Robert umarł i Rich wyjechał do Londynu to ty zmieniłeś numer, wyprowadziłeś się i nie dawałeś żadnych znaków życia.
- Przepraszam cię, ale mi chyba tez coś się należy. Jesteś na pierwszych stronach gazet, podpisujesz kontrakty, dajesz wywiady i wiele innych rzeczy. Więc ile razy poszłaś do łóżka z innym?
Walnęłam go w policzek z całej siły. Sama się zdziwiłam że mogłabym kogoś tak uderzyć. Steve dotyka ręką całego czerwonego policzka.
- Według ciebie osiągnęłam to wszystko przez łóżko?! - mówię podniesionym tonem
-  Nie udawaj że to nie prawda. Nie chcę żeby Toby miał kontakt z tobą. - mówi
- Na prawdę zmieniłeś się. Nie wiem kto naopowiadał ci takich plotek i nie wierzę że mogłeś w to uwierzyć.
- Dowiedziałem się tego od mamy Roberta.
Chciałam coś powiedzieć. Otwieram usta jednak nie chcę więcej przebywać z kimś kto mógł w coś takiego uwierzyć.
- Co prawda w oczy kole. - mówi idą za mną
Jestem zdenerwowana. Zatrzymuję się i obracam się w stronę chłopaka.
- Prawda którą usłyszałeś od kobiety która jest w psychiatryku bo zniszczyła wielu osobom życie. Tak to rzeczywiście prawda.
Nie słyszę kroków chłopaka za sobą. Chyba się zatrzymał. Najwidoczniej zrozumiał że przez dwa lata myślał że zna prawdę o mnie. Idę i ocieram łzy spływające po policzku. Kolejny zawód mojego życia. Z każdym dniem coraz gorsze. Być przyjacielem i tak uwierzyć w pewną rzecz że nawet nie próbować otrzymać wyjaśnienia. I co teraz ma być wszystko ok? Powie "przepraszam"  i mam wtulić się w niego ramiona i ma być tak jak kiedyś. Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Steve się zmienił z chłopaka od którego bije ciepło w zimnego i oschłego mężczyznę pozbawionego uczuć.
Wychodzę z budynku. Widzę samochód ten sam co kiedyś. W środku siedzi Toby. Liczę na to że mnie nie zauważy. Jednak słyszę kroki. Rzucam spojrzenie na samochód drzwi są otwarte a chłopiec biegnie w moją stronę. Całe zajście widzi Steve. Podchodzi do nas bliżej. Toby odwraca się w stronę swojego taty.
- Obiecałeś. - mówi patrząc do góry
Obracam chłopca w swoją stronę.
- Toby czasami tak jest że niektórzy nie mogą się spotykać. Twój tata teraz ma inne zdanie na mój temat. Dlatego przez jakiś czas nie będziemy się spotykać. Ja pojutrze wyjeżdżam twój tata ma dużo pracy i nie możemy się zobaczyć - tłumaczę chłopcu
- Nie dotrzymałeś obietnicy. Już od roku obiecywałeś mi że spotkam się z Leną. Tak samo dziś. Cały czas kłamiesz - mówi chłopiec patrząc na Steva
Jednak on milczy.
- Masz mój numer spotkamy się niedługo. Zobaczysz - mówię przytulając chłopca
Zaczyna padać deszcz. Steve każe Tobiemu iść do samochodu. Chłopiec robi to co mu każe i po chwili siedzi w samochodzie.
Stoję i patrzę nie dowierzając że tak wyglądało spotkanie na które tyle czekałam.
- Może cię podwieźć ? - pyta
- Nie żartuj sobie. Wracaj do swojego życia w którym uważałeś mnie za dziwkę - mówię ze złością
Czuję coraz więcej kropel na swoim ciele. Są coraz zimniejsze. Oboje milczymy. Chce i nie chcę iść to się ze sobą kłóci.
- Lena ja... - zaczyna - ja przepraszam
Wiedziałam że właśnie tak będzie.
- Wiesz wydaje mi się że dwa lata za późno. - mówię
- Więc co mam powiedzieć? - pyta
- Szczerze nic. Powiedziałeś już wystarczająco dużo. - mówię - idź już lepiej
- Proszę pozwól mi coś zrobić. - mówi - teraz rozumiem że to był błąd
- Tak to był błąd, taki którego nie możesz teraz naprawić. Wystarczy że będzie jak dawniej nie będziesz się kontaktować usuniemy swoje numery. Tyle. - mówię i idę w kierunku hotelu
Pukam do drzwi apartamentu Antonio niedaleko hotelu w którym mieszkam.
- Mogę? - pytam- kupiłam wino pogadamy?
- Wchodź - mówi pokazując głową żebym weszła - mogłaś po mnie zadzwonić a nie szłaś w deszczu
Usiadłam na fotel który stał najbliżej mnie i zaczęłam płakać.
- Lena? Wszystko ok? Co ci jest? - zaczyna zadawać pytania
- Nic nie jest ok. Wszystko się pieprzy. Najpierw Robert później Rich teraz Steve. - mówię wymachując rękami
- Opowiesz mi wszystko zaraz. Tylko idź się przebierz. - mówi podając mi ręcznik koszule i koc
Biorę prysznic. Wycieram włosy ręcznikiem i czeszę je gdy są lekko suche. Zakładam koszulę Antonio jest trochę za duża, ale ok. Otulam się kocem bo mam dreszcze. Siadam na łóżku.  Chłopak przynosi kieliszki i otwiera wino. Biorę kieliszek który mi podaje. Siedzę po turecku okryta kocem. Chłopak siedzi obok.
- No więc co się stało? - pyta
Nie wiem od czego zacząć. Przesuwam palcem dookoła kieliszka.
- Mama Roberta powiedziała dla Steva że jestem dziwką. - mówię przełykając gule w gardle
Zachłysnął, bo akurat upił łyk wina.
- I co on uwierzył w to? - mówi zdziwiony
- Sama nie mogę w to uwierzyć. - mówię
- Czyli temu nie odzywał się taki czas? - pyta zdziwiony
- Strasznie się zmienił. - wycieram łzę która spływa po moim policzku
- Nie płacz nie warto. - mówi
- Moje grono przyjaciół coraz bardziej się pomniejsza,a może po prostu wydawało mi się że byli moimi przyjaciółmi
- Nie wiem nie znam ich tyle co tym, ale jeśli zranili cię to na pewno nie byli warci twojej przyjaźni.- mówi a później upija łyk wina
- Dziękuję - mówię patrząc na niego
- Za co? - pyta nie wiedząc dokładnie o co mi chodzi
- Za to że jesteś
Nic nie mówi tylko się uśmiecha.
- Rozmawiałem z producentami. Ostatni pokaz masz w piątek i jeśli do tego czasu wykonasz wszystkie zaplanowane sesje. Wracasz w piątek do Polski. - mówi
- Dzięki dzięki dzięki dzięki - mówię chcąc go przytulić
Jednak z całej radości zapominam o tym że w ręku trzymam kieliszek z winem i całe wino ląduje na Antoniu.
- Przepraszam - mówię szybko łapiąc za ręcznik leżący obok na fotelu
Chłopak zaczyna się śmiać.
- Dlaczego się śmiejesz ? - pytam zdziwiona
- A co mam płakać? To jest śmieszne. Jeszcze nikt z radości nie wylał na mnie wina. - mówi dalej śmiejąc się
Po chwili wrócił ze zmienioną koszulą. Biorę do rąk zabrudzoną i chcę ją zamyć. 
- Zostaw tą koszulę. Mam ich w szafie tyle że możesz jeszcze spokojnie kilkanaście razy wylać na mnie wino z radości. 
- Ej - walnęłam go w ramię 




***********************************************************************************
Dziękuje za bardzo miłe komentarze. Jak je czytałam to po prostu skakałam po pokoju. Dzięki że jesteście. Ten rozdział dedykuje wszystkich którzy skomentowali poprzedni. Nie połażą mnie do szpitala!!!! Jak ja się cieszę. :) Ale głowa może mnie boleć jeszcze przez dwa tygodnie, ale to lepsze niż szpital. No ale mam nadzieję że w najbliższym czasie nie dostanę piłką bo wtedy będzie źle. 
Mam nadzieję że rozdział się podoba. Długo nad nim siedziałam. Kolejny może w środę. Sama nie wiem. Ale na pewno niedługo. Mam wenę. :)
Dobra kończę. 
Do następnego. :)
KOMENTUJCIE!!
A no i witam nowego obserwatora Ewę U. Mam nadzieję że zostaniesz na dłużej. :)

czwartek, 7 marca 2013

8.Toby...

Wstałam. Usiadłam na łóżku. Postanowiłam zadzwonić do Richa.
Od godziny słyszę jedynie słowa : " Nie ma takiego numeru" . Ciągle wciskam zieloną słuchawkę jakbym nie rozumiała że zmienił numer. Podchodzę do lusterka. Mam lekko podpuchnięte oczy od płaczu. Historia lubi się powtarzać. Straciłam Roberta, Steva i teraz Richa. Największym znakiem zapytania jest Steve. Żadnej wiadomości, informacji po prostu olał mnie. Co takiego musiało się stać że przestał się do mnie odzywać. Rich wrócił do Londynu. Wrócił do ojca do swojego dawnego życia.
Jest trzeci dzień pobytu w Paryżu a ja nie wiem co mam robić. Jest tak nudno że najchętniej spakowałabym się i wróciła do Polski. No tak, ale jak. Wszystko jest już zaplanowane, pokazy, sesje. Podchodzę do stolika. Patrzę na zegarek jest 9:00. Słysze pukanie. Jestem pewna że jest to kelner ze śniadaniem. Posyłam mu uśmiech na pożegnanie. Następnie siadam z filiżanką kawy i croissant przy laptopie. Wchodzę na stronę internetową z wiadomościami. Przewijam stronę. Napotykam artykuł o nazwie. " Już dziś zobaczymy ja na wybiegu". Klikam w link. Pojawia się strona z tą samą nazwą co w linku. Chodzi o mnie. Dochodzę do zdania.
"Jednak nie wszyscy popierają jej pracę. "  Zaciekawia mnie przez co czytam dalej. " Są osoby które są przeciwko temu żeby Lena Sykes była modelką. Sądzą że jest nieodpowiedzialna wyjeżdżając z dala od dzieci dla własnej przyjemności. Powinna się ustatkować skoro założyła rodzinę i mając męża. W sieci wybuchła kłótnia pomiędzy jej fanami i antyfanami. Na szczęście więcej jest osób które jej kibicują i cieszą się że będą mogli zobaczyć ją dziś wieczorem. Czy Lena weźmie te uwagi do siebie i odejdzie z modelingu? Czy zostanie mimo wszystkich złych słów usłyszanych od innych? Dziś wieczorem postaramy się o odpowiedź na te pytania."
Sama nie wiem czy przejmuję się tym artykułem. Nie zabronię nikomu wygłaszać swojego zdania na mój temat. Każdy myśli co myśli i nie powinniśmy się tym przejmować choćby nie wiem co.
W tym samym czasie:
Rich wrócił do Londynu, ale kto powiedział że do swojego życia. Dalej musi się ukrywać to nie tak że wyjeżdżasz i już wszystko jest ok. Jednak jedna myśl nie daje mu spokoju Lena. Całymi dniami o niej myśli. To jest silniejsze od niego. Tyle razy prosił o tą miłość jedyną która zostałaby na zawsze, a kiedy ją dostał chce się jej pozbyć. Nie sądził że wszystko tak się potoczy, ale nikt się nie martwił o niego tak jak ona. Widział w jej oczach współczucie gdy patrzyła mu prosto w oczy kiedy był bezsilny. Gdy płakała tak że czuł jej łzy które były tak mokre że przechodziły przez jego bluzę. Nikt tak jak ona nie przytulał go z taką czułością. Nigdy nie cieszył się tak jak przebywając z nią. Wiedział że mógłby zabić wszystkich którzy by ją skrzywdzili. Ale gdy teraz pomyśli że wydobyła choć jedną łzę przez niego chciałby ze sobą skończyć. Obawia się jednego że nie wytrzyma tęsknoty za nią i wróci by zniszczyć jej całe życie.
Nadszedł czas pokazu. W mojej garderobie wisiały trzy suknie balowe. W kolorze czerwonym, czarnym i błękitnym. Miałam rozpocząć i zakończyć pokaz. Czekam już przygotowana na wyjście. Antonio pokazuje mi żebym wychodziła. Widzę światła i dużą ilość osób. Co chwilę błysk lampy to dziwne ale przyzwyczaiłam się już do niego. Kilkanaście minut znów wychodzę inaczej ubrana. Przeżywam to samo co wtedy. Ostatnie końcowe przejście. Koniec pokazu. Jeszcze tylko wywiad. Dziennikarz czeka na mnie w garderobie. witam się z nim i siadam obok niego. 
- Wszyscy są ciekawi co myślisz na temat ostatnich wypowiedzi na twój temat. 
- Dziś przeczytałam o tym artykuł. Każdy ma swoje zdanie. Rozumiem że ludzie myślą że źle postępuję. Nie mam nic przeciwko temu, ale to moje życie i moje decyzje.
- Nasi czytelnicy przesłali pytanie na które chcieliby usłyszeć odpowiedź wybraliśmy kilka. Największe wsparcie dla ciebie to?
- Rodzina, przyjaciele są zawsze w trudnych chwilach, ale nie tylko kiedy ich potrzebuję są we wszystkich momentach mojego życia. Zawsze można na nich liczyć. 
- Dlaczego masz więcej przyjaciół płci męskiej?
- To dobre pytanie. To prawda. Przed poznaniem Nathana nie miałam przyjaciół. Większość czasu spędzałam z bratem albo w książkach. Może to dlatego że jestem bardzo przywiązana do brata, albo po prostu tak wyszło. 
- Jaka osoba najbardziej cie zawiodła? 
- To zbyt prywatne. Nie chcę o tym mówić.
- Dobrze. Za dwa tygodnie jest rozdanie nagród dla modelek. Największa konkurencja dla ciebie to?
- Szczerze mówiąc jest wiele innym modelek które są świetne, ale ja konkuruje ze sobą każdego dnia żeby być coraz lepsza w tym co robię może dlatego że jestem zawzięta. Oczywiście wszystkie dziewczyny które uczestniczą w pokazach i sesjach są dla mnie konkurencją. Wiele dziewczyn jest lepszych ode mnie, ale ja chcę być coraz lepsza. 
- I ostatnie pytanie. Czy chciałabyś cofnąć się w czasie by naprawić swój błąd?
- Być może gdyby była taka możliwość. 
- Dziękuję za wywiad i liczę na kolejny na gali rozdania nagród. Mam nadzieję że będę rozmawiał ze zwyciężczynią. 
Żegnam się z dziennikarzem. Zmywam makijaż i przebieram się do powrotu do hotelu. Nie mam ochoty iść na imprezę po pokazie. Zawieszam torbę na ramię i wychodzę. Nagle słyszę
- Lena Lena.
To głos Antonio odwracam się prowadzi jakieś dziecko. Podchodzi bliżej. To dziwne ale chłopiec którego prowadzi jest bardzo podobny do Tobiego. Nagle chłopiec wyrywa się z rąk Antonio i biegnie w moją stronę. Rzuca się na mnie. To rzeczywiście Toby ma już siedem lat. Kucam przy nim. 
- Lena na reszcie
- Długo się nie widzieliśmy. - mówię przytulając chłopca - co ty tu robisz?
- Tata w firmie dostał zaproszenia na twój pokaz, ale zadzwonił że nie przyjedzie bo musi zostać dłużej w pracy. A ja chciałem  cię zobaczyć.
- Jesteś tu sam?!
Kiwa głową potakująco. 
W głowie mam tysiące myśli.
- Twój tata wie że tu jesteś?
- Nie
- Wiesz że musimy do niego zadzwonić. 
- Będzie zły, ale obiecywał mi tyle razy że zabierze mnie do ciebie i nie robił tego. 
Jestem ciekawa dlaczego zerwał ze mną kontakty. Teraz muszę się tego dowiedzieć. Toby zrobił źle ale dzięki niemu wreszcie spotkam się ze Stevem. 


**********************************************************************************
Dzięki za miłe komentarze. Dziś mam okropny dzień dostałam porządnie piłką na wf-ie w skroń no i co musiałam jechać do innego miasta do szpitala. Masakra jakaś. Mam nadzieję że nie położą mnie na oddział. Mimo że czuję się tak beznadziejnie postanowiłam dodać nowy rozdział dla was. Jeju akurat mnie musiała walnąć nie mogła trafić na kogo innego. I to jeszcze w skroń a to jak już słyszałam dzisiaj tysiące razy : " najniebezpieczniejsze miejsce podczas uderzenia dlatego musimy wezwać karetkę ". Nie dałam się, ale i tak musiałam jechać jak nie karetką to z mamą. Miejmy nadzieję że wszystko będzie ok i przestanie mnie tak boleć skroń, kręcić się w głowie i wgl cała reszta tego co mi się robi.
Do następnego miejmy nadzieję że za kilka dni. :) 
:*

wtorek, 5 marca 2013

7. Choćbym najbardziej chciała...

Otworzyłam oczy. Okazało się że zasnęłam od razu gdy wróciłam. Poszłam do łazienki, aby wziąć prysznic i zmyć makijaż. Założyłam rurki i czarny top. Nagle usłyszałam pukanie. Miałam iść do restauracji, ale okazało się że wykupili mi pakiet ze śniadaniem w pokoju. Szczerze wolałabym zjeść w restauracji gdzie było więcej ludzi, a nie siedzieć samotnie w pokoju.
- Więc co dziś sesja plenerowa. - powiedział Antonio kiedy weszłam do studia
Pokiwałam potakująco głową. Chciałam iść jednak mnie zatrzymał.
- Poczekaj chwilę to jest Dave będziecie mieć razem sesję. - powiedział
Zza Antonio wyłonił się chłopak około 25 lat. Miał brązowe włosy tak samo jak oczy. Na twarzy miał lekki zarost dzięki któremu był bardziej przystojny.
- Jestem Dave - powiedział podając mi rękę
- Lena - powiedziałam chwytając go za dłoń
Nie obyło się bez złości. Praca z modelem nie jest taka że stoimy dwa kilometry od siebie i się uśmiechamy. Trzeba pokazać emocje. Fotograf tego wymaga przez co trzeba stać bardzo blisko siebie. No tak przecież to Paryż co ja sobie myślałam miasto zakochanych a ja będę sama na zdjęciach. Oczywiście to było mało prawdopodobne. Otworzyłam drzwi od mojej garderoby. Antonio chyba wyczul że jestem zła na ta sytuację, bo wszedł za mną.
- Dlaczego nie wzięliście Nathana? - zapytałam
- Wiesz dobrze że nie jest modelem. - powiedział
- Ale moje sesje z nim okazały się sukcesem. Mówiłam już setki razy że nie chcę żadnych sesji bez Nathana - krzyknęłam
- Nie zachowuj się jak dziecko - powiedział - zdecyduj się czy chcesz być w końcu modelką bo mam dość twoich humorów
- Skoro masz dość moich humorów możesz się przenieść - powiedziałam - a poza tym wydaje mi się że to mój ostatni kontrakt
- Czyli po nim odchodzi - powiedział
- Nie wiem czy to ma sens. - powiedziałam siadając na fotelu
- Ma sens tylko musisz przestać złościć się każdą rzeczą.
- Gdybyś miał żonę nie złościła by cię sytuacja w której całowałaby się z innym? - zapytałam
- Każdy fotograf ma swoje wymagania może ten akurat będzie miał inne. - powiedział
- Zadałam ci pytanie. - upomniałam się
- Pewnie że byłbym zły, ale.. - zaczął
- To teraz wiesz jak się czuję ja i Nath po każdej takiej sesji.
Wyszedł ponieważ przyszła makijażystka.
Antonio chyba powiedział coś fotografowi, ponieważ nie musieliśmy się całować ani nic w tym stylu. Gdy szłam w stronę wyjścia zauważyłam że stoi i wypełnia jakieś formularze. Podeszłam do biurka.
- Dziękuję - powiedziałam z uśmiechem
- Za co? Ja nic nie zrobiłem. - powiedziałam z sarkazmem uśmiechając się
- Aha to znajdę kogoś innego na zakupy. - powiedziałam
- Myślisz że kupisz mnie na zakupy?
- Kawa i ciastko? - zaproponowałam 
Uniósł oczy w górę.
- Kawa i dwa ciastka. - powiedział
- No dobra
Najpierw poszliśmy na zakupy. Dla Nathana kupiłam niebieski full cap z adidasa. Zauważyłam że dla niego najłatwiej wybrać prezent. Wystarczy full cap, a cieszy się jak małe dziecko. Mimo że ma ich już dokładnie dwadzieścia. Dla Jamesa samochód który sam jeździ, a dla Liz lalkę Barbie. W końcu ma dopiero 5 lat.
Antonio zaprowadził mnie do "Cafe de flore" usiedliśmy na zewnątrz, ponieważ była cudowna pogoda. Zamówiliśmy to co chcieliśmy.
- Mam pewien pomysł. Na pewno jeszcze nie byłaś w tym miejscu.
Spojrzałam na niego pytająco.
- Nigdy nie byłaś tu z Nathanem co nie?
- Rzeczywiście.
- Jest tutaj takie miejsce.
- To powiedz jakie.
- Najpierw musisz coś zrobić
- Antonio. O co ci chodzi!
- Zobaczysz. Chodź.
Zapłaciliśmy za kawę i ciastka i Antonio zabrał mnie do sklepu niedaleko kafejki. Poszedł na zaplecze po chwili wrócił z kartka i długopisem.
- Napisz tu coś o tobie i Nathanie.
Wiedziałam już o co chodzi.
Wzięłam kartkę i długopis. Przyłożyłam kartkę do ściany i zaczęłam pisać. Napisałam:
Lena
 i
  Nathan
"Dwie dusze jedno serce."
Po chwili wrócił z pudełkiem. 
Zaprowadził mnie na most zakochanych. W Paryżu są dwa. Na nim wisiało tysiące kłódek na każdym różne napisy. 
Otworzyłam pudełko. W środku była kłódka z tym napisem który chciałam. Przyczepiłam ją do siatki. Oparłam się o barierkę i wrzuciłam klucz do wody. Obok mnie stanął Antonio i tak samo jak ja oparł się o barierkę. 
- Dlaczego " dwie dusze jedno serce" ?
- Mamy wygrawerowany te napis na obrączkach. 
- Wiem że chciałabyś być tutaj z Nathanem, ale na prawdę nie mogłem nic zrobić. 
- Dziękuję. 
- Dziękujesz mi?!
- Za to co zrobiłeś, że przyprowadziłeś mnie tu. Wiesz że to już druga kłódka Gdy byliśmy w Budapeszcie w podróży poślubnej Nathan też przypiął taką samą kłódkę. 
- Tam jest taki most?
- No właśnie nie.
- Wyśmiałbym osobę która powiedziałaby że wy się nie kochacie. 
- Czasami dziwię się sama sobie, bo oboje dużo razy siebie zraniliśmy i byliśmy pewni że to już koniec że nic już z tego nie będzie, ale i tak cały ból spływał po nas gdy zobaczyliśmy się ponownie. To silniejsze od nas. 
- Mało jest osób na tym świecie którzy darzą się taką miłością jak wy. 
- Dobra mniej o mnie więcej o tobie.
- W jakim sensie?
- Nie udawaj że nie wiesz o co chodzi.
- Nie mam na to czasu. 
- Żartujesz chyba. To kiedy będziesz miał na to czas?
- Nie wiem. Ciągle gdzieś wyjeżdżam raz jestem w Paryżu, kolejny w Polsce potem Włochy, Wenecja i tak dalej. 
- To co przecież możecie podróżować razem. 
- Tak bo ktoś od razu rzuci wszystko dla mnie i nie będzie chciał robić tego co kocha.
- Antonio szukasz tylko dziury w całym!!!
- Mówię prawdę.
- Jeśli się kogoś kocha zrobi się wszystko co w naszej mocy żeby być blisko tej osoby i jej nie stracić. 
- Masz rację, mam dużo pracy, więc widzimy się jutro na pokazie o 17:00. Odwieźć cię? 
- Nie wrócę pieszo jest ładna pogoda.
Jeszcze przez chwilę stałam oparta o barierkę. Wróciłam do hotelu. Połączyłam się przez skype z Nathanem. 
Przed kamerką siedziała Liz, a Nath trzymał Jamesa na rękach
- Część mamo. - powiedziała dziewczynka
James zainteresował się od razu klawiaturą i zaczął naciskać po kolei przyciski. Jednak nic tym nie zrobił. 
- Widzieliśmy zdjęcia - powiedziała Liz
- Tak szybko?! - powiedziałam zaskoczona
- Antonio przesłał mi na e-mail - powiedział Nath - gdy zobaczyłem zdjęcia tego mostu kłódek byłem zaskoczony tyle ich tam jest. No i oczywiście jest nasza. 
- Mamo wiesz że wujek Rich wyjechał. - Liz
- Rich wyjechał?! - powiedziałam przejęta 
- Liz idź do swojego pokoju się pobawić. - Nath 
- Pa mamo - powiedziała Liz
- Pa skarbie. - odpowiedziałam 
- Wczoraj tu był i powiedział że wyjeżdża do Londynu. Lena jak wrócisz musisz mi wszystko wyjaśnić. Wiem że wyjechał z powodu waszej kłótni. 
- Obiecuję ci że wszystko ci wyjaśnię gdy wrócę. 
James zaczął płakać i pożegnałam się z Nathanem. Wieczorem położyłam się spać. Jednak nie dałam rady zasnąć przekręcałam się z boku na bok. Wstałam. Chwilę później leżałam na łóżku trzymając telefon nad sobą. Wybrałam numer Richa. Wahałam się nad tym czy nacisnąć na zieloną słuchawkę. Jednak wybrałam czerwoną. Rzuciłam telefon obok na łóżko. Mówiłam mu żeby wyjechał a teraz co ? Wiem że to na pewno przez mnie. Ale byłam wtedy zła za to że powiedział mi coś czego nie powinien.Być może tak miało być i nasz przyjaźń rzeczywiście miała się skończyć. On czuje do mnie coś więcej a ja wiedząc o tym nie umiem być blisko niego choćbym najbardziej chciała.


***********************************************************************************
Dziękuję za miłe komentarze. Cieszę się że podoba wam się to co piszę. :-) Mam nadzieję że rozdział się wam podoba? :-) 
Jak zawsze liczę na komentarze. Kolejny będzie na pewno w tym tygodniu. Tylko nie wiem jeszcze w jaki dzień. :-) Kafejka i most na zdjęciach są tymi które zostały opisane w tekście. Dużo zdjęć, ale dzięki temu być może jest to dla was tak jak dla mnie łatwiejsze do odegrania w myślach. Dodałam zdjęcie postaci Antonio.
KOMENTUJCIE!!!
Buziaki :*** Do następnego. :)

niedziela, 3 marca 2013

6.Wracam do Londynu.

Pakowałam walizkę kiedy do pokoju wszedł Nath. Położył się na plecy i wpatrywał w sufit. Wrzucałam ze złością ubrania.
- Czemu jesteś taka zła? - zapytał
- Nie chcę tam jechać. - powiedziałam
- Też nie chcę żebyś jechała, ale musimy się do tego przyzwyczaić ja też niedługo jadę z chłopakami w trasę. - powiedział
- Jeszcze do tego wracam w poniedziałek czyli nie spędzimy razem weekendu - powiedziałam zamykając walizkę i kładąc się obok Nathana
Dotknął ręką mojego policzka. Musnęłam delikatnie jego wargę.
- Najgorsze jest to że gdy wrócę ty wyjedziesz. - powiedziałam wtulając się w ramiona chłopaka 
-  Mam nadzieję że te dwa tygodnie minął tak szybko że nie spostrzeżemy się i będziemy znowu razem - Nath
- Też mam taką nadzieję. Kocham cię Nath. - powiedziałam patrząc chłopakowi prosto w oczy
- Kocham cię - powiedział Nath
- Każdego dnia zadaję sobie pytanie co by było gdyśmy wtedy nie poznali się
Następnego dnia byłam już w Paryżu. Antonio był ze mną. Zaprowadził mnie do pokoju.
- Dzisiaj masz dzień wolny. - mówi
- Cholera gdybym to wiedziała przyleciałabym tu jutro. - powiedziałam ze złością
- Nie złość się. Przyleciałaś dziś bo wieczorem jest kolacja z producentami firmy. - powiedział - o 19:00 bądź gotowa a teraz pójdź pozwiedzać lub rób co chcesz
- Ile razy można zwiedzać ta samą wieżę Eiffla. - powiedziałam ze złością - sorki może to i dobry pomysł
Nie wiem co mnie tak złościło. W pewnych momentach przerastały mnie te wyjazdy. Czasami wolałam mieć zwykłą pracę wstawać codziennie o tej samej porze i wracać po skończonej pracy. Ale co z tego sokoro nie lubiłabym tego co robię. Można powiedzieć że modeling wymaga poświęceń. 
Postanowiłam pójść na wieżę Eiffla. Wjechałam na sam szczyt. Cała złość przeszła kiedy oparłam się o barierkę i obserwowałam widok na miasto. Dużo razy byłam w Paryżu, ale za każdym razem widok był inny, to co czułam gdy miałam całe miasto pod sobą. Słońce grzało coraz mocniej.
Wróciłam do hotelu aby przygotować się do kolacji. Wzięłam prysznic. Zrobiłam lekki makijaż. Założyłam sukienkę którą dał mi Antonio.
Zeszłam na dół . Razem z Antonio pojechaliśmy do restauracji. Tego dnia była zamknięta dla innych gości, ponieważ producenci zapłacili za to żeby była to impreza zamknięta. Nie zamierzałam siedzieć na niej długo. Siedziałam pomiędzy Antonio i Mary. Po posiłku rozbrzmiała dość głośna muzyka.
- Zatańczymy? - zapytał Antonio 
Zgodziłam się nie chciało mi się podpierać ściany. 
Później wypiłam dwie tequile i postanowiłam wrócić do hotelu. Jednak gdy wyszłam napadł mnie tłum dziennikarzy. Zatrzymali mnie. Nie mogłam wydostać się z tego tłumu. Po chwili zeszłam na bok. Postanowiłam zamówić taxi. Nie mówiłam dla nikogo z gości że wychodzę, chciałam wyjść żeby nikt nie mówił żebym została. Po chwili podeszła do mnie młoda dziennikarka. 
- Mogę zadać kilka pytań? - zapytała 
Wydawała się być miła. Dlatego postanowiłam odpowiedzieć na jej pytania.
Odeszłyśmy trochę dalej. Miałam jeszcze sporo czasu, ponieważ taxi miała przyjechać za pół godziny.
- Dlaczego wychodzisz jako pierwsza z imprezy? - to było jej pierwsze pytanie 
- Ktoś musi wyjść pierwszy. A tak poza tym nie mam ochoty dzisiaj na imprezowanie. - powiedziałam 
- Widzisz zagrożenie dla siebie wśród innych modelek? - zapytała 
- Staram się dawać w tym sto procent siebie. Nie wiem jak robią to inni. Nikt kto daje z siebie sto procent dla tego co robi nie powinien czuć zagrożenia innych - odpowiedziałam 
- Masz rację. Przyjechałaś tu z Nathanem? - zadaje kolejne pytanie 
- Nie. 
- Pewnie jest z waszymi dziećmi. Myślisz że James będzie tak utalentowany jak jego tata? 
Uśmiecham się. 
- Nie mam w tym wątpliwości. Jestem pewna że będzie związany z muzyką tak jak jego tata. 
Uśmiecha się. 
Wróciłam do hotelu. Upadłam na łóżko. Czułam na twarzy zimno poduszki. Nie zdawałam sobie sprawy że tak szybko zasnę. 
W tym samym czasie w Polsce: 
Nathan usłyszał pukanie do drzwi. Nie spodziewał się nikogo. Była godzina 20:00. Liz i James już spali. Podszedł i otworzył drzwi. 
- Cześć Rich. - powiedział - wchodź 
Chłopak wszedł do środka. 
- Przyjechałem się pożegnać. - powiedział 
- Wyjeżdżasz gdzieś odpocząć? - zapytał zdziwiony Nath 
- Nie. Wracam do Londynu. - odpowiada 
Nathan był zaskoczony tą wiadomością.
- Czy to ma związek z Leną? - zapytał Nath 
Rich dotknął ręką czoła. 
- Nie chcę o tym gadać - powiedział Rich 
- Jesteś pewien ? Zostań wszystko będzie ok. - powiedział Nath 
- Podjąłem już decyzję. - powiedział Rich 
- Leny nie ma wyjechała do Paryża. - powiedział Nath 
- W sumie może to i lepiej. Wiesz ja muszę już jechać żeby nie spóźnić się na samolot. - powiedział Rich - a i tu są klucze. 
Chciał już wychodzić jednak się odwrócił. 
- Możesz coś dla mnie zrobić? - zapytał 
Nathan pokiwał potakująco głową. 
- Jak wróci niech tam pojedzie w salonie zostawiłem coś dla niej. - powiedział wychodząc 
Nathan już kompletnie nie rozumiał tego co wydarzyło się pomiędzy Leną i Richem. To musiała być poważna kłótnia. Wiedział że musi poważnie porozmawiać z Leną gdy wróci do Polski. 



**********************************************************************************
Krótki wiem ale mam nadzieję że podoba się. Dzięki za ostatnie komentarze. No i liczę na komentarze. :)
Następny za dwa dni tak mi się wydaje. :)
KOMENTUJCIE!!!
Dzięki że jesteście :)