poniedziałek, 26 listopada 2012

16.Niespodzianka...

Mijały dni a ja coraz bardziej dopuszczałam do siebie myśl że jestem chora i muszę się wziąść w garść. Nadszedł dzień przyjazdu wszystkich do Londynu. Po wejściu wszystkich zaczęły się od razu pytania. No tak jak myślałam. Po obiedzie gdy usiedli w salonie. Postanowiłam że im powiem.
-Wiecie że Robert mnie nie dawno szukał. Znalazł ale nie miał złych zamiarów można powiedzieć że dobre. Jestem zarażona wirusowym zapaleniem wątroby typu B-powiedziałam
Nikt się nie odzywał. Siedzieli i milczeli.W końcu tego chciałam żeby nikt mi nie współczuć.Po chwili jednak odezwała się Eliza:
-Ale jak to żartujesz prawda? -zapytała
Pokiwałam przecząco głową.
-Czyli jesteście oboje chorzy?-zapytał Tom
-Nie.-odpowiedziałam
-Jak to czyli wy się no wiecie nie..-nie wiedział jak ma to sformułować wiadomo o co chodzi
-Nathan jak był mały dostał szczepionkę-powiedziałam
-Nie wiem co mam powiedzieć. Przykro mi -powiedziała Eliza po chwili mnie przytulając
Aby uniknąć współczucia reszty.
-Błagam was tylko traktujcie mnie jakby tego nie było tej całej choroby nie współczujcie mi nic nie gadajmy o tym po prostu-powiedziałam pewna siebie
Przez chwilę jeszcze wszyscy siedzieli uśmiechnęłam się sama z siebie.
-To o której idziemy na dyskotekę?-zapytał Tom
Eliza go walnęła ręką.
-Świetny pomysł Tom-powiedziałam
Po kilku minutach napięta atmosfera opadła i było tak jak kiedyś.Wszyscy się śmieli i zapomnieli o tym co się wydarzyło kilka minut wcześniej. Jak ustaliliśmy poszliśmy na dyskotekę. Świetnie się bawiliśmy dobrze mi robiło to bo wtedy nie myślałam o tym co było najgorsze. Tym razem nie odważyłam się na taniec na stole. Kolejny dzień był dniem pokazu. Wszyscy oczywiście przyszli i usiedli w pierwszym rzędzie. Prawie na każdym pokazie miałam trzy stroje tak samo było na tym. 1 2 3 . Wszystko okazało się sukcesem po tym poszliśmy na kolację. Zostałam w ostatniej sukience. Wieczór mijał szybko jednak nie obyło się bez niespodzianek. Eliza była w ciąży jak wiadomo. No i niespodziewanie odeszły jej wody w końcu to już koniec 8 miesiąca.  Tom szybko wziął na ręce Elizę i zaniósł ją do taxi którą przed chwilą zamówił. Wszyscy siedzieli i czekali na korytarzu w szpitalu na jakieś wiadomości. Tom był oczywiście przy Elizie na porodówce bo malec bardzo śpieszył się na ten świat. Dziwię mu się bo nie jest łatwo na nim. Wszyscy się niecierpliwili a w końcu poród trochę trwa.
-Niedługo cię to czeka-powiedziała Pegi do Ingi
Pokiwała potakująco głową. Max siedział i przytulał ją do siebie. Za to ja stałam trzymając ręce na torsie Nathana a on na moich biodrach. Po chwili musnął moją wargę i zaczęliśmy się całować nie zważając na innych.
-Ej Nejt nie rozpędzaj się tak-powiedział Jay
Jednak on nic sobie z tego nie robił. Kilka godzin później wyszedł Tom.


*********************************************************************************
Trochę krótki wiem ale następny będzie dłuższy. Czekam na komentarze. :-) kaMiśka gdzie jesteś? :-) 

1 komentarz:

  1. nie no... za krótki !
    rodzinka się powiększa! łii
    next!
    http://story-the-wanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń