czwartek, 29 listopada 2012

18.Jest gorzej.

Następnego dnia rano tak jak zamierzaliśmy pojechaliśmy do Elizy i maluszka. Nie powiedziałam nic Nathanowi. Bałam się tego. Ale wiedziałam że nadejdzie taki dzień że będę musiała powiedzieć mu prawdę. To było mocno nie fair ale nie dałam rady się przełamać. Był ciepły dzień więc założyłam to. Postanowiliśmy pójść piechotą ponieważ była cudowna pogoda. Szłam z Nathanem za rękę za nami szli Siva i Cher a razem z nimi Max i Inga natomiast z nami Tom, Jay i Pegi.
-Dziś musisz iść na badania-powiedział Nathan
-Wiem pobędę trochę u Elizy i pójdę-powiedziałam
-Pójdę z tobą-powiedział Nath
-Cieszę się-powiedziałam dając mu całusa w policzek
-Ej zakochańcy a tak wogle to kiedy ślub?-zapytał Siva
Popatrzyłam na Nathana, a później na Maxa. Chodziła mi tylko jedna myśl po głowie: dlaczego go nie odepchnęłam?
-Dowiecie się w swoim czasie-powiedziałam
-Trzymam was za słowo już tylko wy zostaliście a tak się kochacie-powiedziała Pegi uśmiechając się
-Jak to tylko my? A Max i Inga?-zapytałam zdziwiona
-Mieli ślub cywilny kilka tygodni temu-powiedział Jay
-Dobrze wiedzieć-powiedziałam patrząc się na Maxa ze złością
-Nie złożyło się jakoś-powiedział Max
-No rzeczywiście nie było żadnej okazji-powiedziałam sarkazmem po chwili zorientowałam się że wszyscy nie wiedzą o co chodzi
-Po prostu przykro mi że nic nie powiedzieliście-powiedziałam żeby się wykręcić
Mała była przesłodka. Miała niebieskie oczka po mamie. Wszyscy zachwycali się małą. Godzinę później Jay Pegi Cher Siva Max i Inga poszli na zakupy do domu bo nie było prawie nic do jedzenia. A zostałam ja i Eliza. Eliza widząc że jest coś nie tak wygoniła chłopaków pod pretekstem chęci czegoś słodkiego.
-Mów co się dzieje-powiedziała
-Nic a co miało się stać?-zapytałam
-Znam cię. Mów.-powiedziała
-Wydaje ci się. Wiesz to może przez badania które mam dziś-powiedziałam
-Tak tak co zaszło pomiędzy tobą a Maxem?-zapytała
-Co? Przestań-powiedziałam
-Siedział i się gapił na ciebie ślepy by to zauważył-powiedziała Eliza dodając po chwili-nie ściemniaj i mów widzę że chcesz
Skąd ona to wiedziała. Nie no przecież to ukrywałam.
-Dobra lepiej powiedz jak nazwiecie małą-powiedziałam
-Właśnie widzę jak nic się nie stało kilka minut temu mówiłam że Amelka-powiedziała
-A no tak-powiedziałam
-Gadaj zanim chłopacy przyjdą-powiedziała
Głupio było mi się do tego przyznać. Jednak poddałam się musiałam to powiedzieć miałą straszny dar przekonywania.
-Wczoraj wieczorem całowałam się z Maxem.-powiedziałam
-Czegoś nie rozumiem jak to ?-zapytała trochę zdziwiona ale sama chciała znać prawdę
-Sama nie wiem powiedział że mnie cholernie kocha no i pocałował ale nie tak normalnie tak namiętnie że sama nie wiem co się mu stało do tego o mało nie doszło do no wiesz...-odpowiedziałam 
-Gadałam z nim ostatnio i mówił że już nic nie ma , ale nawet wzięli ślub z Ingą-powiedziała dodając-nie odepchnęłaś go 
-No właśnie nie i nie wiem co się ze mną stało-powiedziałam 
-Lena błagam nie zaczynaj znowu kochasz Nathana nigdy nie kochałaś Maxa -powiedziała dodając- nie mieszaj błagam
Milczałam. Wiedziałam że ma rację, ale no sama zaczęłam się gubić w tym wszystkim.
-On będzie miał dziecko-powiedziała Eliza
-Wiem-powiedziałam dodając-kocham Nathana nie mam pojęcia co się wczoraj stało za kilka dni wyjedzie i wszystko wróci do normy
-No nie zupełnie-powiedziała Eliza
Spojrzałam na nią zabijającym spojrzeniem.
-Chłopacy przenoszą się do Londynu.-powiedziała
Zatkało mnie. Po prostu świetnie. Był oczywiście plus że Nathan będzie blisko mnie, ale Max. Nath na pewno się dowie prędzej czy później. Nie muszę mu powiedzieć sama. Choćby i dziś. Boję się tylko jego reakcji zdołałam zobaczyć już co potrafi zrobić i to nie raz gdy jest wściekły. Ale gdy mu powiem dowie się Inga. Jedno kosztem drugiego. Pożegnaliśmy się z Elizą, Tomem i małą Amelką. Czekała mnie wizyta. Czasami wydawało mi się że to kara za wszystkie błędy które popełniłam.Może i miałam rację.
Usiedliśmy w gabinecie lekarza. 
-Wyniki nie są najlepsze poprawa jest bardzo mała.-mówił lekarz dodając-ale ważne że leczenie ma jakiś pływ na chorobę trzeba być dobrej myśli 
Cieszyłam się że była chociaż jakaś poprawa nawet jeśli była najmniejsza. Kilkanaście minut później lekarz poprosił abym zostawiła go z Nathanem wiedziałam o co chodzi chłopak niechętnie się zgodził.
-Nathan zostań na chwilę-powiedział lekarz gdy już wychodziliśmy
-Nie chcę znowu wysłuchiwać tego co pan mówi-powiedział chłopak
-Zostań to ważne-powiedział 
Wyszłam i poszłam do Elizy i Toma. 
Tymczasem w gabinecie:
-No więc słucham-powiedział chłopak
-Dalej jesteście razem-powiedział lekarz
-Niech pan nie myśli że kiedyś zrobię to co pan mi kazał-powiedział 
-Dobrze ci radzę póki jeszcze masz czas-powiedział 
-Ale przecież jest lepiej-powiedział Nathan 
Lekarz pokiwał głową.
-Okłamał pan nas?-zapytał chłopak
-Niestety jest gorzej. Ona się nie długo dowie o tym.-powiedział 
-Nie no świetnie co z pana za lekarz że okłamuje pacjentów-powiedział Nathan
-Wszyscy załamaliby się wtedy-powiedział 
-W tym momencie ma pan o jednego pacjenta mniej do uszczęśliwienia zabieram stąd Lenę-powiedział podniesionym głosem Nathan
-Uważaj co robisz to może pogorszyć jej stan.-powiedział dodając- ostatni raz powtarzam zanim wyjdziesz jeśli ją kochasz to zostaw ją
-Dobry żart zostawić ją nigdy powtarzam nigdy więcej ma pan mi tego nie radzić dobrze wiem co robię.-powiedział chłopak wychodząc trzaskając drzwiami. Był wkurzony że lekarz okłamał Lenę mówiąc że jest lepiej a jest przeciwnie.



*********************************************************************************
Nareszcie długi. :-) Liczę na komentarze. Jeśli to czytasz to weź udział w ankiecie. :-)  Niedługo następny. Mam nadzieję że się podoba.:**

1 komentarz:

  1. prawdziwa przyjaciółka wszystko zauważy ;)
    taki lekarz to nie lekarz ! na stos z nim!
    weny !
    http://story-the-wanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń