poniedziałek, 18 marca 2013

12.Los...

Wysiadłam z samolotu. Spojrzałam na telefon było kilka minut po 20:00. Po chwili zauważyłam Nathana. Rzucam walizkę i zaczynam biec w stronę chłopaka. Wtulam się w jego ramiona. Na reszcie po tylu dniach mogłam poczuć go znowu. Całuje go w usta. Po czym znowu mnie przytula.
- Nie wiesz jak tęskniłem - szepcze mi do ucha
- Wiem, przeżywałam to samo. - mówię
Nathan wkłada walizkę do samochodu. Wsiadam do samochodu na siedzenie obok niego. Jedziemy rozmawiając co wydarzyło się w ostatnich dniach. Patrzę przez szybę na drogę po chwili orientuje się że nie jedziemy do naszego domu.
- Nath ta droga nie prowadzi do naszego mieszkania - mówię
- Wiem, myślałaś że pojedziemy do domu? - mówi z uśmiechem na twarzy
- W sumie to nie, ty jesteś nieprzewidywalny - mówię uśmiechając się
Po chwili rozpoznaję drogę, która prowadzi do naszego domku nad jeziorem.
- Tak to sobie wykombinowałeś. - mówię
Wysiadam z samochodu. Wchodzimy do środka.
- I co będziemy tak siedzieć? - pytam zaskoczona bo spodziewałam się po nim czegoś ciekawszego
- Znasz mnie. No chodź - mówi idąc w kierunku tylnego wyjścia
Rozsuwa drzwi balkonowe.  Widzę na pomoście stół i dwa krzesła. 
- Żartujesz sobie - mówię nie dowierzając w to co zrobił 
Łapie mnie i prowadzi za rękę w kierunku pomostu. Stół jest okryty białym obrusem są na nim nakrycia dla dwóch osób. 
Odsuwa krzesło a ja siadam na nim. 
- Poczekaj zaraz wrócę. - mówi i idzie w kierunku domku 
Po chwili wraca. Stawia na stół naczynie po czym otwiera pokrywkę. 
- Postanowiłem zrobić lasagne - mówi 
- Nath to ty? - mówię - liczyłam na kanapki lub coś w tym stylu
Wzięłam pierwszy kęs. 
- Ty to pierwszy raz ugotowałeś? To jest pyszne. 
- To nie pierwszy raz ale współczuję Liz musiała to jest tydzień, każdego dnia gotowałem żeby się nauczyć coraz lepiej. 
- Widzę nieodkryty talent kulinarny. Więc może od dziś to ty będziesz gotować? - proponuje 
- O nie nie. Nie tak szybko. Umówmy się że od czasu do czasu. - mówi uśmiechając się 
Odwzajemniam uśmiech. 
- Co się wtedy stało między tobą a Richem ? - pyta 
Nie spodziewałam się takiego pytania. Tak nagle mnie o to zapytał. Z mojej twarzy zniknął uśmiech. Spojrzałam na talerz unikając jego wzroku. 
- Lena powiedz dlaczego wyjechał? - nalega
- Kazałam mu wyjechać - mówię nie odrywając wzroku od talerza
- Kazałaś? Myślałem że się przyjaźnicie. - mówi zdziwiony 
- On wyznał mi miłość - mówię cichym głosem 
- Coś między wami zaszło? - pyta Nath 
- Nie. Nie zrobiłam bym czegoś takiego. Kocham ciebie. 
- Wiem to ale musiałem zapytać. Prosił mnie żebym ci to dał. - mówi podając mi klucze
- Klucze od jego mieszkania. Po co mi one ?
- Mówił że zostawił coś dla ciebie. 
Co on mógł mi zostawić. Czyli co nie zamierza wrócić już nigdy. Siedziałam chwilę myśląc nad tym. 
Nathan wstał i podszedł do mnie. 
- Zatańczymy? 
- Chcesz tańczyć? 
- Nie chce się poprzytulać. Myślisz że co będziemy tak siedzieli przy stole? - mówi parskając śmiechem 
Uśmiecham się. Podaję mu rękę i wstaję. Przytulam się do niego. Czuje zapach jego perfum, które ma od niedawna.
- Pamiętaj jesteś moja, a ja twój. Nic nas nie rozdzieli. Nigdy pamiętaj to - szepcze mi na ucho po czym daje mi całusa w czoło
- Wiem że nic nas nie rozdzieli za mocno cię kocham, żebym pozwoliła komuś lub czemuś to zniszczyć. - szepczę mu do ucha 
- Pamiętasz naszą noc poślubną? - pyta 
- Tak a co? 
Po moim pytaniu przytula mnie i przechyla się w kierunku jeziora. Woda jest bardzo zimna. Jest lato, ale woda i tak wieczorami zimna. 
- Powtórka z rozrywki. - mówię po wypłynięciu na powierzchnię  
Chłopka podpływa do mnie i całuje w usta. Przytulam się do niego pod wodą. 


Otwieram oczy. Leżę wtulona w Nathana. Zasnęliśmy na pomoście. Budzę chłopaka otwiera oczy i daje mi całusa w policzek. 
- Musimy wracać. - mówię 
- Wcale że nie - mówi przytulając mnie 
- Niestety. Jest już 11:00. Musimy jechać po dzieci. - mówię i wstaję 
Wsiadamy do samochodu i jedziemy w kierunku domu Toma i Elizy. 
- Nath? Zawieziesz mnie do domu Richa ? - pytam 
- No jasne. Zaczekam na ciebie. - mówi 
- Nie jedź do Elizy i Toma przyjdę do was. Ok? - mówię
- No dobrze. - mówi po czym daje mu całusa i wysiadam 
Otwieram drzwi od domu. Zauważam czarne BMW stojące niedaleko. To chyba dilerzy. Wchodzę do środka. Zostawił coś dla mnie. Tylko co?  Wchodzę do salonu. Zauważam że na stole coś leży. Podchodzę bliżej. To zdjęcie na którym jestem ja i on. Siadam na sofie i przyglądam się jemu. W tym momencie dochodzi do mnie że już wszystko skończone. Może postąpiłam zbyt pochopnie. Może powiedziałam za dużo. Gdy mówiłam :"Lepiej będzie jeśli wrócisz do Londynu" i tak chciałam żeby został.  Wstaje i odkładam zdjęcie na stół. Tak mi się przynajmniej wydaje. Jednak spadło na podłogę. Zauważam że jest coś napisane z tyłu. Znów siadam na sofę, ponieważ cała strona jest zapisana. 

" W dzisiejszych czasach na pożegnanie pisze się sms-y. Ale ja nie umiem napisać do tak wyjątkowej osoby jak ty zwykłego " PA". Robert napisał do ciebie wiele listów. Gdy wracał z Londynu zginął. Chciałbym zginąć tak jak on, ale nie umiem. Nie chcę żebyś uroniła choć jedną łzę przez mnie. Jednak to się już stało, wyznałem ci to czego nigdy nie powinnaś usłyszeć. Obiecałem ci że już nigdy więcej nie podetnę sobie żył i dotrzymam tej obietnicy. Wykasowałem twój numer choć i tak znam go na pamięć. To głupie ale z tobą kojarzą mi się tylko te dobre chwile, dzięki którym zmieniłem się. Byłaś tym czego szukałem, ale gdy gdy znalazłem okazało się że los już dawno mi nie sprzyjał. Spróbuj o mnie zapomnieć, bo wiem że byłem największym błędem twojego życia. Nie chcę żebyś zatrzymała te zdjęcie. Podrzyj je i zapomnij o wszystkim co związane ze mną. "
                                                                                                                       Rich

Rzuciłam zdjęcie na ziemię. Podniosłam je znowu i podarłam tak jak chciał. Wytarłam łzę spływającą po moim policzku. Nie mogłam w to uwierzyć że powiedziałam mu że był największym błędem mojego życia. 

W tym samym czasie:
Rzeczywiście to byli dilerzy. 
- Młody się odzywał?
- Nie. Zaczynam się zastanawiać czy on nie wyjechał. 
- W sumie to i dobrze będzie można się zabawić. Ciekawe co się stało że nasz rycerz zrezygnował z niej.
- To co zaczynamy zabawę?
- Nie tak szybko. Poczekamy zobaczymy może się odezwie. Pamiętaj jeśli to zrobimy ma na nas haka. Musimy uważać.




**********************************************************************************
 No i jest nowy rozdział. Jak zawsze mam nadzieję że się podoba. Dzięki za ostatnie komentarze. Zachęcam was do klikania w nowej ankiecie być może ktoś nie zauważył. Witam nowego obserwatora Julkę TW mam nadzieję że zostaniesz na dłużej. 
KOMENTUJCIE!!
A no i zapraszam na mojego nowego bloga. Nie jest to opowiadanie, ale pisze o moim postrzeganiu świata i życia. Wejdźcie, zobaczcie i może spodoba wam się i zostaniecie na dłużej. 
Kliknij ----->  "Cała prawda o życiu"

1 komentarz:

  1. Nie, nie, nie... ino ją tkną...
    Nie możesz tego zrobić... nie możesz..!
    Pisz szybko następny, bo ciekawość dręczy...
    Życzę weny..!

    OdpowiedzUsuń