sobota, 9 marca 2013

9.Zmieniłeś się...

Dzwonię z telefonu Tobiego. Steve odbiera telefon:
- Toby gdzie ty się podziewasz martwię się. - słyszę głos Steva w słuchawce
- To ja Lena - mówię
Słysze cisze  w słuchawce.
- Jesteś tam? - pytam po dłuższej chwili milczenia chłopaka
- Tak. Gdzie jesteście? - mówi jakby był kompletnie wybity ta wiadomością
- Zaraz prześlę ci adres. - mówię i się rozłączam
Wysyłam sms z adresem. Kilkanaście minut później. Steve wchodzi zdenerwowany do garderoby.
- Toby co ty wyprawiasz martwiłem się o ciebie, co ci strzeliło żeby przyjechać tu samemu? ... - zaczyna krzyczeć na chłopca
Steve jest inny ma na sobie garnitur. Nie przypomina wgl chłopaka którym był dwa lata temu.
- Tato, ale ja chciałem się spotkać z Leną tyle razy mi to obiecywałeś i co? - mówi chłopiec
- Toby ty jeszcze tego nie rozumiesz. - mówi Steve
- Tato czego ja nie rozumiem? - pyta chłopiec
- Toby idź do samochodu. - mówi Steve
- Nie. Nie zostawię Leny.
- Powiedziałem ci coś. - krzyknął
Chłopiec wtulił się we mnie.
- Mogę iść, ale jeśli Lena pojedzie z nami. - wciąż stawia na swoim
- Dobrze idź zaraz przyjdziemy. - ulega Steve
Chłopiec wychodzi i zamyka za sobą drzwi.
- Czułem że cię spotkam - mówie ze złością
- Nie cieszysz się? - jestem zdziwiona tym co powiedział
Spuścił głowę w dół.
- Steve dlaczego się do mnie nie odzywasz? Próbowałam się z tobą skontaktować ale..
Przerywa mi.
- Wiem zmieniłem numer.
- O co chodzi co takiego zrobiłam że przestałeś się ze mną kontaktować? - pytam - zmieniłeś się
- Ty też się zmieniłaś
- Ja niby czemu?- Lena to nie  ma sensu.. - mówi
- A co ma sens? Gdyby nie Toby nie spotkalibyśmy się to aż tak cię boli że się zobaczyliśmy? -pytam z żalem
- To dla twojego dobra. - mówi
Parsknęłam śmiechem.
- Świetnie wszyscy robią coś dla mojego dobra. Przykro mi że się spotkaliśmy choć tak tego nie chciałeś - idę w kierunku drzwi jednak się zatrzymuje i odwracam się w stronę chłopaka - wiesz co jest najgorsze w tym wszystkim? Uważałam cię za przyjaciela. Nie dość że Robert umarł i Rich wyjechał do Londynu to ty zmieniłeś numer, wyprowadziłeś się i nie dawałeś żadnych znaków życia.
- Przepraszam cię, ale mi chyba tez coś się należy. Jesteś na pierwszych stronach gazet, podpisujesz kontrakty, dajesz wywiady i wiele innych rzeczy. Więc ile razy poszłaś do łóżka z innym?
Walnęłam go w policzek z całej siły. Sama się zdziwiłam że mogłabym kogoś tak uderzyć. Steve dotyka ręką całego czerwonego policzka.
- Według ciebie osiągnęłam to wszystko przez łóżko?! - mówię podniesionym tonem
-  Nie udawaj że to nie prawda. Nie chcę żeby Toby miał kontakt z tobą. - mówi
- Na prawdę zmieniłeś się. Nie wiem kto naopowiadał ci takich plotek i nie wierzę że mogłeś w to uwierzyć.
- Dowiedziałem się tego od mamy Roberta.
Chciałam coś powiedzieć. Otwieram usta jednak nie chcę więcej przebywać z kimś kto mógł w coś takiego uwierzyć.
- Co prawda w oczy kole. - mówi idą za mną
Jestem zdenerwowana. Zatrzymuję się i obracam się w stronę chłopaka.
- Prawda którą usłyszałeś od kobiety która jest w psychiatryku bo zniszczyła wielu osobom życie. Tak to rzeczywiście prawda.
Nie słyszę kroków chłopaka za sobą. Chyba się zatrzymał. Najwidoczniej zrozumiał że przez dwa lata myślał że zna prawdę o mnie. Idę i ocieram łzy spływające po policzku. Kolejny zawód mojego życia. Z każdym dniem coraz gorsze. Być przyjacielem i tak uwierzyć w pewną rzecz że nawet nie próbować otrzymać wyjaśnienia. I co teraz ma być wszystko ok? Powie "przepraszam"  i mam wtulić się w niego ramiona i ma być tak jak kiedyś. Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Steve się zmienił z chłopaka od którego bije ciepło w zimnego i oschłego mężczyznę pozbawionego uczuć.
Wychodzę z budynku. Widzę samochód ten sam co kiedyś. W środku siedzi Toby. Liczę na to że mnie nie zauważy. Jednak słyszę kroki. Rzucam spojrzenie na samochód drzwi są otwarte a chłopiec biegnie w moją stronę. Całe zajście widzi Steve. Podchodzi do nas bliżej. Toby odwraca się w stronę swojego taty.
- Obiecałeś. - mówi patrząc do góry
Obracam chłopca w swoją stronę.
- Toby czasami tak jest że niektórzy nie mogą się spotykać. Twój tata teraz ma inne zdanie na mój temat. Dlatego przez jakiś czas nie będziemy się spotykać. Ja pojutrze wyjeżdżam twój tata ma dużo pracy i nie możemy się zobaczyć - tłumaczę chłopcu
- Nie dotrzymałeś obietnicy. Już od roku obiecywałeś mi że spotkam się z Leną. Tak samo dziś. Cały czas kłamiesz - mówi chłopiec patrząc na Steva
Jednak on milczy.
- Masz mój numer spotkamy się niedługo. Zobaczysz - mówię przytulając chłopca
Zaczyna padać deszcz. Steve każe Tobiemu iść do samochodu. Chłopiec robi to co mu każe i po chwili siedzi w samochodzie.
Stoję i patrzę nie dowierzając że tak wyglądało spotkanie na które tyle czekałam.
- Może cię podwieźć ? - pyta
- Nie żartuj sobie. Wracaj do swojego życia w którym uważałeś mnie za dziwkę - mówię ze złością
Czuję coraz więcej kropel na swoim ciele. Są coraz zimniejsze. Oboje milczymy. Chce i nie chcę iść to się ze sobą kłóci.
- Lena ja... - zaczyna - ja przepraszam
Wiedziałam że właśnie tak będzie.
- Wiesz wydaje mi się że dwa lata za późno. - mówię
- Więc co mam powiedzieć? - pyta
- Szczerze nic. Powiedziałeś już wystarczająco dużo. - mówię - idź już lepiej
- Proszę pozwól mi coś zrobić. - mówi - teraz rozumiem że to był błąd
- Tak to był błąd, taki którego nie możesz teraz naprawić. Wystarczy że będzie jak dawniej nie będziesz się kontaktować usuniemy swoje numery. Tyle. - mówię i idę w kierunku hotelu
Pukam do drzwi apartamentu Antonio niedaleko hotelu w którym mieszkam.
- Mogę? - pytam- kupiłam wino pogadamy?
- Wchodź - mówi pokazując głową żebym weszła - mogłaś po mnie zadzwonić a nie szłaś w deszczu
Usiadłam na fotel który stał najbliżej mnie i zaczęłam płakać.
- Lena? Wszystko ok? Co ci jest? - zaczyna zadawać pytania
- Nic nie jest ok. Wszystko się pieprzy. Najpierw Robert później Rich teraz Steve. - mówię wymachując rękami
- Opowiesz mi wszystko zaraz. Tylko idź się przebierz. - mówi podając mi ręcznik koszule i koc
Biorę prysznic. Wycieram włosy ręcznikiem i czeszę je gdy są lekko suche. Zakładam koszulę Antonio jest trochę za duża, ale ok. Otulam się kocem bo mam dreszcze. Siadam na łóżku.  Chłopak przynosi kieliszki i otwiera wino. Biorę kieliszek który mi podaje. Siedzę po turecku okryta kocem. Chłopak siedzi obok.
- No więc co się stało? - pyta
Nie wiem od czego zacząć. Przesuwam palcem dookoła kieliszka.
- Mama Roberta powiedziała dla Steva że jestem dziwką. - mówię przełykając gule w gardle
Zachłysnął, bo akurat upił łyk wina.
- I co on uwierzył w to? - mówi zdziwiony
- Sama nie mogę w to uwierzyć. - mówię
- Czyli temu nie odzywał się taki czas? - pyta zdziwiony
- Strasznie się zmienił. - wycieram łzę która spływa po moim policzku
- Nie płacz nie warto. - mówi
- Moje grono przyjaciół coraz bardziej się pomniejsza,a może po prostu wydawało mi się że byli moimi przyjaciółmi
- Nie wiem nie znam ich tyle co tym, ale jeśli zranili cię to na pewno nie byli warci twojej przyjaźni.- mówi a później upija łyk wina
- Dziękuję - mówię patrząc na niego
- Za co? - pyta nie wiedząc dokładnie o co mi chodzi
- Za to że jesteś
Nic nie mówi tylko się uśmiecha.
- Rozmawiałem z producentami. Ostatni pokaz masz w piątek i jeśli do tego czasu wykonasz wszystkie zaplanowane sesje. Wracasz w piątek do Polski. - mówi
- Dzięki dzięki dzięki dzięki - mówię chcąc go przytulić
Jednak z całej radości zapominam o tym że w ręku trzymam kieliszek z winem i całe wino ląduje na Antoniu.
- Przepraszam - mówię szybko łapiąc za ręcznik leżący obok na fotelu
Chłopak zaczyna się śmiać.
- Dlaczego się śmiejesz ? - pytam zdziwiona
- A co mam płakać? To jest śmieszne. Jeszcze nikt z radości nie wylał na mnie wina. - mówi dalej śmiejąc się
Po chwili wrócił ze zmienioną koszulą. Biorę do rąk zabrudzoną i chcę ją zamyć. 
- Zostaw tą koszulę. Mam ich w szafie tyle że możesz jeszcze spokojnie kilkanaście razy wylać na mnie wino z radości. 
- Ej - walnęłam go w ramię 




***********************************************************************************
Dziękuje za bardzo miłe komentarze. Jak je czytałam to po prostu skakałam po pokoju. Dzięki że jesteście. Ten rozdział dedykuje wszystkich którzy skomentowali poprzedni. Nie połażą mnie do szpitala!!!! Jak ja się cieszę. :) Ale głowa może mnie boleć jeszcze przez dwa tygodnie, ale to lepsze niż szpital. No ale mam nadzieję że w najbliższym czasie nie dostanę piłką bo wtedy będzie źle. 
Mam nadzieję że rozdział się podoba. Długo nad nim siedziałam. Kolejny może w środę. Sama nie wiem. Ale na pewno niedługo. Mam wenę. :)
Dobra kończę. 
Do następnego. :)
KOMENTUJCIE!!
A no i witam nowego obserwatora Ewę U. Mam nadzieję że zostaniesz na dłużej. :)

3 komentarze:

  1. I love you!! Kobieto... ja... nie wiem co powiedzieć.. Jesteś fenomenalna!! Każdy rozdział jest perfekcyjny. Pisz szybko następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co powiedzieć... jest świetny...
    Oczywiście czekam na tą środę z wielkim uśmiechem... i wyciągnij z siebie ten magnez...!
    Życzę weny...!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, przyjaciele powinni sobie ufać, a nie na ślepo przyjmować wszystkie przyjmowane od osób trzecich doniesienia. Mam nadzieję, że Lena i Steve sobie wszystko wyjaśnią, bo rzeczywiście grono jej przyjaciół się uszczupla, a ja lubię, kiedy jest wesoło :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń