niedziela, 13 stycznia 2013

34.W końcu pan młody też musi jakoś wyglądać...

Usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi zbiegłam na dół aby zobaczyć kto to. Cher, Eliza, Pegi, Jennifer i Julia. No tak zapomniałabym Julia i Max są parą okazało się że mają wiele wspólnego i postanowili zostać parą cieszyłam się z tego powodu jak to mówił : "W końcu znalazł szczęście". Okazało się że to nie było dziecko Maxa.  Może i to dobrze przynajmniej ułożyło mu się i nie komplikuje się bardziej. Wiem jaka jest Inga i do czego byłaby zdolna.
Otworzyłam drzwi weszły do środka.
-Płakałaś?-zapytała Pegi
-Robert. On on umrze.-powiedziałam po czym spłynęła mi łza po policzku
-Czekaj co ty mówisz?-zapytała Eliza
Nathan zszedł na dół przywitał się z dziewczynami. Zaczął tłumaczyć im wszystko wiedząc że mi trudno o tym mówić.
-Skarbie idź połóż się na górę-powiedział obejmując mnie
-Nie zabieramy ją po suknię ślubną-powiedziała Jennifer
Nathan spojrzał na mnie
-Może to i dobry pomysł odprężysz się trochę, w końcu już za 4 dni nasz wielki dzień-powiedział uśmiechając się
Dałam mu całusa w policzek. Pomyślałam że to dobry pomysł jak to ujął Nathan " nasz wielki dzień" zbliżał się wielkimi krokami. Przebrałam się i byłam gotowa do wyjścia. Miałyśmy wychodzić gdy w drzwiach stanęli Max, Tom, Bartek, Jay i Siva.
-A wy co tutaj robicie?-zapytał Nathan
-No w końcu pan młody też musi jakoś wyglądać-powiedział Tom
 Obeszłyśmy wiele sklepów w poszukiwaniu sukni w jednym z nich znalazłyśmy to czego szukałyśmy. Gdy ekspedientka ją przyniosła i włożyłam ją na siebie wiedziałam że to ta. Odetchnęłyśmy z ulga że w końcu znalazłyśmy tą idealną.
-Wiesz już kto będzie twoją druhną?-zapytała Pegi
Kiedy siedziałyśmy w kawiarni i zajadałyśmy się słodkościami i kawą.
-Podjęłam decyzję z Nathanem że będziecie wszystkie tak samo chłopacy-powiedziałam
Zaczęły się cieszyć jak dzieci.
-No to co teraz chyba czas żeby znaleźć coś dla was-powiedziałam wstając i wskazując głową wyjście
Dziewczyny podskoczyły z okrzykiem radości. Wszyscy co siedzieli dookoła tylko się zaśmiali. Kolejna godzina i kolejna partia sklepów była za nami. Sukienki były prześliczne od razu dziewczynom przypadły do gustu gdy zobaczyły je na jednej z wystaw sklepowych. Rozeszłyśmy się poszłam do szpitala do Roberta.
-Hej jak się czujesz?-zapytałam 
-Dobrze.-odpowiedział -a co u ciebie?
-Świetnie kupiłam dziś z dziewczynami suknię ślubną.-powiedziałam 
-Na pewno będziesz piękną panną młodą-powiedział łapiąc mnie za rękę
Zapadła chwila ciszy. Nie wiedziałam co mam mówić nie wiedziałam czy wie o tym że jego stan się pogarsza. Chyba zauważył moje zakłopotanie:
-Nie udawaj że nic się nie dzieje wiem że zostało mało czasu-powiedział 
-Nie myśl tak znajdziemy sposób na to żebyś żył.-powiedziałam
-Muszę zapłacić za to co zrobiłem-powiedział 
-Przestań.-powiedziałam 
-A co nie zrobiłem nic? Nie udawaj że wszystko jest ok, bo nic nie jest nie dość że sam zniszczyłem sobie życie to jeszcze tobie zaraziłem ciebie wiesz jak się czuję i mam myśleć że nic złego nie zrobiłem...-powiedział ze złością 
-Gabby była już u lekarza?-zapytałam 
-Była ale nie rozmawiaj z nią-powiedział Robert
Spojrzałam na niego pytająco. Niby dlaczego mam z nią nie rozmawiać. Już miałam zapytać i zacząć dalszą rozmowę.
-Wiesz myślę że lepiej będzie jak później Nathan na pewno czeka na ciebie-powiedział Robert w tym samym momencie do sali weszła Gabby 
-O cześć Gabby- powiedziałam
-Hej Lena jak dobrze że cię widzę-powiedziała 
-Lena się spieszy -powiedział Robert
Czułam się jakbym tylko ja nie wiedziała o co chodzi. Dałam całusa w policzek dla Roberta i wyszłam.Jednak stanęłam za drzwiami. No tak to nie fair że podsłuchiwałam, ale wiedziałam że coś ukrywają
-Padło ci na mózg nie waż się jej mówić-powiedział chłopak
-Dlaczego niby? Jesteś dla mnie ważny musimy cię uratować-powiedziała Gabby
-Mówiłem ci i mówię jeszcze raz nie może się dowiedzieć-powiedział 
-Robert.-krzyknęła dziewczyna
O czym oni mówią zadawałam sobie pytanie. Wpadłam na pomysł aby pójść do lekarza i dowiedzieć się wszystkiego. Poszłam prosto zbiegłam schodami na dół i zapukałam do gabinetu
-O pani Leno dobrze że panią widzę-powiedział kiedy weszłam do środka - mówiłem już dla Roberta i przed chwila dla Gabby o tym że jest szansa na przeżycie pani przyjaciela
Czyli to o to chodziło wtedy wszystko wydało się jasne.
-Czyli jest szansa to świetnie-powiedziałam 
-Tak to świetna wiadomość. Można wykonać przeszczep wątroby wtedy jeśli nie będzie żadnych powikłań wszystko wróci do normy i wirusa nie będzie-powiedział 
-Więc kiedy może się to odbyć?-zapytałam
-No właśnie tu jest problem zabieg kosztuje 172 tysięce złotych-powiedział
Oparłam się plecami ob krzesło. No tak to był wielki problem nie dziwiłam się że Robert nie chciał żebym się dowiedziała znał moją zawziętość. Bał się rezygnacji ze wszystkich moich marzeń dla niego. Pod szpitalem czekał na mnie Nathan:
-Co się stało?-zapytał widząc mnie całą bladą
-Jest szansa na to żeby Robert żył kosztuje 172 tysiące złotych-powiedziałam przytulając sie do niego mocno 
-Wymyślimy coś -powiedział gładząc moje włosy 



***********************************************************************************
Kolejny rozdział. :) Mam nadzieję że się podoba. Jeszcze tylko tydzień do ferii i będę miała więcej czasu na pisanie. Mam nadzieję że się cieszycie. :) Dedykuję rozdział dla wszystkich moich czytelników . :)  

3 komentarze:

  1. Super
    Nie mogę się doczekać ślubu

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko jakie piękne kiecuszki ! mmm zakochałam się!
    pisz szybko nn
    u mnie nowy zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdział
    Cudne ciuchy
    również nmg doczekac sie slubu
    czekam na kolejny
    weny
    =D

    OdpowiedzUsuń